blanche i rainer.

no tak jak mogła zapomnieć. ;d
- tak, ale czasami służy za matkę, ojca, psa obronnego i niańkę - przewróciła oczami aby wyrazić, jak cholernie to jest irytujące, popatrzyła na jego torby - masz mrożonki. jak chcesz to je włóż to zamrażalnika, pewnie jest pusty - oparła się o ścianę i zajęła się zdejmowaniem trampków albo innych czeszek <3

był tu już więc wiedział gdzie jest kuchnia. nie żeby się wcześniej rozglądał kiedy ona spała ale no. kuchnie nie trudno wypatrzyć xd wsadził rzeczy do faktycznie pustej zamrażalki i wrócił do niej- wiesz. martwi się o ciebie i jest za ciebie odpowiedzialny...

popatrzyła się na niego - chyba wolę jak ty mnie odnosisz do domu - roześmiała się - przynajmniej na mnie nie krzyczysz - dodatkowo corey miał wiele innych zalet c; - chodź ze mną - złapała bo za rękę i poprowadziła do salonu.

no więc poszedł. właściwie nie miał wyboru- też wolę kiedy ja cię odprowadzam- kontynuował temat bo nie wiedział czy chciała mu coś pokazać czy nie. zastanawiał się tylko dlaczego idealny brat blanche nie przejął się na tyle żeby się chociaż zgłosić do odproawdzenia jej. takie tez pytanie jej zadał.

usiadła na kanapie i poklepała miejsce obok siebie - wiesz, on długo kochał się w jednej dziewczynie, której ja strasznie nie lubiłam, a na imprezie poznał jakąś ładną dziewczynę, z którą pomimo dzikiego kaca wczoraj esemesował - wzruszyła ramionami - poza tym on raczej lubi czuć, że jest ważniejszy ode mnie.

usiadł obok. całkiem całkiem blisko niej -to hmm... romantyczne- zauważył. chodziło o te smsy a nie o poczucie wyższości- dobrze przynajmniej że oddał te klucze bez gadania- zauważył. rozejrzał się po pokoju. wcześniej jakoś nie miał czasu tego zrobić.

podciągnęła nogi na kanapę, jak to zazwyczaj robiła - pewnie był tak zajęty swoją nową koleżanką, że nie zwróciłby uwagi nawet jakby się paliło - penie oparła głowę na ramieniu coreya bo miała taki kaprys i pociągnęła nosem - ładnie pachniesz, wiesz? - spytała raczej retorycznie.

-hmm. dziękuje- powiedział zdziwiony tym pytaniem. pewnie używał jakiegoś ładnego perfumu ale nie powiem ci jakiego bo sie na męskich nie znam- powiem tylko jeszcze raz że dobrze że tam byłem- roześmiał się. nie ma jak skromność.

- no ba, bez ciebie zginęłabym marnie - odpowiedziała - i jeszcze raz ci powiem że jestem szalenie wdzięczna i do końca życia pozostanę twoją dłużniczką. może chcesz się czegoś napić? - spytała wstając i kierując się do kuchni.

no skoro już wstała co nie przypadło mu do gustu bo całkiem miło mu było jak się o niego tak opierała to poprosił ją o jakiś alkohol albo cole. siedział i czekał aż ona wróci. dodam że niecierpliwie xd

łooł, no to się pośpieszy.
tak więc pobiegła szybko do kuchni (oczywiście jak tylko corey stracił ją z pola widzenia xd) i otworzyła butelkę czerwonego wina, którą przysłała jej mama z ich winnicy, rozlała je do kieliszków, któe szybko zabrała do salonu - proszę powiedziała wręczając jeden corey'owi i usiadła z powrotem obok wtulając się w niego i sącząc swoje cabernet sauvignon.

napił się i stwierdził że jest całkiem całkiem- co to jest?- spytał się jej. chodziło mu o nazwe bo ze wino to oczywiście wiedział xd pogłaskał ją delikatnie i stwierdził że chętnie by ją pocałował. takie miał miłe życzenie. czekał tylko na jakiś miły moment

- cabernet sauvignon z naszej rodzinnej winnicy - powiedziała i odstawiła swój kieliszek na szklany stolik zapewne, żeby wolną ręką objąć coreya bo pomyślała że raczej jej nic nie zrobi jeśli się do niego przytuli - smakuje ci?

uśmiechnął się w duchu kiedy blanche go objęła- jest całkiem dobre. nie wiedziałem że twoja rodzina ma winnice- powiedział i dopił wino. no nie było go pewnie dużo w tym kieliszku jak się domyśliłam.

- no mamy, chociaż trochę chyba jest tam za ciepło na dobre czerwone, ale białe są pyszne, słodkie bardzo - oparła ręce na klatce piersiowej coreya i na nich położyła brodę i patrzyła na niego z lekkim, rozmarzonym uśmiechem.

wybacz ze tak długo xd
-ah, no tak- powiedział tylko i odgarnął jej włosy z twarzy. po czym nie mogąc się już oprzeć pochylił głowę i pocałował ją namiętnie w usta cały czas bawiąc sie jej włosami.

spko c;
nie okłamujmy się, ona też na to czekała, czyż nie? tak więc wsunęła palce w jego włosy i odwzajemniła jego pocałunek, popychając go na kanapę, żeby się zupełnie położył, no a ona na nim, oczywiście ;x

objął ją, leżącą na nim i jeździł dłońmi po jej plecach. nie przestawał jej całować. w pewnym momencie musiał się od niej w końcu odsunąć- hmm to co mówiłaś o tej winnicy rodziców?- roześmiał się. oczywiście nie mam ochoty o tym słuchać w takiej chwili.

- psujesz nastrój - mruknęła ze śmiechem - mają ta głównie białe - mówiła całując go w usta po każdym zdaniu - i zbiory chyba dwa razy w roku - znowu go pocałowała - a dalej nie wiem, nie interesowałam się tym nigdy zbytnio - zakończyła i pocałowała go w koniec żuchwy.

roześmiał się bo co całkiem łaskocze. nie wiem o co w tym chodzi ale tak jest ^^ spodobała mu się wymiana zdań w której przy każdym wyrazie ona go całuje- mhm. szkoda że nie wiesz nic więcej- uśmiechnął się i znowu ją pocałował. trzymał sobie ręce na jej biodrach i całkiem miło mu tam było.

położyła łokcie tak żeby leżały tuż nad jego ramionami i zaczęła wsuwać palce w jego włosy - obiecuję ci, że się dowiem od mamy wszystkiego, łącznie z firmami maszyn do przycinania gałęzi - opuściła głowę tak że dotykali się oczami i miała dziwnie kojące uczucie, że jeszcze trochę i się zakocha, tak więc uśmiechała się delikatnie, patrząc w oczy coreya.

-koniecznie. i musisz mi to wszystko opowiedzieć. łącznie z rokiem wyprodukowania pierwszego wina oraz z opisem etykietki- powiedział i przerwał. była na tyle blisko ze nie miał problemu z cmoknięciem jej w usta- jedno ale. musisz to zrobić tak jak do tej pory- uśmiechnął się przebiegle

- no dobrze, zgadzam się - pocałowała go w usta a potem położyła głowę na jego klatce piersiowej i zaczęła wodzić po niej opuszkami palców - to jakby dodaje uroku całej tej nudnej tematyce, już jutro dzwonię do mamusi, i każę wszystko przefaksować, będziemy mieli zajęcie na kilka godzin. - i nawet jej się to uśmiechało. hrhr.

głaskał ją jedną dłonią a drugą miał nie wiem gdzie- co w takim razie będziemy robić dzisiaj?- zapytał i uniósł lekko głowę żeby jej się przyjrzeć. pewnie przy okazji musiał napiąć mięśnie brzucha na co blanche nie mogła narzekać.

no ba, oczywiście że nie narzekała - no nie wiem - powiedziała opierając się na łokciach tak że włosy opadały na twarz coreya, no i niestety w pewien sposób eksponowało to jej biust - może masz jakiś pomysł?