blanche i rainer.

hm. dochodzę do wniosku że nie pozostaje jej nic innego jak tylko zająć się zdejmowaniem jego koszulki, i tak też właśnie blanka postąpiła, żałując mimo wszystko, że musi się oderwać od ust coreya, żeby to zrobić.

uśmiechnął się do niej szelmowsko. nie wiedział ze blanka sie na to zdobędzie. pocałował ją szybko w usta i zrobił to samo z jej sukienką, bo damy na to że w to własnie była ubrana.

blanka po prostu była zdesperowana, bo on się na to nie zdobywał dość długo xd podniosła się i usiadła na nim okrakiem i z szelmowsko-słodkim uśmiechem zajęła się jego paskiem, przekrzywiając słodko głowę, a gdy już go wyciągnęła zaczęła całować jego tors {słowo, które powtarzało się w jednej książce którą czytałam, ciągle, mam lekki uraz teraz ;<)

jaka to ksiązka?
on się bał bo nie wiedział jak blanche by zareagowała. bo może nie chciała tego robić aż do ślubu, w końcu skąd mógł wiedzieć. spojrzał na nią z powątpiewaniem. pytanie gdzie się jego miła blanche podziała. dobra. ta wersja też mu odpowiadała. objął ją delikatnie w biodrach i nie wiem jak ale to zrobił i znalazł się na niej. mimo wszystko wolał być u góry.

oj dżizas, nie pamiętam. jakaś mojej mamy, typu 'literatura snobistyczna'.
po prostu wykonał jakieś fiku-miku. objęła go ramionami i zarzuciła mu nogi na biodra czy coś podobnego zrobiła i zmrużyła oczy.
/będę za 15 minut. akurat w takiej chwili mama mnie woła -.-

/zdarza się i tak ^^
uśmiechnął się do niej ładnie kiedy poczuł jej wtopy na swoich biodrach. pocałował ją w rowek miedzy piersiami po czym ściągnął jej miły stanik co było nie lada wyczynem w tej pozycji. następnie zaczął delikatnie obcałowywać jej piersi.

wygięła się w łuk, bądź co bądź było jej baaardzo dobrze, podziwiając jego stanikowate wyczyny, i woląc nie myśleć, gdzie też się ich nauczył i pewnie zastanawiając się nad zdjęciem jego bokserek, mrau!

nauczył się z filmów rzecz jasna. dobra, wyszło jak by pornole oglądał. nieważne już z resztą skąd takie triki zna. on nie zastanawiał się tak długo i po prostu zsunął bardzo niewinnie jej figi. przejechał dłonią w dół jej tali po czym nachylił się i pocałował ją w usta. w sumie dawno tego nie robił.

ona ściągnęła mu bokserki, pewnie w jakiś fajny wzorek, być może spondżboba, albo łosie ze skrzydłami, a gdy już to zrobiła to położyła mu dłonie na plecach i przyległa do niego, miau. czy tak zwlekają z samym stosunkiem, żeby rejner później wpadł żeby ich zabić? xd

nie zwlekają wcale, bo on w nią właśnie wszedł. położył dłonie na jej bidrach w celu podparcia sie i zaczął poruszać się z niej całkiem spokojnie. w końcu nigdzie im się nie spieszyło. co jakiś czas całował ją w jakieś miejsce na ciele. ale to tylko czasem.

// czy mogę już? patrzcie jak kulturalnie pytam! xd

na drżała z rozkoszy, albo mruczała, albo obejmowała go mocniej i wbijała mu paznokcie w plecy ale lekko, o jak dobrze jej zapewne jest. co pewnie powiedziała na głos, i myślę że w sumie też była zaskoczona tym, że się na to zebrała, bo w sumie to z niej świętoszka jest ;c
/możesz jak dla mnie +bardzo dziękujemy za kulturę. xd

to ja powiem tylko tyle że pewnie własnie doszli kiedy usłyszeli że drzwi do mieszkania się otwierają

ależ proszę! xd
stał chwilę przed drzwiami grzebiąc w kieszeniach spodni za kluczami, które znalazł na całe szczęście, bo światła były zgaszone i nie wiedział, czy blanche jest w mieszkaniu. wsadził klucz do dziurki, to prawie jak to, co teraz robi blanche z corey'em ;d i otworzył drzwi, po czym wyjął ów i wszedł do mieszkania, rzucając klucze na półeczkę w korytarzu i zamknąwszy drzwi, zaświecił światło. pewnie słyszał jakieś odgłosy, ale pomyślał, że to blanche robi coś głupiego, jak to w zwyczaju miała, ale kiedy przeszedł do salonu i zobaczył corey'a posuwającego jego siostrę o mało nie zszedł na zawał, jak tam stał. - co tu się kurwa dzieje? - zapytał, całkiem rozzłoszczony i pewnie jego ton był ostry jak brzytwa.

blanka pewnie bardzo się przestraszyła i usiadła aż z tego na łóżku, w związku z czym corey z niej spadł na ziemię, ale bo i nie. szybko włożyła sukienkę i zaczęła się szybko tłumaczyć - eeee. corey przyszedł mnie odwiedzic? - to było raczej pytanie, niż zdanie oznajmujące.

aż trząsł się ze złości. roześmiał się ironicznie, kiedy blanka powiedziała, że corey przyszedł ją odwiedzić. - wypierdalaj i żebym cię tu więcej nie widział. - powiedział, wcale nie opanowanie do corey'a, pokazując mu ręką drzwi.

przez was musze przeredagowac całego posta!
wstał z łózka i ubrał się pospiesznie. uważał ze mógł by sie kłóci z nim czy ma prawo go wyrzucać, ale chyba rainer był teraz tak zdenerwowany że wolał tego nei robić. ruszył w kierunku drzwi z niesłychaną czujnoscią. kto wie czy się jeszcze na niego nei rzuci xdd

miał nieziemską ochotę skopać mu tyłek, ale dawno nie był na siłowni, więc pewnie on bardziej by oberwał niż corey. ;d stał ze skrzyżowanymi rękami, patrząc jak wychodzi, po czym kiedy zobaczył, że blanka za nim biegnie, przytrzymał ją dość mocno za rękę i posłał całkiem poważne i groźne spojrzenie, mówiące, że jeśli wyjdzie, to ją zabije, ale i tak jej nie puści, także nie będzie miała jak wyjść i będzie żyć! ;d

no nie wiem, co ma teraz zrobić blanka. albo zaśpiewać i zatańczyć, albo się poryczeć, albo się kłócić z bratem ryzykując wymeldowanie z domu. podbiegła więc do coreya i złapała go za rękę po czym tupiąc zaciągnęła go do rejnera - on jest moim chłopakiem, a ja jestem twoją siostrą. czy jesteś w stanie powiedzieć mi, ile mam lat? nie jestem już dzieckiem, rainer! - w sumie to nie krzyczała tylko raczej mówiła, mało spokojnie, ale bez wrzasków - i to ja powinnam mieć pretensje. ja leżę w śpiączce, a ty jedziesz do australii, myślisz że nie wiem?

prawde mówiac wolał już nic z tym nie robić. zabrał z podłogi komórkę która pewnie wypadła z jego spodni kiedy się ich pozbywali. niestety blanche widocznie chciałą pogorszyć sytuacje i zaciągnęła go przed rainera, któremu raczej wolał nie patrzeć teraz w oczy

- nie pierdol mi takich rzeczy, próbując wzbudzić we mnie poczucie winy. - wysyczał przez zęby, zaciskając pięści. wcale nie poczuł się winny, bo przecież, oja, był tak wściekły i jedyne, co to było mu przykro, że wyjechał do tej cholernej australii, w której w sumie było mega miło, ale przez to nie mógł być z siostrą i nie miał jak dowiedzieć się o jej wypadku, w ogóle to on cały czas myślał, że ona jest u rodziców. ;c - a tobie już mówiłem, wypieprzaj z mojego mieszkania, blanche możesz nie utrudniać? - zapytał, po czym spojrzał na nią unosząc w górę lewą brew. pewnie jak go nie puści, to rainer się wyprowadzi, bo w sumie to nie wiem, dlaczego, ale czuł, że musi, bo nie będzie mógł jej spojrzeć w oczy.

- nie - powiedziała tardo blanka i pewnie założyłaby ręce na krzyż, ale połowa z nich była zajęta trzymaniem coreya - będę utrudniać ile mi się podoba, a jak nie to... - myślała nad dobrą groźbą, taką żeby zadziałała - to wyprowadzę się do hindukuszu i będę tam pielęgniarką! - krzyknęła zupełnie bez sensu xd

pewnie czuł się beznadziejnie że zostawiał blanche w srodku takiej awantury ale tak było lepiej- nie nie. rainer ma rację, ja już pójdę- powiedział spokojnie i pocałaował ją w policzek co w tej sytuacji było dla rainera pewnie bardzo erotyczne ha! i pewnie już poszedł bo ja też idę <333

- super. - powiedział całkiem opanowanie, acz sarkastycznie. - w takim razie możecie nadal się pieprzyć na naszej kanapie - ostatnie słowa wycedził dość dokładnie. - jutro wpadnę po swoje rzeczy, szczęścia. - dodał, uśmiechając się z przyklejoną radością, po czym minął ich i z przyzwyczajenia podszedł do półki, żeby zabrać klucze, ale roześmiał się tylko cynicznie, bo przypomniał sobie, że się wyprowadza, własnie! toteż wyszedł, zamykając po cichu drzwi, bo przecież nie chciał żeby wszystkie sąsiadki się zleciały, chociaz i tak pewnie wszystko słyszały! ;c

a ona została sama, biedna blanka i pewnie aż usiadła na dywanie i się popłakała, bo już wybrała drzwiczki numer trzy. a numer jeden nie miały sensu. ale pewnie zaraz się zerwała i wypadła za rejnerem, w sumie to jej brat - rainer! - krzyknęła za nim i wybiegła boso na ulicę.