colton

spojrzała na coltona całkiem zdezorientowana, po czym schowała twarz w dłoniach. - nie chcę tego słuchać. - wymruczała z lekkim załamaniem, po czym podniosła głowę i spojrzała na coltona. - przepraszam za te wszystkie bzdóry, ktore na pewno ci nagadałam. - dodała, spuszczając wzrok i pewnie lekko się czerwieniąc. sądziła, że colton uważa ją za idiotkę, etc, i gdyby nie ten ból głowy, pewnie miotała by się po pokoju w bezsilnej złości.

w sumie te wspomnienia z wczorajszego dnia wydawały mu się wyjątkowo zabawne, ale przybrał poważny wyraz twarzy informując ją, że nie ma całkowicie za co przepraszać, oraz całkiem miło było mu spać razem z nią - może chcesz coś zjeść - zapytał jakby nigdy nic, stukając palcem w pościel.

pokręciła przecząco głową, ale całkiem delikatnie, bo wydawało jej się, że mózg zaczyna wypływać jej uszami, nawet podczas tej nieznaczącej czynności. zastanawiała się dlaczego ona nigdy nic nie pamięta tego, co robi jak się upije, ale szybko przestała się o tym myśleć, bo poczuła, że z jej warg sączy się krew, toteż trochę wystraszona, dotknęła ust opuszkami palców i roztarła ową krew na nich, marszcząc brwi. - masz chusteczki? - spytała szpetem, spoglądając kątem oka na coltona.

podał jej opakowanie, gdyż stwierdził, że rzucanie nim w kierunku vianne, mogłoby nie być dobrym pomysłem, możliwe, że było to już ostatnie opakowanie, gdyż vianne pewnie chciała wykorzystać wszystkie jego chusteczki!

pewnie miała taki niecny plan, toteż wolno otworzyła opakowanie chusteczek z tweetem i wyjęła jedną, którą zaraz potem przyłożyła do wargi i spojrzała na coltona, mrużąc oczy. - dzięki. - wymruczała z chusteczką przy ustach, przez co mówiła trochę niewyraźnie i może nawet zasepleniła jak mój sąsiad. xd

- wydaję mi się, że w tej wardze nie masz już pewnie krwii - uśmiechnął się szeroko, drapiąc się po prawej łopatce wstał prostując nogi, które były maksymalnie zdrętwiałe!
- chcesz coś do jedzenia, albo picia? - zapytał uśmiechając się do niej łagodnie.

odłożyła chusteczkę, bo warga przestała krwawić, po czym uśmiechnęła się szeroko z rozbawienia. - colton, pytałeś już. - powiedziała, mrugając rzęsami. - nie, dziękuje. - dodała, po czym złapała go za przegub dłoni i posadziła go obok siebie, zmuszając, żeby się obok niej położył, po czym oparła głowę o jego ramię. - tak jest dobrze. - wymruczała, uśmiechając się kącikowo i gładząc tors coltona.

zrobiło niewinną, a zarazem zmieszaną minę spoglądając na nia uniósł pytająco jedną z brwii.
- chyba nawet trzeci, ale miałem nadzieję, że zmienisz zdanie! - mrugnął do niej gładząc jej policzek.

roześmiała się całkiem cicho, bo na więcej nie było jej stać w tym stanie, po czym ucałowała, złapała delikatnie, a jakże by inaczej, podbródek coltona i przyciągnęła jego twarz ku sobie, po czym pocałowała go w usta i uśmiechając się łagodnie, ponownie położyła głowę na jego ramieniu.

uśmiechnął się również do czubka jej głowy gładząc przy okazji jej plecy swoją dłonią, całkiem delikatnie! - bałem się wczoraj o Ciebie - stwierdził cicho, bo chyba doszedł do takiego właśnie wniosku, jakoś ona, jego kot, jezdnia, policja, nie wydawał się to całkiem dobry pomysł.

- naprawdę? - spytała, spoglądając na niego, unosząc delikatnie głowę w górę i błądząc opuszkami palców, po jego torsie w jakiejś prostej linii. ciekawa była dlaczego też o nią się martwił, jak sam owy fakt, że się martwił, który był naprawdę miły i pozytywnie pobudził vianne.

skinął głową nie uśmiechając się, skupił się na tykającym zegarze, stwierdzając, że przy najbliższej okazji się go pozbędzie, co też powiedział na głos, pewnie nawet w środku czaił się jakiś kukułko podobny ptak ;x

to było by okropne. ;c pewnie vianne pospiesznie spojrzała na zegar, próbując zobaczyć, która jest godzina, bo przecież kiedy zacznie wybijać pełną godzinę, vianne umrze, wraz z jej bólem głowy. - masz rację, wyrzuć go. - powiedziała z aprobatą, kiwając twierdząco głową z łagodnym uśmiechem. - swoją drogą, to miłe, że się martwiłeś. - zaoponowała, uśmiechając się łobuzersko i pogładziła dłonią, policzek coltona.

poinformował ją, że naszczęście ten zegar jest równie stary jak zepsuty, toteż z jego wspaniałego kukania nic nie będzie na tą chwilę. - nie miał wyboru, przedstawiłaś sytuację dosyć poważnie - wcale się nie zaśmiał i skrzętnie ukrywał rozbawienie w oczach.

pewnie więc nawet nie zauważyła owego rozbawienia. - co takiego powiedziałam? - spytała z urazą do samej siebie i zmarszczyła brwi, spoglądając na coltona całkiem uważnie. nurtowało ją, co takiego uczyniła tamtego wieczoru, tym bardziej, że jej pamięć w takich sytuacjach nieźle kulała. ;c ale czuła, że ośmieszyła się doszczętnie.

- przecież mówiłaś mi, że nie chcesz tego wiedzieć - mruknął, wygładzając kawałek kołdry, który wydawał mu się nie wystarczająco schludny, mamrotał coś równieżo tym, że to chyba nie istotne, chociaż przeczuwał, że ona nie odpuści ;x

- ale zmieniłam zdanie. - powiedziała, uśmiechając się entuzjastycznie i postukała palcem wskazującym, po torsie coltona. - powiedz mi. - wymruczała, przygryzając kącik warg z lekką niepewnością, acz ciekawością.

pokręcił przecząco głową wykonując pewnie ten sławny gest zamykania ust na jakąs nieiwdzialną - brzmi magicznie - kłódkę oraz zjadając, czy też wyrzucając kluczyk!
- nie chciałaś wiedzieć - droczył się z nią uśmiechając się szelmowsko.

- colton. - wymruczała, wydąwszy dolną wargę. - proszę, powiedz mi. - powiedziała, uśmiechając się słodko i cmoknęła coltona w brodę, po czym swoją własną oparła na dłoni, na torsie colotna, spoglądając na niego zachęcająco.

- no więc, na początku pytałaś się czy mam dla Ciebie pierścionek zaręczynowy - wcale nie wybuchnął, ani też nie parsknął, ale zasmiał się sympatycznie - mówiłaś coś o tym, że potrzebujesz mojego kota, aby przejść przez jezdnię, na której czyha na Ciebie policja - powiedział w maksymalnym skrócie, bo większego się nie dało.

spojrzała na coltona, szeroko otwierając usta, po czym wybuchnęła śmiechem, który zaraz poskromiła, bo głowa zaczęła strasznie ją boleć. - żartujesz sobie ze mnie? - spytała, spoglądając na coltona z rozbawieniem i szerokimi oczyma z niedowierzaniem.

- w części owszem, może nie mówiłaś nic o żadnym pierścionku, ale kota chciałaś mi ukraść - spojrzał na nią uśmiechając się dziarko, połaskotał ją po brzuchu, bo miała fajny, nie wiem czemu tak, sprawdzał czy mam pępek, i nie jest na przykład kyle XY.

roześmiała się dość cicho, zamykając oczy i kręcąc delikatnie głową z dezaprobatą do samej siebie. chciała spytać, czy płakała, jak to jej się zdarza, ale stwierdziła, że to pytanie było by żałosne, toteż położyła głowę na poduszce, spoglądając w biały sufit, po czym odwróciła ową leniwie w stronę coltona. - mam nadzieję, że to wszystko? - spytała raczej, niż stwierdziła, uśmiechając się do coltona z rozbawienia. zastanawiało ją, co chciała zrobić z jego kotem i kiedy tak przez chwilę nad tym myślała, przemknął jej niecny plan trochę niewyraźnie, acz zaczęła sobie przypominać, jak znalazła się w mieszkaniu coltona i czarna dziura zaczęła się wypełniać.

- nie rozumiem tylko nadal, po co Ci był mój kot, może to był pretekst, aby mi go ukraść - uśmiechnął się spoglądając na nią, po czym poinformował ją również, że nic takiego istotnego mu się już nie przypomina! nawet opowiedział jej, że nie postanowiła skakać z krawężnika, ani robić tym podobnych rzeczy - szalonych i ekstremalnych.

podrapała się, po skroni, uśmiechając łobuzersko, bo wszystko jej się przypomniało, acz powiedziała coltonowi, że ona również nie ma pojęcia, i że to po prostu pijackie wymysły, po czym wstała z łóżka dość wolno i zaoponowała, żeby poszli do kuchni, bo ma ochotę na mocną kawę.