kristen

w takim razie pomachał do niej, po czym stwierdził że się odezwie, mimo iż trochę głupio było mu tak wychodzić to jednak to zrobił, kierując się w stronę drzwi. i pewnie udało mu się złapać taksówkę, którą wrócił do domu ;c

przyszedł najszybciej jak się dało, trochę się spóźnił, ale musiała mu to wybaczyć. był na tyle miły, że ustąpił miejsca w taksówce jakiejś przypadkowo napotkanej dziewczynie, która oczarowała go swym cudownym uśmiechem, przez co sam musiał iść pieszo. zadzwonił dzwonkiem całe trzy razy stojąc przed drzwiami i czekając aż kristen mu je otworzy, żeby mógł życzyć jej miłych wakacji.

kristen przeciskała się między walizkami do drzwi. w końcu dotarła do nich i wpuściła kevina. była w podłym nastroju bo pamiętała dokładnie wczorajszy wieczór i jej wyznanie miłości. co ona sobie w ogòle myślała!

kevin też o owym wyznaniu pamiętał, jednak wcale nie chciał do tego wracać, więc w razie czego miał zamiar udawać, że do niczego takiego nie doszło i zbytnio się tym nie przejmować. jakby nigdy nic wszedł do środka patrząc na cały jej bagaż podróżny.
- cześć, kris- uśmiechnął się łagodnie po czym zamknął za sobą drzwi. - więc gdzie się wybierasz?- zapytał po czym pewnie powędrował w głąb mieszkania uprzednio odsuwając trochę walizki, żeby można było swobodniej przejść.

-cześć , lecę na karaiby-odpowiedziała znudzonym tonem zapinając jedną z wielu walizek. -na miesiąc-dodała po chwili spoglądając na kevina. podeszła do szklanego stolika w salonie i wypiła jednym duszkiem całą szklankę wody. jedynym śladem po wczorajszym piciu było ciągłe pragnienie, więc kris piła jak smok.

- co tam będziesz robić taki kawał czasu?- zaśmiał się chowając dłonie do kieszeni spodni. odpowiedź była pewnie prosta. w końcu to wakacje, więc kristen przyda się odrobina odpoczynku, choć znając życie będzie wolała imprezy i podrywanie facetów. rozsiadł się wygodnie na sofie patrząc kolejny raz na ilość jej walizek, która dla niego była zupełnie nie zrozumiała, ale obawiam się że dla kobiet to normalne. nawet kiedy jedzie się na tydzień to chce się zabrać niemal wszystko ze swojej szafy, a co dopiero na miesiąc.

-udawała przed rodzicami, że jestem szczęśliwa, mam chłopaka i odnoszę sukcesy w karierze-przewróciła oczami siadając na oparciu jednego z foteli. -uwielbiam tę szopkę-dodała przewracając na ręce swoją bransoletkę. lubiła swoich rodziców, ale jej matka była nieprzewidywalna. wolała udawać niż się tłumaczyć. znów porównywaliby ją do jamie'go.

- może nie będzie aż tak źle- wzruszył ramionami, choć dodawanie ludziom otuchy nigdy nie wychodziło mu dobrze. wręcz przeciwnie, kiedy chciał kogoś pocieszyc to w rezultacie dobijał go jeszcze bardziej, zdolny kevin! - nie lubię spędzać wakacji z rodziną, ale czasami chyba po prostu trzeba, chociażby po to, aby sprawdzić ile zmarszczek przybyło na twarzy mamuśki- powiedział uśmiechając się kącikowo.

-zaręczam ci, moja matka nie ma ani jednej-zaśmiała się cicho. może i trochę ją rozweselił. zeskoczyła z fotela zamykając kolejną walizkę. -skończone!-zawołała radośnie przeciągając się. usiadła po turecku na sofie obok kevina. stwierdziła, że to chyba najodpowiedniejszy czas na rozmowę o wczorajszym wieczorze. -słuchaj...-zaczęła spuszczając głowę i zastanawiając się jak ubrac swoje mysli w slowa.

kevin pewnie nie miał pojęcia, co właśnie kristen ma zamiar powiedzieć, albo tylko udawał, że nie wie. w każdym bądź razie wychodziło mu to wyśmienicie, jak zwykle. już jako dziecko potrafił świetnie kłamać, o czym jego rodzice nie mieli zielonego pojęcia i nadal nie mają. chociaż kevin miał jakieś tam wyrzuty sumienia że za wszystko co złe obwiniał swoich kuzynów, kolegów i całą resztę, która według niego była w odpowiednim miejscu o odpowednim czasie i mógł obarczyć ich winą za na przykład zbity wazon będący pamiątką rodzinną sprzed xlat.
- hej, kristen. nie przejmuj się tak zbytnio swoim miesięcznym wyjazdem- zaśmiał się patrząc w sufit, po czym skierował swój wzrok w jej kierunku. - nigdy nie byłem na karaibach, ale z pewnością jest tam fajnie i o wiele cieplej niż tutaj! powinnaś się cieszyć!- dodał z entuzjazmem wstając i podchodząc do okna, bo chciał zobaczyć czy kristen też ma tak mało ciekawe widoki jak on. staruszki, staruszki i jeszcze raz staruszki!

spojrzała zdziwiona na kevina, zastanawiając się skąd mu przyszło do głowy, że będzie gadać o wakacjach. no cóż, najwyraźniej kevin domyślił się o co chodzi i po prostu unikał tematu. nie chciała mu się narzucać, ale z drugiej strony chciała to wszystko wyjaśnić.
-nie to mi chodziło-powiedziała cicho, nawet nie wiedziała czy kevin ją usłyszał. sięgnęła po butelkę wody stojącą na podłodze i napiła się prosto z gwinta.

- to w takim razie o co?- uniósł pytająco brew nadal przypatrując się temu co ma za oknem, jednak nie znalazł tam nic godnego uwagi poza jakąś staruszką i jej paskudnym pieskiem w chyba różowej pelerynce. nie widział zbyt dobrze. wolał sobie nie wyobrażać siebie w takim ubranku! - myślałem iż martwisz się wakacjami z rodziną i tym że będziesz daleko od kopenhagi- wyjaśnił odwracając się w jej kierunku.

-hm, wiesz co, zapomnijmy o tym-uśmiechnęła się łagodnie podnosząc się z kanapy. po namyśle stwierdziła, że to nie najlepszy czas na rozmowę tego typu. podeszła do okna wpatrując się w pewien punkt nieprzytomnie. nie wiem nawet o czym myślała, pewnie o kevinie.

- okej- odparł z niewielkim entuzjazmem drapiąc się po policzku. - w takim razie mam nadzieję, że odpoczniesz i twoja matka nie zamęczy cię zbędnymi pytaniami- powiedział uśmiechając się szeroko, pewnie ukazał przy tym rząd równych ząbków. brzmiało to tak, jakby już się zbierał i pewnie tak było. w końcu kris chciała się z nim pożegnać przed podróżą, a nie wyjeżdżać tak bez słowa, bo to wcale nie byłoby miłe.

-mhm, ja też mam taką nadzieję-powiedziała po czym uśmiechnęła się lekko. oparła się o ścianę przyglądając kevinowi i czekając na jego reakcję.

- odezwij się jak wrócisz. i koniecznie wyślij mi pocztówkę, albo nie wiem. przywieź coś typowo z karaibów, choć nie wiem co oni fajnego tam mają. może jakiś dobry alkohol- zasmiał się, po czym podszedł do niej i ucałował jej policzki, a potem ruszył w kierunku wyjścia z salonu, wcale nie potykając się o jej ogromne walizki, bo ciężko było ich niezauważyć xd.

odparła coś w stylu 'okej' i podążyła za nim w celu zamknięcia drzwi, albo w celu popatrzenia na kevina, ja stawiam na drugie xd -hm, no to pa-wyszeptała opierając się o ścianę w przedpokoju, chyba pokochała ściany xd