kristen

- ciekawe jak długo bym wytrzymał. a raczej moje ręce- mrugnął do niej, wcale nie chcąc sugerować że kris zbyt wiele waży, bo wcale tak nie było. była chudziutka, a co za tym idzie lekka jak piórko. problem w tym, że kevin nie był jakimś siłaczem, więc nie był pewien czy by sobie poradził w tej roli.

-wolisz żebym tarzała się za tobą na tyłku jak ci inwalidzi bez wózka-zapytała wzdrygając się na samą myśl o sytuacji jak ta. -spokojnie, nie masz się co bać. w najbliższym czasie nie zamierzam łamać nóg. -zaśmiała się i napiła się herbaty spoglądając na kevina.

- mam nadzieję. ale oczywiście, gdyby przypadkiem coś ci się stało, i znowu miałaś pustą lodówkę to daj mi znać- odparł, poważniejąc, bo chciał aby wiedziała, że zawsze może na niego liczyć. w końcu nie mógłby pozwolić na to, żeby umarła z głodu! to byłoby okropne. chociaż oczywiście lepiej byłoby gdyby nie miała już żadnych nieprzewidzianych wypadków.

pokiwała głową ze zrozumieniem.
-wiem i dziękuję ci za wszystko. każda dziewczyna chciałaby mieć przyjaciela takiego jak ty-uśmiechnęła się i popatrzyła na kevina. matko, jak nie płakała to miała jakieś dziwne wyznania. serio, jakaś nienormalna. xd

spoko, zawsze mogło być gorzej. tak myślę....... xd.
- miło to słyszeć- mrugnął do niej dopijając herbatkę z cytryną, którą zapomniał posłodzić, ale cytryna to w pewien sposób rekompensowała, mimo że była kwaśna. - hm, to do kiedy mam biegać do ciebie z zakupami?- odparł z przyjaznym uśmiechem, chcąc wiedziec co go czeka w najbliższych dniach.

wzruszyła ramionami.
-miło by było jakbyś mnie kiedyś odwiedził ot, tak po prostu. fajnie tak siedzieć z tobą.-powiedziała oczywiście nie chcąc mu się narzucać czy coś. w końcu miał pewnie jakieś swoje plany typu randki, imprezy i tym podobne rzeczy. nie to co kris, ona ciągle tylko nękała kevina xd

niech się lepiej nie przejmuje tym nękaniem go, bo znowu całkowicie straci humor, popadnie w depresję, a w rezultacie kevin nie będzie się mógł z nią zobaczyć gdyż będzie przebywała w zakładzie dla czubków, a nie wiem czy tam istnieje coś takiego jak odwiedziny xd.
- w takim razie wpadnę na pewno. i jak już twoja noga wydobrzeje to pójdziemy gdzieś razem na drinka albo spacer. cokolwiek- powiedział uśmiechając się.

-no jasne! i pójdziemy do wesołego miasteczka!-powiedziała chociaż po ostatnim oglądaniu 'oszukać przeznaczenie' trochę się go bała. wesołego miasteczka, nie kevina xd kris dopiła już swoją chłodnawą herbatę po czym włączyła z powrotem kooksów, bo miała nadzieję, że kevin też ich lubi.

nie wyobrażam sobie, żeby mógł nie lubić twórczości kooksów, skoro ja uwielbiam ich piosenki i obudzona o trzeciej w nocy mogę je zaśpiewać. wszystkie! xd okej, koniec offtopu.
- okej. ale może darujemy sobie te wirujące w kółko z ogromną prędkością karuzele- powiedział, gdyż nie przepadał za karuzelami, tymi które tak szybko się kręciły, bo nie czuł się wtedy najlepiej.

-o nie tylko nie one!-wzdrygnęła się na myśl o tym. podzielała zdanie kevina. diabelskie koła też ją przerażały, ale zawsze chciała na takie iść. no risk-no fun, nie? pewnie kristen podciągnęła się trochę na tej sofie, może i niezbyt wygodnej. syknęła cicho, gdyż zawadziła nogą i trochę ją zabolało, a jak inaczej.

pewnie odparł coś w stylu tego, aby jednak uważała, bo jeszcze znowu uszkodzi tę nogę i będzie uwięziona w domu na dłużej niż tylko kilka dni.
- więc na diabelskie koło! no, kris. zdrowiej szybko! uwielbiam diabelskie koła- odparł, bo faktycznie tak było. obracało się powoli, a lęku wysokości przecież nie miał. pewnie byłoby gorzej gdyby nagle koło się zatrzymało a oni wisieli gdzieś na samej górze. brrr, wolę nie myśleć.

-postaram się!-zaśmiała się cicho. w końcu chciała pójść z kevinem na diabelskie koło, którego się cholernie bała. i wcale nie miała ochoty siedzieć tu w domu, nawet jeśli w miłym towarzystwie.

- dobra. to będe się już zbierać- odparł wstając i powolnym krokiem podchodząc do kris. - poradzisz sobie?- zapytał siadając obok niej i wyczekująco na nią patrząc, bo nie był pewien czy da sobie radę. uch, nie mam weny na keva ;c

-mhm, chyba tak-uśmiechnęła się patrząc kevinowi w oczy, które zresztą miał bardzo ładne. -możesz mi jedynie podać to zielone jabłko-wskazała głową na misę, w której leżały owoce. musimy coś wymyślić bo te ich rozmowy naprawdę już się nudne robią ;d

no właśnie -.-
w takim razie kev wziął jabłko którym delikatnie rzucił wprost w jej dłonie, po czym pożegnał się i wyszedł, bo moja wena już całkowicie się ulotniła!

przyprowadził ją do domu, całą i zdrową i czekał aż znajdzie klucze do mieszkania. miał nadzieję, że ich nie zgubiła, a i tak wiedział, że z pewnością chowa zapasowe w jakimś tajnym schowku.

szybko znalazła klucze i otworzyła drzwi rzucając na bok kurtkę i torbę.

- skoro dostarczyłem cię całą i zdrową to teraz sam mogę wracać do domu- uśmiechnął się trzymając za klamkę, bo nie miał ochoty na herbatę, kawę czy nawet drinka. było troszkę późno, a on wcale nie miał ochoty jej dłużej przeszkadzać, choć i tak wiedział że tego nie robi, ale poświęciła mu dzisiaj spory kawałek swojego wolnego czasu.

odwróciła się gwałtownie w stronę kevina
-żeby ciebie porwał gwałciciel? nigdy w życiu! spisz u mnie-powiedziała, a raczej zażądała i pociagnęła go za rękę aby wszedł do środka.

- nie wiem czy wiesz, ale on woli kobiety zdecydowanie bardziej niż mężczyzn- uśmiechnął się, wcale nie puszczając klamki. w domu czekało na niego ciepłe łóżeczko, telewizor, może pornos i butelka danielsa tylko dla niego. czyli wszystko co mu do szczęścia potrzebne, chyba.

-no tak, ale zawsze może cię zadźgać nożem, albo zażądać okupu! nie dam ci o tej godzinie chodzić samemu!-powiedziała idąć w stronę schodów. usiadła na nich i zaczęła zdejmować trampki.-możesz spać ze mną, albo na tej kanapie. gdzie chcesz?-zapytała obojętnie siłując się z zaplątaną sznurówką. kevin przeżyje chyba jedną noc bez tych wszystkich przyjemności, nie?

- nie boję się jakiegoś tam gwałciciela. poza tym, jemu chyba nie zależy na pieniądzach tylko na tym, żeby kogoś przelecieć- wzruszył ramionami, wcale nie chcąc się z nią wykłócać o to, które z nich ma racje, choć i tak wiedział, że on. był uparty. - wolę moje łóżko- wymamrotał zamykając wreszcie te drzwi, bo wpuścił już do mieszkania wystarczająco dużo chłodnego powietrza.

on wszedł czy wyszedł? xd
-jak tam chcesz-wymamrotała wzruszyając bezradnie ramionami. usiadła na fotelu w salonie, wcześniej nalewając sobie whisky, czy czegoś podobnego.

wszedł! xd ruszył za nią, żeby się pożegnać, a nie wychodzić tak bez słowa.
- w takim razie do zobaczenia, tak?- uśmiechnął się opierając o ścianę koloru bliżej nieokreślonego i podrapał się niedbale po policzku jednocześnie patrząc na kristen.

-uhm, chyba tak-odparła wciąż wpatrując się w swoją szklankę. nabrała powietrza aby coś powiedzieć, ale stwierdziła, że to chyba nie ma sensu. bała się, że kevina ktoś porwie, zabije, poćwiartuje, ale nie mogła go na siłę trzymać w domu przecież. przeczesała ręką swoje włosy odstawiając szklankę na stolik.