salon

- chyba- powtórzyła po nim, uśmiechając się niemrawo do machającego jej Wolfa, po czym spojrzała pewnie na Darlę, z racji iż jej nie znała. bawiła się słomką, która znajdowała się w jej pustej już szklance, i rozglądała się dookoła.

- taaak, tylko my tacy samotni - zaśmiała się. - cześć blanche! - pocałowała ją w policzek. - no proszę, jednak tu trafiłaś - puściła jej oczko, dokańczając swojego drinka.

- Boże, madison. - wymruczał, marszcząc nos. - zmień tą minę, bo zaraz wszystkich nas tu zabijesz. - powiedział, uśmiechając się łagodnie, bo to wcale nie było zgriźliwie wypowiedziane, a gdzieś kryła się tutaj nutka zainteresowania i opiekuńczości. - co się stało? - spytał jeszcze, przyglądając jej się badawczo i napił się swojego drinka.

- Nie wiem czy to był dobry pomysł żeby tu przychodzić - wyznał szczerze i usiadł wygodniej na kanape obejmując ramieniem darle. Wypił jednym haustem drinka i odlozyl pusty hm kieliszek na bok. Chyba tylko czekal na moment kiedy i darli zabraknie drinka przynajmniej bedzie mogl sobie przyniesc wiekszy asortyment.

- zgadnij kogo przywlokłam ze sobą. - wskazała głową na rainera - braciszka. mówię ci, myślałam że go nie namówię - przewróciła teatralnie oczami - przedstawisz nas? - spytała, patrząc z uśmiechem na tj'a.

- dlaczego? - spytała z zaciekawieniem, przysuwając się trochę w jego stronę. uśmiechnęła się delikatnie, po czym zamoczyła usta w drinku. przez jej głowę przeleciało milion myśli, dlaczego wolfgang nie chciał tu być, ale żadnej nie wypowiedziała na głos, nawet nie dając po sobie poznać, że takie posiada.

próbowała znaleźć gospodynię, bo tak wypada podobno. co było trudne bo nie znała madison. w końcu zobaczyła jakąś dziewczynę do której wszyscy podchodzili kiedy wchodzili. pomyślała że to ona- cześć, jesteś gospodynią?- spytała madison z uśmiechem

- nie wiem, marcus. chyba po prostu nie mam ochoty na imprezę. ale obiecuję, że będę się uśmiechać- powiedziała z ręką na sercu i tak, uśmiechnęła się wcale nie wymuszenie, a szczerze i zostawiła w spokoju zgryzioną przez nią słomkę. - pójdę po kolejnego drinka- mrugnęła do niego prawym okiem, wstając i kierując się w stronę barku. - tak, to ja we własnej osobie!- odparła do natalie.

- blanka - pociągnęła drinka przez słomkę - całkiem przyjemna frekwencja muszę powiedzieć - dodała rozglądając się. zauważywszy wolfiego pomachała mu ręką, uśmiechając się.

- to jest tj, a to blanche - pokiwała głową, przedstawiając ich sobie, chociaż tj już ją wyprzedził. - przyprowadziłaś rainera? - zapytała, wytrzeszczając oczy. - to chyba sukces - wzruszyła ramionami, rozglądając się po nowo przybyłych ludziach.

uśmiechnął się w jej kierunku nikle i odprowadził jej tyłek do barku, gdzie stanęła, po czym zaciągnął się papierosem, który niestety już mu się kończył, a więc wrzucił niedopałek do popielnicy i również skierował się po jakiegoś drinka.

- nie umiesz tańczyc, to nic nie szkodzi - zaśmiała się i pocałowała go delikatnie w usta, dobrze, że nie podchodziła do nich blanche, chyba by była trochę o nią zazdrosna. no cóż, więc pociągnęła tonyego na środek i zarzuciła mu ręce na szyję i zaczęła tańczyc. - okej, to tańczymy! - zasmiała się.

-hmm wiem ze to początek ale chciałam ci podziękować za zorganizowanie- usmiechnęła się. troche jej było głupio- w ogóle jestem natalie- wyciągnęła do niej rękę

- duży, w końcu chyba zrozumiał, że nie może ciągle myśleć o... jill - ha, zapamiętała jej imię - czy ta dziewczyna to madison? chyba powinnam się przywitać - powiedziała i nie czekając na odpowiedź, podeszła do mad - hej, jestem blanka, a ty musisz być naszą gospodynią, tak? - spytała z miłym uśmiechem na buzi.

- tylko na mnie nie krzycz, jak ci nadepnę na stopę - ostrzegł i objął ją w talii. może jednak miał jakieś wyczucie rytmu, więc nawet pewnie nie szło im aż tak źle. zauważył blanche, więc posłał jej uśmiech, ale pewnie jackie pomyśli, że uśmiechał się do niej, bo tak to wyglądało.

- tak- uśmiechnęła się do blanki i natalie. pewnie czuła się trochę dziwnie, gdy nagle tak zaczęto się nia interesować. - miło mi was poznać- uśmiechneła się do nich. - mam nadzieję, ze będziecie się dobrze bawić, lepiej niż ja!- zaśmiała się chwytając za szklankę z drinkiem i zerkając na marcusa, bo on też był organizatorem xd

- Chyba nie czuję się dzisiaj najlepiej, ale nie przejmuj się tym Ty baw się jak najlepiej. I postaram się nie zepsuć Ci zabawy - powiedział uśmiechajac sie subtelnie i dmuchnal w jej idealnie ulozona grzywke -Tylko nie karz mi tanczyc - zasmial sie, bo to niecalkiem dobrze mu wychodzi

marcus stał oparty o barek i sącząc drinka, podśmiechiwał się pod nosem z madison, która obtoczona była kobietami, jak na jakimś kółku haftu, ale czegóż on by nie zrobił, żeby wszystkie go tak oblazły, a kiedy zobaczył, że madison kieruje się w stronę kanapy, gdzie go nie było, pomachał w jej stronę. - madison, tutaj. - krzyknał z nadzieją, że wszystkie oczy nie zwrócą się na niego.

- zawsze jej zazdrościłam imienia - zaśmiała się. pewnie jak były małe, to isabella chciała mieć na imię blanche i takie inne! uśmiechnęła się więc tylko, zdając sobie w końcu sprawę z tego, że tj ją obejmuje, ale może nawet jej to jakoś szczególnie nie przeszkadzało, może nawet przeciwnie, prawda!

no spoko, na razie jackie nic nie zauważyła,ale kiedyś w końcu zauważy, a wtedy miła nie będzie i będzie dramowata drama ;d uśmiechnęła się do niego i spojrzała się na kogoś, na kogo on patrzył i zauważyła, że to blanche własnie. - znasz ją? - zapytała po prostu z uśmiechem.

Weszła jak zwykle spóźniona ubrana w mala czarna. Bylo zbyt duzo osob by kogos znalezc w tym tlumie. Zlapala wiec za drinka i nie pytajac o zgode po prostu zapalila skreta. Miala ochote sie zabawic ale chyba nie bardzo bylo z kim. Krecilo jej sie w glowie od tylu par

- marcus, jesteś jak jakiś duch!- odparła przysuwając się do niego i chwytając go pod ramię, po czym przedstawiła go natalie i blance. mhm, i już był otoczony przez dziewczyny!

pogładziła dłonią jego policzek, uśmiechając się seksownie. - to niemożliwe. - wymruczała, patrząc na wolfganga z zadziornym uśmiechem. - musisz przynajmniej raz ze mną zatańczyć. - powiedziała stanowczo, aczkolwiek uśmiechnęła się słodko, jak pięcioletnia dziewczynka i równie słodkie oczka, zrobiła.

uśmiechnęła się miło do wszystkich po czym spytała, czy nie widzieli gdzieś jej brata, bo chyba się zgubił, bidulek. zobaczyła też że jej kieliszek jest pusty więc poszła go napełnić, przepychając się grzecznie acz stanowczo pomiędzy ludźmi.

roześmiał się na słowa madison całkiem dźwięcznie, po czym przyjaźnie i jakże szarmancko, przywitał się z obiema paniami, wyciągając do nich rękę, ale spoczko nie pocałował je w nie. xd