salon

- Głupek - zaśmiała się - Zbankrutujesz na telefony do afryki - oparla glowe na jego ramieniu i przygladala sie gosciom. - Bede usychac z tesknoty za soba - powiedziala i miala nadzieje, ze tak wlasnie bedzie. Troche sie bala tego wyjazdu

- koniecznie- uśmiechnęła się. - wiesz co, marcus. zajmij się muzyką, bo i tak nikt już nie tańczy, więc włącz coś przyjemniejszego dla ucha, a ja pójdę po słomki, bo chyba schowałam je w kuchni, a już żadnych nie ma i zaraz wrócę- odparła zabierając ze sobą swoją szklaneczkę. tak naprawdę miała w planach jeszcze przypudrowanie noska i inne tego typu babskie zajęcia, o czym marcus pewnie doskonale wiedział, toteż mad. prędko nie wróci. - albo lepiej zajmij się znudzonymi gośćmi- zaśmiała się po czym wstała i zniknęła w długim korytarzu.

-pytasz co lubię czy co będę studiować?- złapała go mocniej za rękę, ze zdenerwowanie pewnie. wolała unikać tego tematu. tylko się denerwowała ciągle bo u niej to nie było takie łatwe- wiesz. to nie zawsze się łączy-zauważyła. na przykład ona lubiła muzykę i balet a rodzice zmusili ją do zapisania się na prawo. ciągle się do nich nie odzywa.

toteż zapewne podszedł do wieży i grzebiąc w stercie płyt, wybrał najlepszą i zmienil muzykę, na jakąś miłą i przyjemną, po czym rozjerzał się po pomieszczeniu, ogarniając wzrokiem cały tłum i uśmiechnął się pod nosem. oparł się o barek, gdzie spokojnie sączył swojego drinka, bo jako mężczyzna, jakoś nie miał pomysłu, żeby zając się towarzystwem, które według niego samo i tak nieźle się bawiło.

- chcę wiedzieć i jedno i drugie. - powiedział, uśmiechając się przyjaźnie i odstawiając szklankę na stolik, pogładził drugą dłonią policzek natalie, po czym pewnie w delikatnym uścisku swojej dłoni, zamknął drugą dłoń natalie, uśmiechając się ujmująco i wyczekująco na jej odpowiedź, a może nawet opowieść.

zdziwił się jej pytaniem, ale że była jedyną przychylną mu tu osobą to postanowił być dla niej miły do końca wieczoru. i może trochę dłużej- zajmę się tobą- powiedział i uśmiechnął się żeby jeszcze dodatkowo podkreślić dobre zamiary- a coś jest nie tak? źle się czujesz?- spytał i spojrzał na nią badawczo. nie wykrył nic poza ramiączkiem które znowu jej spadło więc je poprawił

Uśmiechnęła się tylko ale on i tak pewnie nie widział tego uśmiechu.
- Jak dziadek? - zapytała skubiąc jego koszulkę. Wcale nie miala imprezowego nastroju. Nawet nie wiem czemu tu jeszcze siedziala. Nie podobalo jej sie ale byl przy niej dylan i to on jej umilal czas, ktory faktycznie stawal sie przyjeniejszym

trochę było jej duszno, ale poza tym nic się nie działo - mam małe problemy z sercem natury medycznej. czasami mdleję, oczywiście w najmniej oczekiwanych momentach - oparła głowę o ramię corey'a w sposób czysto przyjacielski, chociaż oczywiście on może go odczytać jak chce i popatrzyła na brata. kiedy złowiła jego spojrzenie, mrugnęła do niego i uśmiechnęła się znacząco.

nie lubiła poruszać tego tematu. zwłaszcza tłumaczyć się obcym osobą, ale on był dla niej cały czas miły i podobało jej się że trzymał ją za rękę- no dobrze. ale to nie jest jakaś szczególnie pasjonująca opowieść- uprzedziła go- więc... od zawsze gram na pianinie i ćwiczę balet. i zawsze wiedziałam że to chcę robić, ale moi rodzice, a szczególnie mój ojciec, uparli się żebym zaczęła studiować prawo. strasznie się z nimi pokłóciłam i wyjechałam tutaj. mimo to żebym miała za co żyć i płacić rachunki w końcu wyszło tak jak oni chcieli bo od września będę studiować to beznadziejne prawo- powiedziała i spojrzała na niego. upewniała się czy nie zasnął

odetchnął kiedy zapewniła go ze nic jej nie jest. bo on w głębi duszy był dobrym chłopcem. objął ją ramieniem. sam nie wiedział czy po przyjacielsku czy też nie- nie znam się na kardiologii ale gdyby coś się działo to od razu mów to cię stąd zabiorę- obiecał jej bardzo troskliwym tonem

słuchał uważnie, z małą przerwą na łobuzerski uśmiech do siostry, a takto cały czas, prawda. - to niedorzeczne, żeby rodzice sprzeciwali się marzeniom córki i jeszcze wymagali od niej, żeby studiowała prawo, by później bronić brutalnych bandytów, którzy mogą zrobić jej krzywdę. - powiedzał jednym tchem, całkiem wciągnięty i oburzony. przytupnął nawet nogą dla lepszego efektu i ukazania swego oburzenia, które spowodowali w nim jej rodzice, ale oczywiście zrobił też minę, w której mówił, że ich nie potępia, bo przecież ich nie zna.

- dzięki - powiedziała w jego ramie - powiedz mi coś o sobie - popatrzyła na jego twarz i stwierdziła że jest słodki ;3

- Wiesz co? Lubię Twojego dziadka. Za podejście do życia - roześmiała się i wstala z kanapy - Pójdę już. Jutro muszę wczesnie wstac. - ucalowala jego policzek i zanim wyszla obiecala, ze niedlugo sie odezwie

rozbawił ją tą wzmianką o brutalnych bandytach i jeszcze była mu wdzięczna że ją wysłuchał. za zwyczaj wszyscy mówili że to nie fer i zmieniali tylko temat- dzięki- pocałowała go, tak wyszło że w usta. miała zamiar w policzek ale w momencie kiedy się do niego przysuwała to zmieniła zdanie- też im to mówiłam ,ale mnie nie słuchali. i tak nie zrezygnuje z baletu- powiedziała jeszcze buntowniczo i uśmiechnęła się do niego po raz kolejny

spojrzał w dół na nią i się uśmiechnął- nie ma sprawy- powiedział całkiem szczerze- właściwie nie ma nic ciekawego do opowiadania- nie chciał opowiadać jej smutnej historii swojego życia. jego matka umarła na raka. nie chciał jej dręczyć. przynajmniej nie tutaj i nie teraz- po porstu tu przyjechałem bo słyszałem że to fajne miasto. a co z tobą?

mrugnął do niej, udając, że owy pocałunek nie zrobił na nim żadnego wrażenia, a dobry był w udwaniu, toteż na pewno natalie nie domyśliła się, iż stwierdził, że było to całkiem miłe. - masz rację, nie rezygnuj. - kiwnął głową z aprobatą, uśmiechając się przyjaźnie, po czym wypuścił jej dłonie ze swoich i opierając się o krzesło, napił się drinka.

- podróżowałam z rodzicami i z bratem po świecie, i w końcu miałam tak dość, że zostaliśmy w pierwszym lepszym mieście. wiesz, teraz muszę się z nim męczyć, ale w sumie jest fajny. tam siedzi - machnęła ręką w kierunku rainera i natalie. kiedy corey mówił, wyczuła jakieś napięcie, więc go nie wypytywała - przerzedziło się jakoś - stwierdziła, bo po raz pierwszy od jakiegoś czasu rozejrzała się dookoła.

przeraziła się odrobinę że po tym całusie tak się odsunął. poczuła że musi sie jeszcze napić. wzięła jakiegoś drinka. wyglądał na całkiem mocnego, ale wiemy jak to jest w takich sytuacjach. natalie poczuła się zdesperowana odrobinę- a ty co artysto? od zawsze wiedziałeś że będziesz tworzył?- spytała. nawet nie ironicznie ani nic.

-wydaje się w porządku- stwierdził patrząc na rainera. ucieszył się też przy okazji że mrugała do brata a nie do swojego eks chłopaka. to by nie było zbyt fajne- faktycznie jakoś mniej ludzi- również się rozejrzał- może to dobrze. mniejszy tłok. przynajmniej mi nie zemdlejesz tu- uśmiechnął się do niej na znak ze cały czas był czujny ^^

uśmiechnął się w stronę blanche z nadzieją, że natalie nie stwierdzi, że to jakaś jego koleżanka, z którą niedajboże łączy go coś więcej, po czym nachylił się nad natalie. - po pierwsze, skarbie - powiedział, uśmiechając się seksownie. - nie powinnaś tyle pić. - dokończył wcześniejsze zdanie i wyciągnał z dłoni natalie owego mocnego drinka, którego sam opróżnił i pustą szklankę postawił na stoliku obok. - a po drugie zaś, odpowiadając na twoje pytanie, nie, nie od zawsze chciałem tworzyć. - powiedział, uśmiechając się łagodnie. - jak byłem mały to chciałem zostać strażakiem, rzecz jasna. - powiedział, tym razem uśmiechając się łobuzersko, bo każdy mały chłopiec chciał być strażakiem w dzieciństwie.

roześmiała się. dużo rzeczy ją teraz bawiło- rainer strażak! dobrze że jednak wolisz malować. dobrze ze zmieniłeś jednak zdanie. malarstwo jakoś bardziej do ciebie pasuje- uśmiechnęła się do niego pijanie w tym również uroczo- myślę że masz racje... za dużo wypiłam- powiedziała i złapała się za głowę chyba za bardzo jej się kręciło. właściwie to nagle poczuła się nienajlepiej

pewnie widząc, że trochę się zatacza i mdli ją, złapał ją łagodnie i spytał, całkiem czule, czy chcę iść do łazienki, i że z pewnością nie pójdzie tam sama, tylko ją doprowadzid o owej, prawda.

nie czuła się za dobrze. tak to jest jak się wypije za dużo. zaczęła się wachlować ręką i poprosiła żeby ją tam zabrał jednak xd
zacznę w łazience ;x

to pewnie zasnęła na ramieniu corey'a wtulając się nie jak mała dziewczynka. paaa ;*