salon

rainer był zły i chciał ją wykorzystać pewnie. zakręciło jej się w głowie odrobinę kiedy ta cała wódka w nią 'weszła' ale nie dała tego po sobie poznać. za to ten jego drugi drink nie wiem jakim cudem był blisko jej twarzy wiec tylko go powąchała. był tak samo mocny, jak nie bardziej- albo masz taka mocna głowe albo chcesz się upić- stwierdziła.

wyszła z łazienki, i poszła do salonu, popatrzeć co się dzieje. stanęła i wzięła kieliszek z czymś w środku. popiła i dalej stała.

- załóżmy, że jedno i drugie. - skwitował, uśmiechając się łobuzersko, po czym napił się drinka, na szczęście nie zachaczając szklanką o nos natalie. - więc moja, droga, natalie - zaoponował, uśmiechając się seksownie i trochę przysuwając w jej stronę oraz nachylając, żeby lepiej go słyszała. - od jak dawna tu jesteś ? - spytał szarmancko, uśmiechając się ujmująco.

przyszedł na impreze. miał genialny plan albo poznać kogoś i się dobrze bawić albo się po prostu upić. podszedł do barku i wziął piwo. oparł się o jakiś miły mebel jeszcze.

- dlaczego nikogo ze sobą nie przyprowadziłeś?- zapytała kiedy zdecydowała się wreszcie którą płytę włączyć i usiadła obok marcusa na kanapie. w sumie jak patrzyła na wszystkich to większość z kimś przyszła.

obejrzała się na chłopaka stojącego niedaleko i stwierdziła że jest sam, o dziwo. podeszła bliżej z miłym uśmiechem, lekko kącikowym - cześć. czyżbyś też nikogo nie znał?

zanim odpowiedział, zapalił papierosa i pewnie do połowy upił dość mocnego drinka. - bo nikt mnie nie kocha. - powiedział, uśmiechając szeroko, pomimo iż ten uśmiech był wymuszony, ale miał nadzieję, że nie było tego, aż tak widać. nie chciał się użalać nad sobą, prawda, jak na razie nieźle mu to wychodzi, aha. - w sumie mogę spytać ciebie o to samo? - spojrzał na nią, unosząc w górę lewą brew. chciał zmienić temat jak najszybciej, a przynajmniej, żeby owy zszedł z jego zacnej osoby.

w pokoju było głośno więc nachyliła się w jego stronę- ze dwa tygodnie- tak na prawdę ze trzy ale jakoś zaczynało jej się mieszać odrobinę. dała mu znać żeby poczekał sekundę i poszła po drinka. tym razem słabszego ale jej by już wystarczył żeby się wstawić. wróciła do niego z uśmeichem- a ty od kiedy tu jesteś?- spytała- nie widziałam cię jeszcze, w przeciwieństwie do większości z nich- pokazała jakoś na tłum ogólnie. całkiem po pijacku.

- Pieprzeni egoiści - uśmiechnęła się łobuzersko i ponownie zmierzwiła mu włosy, które zdążył sobie poprawić. - Myślałąm, że już nie przyjdziesz - wyznała robiąc smutną minkę. Złapała go za rękę i poprowadziła na kanape na ktorej akurat nikt nie siedzial

z zapewne głebokiego zamyślenia wyrwała go blanche- własciwie to zgadza się- uśmiechnął się- często chodzisz na imprezy do obcych ludzi?-spytał

uśmiechnął się pod nosem, widząc że jest wstawiona, ale raczej nie miał zamiaru tego wykorzystywać. nie pozwalała mu na to jego romantyczna dusza, aha. ; d - od jakiegoś czasu. - powiedział, uśmiechając się nikle, w sumie nie pamiętał, już ile minęło od jego przyjazdu do kopenhagi, zapewne jego siostra wiedziała by dokładnie, ale po co ją kłopotać, prawda. - nie pokazuję się zbytnio na mieście. - skwitował, uśmiechając się łagodnie, po czym pewnie dla usprwiedliwenia się, żeby nie pomyślała, że jest jakiś dziwny, powiedział, że to dlatego, że przygotowuje materiały na studia, szkice, etc.

- moja odpowiedź jest w sumie podobna. a poza tym mam chyba dość tych wszystkich zakochanych par, które świata poza sobą nie widzą- uśmiechnęła się przyglądając wyżej wspomnianym parom, którym może troche zazdrościła, dlatego tak właśnie twierdziła. - okej, nie mówmy o tym bo zaczynamy brzmieć jak jakieś dwa głupki użalające się nad swoim losem!

łyknęła drinka i popatrzyła do góry na corey'go bo był wyższy - zawsze. o ile jestem nowa w mieście - dodała po namyśle - jestem blanche - i uśmiechnęła się słodko mrugając rzęsami, bo już była trochę wstawiona i mogła spokojnie flirtować z nieznajomymi.

Przymknęła oczy gdy gładził ją po policzku. Lubiła to. Czekać tylko aż zacznie mruczeć jak kot. - Może poznałbyś jaką miłą, wolną i przystępnie wyglądającą panią - uśmiechnęła się unoszą zawadiacko brew ku górze. To byłoby w sumie możliwe skoro jeszcze niedawno widziała samotną blankę, która kręciła się po domu

-jesteś artystą?- spytała niezbyt inteligentnie-co chcesz studiować?- zwróciła uwagę na to ze zadaje za dużo pytań- przepraszam że jestem taka wścibska- dodała jeszcze, ale nie powiem żeby nie była zainteresowana nim i tym co robi...

- dobry pomysł. - skwitował, kiwając głową z aprobatą, po czym objął ramieniem madison, uśmiechając się łagodnie. - to nasza pierwsza wspólna impreza, ale popatrz jak udana, będziemy musieli to kiedyś powtórzyć. - powiedział, uśmiechając się dziarsko i nie wypuszczajac madison z objęcia, napił się drinka.

-corey- uśmiechnął się do niej całkiem uroczo. prawdopodobnie był jej wdzięczny że do niego podeszła- a często jesteś w nowym mieście?- spytał i spojrzał na nią.

- raczej początkującym, łamagą. - skwitował, uśmiechając się łagodnie, bo choć jego prace były naprawdę dobre, on nadal twierdził, że mogą być dużo lepsze, po czym dodał, że ma zamiar jakieś malarstwo, czy coś ze szkicem związanego studiować, uśmiechając się lewo kącikowo. - och, wcale nie jesteś wścibska. - dodał, uśmiechając się ujmująco i cmoknął ją w kącik ust, zapewne lewy, po czym delikatnie przejechał w tym miejscu kciukiem.

Zasmiala sie cicho i odgarnela wlosy do tylu. - Nie przesadzaj wcale nie jestem taka wredna. - pokazzala mu jezyk. Był wredna, była kapryśna ale na tym polegał jej urok nigdy nie można było przewidzieć co się stanie. _ Dylan... Wyjeżdżasz gdzieś na wakacje? - zapytała poważniejąc

- raczej rzadko - uśmiechnęła się ślicznie - przynajmniej tak długoterminowo. może usiądziemy? - spytała go, bo akurat zobaczyła kanapę, która nie była zasłonięta innymi ludźmi, więc ujęła go za rękę i podeszli do sofy na której usiedli. podciągnęła nogi i poprawiła ramiączko od sukienki, które jak zwykle jej opadło - a ty często jesteś nowy?

poczuła że teraz kręci się jej w głowie jeszcze bardziej, ale przynajmniej teraz jakoś pozytywniej. uśmiechnęła się do niego najładniej jak w tym stanie mogła- podejrzewam że wcale nie jesteś łamagą. nie możesz być. tak tylko mówisz bo albo jesteś zbyt skromny albo nie wierzysz w siebie- powiedziała. coś na mądrości jej się zbierało jak za dużo się napiła. opróżniła szklankę i odstawiła ją na jakiś stolik a wolną ręką dotknęła jego dłoni.

- Ja? - zapytała wskazując palcem na siebie a dokladniej na swoja klatke piersiowa. - Tak... Nie. Um dostałam zaproszenie od matki... Miałabym tam spedzic zaledwie kilka dni. Wiesz. W Afryce. - uśmiechnęła się nerwowo. Kłamała. Właśnie wczoraj pod wplywem chwili powiedziala matthew, ze wyjedzie gdzies z nim. CHociaz w ogole go nie znala. I miala nadzieje, ze jednak on sie nie odezwie w sprawie tego wyjazdu i bedzie mogla spedzic ten czas z dylanem - Ale to jeszcze nie jest pewne - zaznaczyla

usiadł całkiem blisko niej- właściwie to rzadko- przyznał i napił się piwa- właściwie to zawsze mieszkałem w jednym miejscu. to moje pierwsze... "bycie nowym"- uśmiechnął się kiedy zaakcentował ostatnie wyrazy. tak sobie ją powtórzył bo spodobało mu się to 'nowy' w tej rozmowie.

przechwycił owy gest i delikatnie przytrzymał jej dłoń, kciukiem zataczając malutkie kółeczka, po zewnętrznej stronie dłoni natalie. - mało ważnę, co myślę. - mrugnął do niej, jednocześnie uśmiechając się ujmująco. - czym ty się zajmujesz moja droga ? - spytał z nadzieją, że nie jest uczennicą pierwszej liceum. ;c

założyła nogę na nogę - no patrz, myślałam że tylko ja jestem nowa, a tak wychodzi na to że nie jestem sama, nie licząc mojego brata - czuła że jest już zupełnie wstawiona - czy jeżeli zasnę, albo zemdleję, mogę na ciebie liczyć w kwestii bezpieczeństwa? - nie zdarzało jej się to często, w sumie ze cztery raz zemdlała, głównie dlatego że kiedy było za duszno miała częstoskurcze ;<