Coco's Bakery & Restaurant

toteż przyszli tu i zajęli pierwszy, lepszy, wolny stolik, który stał niestety, gdzieś w kącie, co podirytowało marcusa. chwilę, trochę dłuższą musieli czekać na kelnerkę, która w końcu przyszła ich obsłużyć. marcus poczekawszy, az olivia coś zamówi, chwilę później poprosił o małą czarną - kawę oczywiście.

//sorryyyyyy, że tak długo.

również poprosiła o kawę, ale w jej przypadku to było czekoladowe cappuccino, mniam.
- opowiedz mi coś o sobie, bo jak dotąd, to wiem tylko, że nazywasz się marcus, uroczo się uśmiechasz i nieźle całujesz - mrugnęła do niego - jestem ciekawska i chciałabym wiedzieć więcej.

tak teraz stwierdziłam, że on chyba jest od niej młodszy. ; d
- wiesz również, że mieszkam tu od urodzenia, jestem rozpieszczonym dzieciakiem, bogatych prawników i to chyba wszystko. - skwitował, mrugając do niej. mam nadzieję, że tak własnie jest w wizytówce. xd kiedy kelnerka przyniosła zamówienie, marcus od razu napił się swojej kawy, bo pomimo tak późnej godziny, jego organizm domagał się kofeiny.

aż o rok! szok! xd
- czyli twoje zainteresowania i aspiracje życiowe ograniczają się do bycia rozpieszczonym dzieckiem bogatych prawników? - uniosła brew po czym roześmiała się - chciałabym mieć bogatych starych. nie musiałabym się wtedy martwić o to, skąd wytrzasnę pieniądze, żeby tutaj w ogóle przeżyć. szczerze mówiąc dopiero teraz skłoniłam się do tej refleksji, bo wcześniej o tym nie myślałam, więc pewnie na mojej twarzy maluje się teraz przerażenie - roześmiała się - pewnie coś wymyślę, zaradna ze mnie dziewucha - popiła kawy, żeby zatrzymać słowotok ;p

-moje zainteresowania ograniczają się do różnych rzeczy, a aspirację kończą na tym, że muszę skończyć studia prawnicze. - kiwnął głową z aprobatą, uśmiechając się przyjaźnie, pomimo tego, że wcale nie było mu halo, bo nie chciał być prawnikiem, ale cóż, przecież nie można zawieźć tatulka, który za wszystko płaci, c'nie. - w razie czego mogę ci pomóc, jak takowej pomocy będziesz potrzebować. - dodał, uśmiechając się łagodnie i napił się kawy.

- nie, dzięki. aż tak zdesperowana nie jestem. poza tym wspominałam o tym, że sobie poradzę. muszę po prostu znaleźć jakąś pracę i już. z tym chyba nie będzie większych problemów, co nie? - uśmiechnęła się uroczo - bycie prawnikiem musi być fajne, przynajmniej na tych wszystkich filmach - dodała zerkając za okno.

- sądzę, że nie. - powiedział, wzruszając ramionami, bo w prawdzie nie miał pojęcia o tych sprawach. na niego od urodzenia czekała ciepła posadka w kancelarii ojca, więc wcale się tym wszystkim nie martwił. - niestety tylko na filmach. - rzucił, uśmiechając się łagodnie, po czym odstawił filiżankę na spodek.

- w każdym razie wierzę, że sobie poradzisz, kotku - klepnęła go pokrzepiająco w ramię. nie miała wyczucia, więc mogła mu przyłożyć dość mocno ;p - mam tylko nadzieję, że nie będę musiała korzystać z twoich usług. nie, żebym miała coś do twoich zdolności. oczywiście tych prawiczych, ekhmm.. prawniczych - puknęła się palcem w czoło i się roześmiała xd

uśmiechnął się lewo kącikow, spoglądając na olivię zmrużonymi oczyma. - nie wątp w moje zdolności w żadnej dziedzinie. - zaoponował, uśmiechając się szelmowsko, po czym nachylił się nad stołem i zakładając pasmo jej włosów za ucho, cmoknął ją w środek czoła i łagodnie opadł na swoje krzesło, które na szczęście nadal tam stało.

- w sumie wypadałoby się przekonać, zanim przestanie się wątpić - uniosła brwi, spoglądając na niego badawczo, trzymając pod nosem kubek z kawą, wdychając zapach czekolady.

- zawsze do usług. - mrugnął do niej, uśmiechając się dziarsko, po czym wyciągnął z kieszeni spodni papierosy i za nim zapalił, podsunął paczkę pod nos olivii.

- nie, dzięki, nie palę. jedynym moim uzależnieniem są słodycze - uśmiechnęła się i wzruszyła ramionami. oczywiście pominęła fakt, że ostatnio za dużo pije, ale co będzie wrażenie psuć xd
- więc praktycznie można stwierdzić, że jestem wolna od jakichkolwiek uzależnień - dodała, po czym zaczęła nucić sobię jakąś piosenkę rolling stone'sów pod nosem.

kiwnął głową i wyciągnął jednego papierosa z paczki, po czym podpalił go swoją zippo. zaciągnał się papierosem, po czym wypuszczając dym prosto w twarz olivii, stwierdził, że to całkiem miło, że jest wolna od wszelkich uzależnień, które szkodzą nie tylko owemu uzależnionemu, jak i całemu środowisku.

spojrzała na niego mrugając dość szybko.
- mógłbyś oczyszczać swoje płuca dmuchając w innym kierunku? - uniosła brew i świdrowała go wzrokiem, popijając swoją kawę, która niestety, albo i stety się jej już kończyła.

- owszem, wybacz. - skwitował, uśmiechając się ujmująco i następną porcję smiertelnego dymu, wypuścił w kierunku ściany, która była tuż obok ich stolika, co powodowało zbytnio miłej atmosfery, gdyż fakt, że wszystkie zapachy z kuchni do nich dochodziły, nie było przyjemnym doznaniem.

ale ona dalej nie spuszczała z niego wzroku. miała cholerną ochotę się dziś z nim zabawić, zwłaszcza, że dawno tego nie robiła ;p postanowiła zaryzykować i działać. raz kozie śmierć.
- może wpadłbyś dzisiaj do mnie? - powiedziała zniżając głos, by brzmiał on bardziej seksownie.

uniósł w górę lewą brew, uśmiechając się cynicznie. - podobno nie jesteś tą pierwszą, lepszą do taniego motelu. - rzucił, kręcac głową z dezaprobatą i zaciągając się papierosem, oparł łokcie na stoliku, przyglądając się przeszywającym wzrokiem olivii.

- oczywiście, że nie jestem pierwszą lepszą, jak mógłbyś myśleć inaczej, kotku. to, że zapraszam cię do siebie nie znaczy chyba, że chce się od razu z tobą bzykać, prawda? - uniosła jedną brew i uśmiechnęła się cwaniacko.

- twoje spojrzenie mówiło, co innego, skarbie. - rzekł, nachylając się nad stolikiem w jej kierunku z łobuzerskim uśmiechem, po czym wypuszczając dym tytoniowy w górę, oparł się o krzesło, kładąc rękę w podobym geście, jak na avku, tylko jedną, c'nie. ; d

- nie ufaj tak mojemu spojrzeniu - wyrwała mu papierosa z dłoni, zaciągnęła się, po czym wypuściła dym ze swoich ust w jego kierunku mrużąc przy tym oczy ;p - to jak?

zaciągnął się owym, wypuszczonym w jego kierunku tytoniowym zatruwaczem. - myślę, że powinnaś wracać do domu, skarbie. - rzucił, wyciągając pieniądze z portfela i pozostawiając zapłatę za dwie kawy + napiwek dla owej zgrabnej kelnerki, po czym chowając portfel spowrotem do kieszeni spodni, wstał i ucałowawszy olivię w czubek głowy, wyszedł. pa.

zacisnęła zęby, bo wkurzało ją, jak coś idzie nie po jej myśli xd w każdym razie posiedziała tu sobie jeszcze przez chwilę, po czym wyszła.

okej, toteż przywędrowali tutaj, oto, bo powiedzmy było najbliżej, a z racji, iż andrew całkiem, nawet troszczył się o dobro nique, a raczej swoich rąk, żeby poźniej nie musiał jej nosić, ale ok, i jej nóg, wybrał najbliższą i dobrą, też kawiarnię. usiedli, przy pierwszym, wolnym stoliku, raczej nie wybierał najdogodniejszego. opadł na krzesło, wzdychając ciężko, bo pogoda się psuła, a ten deszcz coraz bardziej zaczynał go irytować. zamówił dwie kawy i lody dla nique, uśmiechając się do niej ujmująco.

pokręcił głową z dezaprobatą, uśmiechając się pod nosem, bo jemu, jakoś zbytnio nie przeszkadzał ten fakt, że wzrok nique ucieka czasem za innymi facetami, bo przecież on dość, a nawet zbyt, często robił to samo. - zgłosiłaś to na policję? - miał na myśli ową kradzież, którą jej ojciec na pewno minutę, po oznajmieniu mu tegoż faktu uczynił, ale spytał dla zasady i świętego spokoju, żeby później nikt nie trół mu, że nie interesuje się życiem nique, uśmiechnął się nawet łagodnie, pomimo obojętnego tonu, po czym rzucił, że był u rodziców, ale nie dodał, że spotkał starych kumpli i koleżanki i ten, no - wszyscy wiedzą, co się później mogło dziać.

- to dobrze. - uśmiechnął się łagodnie, popijając kawę, po czym odkładając ją na spodek, położył łokcie na blacie stolika i wzruszając ramionami, powiedział, że całkiem nieźle, uśmiechając się szelmowsko, bo tego uśmiechu nie mógł w sobie zdłamsić, po tym, jak przypomniała mu się owa impreza, na którą zawędrował. oparł się o oparcie krzesła i skrzyżował ręcę na torsie, łagodnie uderzając swoim kolanem o kolano nique. - co jest? - spytał dość troskliwie, uśmiechając się łagodnie, bo widział, że było smutna.