Kongens Nytorv Metro Station

wysiadł właśnie z metra, toteż przystając otrzepał swoją zmiętą, białą koszulę, której rękawy podwinięte miał do łokci, z nadmiaru ludzi, którzy przyklejeni byli do niego w owym metrze, po czym ciężko wzdychając, zapalił papierosa, mrużąc oczy i ruszył przed siebie.

jezus maria, jak widzę metro station to mi się odtwarza w głowie szejk it, chyba jestem dziwna... xddd
sarah właśnie odprowadziła jakąś koleżankę, która odjechała dokładnie trzy minuty temu. w zasadzie miała już wracać do domu, bo nie widziała sensu szlajania się po metrze, zwłaszcza o tej porze, jeśli nie miała na celu żadnej podróży. ale jej plany się zmieniły, kiedy zobaczyła coopera! - cześć - podeszła do niego i pocałowała go w policzek.

jesteś! xd
dobrze, że zanim pocałowała go w policzek, przywitała się, bo odskoczył by jak popażony, wcale nie ze strachu, iż to eliah! xd ale jakaś napalona małolata, albo homoseksualista. xd - cześć, sarah. - przywitał się, kiwając twierdząco głową, raz! po czym zaciągnął się papierosem, posyłając jej lewo kącikowy, cyniczny uśmiech, gdyż w oto prawym, trzymał papierosa, pomiędzy wargami. - co u ciebie? - zapytał, drapiąc się, po policzku.

wiedziałam ;d
o boże, znowu te cyniczne uśmiechy. xdd - wszystko w porządku - uśmiechnęła się i wzięła go za rękę, ciągnąc w stronę jakichś ławeczek, ale w sumie nie wiem, czy w metrach są ławki, jak nie ma to czegokolwiek na czym można usiąść. okej, objawia się chyba to, że jestem chora. - a u ciebie? - zapytała, kiedy już usiedli na czymś tam.

w metrze są ławeczki, przecież. ;c xd
- świetnie. - stwierdził, opierając się o ścianę, bo owa ławeczka znajdowała się właśnie, przy ścianie. zgasił papierosa o deskę ławki, na której siedzieli, po czym pstryknięciem palca, posłał ów pet pod nogi jakiegoś chłopca, który właśnie szedł w stronę schodów. zagasił papierosa, bo w metrze nie można palić, a raczej dzisiaj nie chciał narazać się na zbędne nieprzyjemności. skrzyżował ręce na torsie, po czym odwrócił głowę w stornę sary, nic nie mówiąc. przyjżał jej się dość bacznie, jednie.

w sumie nie byłam nigdy w metrze chyba ;c
- wszystko w porządku? - zapytała, zauważając, że tak jej się przygląda. no i dziwiła się czemu nic nie mówi. pomyślała, że może jest na nią zły za tamten incydent z eliahem, ale to przecież nie była jej wina. ;c więc miała nadzieję, że nie jest na nią zły, ani nic takiego! xd

nie był na nią zły, ale nie miał pojęcia, co mógłby powiedzieć sarze i to go trochę gnębiło, bo ni widział żadnego wspólnego tematu, a o ostatnim wieczorze, nie chciał wspominać, ale może po prostu za płytko spoglądał i dlatego nie widział nic, co łączyło by ich poza tym, że sara była siostrą jego "przyjaciela"! ;c - tak, raczej wszystko w porządku. - powiedział, po czym odruchowo, przejechał opuszkami palców, po wardze, która była już wygojona.

sarah jednak zauważyła, że wcale nie jest w porządku, więc tylko założyła rękę na rękę i nogę na nogę, co oznaczało, że jest obrażona! xd pewnie nawet miała ochotę stąd pójść, ale nie chciało jej się wstać z ławki, toteż została. nie lubiła kiedy ktoś był z nią nieszczery, a miała wrażenie, że cooper coś przed nią ukrywa i chciała wiedzieć co! ;c

uniósł w górę lewą brew z lekkim niedowierzaniem, gdyż znał już na tyle sarę, żeby wiedzieć, iż owa pozycja oznaczała, że właśnie pogrążył się w niełasce i sara jest obrażona! ;d - dlaczego? - zapytał trochę mało składniowo, ale był pewien, że sara będzie wiedzieć, o co mu chodzi, nawet wtedy, kiedy uda, że nie wie. xd a mianowicie chodziło mu o to dlaczego się obraziła, prawda. jego twarz nie wyrażała zadnych emocji, patrzył na nią, po prostu, opuszczając ręce i kładąc je na ławeczce.

- bo kręcisz i nie chcesz mi nic powiedzieć - powiedziała i usiadła już normalnie. okej, pomyślała, że może cooper żałował tego, że się przespali i chyba nawet nie była jakoś szczególnie zdziwiona, ale pewnie wolałaby, żeby powiedział jej to wprost, niż tak się zachowywał. - trochę już późno - mruknęła i wstała z ławeczki, z zamiarem pójścia.

kuper wcale nie żałował tego, iż przespał się z sarą i na pewno nie zrobił tego na złość eliahowi. dlatego też, męczyło go, że nie potrafi znaleźć jakiegoś nawet banalnego tematu, żeby podtrzymać rozmowę z sarą, bo jakoś zależało mu na tym i całkiem możliwe, iż na sarze również. złapał ją za przegub ręki i spojrzał na nią z dołu, gdyż nadal siedział. - może cię odprowadzę? - zaproponował, po czym puścił jej rękę i podrapał się, po ramieniu.

- nie, nie trzeba - rzuciła i zaraz pożałowała tych słów, bo zauważyła jakieś szemrane towarzystwo kilka metrów od nich, które musiałaby minąć, jeśli chciałaby wydostać się z metra, ale nie dała po sobie poznać, że się boi, tylko poprawiła włosy i ociągała się z tym, żeby w końcu pójść.

wstał z ławeczki, wyciągając z kieszeni paczkę papierosów, którą zaczął obracać w palcach. kuper raczej nigdy się nie powtarza, jak i nie nalega, ale widział już wcześniej owe towarzystwo, a nie chciał, żeby sarze przytrafiło się coś przykrego, prócz raczej nie chciał robić za super bohatera, który ratuje ją z opresji. - jesteś pewna? - zapytał, pomimo swoich zasad i wsadził spowrotem paczkę papierosów do kieszeni.

- nie wiem, jak chcesz - wzruszyła ramionami na znak, że jest jej to obojętne, chociaż pewnie wcale nie było. objęła się ramionami, bo zaczynało jej być już chłodno i czekała na decyzję coopera, bo nie wiedziała czy iść, czy nie. xd

kochał w sarze to niezdecydowanie, ale dzisiaj odpuścił sobie, jakikolwiek komentarz i docinkę na ten temat, bo jeszcze, nie daj Boże, obraziłaby się na niego i chciała wracać sama, co nie było dobrym pomysłem. objął ją ramieniem i zaoponował, ażeby już poszli. możesz zacząć u niej. ;x

siedział tutaj na ławeczce sobie i palił papierosa. właśnie wybierał się do swojej siostry, bo się z nią umówił na kawę, bo wiedział że na nic innego nie może liczyć, niestety działki nie może się z nią podzielić. więc, czekał na swoją kolejkę!

natomiast fran wracała z jakiejś lekcji rysunku. niosła więc dosyć dużą teczuszkę ze swoimi rysunkami, szkicami i jakimiś innymi gówienkami. i dodam, że była tak łajzowata, że upuściła teczkę, z której się wszystko rozsypało tuż przed piotrusiem. no jasne, że nie specjalnie! i pewnie nadjechała kolejka, którą miała wrócić do domu! na pewno nie zdąży! :d

pomógł więc jej piotruś pan, wieczne dziecko szczęścia. kiedy już ogarnął się z tymi rysunkami, stwierdził, że ładnie całkiem rysuje! więc na razie tylko podał jej teczuszkę. - wszystko okej? - zapytał się jej z niebanalnym uśmiechem, może uśmiech miał po swoim ojcu, cóż, nie dane mi go znać!

cóż, pewnie ona też rzuciła się na te rysunku i chciała wszystkie zgarnąć zanim piotruś zobaczył je, ale nie udało się! jej twórczość musiała ujrzeć światło dzienne i ujrzała! cóż, pewnie tylko zarumieniła się, a potem całkiem miło uśmiechnęła. - oczywiście, że tak. - odparła entuzjastycznie i odebrała swoją teczuszkę. i pewnie uciekła jej kolejka i na następną musiała czekać trochę! więc przeklęła cicho, albo i nie cicho, peter mógł usłyszeć.

- hm, jak chcesz, zabiorę cię ze sobą, pojedziemy razem - powiedział z uśmiechem i oblizał spierzchnięte usta. spojrzał się na dziewczynę i zgasił papierosa, bo przyszedł do niego pan, który oświadczył mu, że tutaj się nie pali! więc na razie tylko przeprosił frances. - mhm, peter jestem, a ty? - zapytał się jej, no bo skoro już się mieli poznać, nie znał wszystkich koleżanek swojej siostry.

- nie jeżdżę z nieznajomymi. - hahahahaha. xd podsumowała ładnie, no bo mimo, że poznała jego imię to wcale go nie znała, a jeśli wyrpowadziłby ją w ciemny zakamarek i zgwałcił! nie żeby była przeciwna, bo zdecydowanie należał do tych seksów z kopenhagi, ale musiała zachować pozory cnie. - fran. - oznajmiła zakładając pasmo blond włosów za ucho i uśmiechnęła się milusio całkiem, jak to fran, ona lubiła się uśmiechać.

uśmiechnął się do niej i tylko uniósł ręce w geście poddania się. - okej okej. jak tylko chcesz, szanuję. ale tak czy inaczej, miło cię poznać fran. czekaj, moja siostra ma koleżankę o podobnym imieniu. ale pewnie to tylko przypadek - pokiwał z przekonaniem głową, przecież nie mogła to być jakiś przypadek, ot tak nie spotyka się znajomych swojego rodzeństwa. dobrze, że on nie miał jakiś większych problemów z narkotykami. no cóż, cóż, na razie tylko się na nią spojrzał.

spodobało jej sie to, że nie nagabywał jej dalej do wspólnej podróży, tylko uszanował jej zdanie! pewnie po tym co powiedział już mogłaby razem z nim jechać, no, ale nie ważne, na razie stała tutaj i rozmawiała sobie z nim całkiem miło. - możliwe, że ją znam, jeśli twoja siostra studiuje sztukę. - wyjaśniła i pewnie była ciekawa czyja koleżanka z roku ma tak przystojnego brata i się nim do tej pory nie chwaliła!

- o, znasz amandę? no, proszę proszę, moja siostra ma takie ładne koleżanki. - powiedział z uśmiechem, po prostu stwierdzał fakt oczywisty. nie nagabywał jej przecież w żaden sposób! więc na razie tylko oblizał usta i spojrzał czy nic nie jedzie, ale nie jechało, jak na złość. więc na razie tylko spojrzał się na nią. - studiuje sztukę, ma 20 lat, tak, to powinnaś ją znać - pokiwał głową i uśmiechnął się do siebie. - usiądź sobie, będzie wygodniej - zaproponował.

- ojaciękręce, jesteś bratem amandy kenoque?! - dawno u niej nie była i nie wiedziała, że ma nowego braciszka, muszą się więc koniecznie spotkać!!!! - ale przecież amanda miała tylko jednego brata i nazywał się czarli, a ty na pewno nie jesteś czarls, znam go przecież! - pzdr czarls! :ddd - hej, to jak ty i skąd się tu wziąłeś? - zapytała całkiem spokojnie, zaciekawiona tym faktem, że amanda ma jakiegoś zaginionego brata, o którym nigdy jej nie mówiła. i cóż, pewnie usiadła sobie obok piotrusia.