Wonder Bar

-skąd wiesz czy sama? mój mąż płaci taksówkarzowi na zewnątrz-uśmiechnęła się do niego milutko wskazując głową na drzwi. podziękowała barmanowi i upiła łyka swojego drinka.
cholera, spaliłam tosty ;x

- aaa. - łyso mu się zrobiło i się odwrócił, koniec z ładnymi usteczkami!

-żartowałam!-powiedziała widząc wyraz twarzy iana. dotknęła jego policzka przybliżając się odrobinę. -a ty?-wymruczała mu do ucha. -co tu robisz sam?

no weź! gorąco mu się pewnie w gatkach zrobilo, uhuh. - ja? ja, lubię być sam a potem spotykać ładne dziewczyny. ;d - zafalował brwiami i odwrócił się w jej stronę. - mój mąż? jak mogłem się dać nabrać. -zaśmiał się i pokręcił głową.

-ładne dziewczyny, mówisz?-zapytała podnosząc jedną brew. uniosła swoją szklankę chcąc się przyjrzeć jej zawartości, po czym napiła się i zapaliła papierosa uśmiechając się miło do barmana dziękując za użyczenie zapalniczki.

- no mówię. - pokiwał głową. - bardzo ładne. - uśmiechnął się seksownie, dziś fajny miał humor, przynajmniej kogoś znajomego spotkał, szansą na sukces. ;d poprosił barmana by i mu zapalił, co ten zgromił go wzrokiem, podziękował chłopakowi, a sam się zaciągnął dymem, popatrzył na kristen.

pokiwała głową również patrząc na iana po czym uśmiechnęła się, pewnie odsłaniając swoje równiutkie ząbki. przejechała ręką po jego ramieniu, a później po klacie, mru.

no niechże ona przestanie, zaraz rozporek pęknie. on położył rękę na jej ramieniu po czym zaczął je głaskać, przejeżdżał palcem po nieskazitelnej wręcz skórze. uśmiechał się lekko, oh.

zaśmiała się cicho i dopijając swojego drinka zeskoczyła z niezbyt wygodnego stołka, mrucząc coś, że idzie do toalety. nie wiedziała czy pójdzie za nią, ty zdecyduj. ona weszła i usiadła na marmurowym blacie obciągając swoją sukienkę po czym przejechała usta malinowym błyszczykiem, mniam.

moim zdaniem fajnie będzie jak pójdzie za nią. więc poszedł stanął w drzwiach toalety i oparł się o framugę drzwi. - mogę spróbować tego błyszczyka ? - chodziło mu o jeden mały pocałunek, junoł.

-spróbować zawsze można-zaśmiała się przeczesując swoje włosy. oparła się o lustro zakładając nogę na nogę, hr.

pewnie podszedł do niej powoli i złapał ją za biodra, potem przesunął swoją twarz do jej twarzy i polizał jej usta, uhhhhh.:d - mm, malinowy? - podniósł brwi i ukazał swe równiutkie ząbki. jednak nie czekając na odpowiedź wpił się w jej usta i zaczął ją super całować, bo ian się świetnie całuje.<2+1

owinęła nogę w okół jego biodra, dobrze, że nie było ludzi w kiblu, jeszcze by ich do sądu podali, albo coś, cóż. wymruczała mu coś do ucha przybliżając się bliżej.

na ich szczęście o tak. głaskał ją po plecach tak fajnie i miło. i po szyi ją lekko całował. - mrr. -zamruczał jej do ucha. - chodźźź. - i pewnie ją wziął za rączkę i gdzieś zaprowadził <3 ej ja idę! pa! :c*

hm, no to pewnie poszła z nim. pa ;c

siemanko, to carly postanowiła się nieco zabawić, poderwać jakiegoś miłego, młodego duńskiego milionera i przy okazji napić się kolorowych drinków. więc siedziała przy barze popijając malibu i ostro konwersując z barmanem, przy okazji rozglądała się za jakimś konkretnym celem czyt. interesującym chłopakiem.

konkretny cel, czyt. interesujący chłopak, czyt. pontus właśnie wszedł do wonder baru w swojej fajnej, wyćwiekowanej, o ile takie słowo w ogóle egzystuje w słowniku, a przypuszczam, że jednak nie, no ale dobra, jestem twórcą od maleńkości, ramonesce narzuconej na jakąś koszulkę z napisem obrażającym małe pieski i starsze panie, a potem zobaczył rudą czuprynę i już się domyślił, że znowu jest w niewłaściwym miejscu w niewłaściwym czasie!

ona od razu zauważyła tą wyćwiekowaną ramoneskę. i w jednej chwili przestała się liczyć rozmowa z barmanem i obserwowanie wybranych celów do podrywu czy coś. no bo taki pontus swoją osobowością przyćmiewał wszystkich facetów w klubie! i w sumie nie tylko osobowością. i cóż, jedynie uśmiechnęła się błogo w jego stronę i skinęła palcem tak zachęcająco, ażeby podszedł do niej i najlepiej usiadł i porozmawiał też.

- o, carly! - udał zaskoczonego, sama powiedz, czy dobrze to zagrał, bo w sumie nie wiem, może za bardzo go jiuż, hm, dekoncentrowała jej obecność, tym bardziej, że ostatnio była jedną z trzech, wyłączając papierosy i kawę, rzeczy o których myślenie zajmowało mu większość jego cennego, pontusowego czasu. odruchowo przeczesał włosy dłonią i podszedł do carly, całując ją na powitanie w policzek. chociaż pewnie bardziej w kącik ust - dawno się nie, uhm, widzieliśmy.
warto dodać, że myślał głównie o tym, czy byłoby im dobrze. razem. w, uhm, łóżku. biedny pontus!

załóżmy, że się mu udało, carly była już po kilku drinkach, także jej spostrzegawczość nieco zmalała, ale tylko NIECO, żeby nie było, że zabiła wszystkie szare komórki. - cześć. - odparła na powitanie, a uśmieszek z jej twarzy wręcz nie schodził, no bo jak mogła się nie uśmiechać, gdy pontus był w pobliżu, sama jego obecność wywoływała uśmiech. w końcu ostatnio nie wdawała się w dłuższe i głębsze konwersacje z nikim poza nim, niech się czuje zaszczycony!!! - faktycznie dawno, ale nic się nie zmieniłeś od naszego ostatniego spotkania. - podsumowała, w sumie mogła się mylić, może trochę schudł, albo przytył, a może podciął sobie nieco włosy, cóż, jak powiedziałam... jej spostrzegawczość była nieco zaburzona, co jej oczywiście wybaczamy. a i dodam, że śnił jej się kilka razy seksik z pontusikiem, z czego można wywnioskować, że chciałaby z nim spędzić noc, ale jak zawsze pojawiała się druga strona medalu i to, że nie chciałaby spieprzyć z nim relacji.

albo pieprzyć z nim relacji, no fajnie w sumie.
- tak, prawda - tylko wytatuował sobie wielkiego smoka na całych plecach, jak ten psychopata od hannibala, czy coś - w zasadzie ty też niewiele, wyglądasz równie dobrze jak wtedy - posłał jej uśmiech łamacza serc, ten równie czarujący jak zawadiacki i bez pytania czy może, i tak mógł, usiadł na stołku obok niej, zamawiając jakiś dobry trunek, albo po prostu gin z tonikiem czy inny rum z kolą, pewnie nie miał nastroju na zbytnią ekstrawagancję - albo i jeszcze lepiej. w każdym razie dobrze cię widzieć. co u ciebie?

właśnie posłał jej ten seksy uśmiech, dzięki któremu kobietom uginały się kolana, ale nie jej, przecież znała te sztuczki i metody, dlatego od razu wlepiła wzrok w swoje malibu, które zaczęła nieco nerwowo mieszać słomką, po czym pociągnęła przez nią kilka głębszych łyków. - na pewno nie lepiej, raczej równie dobrze jak wtedy, nie wyspałam się i obudziłam z mega kacem. - podsumowała. rankiem dziękowała bogu za mocną kawę, tajgery, witaminy i tym podobne wynalazki. -bez zmian, dalej łamię serca naiwniaków myślących, że a nuż zakocham się w nich od pierwszego wejrzenia. a co u ciebie? - nie oczekiwała wielkich zmian, bo przecież wiedziała, że nie okaże się, że pontus zakochał się i nagle miał dziewczynę, to nie w jego stylu.

i aspirynę!
- tak carly, skromność jest podstawą wszystkiego - rzucił w ramach komentarza do jej 'raczej równie dobrze jak wtedy' i uśmiechnął się szeroko, upijając łyk alkoholu - u mnie nic specjalnego - ostatnio nawet rozważał czy by może nie wcisnąć jej bajeczki o wielkiej miłości którą nagle do kogoś zapałał tym samym wywołując u biednej carly atak zazdrości, ale jednak się powstrzymał, chociaż przypuszczał, że ona bez trudu podjęłaby się wykonania takiego kroku - mam za sobą pierwszy dzień nauki - no bo w końcu pan student, a jakże - i szczerze mówiąc już czuję się tak, jakbym miał za sobą cały rok. ale cóż - dramatycznie wzruszył ramionami - nie pozostaje mi nic innego jak strzelić sobie kieliszek wódki i tak skakać, z weekendu do weekendu. jeśli wiesz co mam na myśli.

skromność, hm, jakby się tak przyjrzeć carly to w zasadzie była skromna, tzn znała swoją wartość i przy facetach, do których zarywała zachowywała się jak ósmy cud świata, ale przy pontusie w zasadzie stawała się nieco skromniejsza, bardziej ogarnięta i przede wszystkim powstrzymywała swój popęd płciowy, a to najważniejsze! - ah, a co ja mam powiedzieć? tzn wiesz, ja uczę się już ponad miesiąc. - co z tego, że jej nauka ograniczała się do uczenia literatury, biologii i angielskiego... w sumie nic więcej nie było jej potrzebne! chciała być psycholożką i już, ale to jej takie skryte marzenia, może kiedyś je zrealizuje, jak dostanie się na studia. - hm, zapomniałeś dodać tego, że przelatujesz jeszcze dziewczyny, tak a propos tych weekendów i wódki. - no bo w sumie do tej pory tak robił, a carly nie wiedziała czy zmienił się czy nie, czy ustatkował i wgl. ;d

powstrzymywała, aha, akurat! ; d
też chcę na psychologię! z tym, że carly pewnie zasłynie jako badaczka męskich popędów płciowych, a jej pierwszym obiektem badawczym będzie, albo może już jest, pontusek. super, obydwoje będą sławni. - eh, carly - westchnął i machnął ręką, prawie przy tym rozlewając swojego drinka, czy też swój czysty alkohol, huhu - naprawdę mi przykro, ale chyba mnie przeceniasz -tak, ten to dopiero był skromny - postarzałem się, nie mam już takiej siły witalnej jak kiedyś - uśmiechnął się zawadiacko - wiesz. starość nie radość. - poza tym, co oczywiście zdecydował sie przemilczeć oszczędzał ostatnio siły na jedną panienkę. na nią.
haaa.