Wonder Bar

spokojnie, nie zamykają wcześniej niż przez 9 rano.

wszedł do baru leniwym krokiem, zamówil jakiś trunek, po czym rozsiadł się przy stoliku, który pewnie znajdował się przy oknie, przez które daniel mógł obserwować przechodniów, oczywiście tych płci żeńskiej i komentować w myślach ich wygląd.

przyszła tu już delikatnie wstawiona, a alkohol tylko uwydatniał jej wady i to co najgorsze w jej charakterze, z resztą, jej ojciec rujnuje sobie życie to ona sobie kawałek życia przepije. usiadła przy barze zamawiając póki co tylko wodę.

jego uwagę zwróciły rude włosy dziewczyny, która wchodziła do baru. pewnie lubił rude.
pozwolił sobie zmierzyć ją wzrokiem, popijając zawartość swojej szklanki i paląc papierosa. zmrużył lekko oczy i kontynuował przyglądanie się jej.

jeździła słomką po dnie szklanki, robiąc nią kuliste ruchy, po czym poczuła na sobie czyjś wzrok, - co ? -spojrzała w jego kierunku, patrząc na niego niezbyt miło, dziś miała ochotę kogoś zabić, a on był najbliżej.

przez myśl mu przeszło, że chyba ze wszystkimi ludźmi na ziemi nawiązywał relacje chyba głównie oparte na złośliwościach, więc w tym przypadku możliwe, że nie będzie inaczej.
- nie można już sobie popatrzeć? - wzruszył ramionami i uśmiechnął się jednokoncikowo, po czym zaciągnął się mocno papierosem.

- nie - jej głos był stanowczy, a jej oczy nadal groźnie patrzyły w jego kierunku, czuła, że nic z tej rozmowy nie wyjdzie prócz kolejnego, wrogo nastawionego do niej człowieka, później może ją to bawić, natomiast teraz była śmiertelnie poważna.

nic sobie nie zrobił z jej odpowiedzi, tylko się złośliwie uśmiechnął i nie zdejmował z niej wzroku. uwielbiał to robić, chociaż nic mu to w zasadzie nie dawało.
- widzę, że humor panience nie dopisuje, czyż nie? - dmuchnął dymem w jej stronę, bo był chamem ;p

// i myślał o seksie, bo wszyscy wiedzą, że faceci myślą o seksie, wypuszczając dym tytoniowy prosto w twarz, w sumie to nie tylko faceci. + sorri, musiałam.

- nie twoja sprawa -zamoczyła usta w wodzie, odgarniając włosy z ramienia i chowając wcześniej wyciągnięty telefon do kieszeni. ten dym nawet sprawił jej małą przyjemność, w chwilach stresu zawsze paliła, tym razem jednak nie wzięła papierosów z domu, wdychała nosem dym, po czym zdmuchnęła go z okolic jej twarzy, co za dużo to nie zdrowo.

// Michał też mi tak robił i jakoś nigdy mnie nie zgwałcił (jeszcze)!

hahaha, powiedzmy, że był myślącym o seksie chamem xd

uniósł tylko lekko brwi, bo spodziewał się, że jakoś ostrzej zareaguje na ten dym. w końcu zdecydowana większość kobiet zwracała mu uwagę, żeby przestał.
- czyli nie dopisuje, tak myślałem - stwierdził, po czym zgasił papierosa w jakiejś popielnicy.

wiedziała, że jej reakcja go zaskoczy, co nawet ją ucieszyło i zdobyła się nawet na triumfalny uśmiech do swojej już prawie pustej szklanki. - no proszę, zaskakujesz mnie myśląca istoto - jej teatralny ton idealnie się tu sprawdził.

- och, czyżby? - odparł ironicznie szukając w swojej kieszeni zapalniczki, by mógł odpalić sobie drugiego papierosa. kopcił ostatnio jak lokomotywa, ale wogóle się tym nie pprzejmował.

- uhmmm, a teraz wybacz, ale oddalę się w poszukiwaniu kogoś, kogo poziom inteligencji nie będzie liczbą na minusie i owa inteligencja nie będzie mieściła się pomiędzy jego nogami - puściła mu oczko, zostawiając banknot pod szklanką z wodą i wyszła z baru.

zaśmiał się pod nosem. elyse nie była pierwszą i zapewne nie ostatnią, która tak na niego reagowała ;p no cóż, pewnie dokończył pić, a potem również wyszedł.

więc przyszła sobie tutaj, bo siedzenie w domu i zadręczanie się chyba nie było najlepszym wyjściem. zamówiła sobie coś mocnego, może nawet wódkę, za którą nie przepadała, ale chyba było jej wszystko jedno.

siedziała przy barze licząc na cud w postaci jakiegoś uroczego faceta w wieku poniżej lat czterdziestu, który będzie na tyle uprzejmy, że postawi jej kolejkę. albo kilka kolejek, co za różnica.

tak ona zamówiła sobie jakiegoś miłego drinka którego teraz popijała. założyła nogę na nogę, tak zaprezentowała teraz swoje długie nogi w tej krótkieij spódniczce. w sumie była tylko dwa lata młodsza, wiec aż tak źle nie było jeżlei chodzi o różnicę wieku. - u mnie? w sumie dużo sie nie zmieniło, mam swoje mieszkanie małe na poddaszu ale fajne! dalej żyję jak żyję- móiła a tu chodziło jej o jej luźne 'związki' bez zobowiązań. -w sumie to korzytsam z życia.- zakończyłą i wzięła łyka- a poza studiami to jak u ciebie?-spytała i założyła opadajacy jej na oczy kosmyk włosów za ucho.

w sumie gdyby sie nie opamiętał to by go sama opamiętała, bo mimo ją tak zawsze traktował to mógł czasami poświęcić jej trochę uwagi. ona tutaj spokój zdobyła, bo tu w sumie nikogo nie znała miała tylko straych znajomych ale to mała garstaka, a reszte mogła zacząć od nowa. -ja? jedyne co myślałam nad architekturą wnętrz tak wstępnie- pwoiedziała tak ona nie miała żadnych planów na przyszłość, jedynie to jej przyszło do głowy osttanio.

-ale jakoś nic innego mi nie pasuję z tych kierunków z tutejszych uniwersytetów - powiedziała- pzoa tym ja Ciebie jako chemika czy farmaceutę czy broń boże doktora nie widze.- powiedziała i zaśmiała się. ona nigdy się nie pchała do niego, bo tak fakt na początku jak się poznali pewnie się w nim zakochała ale z biegiem czasu odpuściła i traktowała jak kumpla skoro on ją tak traktował.

tak ładne niebieskie oczy, tak blondynka z niebieskimi oczami, dobre połączenie, po mamusi. - i dobrze że nie, bo byś jeszcze nim został i mnie zmusił do teog bym się u Ciebie leczyła i bym była skaza och do końca życia, a tak to będziesz mnie jak już w sądzie bronił jak będzie okazja- uśmiechneła się. -natomiast ja w ramach rekompensaty zaprojektuję Ci dom czy mieszkanko,o! albo biuro

-teraz? to Ty sobie tak chodzisz po mieście i nie masz mieszkania urządzonego?!- spytala tak ona najpierw urządzała potem zwiedzała i w oogóle to musiała mieć zorbione najpierw, jej wydziwianie. -dobrze, tylko będziesz musiał mi powiedzieć co chcesz i jak.- uśmiecnęła się i dopiła drinka.

to może potem dokończymy, co? żeby wena przyszła.

spojrzała na niego i uniosła brew ku górze, oburzyła się.- jakieś głupoty? słucham?!- patrzyła na niego.- weź to nie są jakieś głupoty po pierwsze, a po drugie z tych niby głupot ja będę zarabiać i to niemałą kasę.- powiedziała i skrzyżowała ręce na piersi. tak co jak co ale dla niej to nie były głupoty, w końcu to jej mała skrywana w sumie pasja urządzanie chatek.

widać nie znała go takiego bo się zdziwiła na to jak to powiedział i co powiedział, ale nie dała po sobie tego poznać. w sumie ludzie zmieniają się z czasem, raz na lepsze osoby raz na gorsze i my niezbyt mamy na to wpływ. -tak takim jak ty może się raczej nie przydają, ale wyobraź sobie że akurat innym się przydają.- mruknęła i rozejrzała się krótko po parkiecie.