Park i nekropolia

- z pewnością, w końcu przywyknę. mam nadzieję, że do tego czasu nie zdążę się zestarzeć. narazie to przywykłam tylko do widoku na pomnik andersena z mojego okna - uśmiechnęła się uroczo - może lepiej opowiedz mi coś o sobie, bo czuję, że jak zaraz się rozkręcę, to wogóle się nie zamknę.

- paryż! kocham to miasto! założyłam sobie, że kiedy stanę się obrzydliwie bogatą panią biznesmen, to się tam wyprowadzę i wyjdę za jakiegoś nieziemsko przystojnego francuza - zaśmiała się z własnej wizji przyszłości - nie wiem, mógłbyś mi powiedzieć czym się interesujesz, co w życiu robisz, gdzie się uczysz, jakiej muzyki słuchasz, czy masz kota? różne rzeczy mnie interesują - uśmiechnęła się.

Zapłaciła taksówkarzowi i wysiadła z samochodu. Poczekała chwilę, aż mężczyzna podał jej dość sporą walizkę na kółkach. Cały mój dobytek-pomyślała smutno.
-Dziękuje. Do widzenia-powiedziała grzecznie i odwróciła się w stronę parku. I co ona miała teraz z sobą począć? Ruszyła przed siebie ciągnąc walizkę, która co jakiś czas zahaczała się o kamienie i dziury.

Ten dość krótki spacer zdecydowanie ją zmęczył. Rozejrzała się. Nigdzie nie było widać wolnej ławki. Na najbliższej, pod drzewem siedział chłopak z papierosem. Podeszła z tą swoją wielką walizką i zapytała.-Można?

Nie musiała pytać, ale z grzeczności zapytała.
Usiadła obok chłopaka. Odetchnęła głośno. Chłopak był całkiem ładny, gdyby tylko nie to obrzydliwe coś co teraz leżało na ziemi, a jeszcze niedawno było w jego dłoni i ustach.
-Po co to robisz?- zapytała spoglądając znacząco na leżącego na ziemi papierosa. Musiała zapytać, nie mogła się powstrzymać.

-Próbowałam -powiedziała. Chyba nie takiej odpowiedzi się spodziewał.
-Nie dość, że drogie, to jeszcze niedobre. Lepiej sobie czekoladę kupić-powiedziała

Westchnęła. Kolejny który myślał, ze jest rozpieszczonym bachorem. Wstała za nim.
-Może i mnie stać, ale po co wydawać pieniądze na coś wstrętnego, co w dodatku psuje nas od środka?-zapytała patrząc mu w oczy.

-Nie czepiam się. Tylko zapytałam, wcale nie kazałam Ci rzucać palenia.
Patrzała jak chłopak odchodzi po czym opadła na ławkę. Zdecydowanie była zmęczona.

przechodziła tędy i tamtędy z papierosem i nie miała specjalnie nic do roboty. mam nadzieje że się nie obrazisz ze dałam ci dziewczynę ^^

Spojrzała na dziewczynę z papierosem.
-Czy w tym mieście wszyscy palą?-wyrwało jej się.

Jasne że sie obraże. Już sie obraziłam. I zabije Ci rodzinę łyżeczką ^^

niee! oszczędź psa mojej babci! prosze ! xdd
spojrzała na dziewczynę która właśnie prawdopodobnie skrytykowała jej zachowanie i podeszła do niej. kojarzyła ją z kilku imprez ale nie wiedziała jak on ma na imię- o coś ci chodzi?- spytała

Okejjj psa oszczędze xD
Spojrzała na dziewczynę.
-Nie -stwierdziła. Natalie musiała ją z kimś pomylić bo Julia dopiero co tutaj przyjechała. Zresztą, walizka mówiła sama za siebie ^^

wiec pewnie ją pomyliła faktycznie xd- jesteś tu nowa?- spytała już spokojniej- wydawało mi się że cię kojarzę....

-Przed chwilą przyjechałam-uśmiechnęła się przyjaźnie.
-Więc raczej sie nie znamy. -powiedziała. No ale mogą sie poznać nie?^^
-Julia -wyciągnęła dłoń w stronę dzieczyny.

-jestem natalie- uśmiechnęła się i uścisnęła jej dłoń- miło cię poznać, może ci jakoś pomóc czy coś?- spytała

-Szczerze mówiąc to potrzebuje miejsca do spania -powiedziała-JEst tu w okolicy jakiś hotel czy coś w tym stylu?

-szczerze mówiąc nie mam pojęcia- nie przypominała sobie żeby tu widziała jakiś hotel- ale możesz zatrzymać isę u mnie na kilka dni- zaproponowała

-Zawsze tak przygarniasz bezdomnych?-zaśmiała się.

-tylko czasami- przyznała- a co mam cię zostawić na ulicy?

Nie -powiedziała, po czym po chwili dodała-w parku -i znów się roześmiało, Było w natalie coś takiego, co sprawiało że Julia czuła się lepiej.^^

-więc może zabierz swoje rzeczy i chodź- ponagliła ją odrobinę- jeszcze się rozmyślę xd
zacznę

Wstała i złapała za uchwyt walizki.
-Prowadź-powiedziała.

spacerowała tutaj od dłuższego czasu, znowu w szpilkach tej jej miłości jakieś zwiewnej sukience. lubiła ogólnie parki, lubiła po nich spacerować. wczroaj kolacja była wiadomo sztywna, pokazała się, pwoeidziala że jest grzeczna czyli to co zwykle, zjadła trochę i poszła. pewnie w nocy oglądała jakiś miły horror i jadała truskawki z bitą śmietaną, ale ona nie będzie gruba! nie tyje, ma dobrą przemianę materii. usiadła po dość długim spacerze na jednej z ławek i założyła nogę na nogę, przymknęła oczy i oddychała świeżym powietrzem jeżeli takowe tu było.

a ona szła ubrana jak zwykle w czarne rurki i czarną koszulkę plus czarne trampki i nuciła coś pod nosem. ciekawa byla jak wyszła kolacja u ciotki od amelki. dziś ją czekała podobna, tyle, że ze swoją babcią. musiała sprawić sobie jakąś sukienkę i baleriny, bo babcia uwielbia sukienki. była troche zła, że musi kupic sobie sukienkę, bo ona nienawidziła sukienek. co najwyżej spódnice.

a ona lubiła sukienki, ogólnie jakoś nie była wybredna bo i spodnie i sukienki i spodniczki jej się podoably, a takowa byla na dziś odpowiednia. otowrzyła swoje oczęta i ujrzała z daleka kuyznkę, wstała i zaczęła jej machać.- Floooo!- wydarła się ze jakaś para staruszków się na nią spojrzała, może pomyśleli że ona jakaś lesbijka czy coś ;x