Bakken- park rozrywki

kev nie zrobił nic więcej, bo miał dzisiaj prawdziwy nastrój na drażnienie kristen, więc tylko uśmiechał się niezauważalnie pod nosem, z pewną nutką satysfakcji. na ich nieszczęście zaczęło trochę padać.
- tylko tego brakowało- zaśmiał się wycierając z nosa kropelką deszczu, która wylądowała na nim tuż przed chwilą.

roześmiała się znów. tym razem deszcz ani trochę jej nie przeszkadzał. kris nie chciała dać za wygraną, więc po prostu jeździła wierzchem swojej dłoni po swojej wciąż leżąc na plecach.

spojrzał w niebo, ale może nie oślepł od kropelek deszczu wpadających mu do oczu. bo może to nie były te cholernie kwaśne deszcze, które mogłby wypalić mu owe oczęta xd.
- odprowadzić cie do domu?- zapytał w końcu odwracając głowę w jej kierunku i patrząc na nią z góry, bo on w końcu tylko sobie siedział.

otworzyła swoje oczy patrząc z dołu na kevina.
-boisz się o mnie?-uniosła brew uśmiechając się kącikowo.

- z tego co wiem, w pobliżu grasuje gwałciciel- odparł starając się nie zaśmiać, bo mówił prawdę. - musiałbym nie mieć serca, żeby puścić jakąkolwiek kobietę samą do domu o tej porze- powiedział wymijająco i przyjaźnie się uśmiechnął wstając i otrzepując spodnie na tyłku, które i tak ubrudził podczas tego nieszcześliwego wypadku.

-no dobra, teraz się boje-wstała szybciutko, otrzepała swoje spodenki i złapała się kevina. jednak po chwili znów dostała ataku śmiechu i znów pocałowała k. w policzek uśmiechając się przy tym figlarnie. -prowadź!

przyszli więc do tego, owego parku rozrywki, który był najbliżej mieszkania sary. kuper nawet zaproponował, że może kupić sarze watę cukrową, która swoją drogą jest tutaj całkiem niezła, po czym skierował się w stronę huśtawek, które znajdowały się niedaleko wejścia, bo zakładam, że ów park rozrywki, był ogrodzony!

ale sarah nie lubiła waty cukrowej, toteż odmówiła. - teraz czuję się jak twoja młodsza siostra - zaśmiała się. usiadła na jednej z huśtawek, mając nadzieję, że jej nie zarwie. - eliah nigdy nie zabierał mnie na huśtawki - westchnęła i uśmiechnęła się.

- więc dzisiaj to nadrobimy. - powiedział, po czym roześmiał się cynicznie i stanął za nią, coby zacząć ją huśtać, co też uczynił i bujał łagodnie huśtawką. - wyżej? - zapytał, drapiąc się po ramieniu. pewnie miał zamiar rozhuśtać sarę mega wysoko, tak żeby nie mogła się zatrzymać i iść w cholerę. xd chociaż nie, tak to robił tylko swojej siostrze, jak go wkurzyła, także chyba sara nie chciałaby chodzić z kuperem na huśtawki! xd

- nie! - zaprzeczyła, bo pewnie bałaby się, że spadnie, więc w zupełności wystarczyło jej to 'łagodne bujanie'. - więc jesteś dobrym, starszym bratem i... właściwie chyba nic więcej o tobie nie wiem. studiujesz? - zapytała, trzymając się kurczowo tego czegoś po bokach huśtawki.

pewnie jakieś łańcuchy, albo sznurki, jak to na takich placach zabaw. ;d
roześmiał się cynicznie, kiedy powiedziała, coś na temat "dobrego, starszego brata", bo chyba nie chciałaby mieć takiego brata jak kuper, chociaż zazwyczaj po 247305 min. sprzeczce z siostrą, zawsze dostawała to co chciała! - będę studiował filologię angielską. - stwierdził, wzruszając ramionami. kuper chciał być tłumaczem i pewnie nim zostanie, bo o dziwo zrobił dobre wrażenie, na rozmowie, które zawsze są przeprowadzane na tym kierunku w uczelniach. - chcesz coś jeszcze wiedzieć? - zapytał, unosząc w górę lewą brew.

sorry, że tak długo, rozmawiałam z mamą. ; d

okej ;d
- nie wiem, chyba już nie - wzruszyła ramionami, które zaraz potarła, bo było jej trochę chłodno, a na dodatek nie wzięła żadnego swetra ani nic takiego, więc miała tylko krótki rękawek. ale wytrzyma, bo jest hardcorem! xd - filologię angielską? to chyba dość ciekawe - dodała po chwili. sarah kompletnie nie miała pomysłu na resztę swojego życia i nie wiedziała co chce studiować. ;c

- tak, jeśli nie chcę zostać się nauczycielem nieznośnych dzieciaków. - stwierdził, pocierając swój policzek, po czym trochę mocniej rozbujał huśtawkę, żeby samemu usiąść na drugiej i zacząć się bujać. kuperowi wcale nie było zimno, bo był hot chłopcem! ;d i pewnie zauważył, że sarze jest zimno, ale nie zrobił nic w kierunku, aby ją ogrzać, bo nie miał żadnej bluzy, swetra, czy kurtki, a przecież nie rzuci się na nią i nie zacznie jej obejmować, choć pewnie by chciał. xd

- a ty chyba nie chcesz? - upewniła się i zahamowała huśtawkę nogami, bo jak się bujała, to było jej jeszcze bardziej zimno. xd - nie jest ci zimno? - zapytała, bo może on też właśnie marznął i siedzieli tu kompletnie bez sensu w takim razie, psując huśtawki dzieciom. xd

- nie mam zamiaru zsyłać na siebie udręki do końca moich dni. - powiedział, kręcąc przecząco głową, co miało znaczyć, że owszem, nie chcę zostać nauczycielem. spojrzał na sarę, uśmiechając się ironicznie pod nosem. - mnie nie jest zimno, ale jeśli tobie jest, mogę zaoferować moje ciepłe ramiona, jak i kawę, w którejś z kawiarni. - powiedział, cicho się śmiejąc, oczywiście cynicznie.

- szczerze mówiąc to mam już na dzisiaj dosyć kawy, bo wypiłam ich chyba z sześć - zaśmiała się. - ale nie wiem, jak chcesz - wzruszyła ramionami, pozostawiając mu wybór, znów i lekko rozbujowując (moje słowotwórstwo xd) się na huśtawce.

roześmiał się cynicznie, kręcąc głową z dezaprobatą, po czym mocniej rozhuśtał huśtawkę, na której siedział. - skoro odrzucasz moją kawę i moje ramiona, będziesz tutaj marzła razem z moim nudnym towarzystwem. - stwierdził nadal śmiejąc się cynicznie, przy czym odchylił głowę do tyłu, żeby później pozostać tak w bezruchu i wpatrywać się w zachmurzone niebo, które zasłaniało gwiazdy, a kuper chciał zacząć je liczyć ;c toteż zmarszczył nosek.

- ale przecież odrzuciłam tylko kawę, jak na razie - zauważyła, uśmiechając się lekko. też popatrzyła w niebo, ale nigdy nie widziała tam wielkich, czy małych wozów, ani niczego w tym stylu, więc zrezygnowała z patrzenia w niebo i przeniosła wzrok na coopera.

jestem okrutna, bo rajan tak słitasnie się uśmiecha i jest taki słit, a ja robię z niego ironicznego chłoptasia! ;c
spojrzał na nią, leniwie odwracając, uprzednio, głowę w stronę sary. uśmiechnął się cynicznie, po czym wolno wstał z huśtawki, przytrzymując się łańcucha przy niej, który był trochę zimny, toteż zaczął w duchu się zastanawiać, czy sara jest również taka chłodna, ale stwierdził, że to niemożliwe. xd podszedł do niej i zakładając pasmo jej włosów za ucho, przygarnął ją do siebie ramieniem,mr. ;x

no, jesteś :<
aż taka zimna zapewne nie była. xd zrobiło jej się nawet cieplej, kiedy cooper ją przytulił, toteż przytuliła się do niego tylko mocniej. - okej, cieplej mi - uśmiechnęła się uroczo. - teraz cię pewnie ochłodziłam? - zapytała.

kuper stwierdził, że i owszem nie była, kiedy już ją przytulił. ;d potarł dłonią jej ramię, po czym powiedział, unosząc w górę palec, przy czym zamilkł na chwilę, że nie, nie odchłodziła go i roześmiał się ironicznie, obejmując sarę. pewnie gdyby teraz zobaczył ich eliah, to gotowy byłby pobić kupera, bez oczekiwania na jakiekowliek słowa wyjasnienia. xd

tak, ale na szczęście eliah teraz siedział w domu z jelką i chyba nic mu nie zrobi. xd odsunęła się od niego po dłuższej chwili, bo chyba zaczynała czuć się lekko niezręcznie. - to zostajemy tu, czy co robimy? - zapytała, bo chyba ma adhd i plac zabaw już jej się znudził! ;c

to dobrze, pewnie całkiem miło spożytkuje ten czas, na pewno dużo bardziej przyjemnie niż na obkładaniu prawymi i lewymi sierpowymi kupera. xd
roześmiał się cynicznie, ale całkiem opanowanie, patrząc prosto w oczy sary. pewnie wyczuł, że jest speszona, bo ona w ogóle, jak się peszyła, to zaczynała dużo mówić i chciała uciekać w coraz to nowsze miejsca, co nawet kuper zauważył! i bawiło go to, czego jak widać, wcale nie ukrywał. ;c - a gdzie chcesz iść tym razem? - zapytał, zawieszając się trochę na huśtawce, bo złapał się owej, ręką i nachylił nad sarą, trochę pewnie prowokująco, co musiało ją jeszcze bardziej speszyć, z uniesioną w górę lewą brwią.

odchrząknęła tylko, kiedy tak nachylił się nad nią i spuściła wzrok na swoje buty. - nie wiem, gdzie chcesz - wzruszyła ramionami. w zasadzie było jej bez różnicy, chociaż pomyślała sobie, że pewnie najchętniej zaciągnęłaby go z powrotem do swojego domu. ewentualnie do jego. xdd

- liczyłem na jakiś twój genialny pomysł, sarah. - wymruczał, po czym uśmiechnął się ironicznie, odsuwając od niej i nawet odchodząc od huśtawki o jeden krok w tył! - w takim razie mogę odprowadzić cię do domu i ukradkiem później wkraść się przez okno, po balkonach sąsiadek. - powiedział dzielnie, po czym roześmiał się cynicznie, wkładając ręce do kieszeni spodni i spojrzał na sarę, przechylając głowę lekko w prawo.