Glace Cherry Cupcakes

- carly, nie moralizuj mnie - jego głównym kryterium było raczej to, czy dana dziewczyna nie ma przypaqdkiem syfa. albo jakichś gorszych chorób wenerycznych. tudzież psychicznych, żeby mu potem nie robiła jakichś scen zazdrości w razie czego, prosty szybki seks to prosty szybki seks, nieważne co kto chciał osiągnąć, on nikomuy na pewno w ten sposób by nie pomógł w osiąganiu awansu społecznego i wspinaniu się po szczebelkach drabiny zależności, uczyłam się na wosie o tym to szpanuję teraz - poza tym naprawdę nie chodzi o piersi.

- nie moralizuję cię, sama jestem zepsuta do szpiku kości, po za tym wątpię, żeby tobie dało coś moralizowanie. - odparła zgodnie z prawdą, bo wątpiła w to, że jakieś kazania przemówiłyby pontusowi i nawróciłby go, podobnie jak ją. - więc o co chodzi, jeśli nie o piersi? musisz mieć jakieś kryteria, dzięki którym wybierasz dziewczyny, z którymi się prześpisz? więc jakie to kryteria? - ona takie miała, nie spała z byle kim, pontus raczej też nie.

- hm - zastanowił się - nie lubię zbyt niskich. i nie lubię kościstych. chude tak, ale nie kościste.- zresztą lubił też te krąglejsze, brunetki blondynki, ja wszystkie was dziewczynki całoooować chcę, la-lalalal! - nie lubię rudych. - dodał, a potem się roześmiał - ale spoko, jesteś wyjątkiem - bo była ruda, tak? chyba że tak dziwnie jej te włosy wyszły na awku, ale wygląda na rudą ; d - i nie lubię przesadnie wytapetowanych. więc musi być w miarę inteligentna, a na pewno błyskotliwa, ładna, chociaż nie mam specjalnie określonego typu, naturalna i pozbawiona chorób wenerycznych. i uwierz mi, carly, z dala wyczuwam takie, które łatwo się angażują -taa, lata praktyki -i omijam je szerokim łukiem.

- i szukasz dziewczyny o takich kryteriach tylko po to, żeby się z nią przespać?! - no cóż, miał bardzo wygórowane kryteria. - rozumiem gdybyś wybierał żonę, ale laskę którą przelecisz. - pokręciła z rozbawieniem głową. jej wystarczył przystojny facet z wyższych sfer, którego stać na dobrego drinka, i który nie zaangażuje się i nie będzie jej zamęczał smsami prosząc o spotkanie. :d no cóż, jej kryteria były nieco skromniejsze, ale ona nie szukała materiału na faceta, tylko materiału do dobrego orgazmu! i cóż, dopiero potem złapała pontusa na tym, że powiedział, że jest wyjątkiem. i tak carly ma rude włosy. :d - hej, skoro jestem wyjątkiem, to znaczy, że pasowałabym do twoich kryteriów? - zapytała, nie żeby chciała się z nim przespać, chociaż nie chciała, ale teraz pytała z ciekawości.

na pewno chciała, rhhha.
- no, w zasadzie tak. chociaż, szczerze mówiąc - zmierzył ją uważnym spojrzeniem wielkkiego znawcy sztuki - jesteś trochę za wąska w biodrach. i za bardzo pyskata - w sumie nieźle się bawił ciągle jej dogryzając i mimo, że czasami go kłuło w serduszku kiedy pomyślał, że ona uważała go za dupka, to jakoś był w stanie skupiać się ciągle jeszcze tylko na zabawie, uczucia precz, a jakże.

cóż spojrzała gwałtownie w dół i zmierzyła swoje biodra, które zawsze wydawały się okej, pontus pewnie zaniżył jej samoocenę, ale nie dała tego po sobie poznać. - och, nie jestem za bardzo pyskata, jestem po prostu taka jak ty. - stwierdziła z zadowoleniem w głosie,a potem oparła się dłońmi o stolik i zbliżyła do niego aby zabierać mu jego czarną fedorę, tak, pamiętałam o kapeluszu. po czym nałożyła ją sobie na głowę i kapelusz był zdecydowanie za duży, ale to nic i tak wyglądała uroczo.

- faktycznie, jesteś nawet podobna -uśmiechnął się, przyznając się do tego przed samym sobą również, w sumie to psychicznie byli swoimi kopiami, zaskakujące i chyba dość frustrujące, tak myślę - ale miałabyś pewnie problemy z przeleceniem jakiejś laski, hm? - zaśmiał się. - poza tym nie powiedziałem, że nie jestem pyskaty, carly. ale ty też jesteś. nawet bardziej - jasne. faktycznie jedno godne drugiego, dream team jednym słowem. jak batman i robin <3

pewnie zdarzyło jej się całować z jakąś laską na imprezie pod wpływem alkoholu, ale to był jednorazowy wyskok i już więcej go nie powtórzyła i nie miała zamiaru mówić o tym pontusowi, gdyby wiedział za dużo na jej temat miałby zdecydowaną przewagę! + nie przeleciała żadnej laski. :d - a ty miałbyś problemy z przeleceniem jakiegoś faceta, hm? - zapytała, odnośnie porównywania jego do niej. - och, tak, jestem bardziej pyskata. - zakpiła. - przyganiał kocioł garnkowi. - dodała jeszcze po chwili z cwanym uśmieszkiem.

- nie wiem - w sumie to myślę, że pontus był bi, ale raczej na zasadzie całowania swojego kumpla w przypływie imprezowej namiętności niż budowania poważnego związku z drugim facetem. - przynajmniej jesteś dobrym człowiekiem, carly. podobno dobrze ludzie znają się na przysłowiach -jezu, to się tak pisze xd? bo nie wiem. w każdym razie on oglądał amelię, a tam mówiła ta jej ciotka czy inna przyjaciółka,że dobrzy ludzie znają przysłowia właśnie, no nieważne. uśmiechnął się do niej szeroko - to co, zadzwonię do ciebie przed najbliższą imprezą i się jakoś ustawimy?

oja, muszę się zwijać, także szybko zakończę i zagramy kiedyś tam!
więc carly nakazała mu koniecznie zadzwonić przed kolejną imprezą i zmyła się bo pewnie ustawiła sie z jakimś amancikiem na mały seksik!

więc na razie przyprowadził ją tutaj, żeby ona dowiedziała się w końcu dlaczego i co robiła z clydem. nawet zaczęła się zastanawiać dlaczego aż tak bardzo nagle zaczęła się do niego zbliżać, przecież nigdy jakoś nic go niego nie czuła. ale ostatnio coś zaczęło się między nimi dziać. więc usiedli sobie przy miłym stoliczku, ona zamówiła herbatkę nie kawę, dzisiaj chciała też pójść spać. - okej, więc clyde, co do twojej propozycji, bardzo chętnie. ale pamiętaj, jestem bardzo wymagająca co do przytulania! - powiedziała z uśmiechem, niemrawym.

- a ja jestem bardzo dobry w przytulaniu. - odparł z pewnością w głosie, dobrze przytulał nie to co paddy w dzieciństwie, pamiętasz? :d i w sumie miał wprawę, tyle ile dziewczyn wyprzytulał, jednak amandę przytulało mu się najlepiej, o tak. i hm, chyba też zamówił sobie herbatę, tyle, że zieloną, nie wiem dlaczego taką... zresztą nie ważne. cóż i gdy dostał ową zieloną herbatę to zaczął nerwowo mieszać łyżeczką w filiżance/kubku/szklance, niepotrzebne skreślić. - więc chcesz wiedzieć co się wczoraj działo? - zapytał.

- to tym lepiej chyba dla mnie, nieprawdaż clyde? - powiedziała z uśmiechem, miłym i normalnym tym razem. nerwowo oblizała usta z malinowej herbaty, uwielbiała taką własnie, bo zawsze ją usypiała. spojrzała się dookoła, nie wolno bylo palic, więc tego nie zrobiła. podrapała się po policzku i musiała zebrac myśli, nie wiedziała czy kogoś nie zabiła, czy coś takiego, skąd mogła przecież wiedziec! a tak, paddy nigdy nie umiała przytulac, biedny olivier xd no dobra, więc tylko wzięła głęboki oddech. - a to bardzo coś strasznego? - zapyytała się cicho.

kompletnie nie rozumiał jej reakcji, przecież nie zadał tego pytania o wczoraj jakimś grobowym tonem, żeby mogła myśleć, że to coś strasznego. no chyba, że płakania przy osobach trzecich było dla amandy czymś strasznym. - właściwie to nie wiem czy szczera rozmowa i to, że się rozpłakałaś może być dla ciebie straszne. dla mnie to było urocze i bynajmniej czułem się potrzebny. - odparł i upił trochę herbaty.

uśmiechnęła się do niego i zaczerwieniła się z tego wszystkiego. przygryzła wargę i zaraz tylko napiła się herbaty. czuła się teraz taka fajna i słodka, prawie jak mała dziewczynka, którą się ktoś musiał opiekowac. - jej, clyde... kompletnie nic z tego nie pamiętam. a chyba powinnam! jej, ale przynajmniej dobrze, że mam ciebie i wreszcie wyrzuciłam to z siebie, teraz chyba czuję się znacznie lepiej. to prawie jak jakieś oczyszczenie duszy! clyde, bardzo dziękuję. - powiedziała spokojnie i z uśmiechem.

normalnie poczuł się jak najważniejszy człowiek na świecie, amanda podziękowała mu za to, że wczoraj z nią był, podniosła mu pewnie samoocenę o milion!!! teraz nie będzie mógł zasnąć w nocy. xd - nie musisz mi dziękować, spędzenie czasu, rozmowa z tobą i to, że mi się zwierzyłaś to wręcz zaszczyt, szczególnie, że niewielu osobom się zwierzasz z czegokolwiek. - podsumował z nieukrywaną satysfakcją i uśmiechnął się.

- zazwyczaj wiesz, niewielu osobom ufam, ale jeżeli już komukolwiek to możesz czuc sie z tym bardzo dobrze, tobie ufam. - powiedziała z uśmiechem i tylko oblizała usta, przypatrując się mu. napiła sie herbaty, potrzebowała go i to bardziej niż zwykle, clyde stał się jej przyjacielem i prawie że powiernikiem w wielu ważnych sprawach! więc na razie spojrzała się gdzieś w bok, przygryzając wargę, czuła się całkiem miło w jego towarzystwie.

- czuję się z tym bardzo dobrze, z tym, że mi ufasz. - w sumie on też jej ufał, ale nie był gotowy aby opowiedzieć historię o uwiedzeniu nauczycielki. :d i cóż, pił w milczeniu swoją herbatę, ale utrzymywał kontakt wzrokowy z amandą, w tym momencie powiedzenie ' rozumieją się bez słów ' było jak najbardziej na miejscu, o tak.

chciałam napisać to dobrze, ale to głupio by wyglądało xd więc na razie tylko pokiwała głową i uśmiechnęła się do siebie. skończyła już pic swoją herbatę. na razie milczała, doskonale wiedziała że nie potrzebują teraz słów, może trochę poczuła się jakby z chrisem rozmawiała, bo tez tak to samo wyglądało. z jedną różnicą, ona z chrisem się całowali xd no ale. - hm, clyde, tak czy inaczej, dziękuję że jesteś. - powiedziała i teraz pewnie mógł jeszcze się pozachwycac nad nią bardziej!

ojeny i nie mam bladego co mogę teraz napisać. hm, klajd zapewne zapatrzył się w okno, pewnie obserwował skaczące po drzewach wiewiórki czy coś w tym stylu. nie wiem co skacze po drzewach o tej porze roku. i hm, jej słowa dopiero wyrwały go z jakiegoś głębszego zamyślenia. - nie musisz dziękować, mówiłem już. czuje się zobowiązany ci pomagać i cieszę się, że mogę to robić. - odparł.

wiewiórki xdd wiewiórki nocą, rude wiewiórki xd - ale tak czy inaczej to dla mnie jest bardzo bardzo ważne. wiedz o tym - powiedziała z uśmiechem i pocałowała go w sam środek ust, zapewne dlatego, że chciała to zrobic, a nie zmuszała ją do tego sytuacja. uśmiechnęła się do siebie i poprawiła na krześle. - idziemy? znaczy, czy mnie odprowadzisz do domu. - poprawiła się i zawołała kelnera o seksownym tyłeczku, który zaraz przyszedł i dał jej rachunek, nawet nieduży.

ale to klajd zapłacił rachunek! no bo przecież był na tyle wychowany, żeby wiedzieć, że kobiety nie płacą rachunków. - co to za pytanie w ogóle? oczywiście, ze cię odprowadzę. - oznajmił jej entuzjastycznie i pewnie zmyli się do amandy i znowu musisz zacząć bo przecież ja będę robić zaraz wizytówkę.:d

o czejść! więc no ten, przyprowadził ją tutaj. na herbatkę. wiec, tak. usiedli sobie przy stoliczku, a on zapalił papierosa, nie mógł wytrzymać, że tak powiem. spojrzał się na dziewczynę z zaciekawieniem. - mhm, więc, amelie, czym się zajmujesz? - zapytał się, żeby jakoś tą znajomość rozpocząć, przyjemnie jest na razie ;d

-hm, przeprowadziłam się z jakiś tydzień temu, studiuję sobie, a w wolnym czasie rozmawiam z nieznajomymi-zaśmiała się zakładając nogę na nogę i przyglądając się disneyowi. zamówiła coś, jakąś gorącą czekoladę etc. i rozejrzała się po milutkiej kawiarni.

- hm, to całkiem ciekawe. ja na przykład, studiuję psychologię, pilnuję brata i jeszcze rozmawiam z nieznajomymi, coś nas łączy. a w wolnej chwili oglądam kreskówki, wiesz w końcu imię zobowiązuje - zasmiał się całkiem przyjemnie i napił się swojej herbaty. - a co takiego właśnie studiujesz? - dopytał z ciekawością, której nie krył.