Teatr

- hm, nie wiem, chyba ze zwykłej ciekawości. chciałam po prostu wiedziec. - powiedziała wzruszając ramionami i patrząc na niego. uśmiechnęła się do niego i spojrzała mu w oczy, i pocałowała. uśmiechnęła się do jego ust. - czemu mam wrażenie, że tamta dziewczyna w czerwonej bluzce się na nas gapi, co? - zapytała się go, szepcząc mu na ucho. błagam, niech to będzie jego była xd

- nie wiem - powiedział i zaczął szukać wzrokiem owej dziewczyny w czerwonej bluzce. strasznie się zdziwił na jej widok, no tak, skoro to jego była. wyglądała chyba na zazdrosną. nie bardzo wiedział co powinien teraz zrobić, więc spojrzał z zakłopotaniem na coolance. - coolie, skarbie, może pójdziemy do mnie, hm? - zaproponował, starając się nie okazywać zakłopotania, no ale mu to nie wychodziło wcale.

spojrzała się na dziewczynę i tylko rozpoznała w niej jakąś koleżankę ze studiów liama. - wszystko w porządku? jeżeli chcesz, oczywiście pójdziemy do ciebie. - powiedziała z uśmiechem i tylko spojrzała się znowu na dziewczynę, która teraz chyba zaczęła isc w ich kierunku, była bardzo bardzo zła. a biedna coolie nie wiedziała o co jej do cholery chodzi. zaczęła pewnie ją wyzywac, że zabrała jej chłopaka. a coolance tylko pewnie patrzyła się na niego zakłopotana.

- tak, wszystko w porządku - zapewnił ją, wstając i pomagając wstać też coolance. objął ją i już zapewne mieli iść, kiedy to owa dziewczyna doszła w końcu do nich i zaczęła robić jakieś sceny, krzyczeć i takie inne. - catherine... - zaczął niepewnie, mocniej obejmując coolance. no tak, zapewne się nie znały, więc, z racji, że nie wiedział co zrobić, postanowił je sobie przedstawić, prawda. - to jest coolance, moja dziewczyna - powiedział z naciskiem na dwa ostatnie słowa. - a to catherine, moja była dziewczyna - powiedział, nie patrząc ani na jedną ani na drugą.

- nie, nie jest mi wcale miło poznac, bo mnie przed chwilą wyzwałaś. może byś się w końcu opanowała, bo na razie wychodzisz na wariatkę, co? ciszej trochę, bo ludzie się na ciebie patrzą. i nie dotykaj mnie. bo jak ja cię dotknę to będzie bolało. - zbliżyła się do dziewczyny i złapała ją za nadgarstek, gdy ta już po raz kolejny ją szarpnęła za ramię. wywinęła się z ramion liama i skrzyżowała ręce na piersiach. gdy ta znowu zaczęła ją szarpac, collie nie wytrzymała, i dała jej w twarz, zaraz po tym oddalając się gdzieś dalej, i zapalając papierosa.

liam chyba wyglądał na zszokowanego, boże, mam wrażenie, że wszystkie moje męskie postacie są pedałkowate. xd najpierw spojrzał na catherine.
- nic ci się nie stało? - zapytał. no, chyba się o nią martwił, w końcu byli razem chyba dość długo, nie wiem. dziewczyna pewnie zaczęła zaraz symulować, że coś ją boli i takie inne, chociaż posyłała coolance triumfalne uśmiechy, kiedy liam nie widział. w sumie nie wiedział co powinien zrobić, bo wiedział, że coolie pewnie się obrazi, jeśli pomoże catherine, a catherine z kolei uważała, że ma złamany nos, och.

kiedy zauważyła że on jej pomaga, coolie od razu się na niego obraziła. postanowiła, że pójdzie więc do domu. nie patrząc na catherine i liama, paląc papierosa, mruknęła coś pod nosem. - miłego wieczoru liam. - powiedziała tylko i oddaliła się powoli, znaczy, bo pewnie zaczęła płakac, mimo że sobie obiecała że nie będzie płakała. wpadła przez przypadek na jakiegoś chłopaka, przeprosiła go, i zaraz ruszyła przed siebie znowu. znienawidziła tą całą catherine, czy jak miała ona na imię, więc na razie sobie szła, dzwoniąc po taksówkę, bo miała tego wszystkiego dosc.

a liam pewnie nawrzeszczał tylko na catherine, kiedy zorientował, że kłamie, no bo w końcu studiował medycynę, wiadomo. kiedy zobaczył, że coolie się oddala, zaraz pobiegł za nią. jakimś cudem udało mu się ją dogonić.
- coolie? - zauważył, że płacze. - przepraszam - wiedział, że chyba zrobił źle, no tak. przytulił ją mocno, mając nadzieję, że nie będzie na niego zła.

- spieprzaj liam! idź sobie do tej tam, nie wiem jak ona ma na imię, pomóż jej, chyba cię potrzebuje! przecież złamałam jej nos! - odepchnęła go od siebie i ruszyła dalej przed siebie, bo nie chciała go znac, widziec, znienawidziła go w jednej chwili. wszystko się posypało, a nagle tutaj przed nią pojawiła się jej taksówka. nie było jej daleko, ale jednak miała kawałek, malutki kawałek. więc przyspieszyła. no cóż, obraziła się i to bardzo.

nie bardzo wiedział co powinien teraz zrobić, czy za nią pójść, czy też nie.
- coolie, do cholery! - krzyknął. - przestań, przecież wiesz, że cię kocham - popatrzył na nią, ocierając łzy z jej policzków. zapłacił taksówkarzowi i powiedział, że może odjechać. - co byś zrobiła na moim miejscu? - zapytał. - pewnie to samo, więc proszę cię, przestań - złapał ją za rękę, żeby już sobie nie poszła.

- nie, wiesz co bym zrobiła? dałabym facetowi w twarz, kazałabym mu spieprzac i posłałabym goo w diabły. - krzyknęła na niego i potem tylko wytarła łzy z policzków, bo bez przerwy jej leciały. nie chciała płakac, ale jednak sytuacja ją do tego zmusiła. - coś ty w ogóle zrobił z taksówką, ja chcę do domu! - obruszyła się tylko i spojrzała na niego całkiem zapłakana. tylko teraz starała się uspokoic, i tak stała, nic nie robiąc.

no tak, serce mu się krajało, kiedy widział płaczącą coolie i na dodatek nie potrafił jej uspokoić.
- odprowadzę cię, dobrze? a potem, jak chcesz, to sobie pójdę - powiedział, chociaż wcale nie chciał iść. zdjął swoją bluzę i zarzucił ją na ramiona coolance. - zgadzasz się? - objął ją ramieniem i pocałował w czoło. no tak, na pewno nie puściłby jej samej, zwłaszcza, że zaczęło się ściemniać.

- nie chce żebyś mnie odprowadzał. nie mam ochoty. nie chcę, okej? poradzę sobie, mam chyba już 20 lat i umiem trafic do domu. cholera jasna, dlaczego w ogóle odwołałeś mi taksówkę, już dawno bym była w domu. dzisiaj chcę byc sama, rozumiesz? - mruknęła tylko i pewnie spojrzała się gdzieś w bok, wiedział liam doskonale że ona bardzo łatwo się obrażała, a do siebie przekonac mógł tylko ją za pomocą jakiś bajerów.

a liam roześmiał się, chociaż wiedział, że pewnie za to jeszcze bardziej się obrazi.
- jesteś śliczna, kiedy się złościsz - powiedział i objął ją w talii. pocałował ją delikatnie, mając nadzieję, że to pomoże. a jak nie, to stwierdził, że da jej spokój, przynajmniej dzisiaj, bo może faktycznie powinna sobie to na spokojnie przemyśleć.

- no chyba sobie żartujesz teraz liam! - mruknęła i zapaliła papierosa, bo tamten jej upadł i nie miała już jak się zrelaksować. spojrzała się na niego i zaciągnęła się papierosem. - ja się na ciebie obraziłam, rozumiesz? mam ci to drukowanymi literkami napisac na kartce, czy jak? - mruknęła znowu niewzruszona, ale pewnie zmięknie jak tylko przyciągnie ją do siebie i pocałuje trochę odważniej niż teraz.

- tak, tak - przewrócił oczami. - ale ty nie umiesz się na mnie długo gniewać - powiedział i odgarnął jej włosy. zabrał jej papierosa, rzucił go i przydepnął butem, po czym pocałował ją, owszem, o wiele odważniej i namiętniej, może nawet z języczkiem, wplatając jej ręce we włosy. no tak, miał nadzieję, że teraz w końcu przestanie się obrażać, bo chwilami nie miał już do niej siły. xdd

no tak to tylko coolance! więc, kiedy najpierw ją pocałował to biła go piąstkami w plecy, co go pewnie bolało, ale troszkę. potem kompletnie odleciała. kiedy się od niej odkleił, spojrzała się na niego. - ona dla ciebie nic nie znaczy, prawda? - szepnęła tylko do niego, przygryzła warge i poprawiła swoje włosy, bo chyba je trochę zmierzwił. nie wiedziała co ma powiedziec, była rozmazana i taka mała i biedna.

- nic a nic - powiedział, uśmiechając się. no tak, w końcu mu się udało. - kocham tylko ciebie, przecież o tym wiesz - pocałował ją jeszcze raz, ale tym razem krótko. - to mogę cię odprowadzić, czy nadal chcesz wracać sama? - upewnił się jeszcze.

- chodź ze mną. - mruknęła cicho i poszli.

siedział przed teatrem i palił papierosa, pijąc też kawę ze starbaksa. nudziło mu się okrutnie, prawda, jak to nicolasowi!

sanouk poszła sobie kupić bilety na jakiś nowy humanistyczno-awangardowy spektakl, bo to światowa dziewczyna, chociaż ostatnio czuła się jak tania dziwka xd zapewne wychodziła właśnie z budynku, kiedy zobaczyła nicolasa, i całkiem się ucieszyła - cześć nicolas - i usiadła obok niego na schodach? ławce? trawniku, traktorze? załóżmy że ławce.

- tak tak hej - powiedział tylko i spojrzał się na tyłek jakiejś dziewczyny, całkiem seksowny tyłek. no dobra, miał teraz wybór. zostawic w choolere sanouk i pójsc na ładnym tyłeczkiem, albo zostac z ładnym tyłeczkiem obok niego. na razie tylko miał dylemat, on nie umie dobrze traktowac kobiet. wzruszył tylko ramionami i wymusił uśmiech z siebie. zaciągnął się papierosem.

podciągnęła kolana pod brodę i objęła je ramionami, patrząc za owym seksownym tyłeczkiem, i klnąc w duchu bardzo szpetnie, rzec muszę - chcesz ze mną iść za tydzień do teatru? - ona zawsze kupowała o jeden bilet więcej, na wszelki wypadek.

- sanouk, ja i teatr? hm, pomyśl, ja i teatr pasujemy do siebie jak rzep do psiego ogona. - powiedział cicho i spojrzał się na nią i zaciągnął papierosem. w końcu jakoś uśmiechnął się całkiem miło. - na prawdę chcesz isc do tego całego teatru? - zapytał się jej, starał się, całkiem miło mu to wyszło!

zamrugała oczami - ja lubię teatr - powiedziała bardzo cicho, bo znowu poczuła że palnęła coś czego nie powinna, albo przynajmniej było to niewskazane - często chodzę do niego, wolę to niż kino - zmarszczyła śmiesznie nosek, bo nie cierpiała zapachu popkornu.