Wonder Bar

marta, która skręciła kostkę na dyskotece w grecji, pozdro : D oczywiście dwayne nie znał żadnej marty, a przynajmniej nie tej, którą ja znam, toteż wzruszył tylko ramionami, bo przecież było to pytanie retoryczne. - sugerujesz, że wszyscy przed nami to idioci? - chciał sie upewnić tylko, pewnei nawet uniósł brew i może w jego wykonaniu było to seksi.

przyglądała mu się przez chwilę, kompletnie zapominając o tym, że powinna odpowiedzieć na pytanie. po parunastu sekundach wreszcie się ogarnęła. - nie wiem, może i nie wszyscy, ale pewnie większość - powiedziała, obracając się z powrotem przodem do baru i zamawiając kolejnego kolorowego drinka.

pomyślał, że ci tańczący mogli pomyśleć to samo o nich, ponieważ przyszli tutaj i okupują tylko bar, no ale nawet jeśli tak myśleli, to dłejn miał to gdzieś. jakoś nigdy nie zależało mu na opinii innych. - mam nadzieję, że masz mocną głowę - powiedział tylko, gdy zobaczył, że zamawia kolejnego drinka. nie miał zamiaru jej później ratować!

- nadzieja matką głupich, czy jakoś tak - rzuciła. - zresztą co ci do tego? to ja będę miała kaca i to ja najwyżej spędzę noc na jakiejś ławce - wzruszyła ramionami. nie, żeby spędzała tak często noce i do tego przywykła. po prostu nie wiedziała o co chodzi dwayne'owi.

- zapisz sobie to, gdybyś przypadkiem mnie kiedyś spotkała i próbowała zarzucać mi, że nie powstrzymałem cię w spiciu się na umór, czy nocą spędzoną na ławce w parku - powiedział tylko, po czym napił się swojej whisky. dobrze, że jemu nigdy takie rzeczy sie nie przytrafiały, znaczy noce na ławkach, zawsze trafiał do domu, nawet jeśli był uwalony.

- oczywiście. mam zamiar zarzucać ci to przy najbliższej okazji - powiedziała z ironią, po czym przewróciła oczami i napiła się drinka. właściwie to nie miała ochoty dłużej tu siedzieć. jedyne co jeszcze ją tu trzymało, to pewnie dłejn.

- nie zdziwiłbym się gdyby tak było - odparł szybko, co mogło zabrzmieć niemalże równie ironicznie, ale nie miał zamiaru się poprawiać. nie przywykł do tego. spojrzał na nią, zanurzając wargi w trunku, ale nie spuszczał wzroku ani na chwilę.

- w takim razie idiota z ciebie - rzuciła, bo jak już powiedziałam, była szczera do bólu, co nie zawsze można uznać za dobre. no ale, bywa. wcale nie miała zamiaru mu niczego wygarniać, zwłaszcza, że myślała, że więcej się nie spotkają. a nawet jeśli, to pewnie nie będą się nawzajem pamiętać.

- to może powinienem dołączyć do tych tańczących, co? - mruknął, nawet lekko rozbawiony. może lubił denerwować ludzi, nie wiem. to nawet byłoby do niego podobne. pokręcił tylko głową, zastanawiając sie jak długo lily z nim wytrzyma i kiedy dostanie w twarz, jeśli w ogóle dostanie. na razie awansował do rangi idioty.

- możesz, będę miała okazję się z ciebie pośmiać - powiedziała uśmiechając się bardziej uroczo niż zamierzała. prawdopodobnie nie dostanie w twarz, bo lily nie była furiatką ani nie była zbytnio agresywna. no, chyba, że naprawdę zalezie jej za skórę.

- nie zrobię ci tej przyjemności w takim razie. śmiej sie teraz, i tak jestem na równi z nim rangą - wzruszył ramionami, wyciągając z kieszeni pomiętą paczkę davidoffów, którą nawet podsunął pod nos lily, z grzeczności oczywiście.

pokręciła przecząco głową, bo nie miała zamiaru nic od niego brać. wystarczyło to, że wzięła tego drinka. - nie chcesz mnie uszczęśliwić? szkoda - przekrzywiła głowę lekko w prawo.

- ale nie będziesz płakać, prawda? - dodał nieco drwiąco, bo bywało, że niektóre panny się przy nim mazały i to z byle powodu. no, ale teraz chciał tylko się z nia trochę podroczyć, może nawet trochę bardzo. wyciągnął jednego papierosa, a paczkę schował do kieszeni. po chwili odpalił go swoją srebrną zippo.

- nie. ciężko mnie doprowadzić do łez. nie płaczę z byle powodu - miała nadzieję, że nie wyjdzie na istotę bez serca. po prostu nie była jakoś przesadnie wrażliwa. przyjrzała się dłejnowi znów. - celowo mnie tak wkurzasz?

- ja? wcale cię nie wkurzam - odparł zupełnie spokojnie i normalnie, jakby nigdy nie zwracał się do niej drwiąco, czy z ironią. spojrzał na nią z lekko cwaniackim uśmiechem, po czym zaciągnął się swoim davidoffem.

- aha, rozumiem. czyli po prostu zawsze jesteś taki irytujący, nieświadomie - pokiwała głową i zaśmiała się nawet, bez powodu. zaczynała się robić trochę weselsza i bardziej dostępna, co nie znaczy, że łatwa, po alkoholu.

- ja irytujący? skądże znowu. jestem zupełnie miły, nie zauważyłaś? - spojrzał na nią udając zdziwienie. - gdybym był taki okropny już dawno byś sobie poszła - powiedział nagle, w przypływie nagłego olśnienia. ha. i tu ją ma.

- nie, nie zauważyłam. nie mam zamiaru wychodzić stąd tylko dlatego, że działasz mi na nerwy, to chyba dość logiczne - powiedziała, dokańczając swojego drinka, po którym aż zebrała jej się ochota na tańce, ale się powstrzymała.

- ciekawie rozumujesz. ja gdyby mnie ktoś irytował zmieniłbym towarzystwo, niekoniecznie stąd wychodząc - powiedział jakby to była najzwyklejsza prawda w świecie, po czym zaciągnął się papieroskiem. i wcale to nie miała być żadna aluzja do niej.

- czepiasz się szczegółów - skwitowała, kiedy zabrakło jej argumentów i poprawiła się na niewygodnym krzesełku. - ale w sumie masz rację, chyba zaraz zacznę się zbierać. bynajmniej nie z twojego powodu - uraczyła go długim spojrzeniem.

- nie musisz, uprzedzę cię - odparł tylko - i wcale nie czepiam się szczegółów. po prostu wiem, ze i tak cie pociągam - odparł jakże skromnie z rozbrajającym szelmowskim uśmiechem, po czym bezczelnie musnął przelotnie jej wargi i poszedł sobie, rzucając jej na odchodne jakieś cześć, bo i ja idę. pa :>

pewnie wcale jej się to nie spodobało, bo to ona miała zamiar bezczelnie wyjść. na dodatek wkurzyło ją to, że tak łatwo ją rozgryzł. ale po jakimś czasie też poszła. pa ;d

siedział sobie samotnie przy barze i pił drinka, jakiegoś zajebiaszczego sexi flexi, się rozumie. może myślał o pauli, bo kurcze przespał się z nią i nie widział jej wieki, a potem jeszcze myślał o innych różnych osobach i tak właśnie spędzał dzień w łodne barze.

kristen właśnie weszła a ponieważ wszystkie stoliki były zajęte wskoczyła na krzesło koło iana i też kupiła jakiegoś krejzi drinka. popatrzyła na i. i uśmiechnęła się pod nosem, pewnie był jakimś bratem koleżanki, z którym przespała się w czasie jakieś imprezy, czy coś. ale niech się znają.

popatrzył w bok i się wyszczerzył, no bo się znali.:d - cześć! - nie 'hej' ani nie 'heloł' bo to by było takie gejowskie, hej jest dziewczęce! - a co taka malutka, ładniutka, kristin tak sama ? - zrobił z ust kłódkę i popatrzył na jej usteczka, takie fajne miłe pełne.<3