Wonder Bar

oczywiście, że się powstrzymywała, powściągała swoje uczucia i emocje w każdym możliwym momencie rozmowy z pontusem. wszyscy chcą na psychologię, ty, carly i ja. :d i carly wcale nie badała w żaden sposób jego psychiki, jego obecność całkiem ją dekoncentrowała i na takich poważnych rzeczach skupić się raczej nie mogła, szczególnie, że była jeszcze po alkoholu. - och, tak zapomniałam, że straciłeś kondycję przez tą twoją starość, pewnie masz też problemy ze swoim małym przyjacielem, miejmy nadzieję, że nie zostaniesz impotentem. - no bo przecież starzejący się panowie mają z tym problemy! cóż, oczywiście carly zgrywała się i może trochę go prowokowała schodząc na temat seksu, hm, taki jej urok.

ja na więzienną xd. zresztą nie wiem czy nie rozmawiałyśmy o tym!
- caaarly - znudzonym i nieco protekcjonalnym tonem przeciągnął jej imię, to imię, które ostatnio często się pojawiało w jego snach, także tych, no cóż, mokrych xdd. przysunął się do niej trochę bliżej, będąc teraz w takiej odległości, która nie charakteryzuje ani kontaktów czysto przyjacielskich, ani też czysto erotycznych, czyli prawdopodobnie zrobił i sobie i jej niezłą zagwozdkę tym - nie prowokuj. poczekaj lepiej aż będziesz w moim wieku - nawet się nie roześmiał, chociaż oczywiście w jakiś tam sposób robił sobie jaja, z drugiej strony znów jej uświadamiając, że również i w tym względzie jest o krok dalej, co niby nie znaczy że miał się z czego cieszyć, ale nieważne - wtedy pogadamy.
na szczęście ugryzł się w język zanim zaczął gadać coś o jej małej przyjaciółce xd.

chyba o tym nie, tzn nie przypominam sobie. :d
a ona nie miała mokrych snów z nim w roli głównej, miała całkiem suchutkie, ale erotyczne sny o nim i rano budziła się jak nowo narodzona z uśmieszkiem na ustach i w wyśmienitym humorze. no tak, ta odległość, która nie określała zamiarów pontusa nie satysfakcjonowała carly, ale nie miała zamiaru nic z tym zrobić, w końcu znowu wyszłaby na nachalną i napaloną, tak jak na klatce schodowej do jej mieszkania...... - do czasu aż osiągnę ten wiek co ty będę intensywnie ćwiczyć i trzymać formę w tych seksowych sprawach. - powiedziała całkiem dumna z tego, że właśnie uświadomiła pontusa, że dalej będzie sypiać z chłopakami na lewo i prawo, a w sumie on był na razie pierwszym i jedynym interesującym kandydatem i miała nadzieje, że o tym nie wiedział i nawet się nie domyślił, ale jak dla mnie mógł tam być w tym uświadomiony.

no dobra, cokolwiek xd.
myślę, że chyba był całkiem nieźle świadom, tak jak podejrzewał, że ona ma świadomość jego uczuć, a raczej jego pragnień, to słowo zawsze kojarzyło mi się z nazwami soft pornosów kręconych w latach dziewięćdziesiątych i tytułami tych słodkich harlequinków dla gospodyń domowych, tych takich w okładkach zrobionych z kilku posklejanych ze sobą kartek.
- żeby to się tylko źle nie skończyło - miał na myśli na przykład syfa. kiłę. hiv. cokolwiek. - więc ja, jako ten, uhm - zaśmiał się pod nosem - nieźle zaprawiony w bojach radzę ci, moja miła carly, żebyś sobie staranniej wybierała ofiary.
tak. no właśnie. mogła sobie na przykład wybrać jego! on by się nie obraził.

oczywiście, że była świadoma jego pragnień! no bo mimo wszystko można to było wyczytać przez sposób w jaki na nią patrzy, w jaki mówi i wgl... a to nie było trudne, szczególnie dla carly, która obcuje na co dzień z różnymi facetami i nie chodzi mi w tym momencie tylko o łóżkowe sprawy. - wydaje mi się, że nie mam problemu z wybieraniem ofiar. - no bo ona dobrze wiedział jak odróżnić jakiegoś menela od dosyć porządnego kolesia. - ale jeśli chcesz możesz mi wskazać jedną z ofiar, tak dla przykładu. - odparła, mógł wskazać na siebie, wtedy bez wahanie zaczęłaby z nim flirtować na całego.

- no dobra - uśmiechnął się, rozwazając, jaki krok byłby teraz najlepszym posunięciem. przesunął spojrzeniem po sali, w której kopenhaskie bananki i pseudo intelektualiści bawili się ciągle radośnie w swych wylansowanych ubrankach i zawiesił spojrzenie na szczupłym brunecie, pewnie mniej więcej w jego wieku. generalnie rzecz biorąc pontus był biseksualny, czy też hetero, ale miał za sobą parę przygód z innymi chłopcami, więc umiał uznać, który był niezłą, a który nieco gorszą partią. - może ten? - wskazał chłopaka carly - albo tamten - pokazał na typowo skandynawskiego blondynka w błękitnych rurkach, pewnie kupionych na damskim dziale h&m, albo urban outfitters, czy jakimś innym super fajnym elo skandynawskim sklepie - albo ten - teraz w końcu wskazał siebie.

sączyła spokojnie swojego drinka i obserwowała propozycje pontusa, w zasadzie to rajcował ją owy blondynek o skandynawskiej urodzie, bo przecież carly też pochodziła ze skandynawii! i to chyba był taki raczej sentymentalny wybór, którym fakt faktem nie pochwaliła się głośno. cóż udawała nieco znudzoną jego propozycjami, chyba lubiła w ten sposób pogrywać sobie z chłopakami, chociaż z drugiej strony wiedziała, że rzadko która jej sztuczka podziała na pontusa, który był z takimi trikami zaznajomiony, mimo to lubiła się tak właśnie bawić. - a co jeśli powiem, że ten najbardziej mi się podoba? - wskazała na niego palcem i zmierzyła pytającym wzrokiem. po czym założyła pasmo rudych włosów za ucho i tym razem spojrzała centralnie w jego oczy.

- ten? - uniósł brew, szeroko się uśmiechając. z jednej strony strasznie go rajcowała ta zabawa, w sumie flirtowali ze sobą już w cholerę czasu i jeszcze niewiele, oprócz tamtej felernej akcji na klatce, się pomiędzy nimi wydarzyło, ale z drugiej ciągle pozostawał tylko, no co tu dużo mówić, młodym popędliwym chłopcem ze smakowitym kąskiem w postaci carly tuż przed swoim piegowatym noskiem. i teraz stawał, jak ci wszyscy cudowni bohaterowie literaccy którymi nas namiętnie męczą w szkole, przed ciężkim dylematem moralnym. może dla większości nie, ale dla pontusa czasami zwykłe 'pieprzyć czy nie pieprzyć?' urastało do rangi wiekowego 'być czy nie być?'. no i jednym słowem zonk. - szczerze mówiąc, carly, nie wygląda mi na specjalnie, hm, trudną ofiarę.

gdy usłyszała, że pontus sam siebie określił potencjalnie nie trudną do zdobycia ofiarą zaśmiała się, tak kokieteryjnie, ale jednocześnie bezczelnie. no bo wydawało jej się, że p. znający dokładnie techniki którymi się posługiwała okaże się trudnym do zdobycia... totalny paradoks, ale carly lubiła takie sytuacje. i teraz w ogóle nie przejmowała się aspektem moralnym całej tej sprawy, mogła z nim wylądować w łóżku, rankiem co najwyżej dopadłby ją dopiero moralniak, ale teraz zdecydowanie o tym nie myślała. - więc przekonajmy się czy ten osobnik nie jest trudną ofiarą. - odparła i wydęła delikatnie usta, nadając im nieco bardziej zmysłowy kształt. zbliżyła się też w tej samej chwili do pontusa, znacznie się zbliżyła, tak, że bez trudu mogła go pocałować. jej malutka dłoń powędrowała powoli od jego uda, poprzez tors, zakryty ramoneską na policzek, jednocześnie lustrowała go spojrzeniem pełnym pożądania.

ale coś tam i poszli spać, albo dokończymy jutro jak chcesz bo ja padam na ryj xd