Kino

-boże kevin, zanim tam dojdziemy zamkna wesole miasteczko-zasmiala sie spogladajac na niego z dolu. slodko wygladal teraz.

zw -.-

ja też zw.

- weźmiemy taksówkę. albo, albo jakoś dostaniemy się do wesołego maisteczka nawet jeśli zamkną bramy. co ty na to? chociaz nie, może to faktycznie nie jest najlepszy pomysł. jeszcze się połamiesz!- zaśmiał się, trochę niemiło. zabrzmiało to tak jakby była życiową kaleką ;c

dala mu lekkiego kopniaka w kostke swoja zdrowa noga.
-okej, rob ze mna co chcesz-powiedziala podnoszac rece na znak ze sie poddaje po czym zasmiala sie cicho.

to zabrzmiało trochę dwuznacznie, więc kevin tylko się uśmiechnął łobuzersko, podając jej rękę, żeby wstała. miał zamiar zabrać ją do wesołego miasteczka, chociaż nie wiem po co mieli tam iść, skoro i tak wszystko było już nieczynne, łącznie z budką w której można było kupić cukrową watę.

zauwazyla usmiech kevina i wlasciwie nie wiedziala czy serio chce isc na karuzele czy to po prostu pretekst. mniejsza o to, podala mu reke i poszli wiec zacznij.

stał z lauren w mega długiej kolejce, bo bilet na jakieś na pewno miły film, którego nazwy ja niedowidzę.

pewnie to była premiera harrego pottera, gdyż markus był jego fanem, albo był to film z dżonym de, którego uwielbiała od trzynastych urodzin!
- boli mnie łokieć, myślisz, że mogłam nie zauważyć, jak go sobie złamałam - spojrzała na niego mrugając z dużą częstotliwością, ogólnie to nienawidziła kolejek i chyba to one tak na nią wpływały ;c

to nie mógł być harry p., bo ja nienawidzę tego filmu, więc zapewne stali po bilety na wrógowie publiczni, prawda.
marcus spojrzał z góry na lauren i uśmiechnął się pod nosem. - pokaż. - poprosił, biorąc do ręki łokieć lauren i z całkiem poważna i przejętą miną przyglądał się owemu, po czym wypuścił jej rękę z uścisku i stwierdził, że tylko nabiła sinika i pocałował lauren w czoło, po czym pociągnął ją delikatnie do przodu, bo kolejka się przesuneła.

lauren pewnie westchnęła ciężko przyglądając się plakatowi nad jej głową z rozanielonym wyrazem twarzy.
- jesteś pewien, nie jesteś lekarzem, tylko przyszłym prawnikiem, a prawnicy, a tym bardziej niedoszli prawnicy nie znają się na złamaniach łokci - stwierdziła zerkając na niego uśmiechnęła się do jego obojczyka gładząc jego ramię, wymamrotała tylko jeszcze coś o tym, że ta kolejka nigdy się nie skończy!

macus zapewnił ją, że to naprawdę nic wielkiego, uśmiechając się przyjanie, po czym objął ją ramieniem. chciał jeszcze dodać, że i owszem kolejka jest nieziemno długa, ale przygryzł tylko dolną wargę, spoglądając przez ramię kolesia, który stał przed nimi i westchnął, kiedy przeliczył, że od kasy dzieli ich 374937483 osób. - to chyba nie był dobry pomysł. - stwierdził błyskotliwie, marszcząc nos, ale cóż marcus chciał od dawna iść na ten film, więc jeśli się chcę, to trzeba pocierpieć, czy jakoś tak.

musnęła czubkiem nosa jego policzek stwierdzając, że pewnie będą mieć jakieś nie miłe miejsca w pierwszym rządzie, gdyż nie lubię tych właśnie miejsc ostatnio!
- dlaczego tutaj zawsze jest tyle osób - mruknęła zniecierpliwiona, bo chyba cierpliwość nie była jej mocną stroną

ja w ogóle nie lubię tych miejsc, są okropne.
rozejrzał się do okoła i uśmiechnął szelmowsko, kiedy zobaczył, że za nimi jest jeszcze więcej ludzi i powiedział, że to niemożliwe, uśmiechając się subtelnie do lauren, po czym dodał, że to jedno z najlepszych kin i dlatego, kwiając głową z aprobatą, a kiedy kolejka magicznie posunęła się do przodu dość bardzo i parę osób nieziemsko zniecierpliwionych z niej wyszło od kasy dzieliły ich tylko trzy osoby.

pewnie, gdy lauren wyrwała się z zamyślenia, właśnie markus zakupił dwa bilety w jakimś sympatycznym ostatnim rzędzie!
- o - mruknęła ciągnąc go za rękę w kierunku sali numer 3

stanęli przed brameczką, sznureczkiem, łot ever, i marcus podał pani bilety, po czym przeszli przez owe coś, i jeszcze parę metrów, i byli już w sali numer 3! usiedli na swoich krzesełkach, wygodnie, pewnie wcześniej kupili jakiś fajny popcorn i colę, c'nie. - mam nadzieję, że był wart stania w tej kolejce. - mruknął zniecierpliwiony, mrużąc oczy i poprawił się na fotelu.

- też mam taką nadzieję - zerknęła na trochę pustą salę, gdyż winą pewnie była ów obiadowa godzina i wszyscy właśnie spożywali to i owo! wierciła się jakieś dobrze trzydzieści sekund, aby w końcu znaleźć odpowiednią pozycję.
- te krzesła robią się coraz mniej wygodne - ona wcale nie marudziła dziś.

- krysys, skarbie. oszczędzają na wszystkim. - powiedział całkiem poważnie, po czym kiedy spojrzał na lauren roześmiał się i cmoknął ją w sam środek ust. wystawił nogi na oparcie krzesła przed nim i spojrzał na ekran, bo światła już zgaszono i jak miał nadzieję film się zaczynał, ale tak naprawdę to puścili reklamy. ;c

- już sama cena emenemsów powinna wszystko im wynagrodzić - odetchnęła ciężko prostując nogi w kolanach i zerkając na reklamę jakiejś kawy, która nie specjalnie ją interesowała.
- kochanie - mruknęła do jego szyi całując przy okazją ją również uśmiechnęła leniwie dosyć, gdyż była już okropnie znudzona reklamami!

- mhm. - wymruczał, obsuwając się trochę na fotelu i napił się coli. - o co chodzi? - spytał, wpatrujac się tępo w ekran, po czym przeniósł wzrok na lauren, uśmiechając się delikatnie. cmoknął ją w czubek nosa, po czym znowu spojrzał na ekran, bo film się zaczynał, a ja teraz oglądam ten film i jest nice. ;x

stwierdziła, że właściwie już nic, po czym wygodnie usiadła w ów fotelu spoglądając na ekran, nie wiem co widziała, gdyż ja nie oglądam właśnie tego filmu, a jedynie piję zieloną herbatę!

widziała więźniów, a później jak uciekli z więzienia, dzięki pomocy dżonego ! ;x marcus pewnie oglądał w pełnym skupieniu, od czasu do czasu wrzucając do buzi popcorn. - lauren, kupiliśmy emememsy? - spytał nagle, drapiać się, po skroni i spoglądając na nią.

- kupiłaam - nie rzuciła w niego nawet ów paczką kolorowych emenemsów, toteż mruknęła, że leżą na jej kolanach, gdyż właśnie je konsumowała, toteż może sobie wziąć ! oja fascynujący film.

nie mów hop, zanim nie przeskoczyć - zaczyna się dopiero, c'nie. ;c
wziął więc od niej owe emememsy i szukał tych brązowych, czekoladowych, które mają najmniej sztucznego barwnika, gdyż czekolada sama w sobie jest brązowa i ja też jem zawsze tylko te brązowe. no właśnie, więc kiedy wyjadł już te brązowe, to oddał jej resztę i wrócił do oglądania. xd

jest tam dżony więc pewnie będzie boski
- nienawidzę Cię - stwierdziła , przy okazji uśmiechając się do jakiegoś miłego chłopaka obok, który próbował jej wcisnąć swój numer - wyjadłeś moje emenemsy - mruknęła do markusa, zerkając w stronę ekranu, pewnie nigdy mu nie wybaczy ;c

- pozwoliłaś mi. - powiedział, uśmiechając się szelmowsko, po czym pocałował lauren w usta, zakładając pasmo jej włosów za ucho i mrugając do niej. pewnie posłał temu kolesiowi groźne spojrzenie, które mówiło, żeby odpieprzył się od jego dziewczyny i przejeżdżając kciukiem, po wargach lauren z ujmującym uśmiechem, wrócił do oglądania filmu, który go ciekawił, ale pewnie nie bardziej niż lauren.

- nie pozwoliłam Ci wyjeść mi wszystkich emenemsów - powiedziała udręczonym głosem zerkając na dżonego, który w tym filmie wyglądał wyjątkowo miło! oparła głowę o jego ramię zaczęła oglądać film, aby nie stracić fabuły po raz 4387.