Kino

skończyła właśnie oglądać jakiś horror, na którym zasnęła, taka reakcja na strach chyba; także niestety nie dowiedziała się czy owe stworzenie pożarło głównego bohatera, czy może jednak bohater przeżył, ale wylądował w psychiatryku z powodu zszarganych nerwów. siedziała na murku przed budynkiem przypatrując się męskim tyłkom, zupełnie jak ja wczoraj, he.

a luke, jak to luke, szedł z zeszytem pod pachą i szukał jakiegoś kiosku, bo potrzebował długopisów. niby od zawsze tu mieszkał, ale miał słabą orientację w terenie i bez mapy trafiał tylko w kilka swoich ulubionych miejsc.

madison zauważając go, a raczej najpierw jego tyłek, spostrzegła też i zeszyt zastanawiając się czy bawi się w dziennikarza, malarza czy też innego artystę. dlatego przyglądała się mu chyba aż zbyt uważnie zajadając truskawkowego lizaka.

-cześć, masz długopis? albo powiedz mi, gdzie tu jest kiosk-położył zeszyt i usiadł obok niej. nie chciało mu się iść dalej i madison miała ciekawe okulary.

- kiosk? chyba dwie przecznice dalej. ale wątpię czy będzie jeszcze otwarty- odparła szukając w torbie długopisu, który według niej powinna gdzieś mieć. o dziwo nawet go znalazła także podała go luke'owi zaznaczając, że to pożyczka.

-dzięki, jaki ma wkład?-potrzebował czarnego, innym nigdy nie pisał. wziął zeszycik i otworzył tam gdzie coś ważnego ostatnio zapisał i czekał, aż coś mu powie.

- granatowy- odparła nachylając się nieco i próbując zerknąć do jego tajnego zeszytu, choć nie wiedziała czy może czy też nie, ale obstawiała raczej drugą opcję. ona z kolei nie lubiła czarnych wkładów.

-a nie masz czarnego? nie potrafię pisać granatowymi-wstydził się trochę tego, ale nie mogła tego zauważyć. oddał jej długopis i zamknął zeszyt. potem grzebał jeszcze w kieszeniach, liczył na to, że gdzieś go jednak ma.

- raczej nie. piszę tylko granatowymi- powiedziała nieco zrezygnowana szukając mimo wszystko w torebce, bo może jakimś cudem miała ów czarny długopis. - a nie możesz sobie wyobrazić, że jest czarny?- zapytała chichrając się pod nosem, ale delikatnie a nie jak doda i zastanawiając dlaczego nie pisze granatowymi.

-nie, raczej nie-uśmiechnął się trochę bo rzadko uśmiechał się szeroko-jest, mam!-znalazł go w którejś kieszonce. znów otworzył zeszycik i coś tam nabazgrał-jak masz na imię?

- madison- powiedziała wkładając lizaka do ust, po którym miała nadzieję, nie wypadną jej wszystkie zęby, bo wizja noszenia sztucznej szczęki była zbyt przerażająca i obrzydliwa zarazem. - mogę zapytać, po co ci ów zeszyt?- zapytała mimo wszystko przyglądając się mu.

-ja jestem luke, a tu mam dużo różnych ciekawych rzeczy-podał jej zeszyt, bo wiedział że każdego to interesuje i każdy chce przeczytać, co tam luke sobie bazgra. ale i tak zawsze kończyło się to tak samo, bo tylko luke rozumiał swoje zapiski, które serio były zupełnie bez sensu.

madison kartkowała zeszyt, próbując doszukać się jednak czegoś, co zrozumie i co będzie miało sens, chociażby najmniejszy.
- a więc miło mi, luke. a co do twoich ciekawych rzeczy to niestety nic z nich nie rozumiem- westchnęła drapiąc się niezdarnie po policzku, a następnie oddała mu notatnik.

-ale to ciągle ciekawe, conie? ile masz lat?-zaginał róg notatnika, przyglądając się madison uważnie. stwierdził, że ma super ładne usta. i że w ogóle była ładna.

- dziewiętnaście- odparła zerkając w jego kierunku. u niej zasada, że kobiet się o wiek nie pyta nie istniała. przynajmniej na razie. może kiedy będzie po czterdziestce to będzie ukrywała datę swoich urodzin, ale teraz nie musi. - własnie przez to, że tego nie rozumiem ciężko mi stwierdzić czy jest ciekawe- powiedziała unosząc brew do góry. luke wydawał się być dość dziwny, ale mimo wszystko całkiem interesujący.

-powinno być dla ciebie ciekawe. tak mi się wydaje. mnie zawsze interesuje coś, czego nie rozumiem. nie wiem dlaczego, to dziwne?-włożył ręce do kieszeni gdzie znalazł cukierki o smaku malinowym-chcesz? kupiłem je ostatnio i zapomniałem zjeść-otworzył torebeczkę.

- dzięki- uśmiechnęła się uroczo całkiem wyciągając z torebeczki jednego cukierka, którego następnie wsadziła do ust, a przy okazji wyrzuciła do pobliskiego kosza patyczek po lizaku. - tak, to trochę dziwne- wypaliła po czym ugryzła się w język. - to znaczy nie do końca. czasami też tak mam, że jak czegoś nie rozumiem to mnie to ciekawi, bo chce to zrozumieć...- odparła przechylając głowę lekko w lewo z dość dziwnym wyrazem twarzy, bo chyba sama zaplątała się w swoich przemyśleniach.

-no tak, właśnie o to mi chodzi-wpakował sobie do ust kilka cukierków i szybko je pogryzł, miał mocne i zdrowe zęby xd-uczysz się? czy pracujesz?-wyciągnął nogi przed siebie i przyglądał się przez chwilę swoim butom, a potem jej.

ciekawe jak długo pozostaną mu takie mocne i zdrowe xd.
- uczę, a raczej mam zamiar- powiedziała, gdyż z jej zamiarami bywało naprawdę różnie. potrafiła zmienić zdanie w dosłownie ostatniej chwili. - będę studiować historię sztuki. a ty?- zapytała zakładając nogę na nogę. pomyślała, że luke pewnie zostanie filozofem! xd

długo, obiecuję xd, często chodził do stomatologa, nie bał się go nawetxd.
-ciekawi cię to? umarłbym chyba z nudów, serio, przepraszam-przeprosił, bo pomyślał, że nie powinien obrażać czyichś zainteresowań czy coś xd-ja powinienem studiować, ale ciągle nie mogę się zdecydować. nadal nie wiem, co mnie tak naprawdę interesuje-westchnął ciężko i zjadł jeszcze trochę cukierków.

- no właśnie w tym problem, że sama nie wiem czy mnie to ciekawi. ale coś pasowałoby wybrać. chirurgiem przecież nie zostanę, bo mdleje na widok krwi- odparła przypominając sobie incydent z dzieciństwa. - nadajesz się na filozofa, pewnie zostaniesz kiedyś jakimś Kartezjuszem numer dwa czy kimś podobnym- odparła mając tę wizję przed oczami. mogłaby się chwalić, że siedziała z nim na jednej ławce w pobliżu kina i co więcej przeglądała jego notatki xd.

-nie chcę być kimś numer dwa, wcale mi się to nie podoba. wolałbym być kimś pierwszym, jeśli już, ale nie wiem czy filozofia to na pewno moja dziedzina-zastanowił się chwilę-na historii sztuki uczysz się o tych wszystkich stylach w architekturze i takie tam?-był teraz naprawdę zainteresowany. sam umarłby z nudów, a skoro ona nie umrze, to jest na pewno ciekawsza od niego, czy coś tam.

- chyba tak. w sumie lubię sztuke, ale czy jej historię? wiesz luke, chyba jeszcze pod twoim wpływem zmienię kierunek!- powiedziała i bynajmniej się z tego powodu nie martwiła, więc on też nie powinien się martwić, że namącił jej w głowie. niestety nie wiedziała, co luke mógłby w życiu robić, skoro chciał być numerem jeden.

-to ja się może lepiej zamknę. bo zmienisz i potem będziesz żałować-pomyślał, że przeszuka wszystkie kioski w europie, żeby go znaleźć i zabić długopisami, a potem wypchać kartkami i powiesić nad kominkiem. trochę go to przeraziło, więc postanowił przestać gadać o tym, że takie coś na pewno jest nudne.