Miejski rynek

-Dzięki-powiedziała krótko. Miała nadzieję, że nie myśli, ze są farbowane-Prawdziwe, jakby co-powiedziała z delikatnym uśmiechem-Jestem Florentine, ale wolę Flo-wystawiła rękę w stronę dziewczyny.

Zaśmiała się, słysząc zapewnienia rudowłosej - No miałam nadzieję - powiedziała z uśmiechem i uścisnęła rękę, którą uprzednio wyciągnęła Flo. Już na wstępie widać było, między innymi po jej wyglądzie i usposobieniu, że będzie różnić się od typowej tutejszej młodzieży. Przynajmniej tyle opowiadał o niej ojciec, że same tlenione, że wsiowe itepe. Sama Freja nie miała zamiaru z czymś takim mieć do czynienia, toteż tym bardziej się ucieszyła - Miło mi, Freja jestem - odpowiedziała dziewczynie.

-Długo tu mieszkasz?-zapytała z przyjaznym uśmiechem. Wydawała się jakaś...nietutejsza, dlatego między innymi do niej zagadała. Jeżeli zostanie tu na dłużej to Flo bardzo chętnie się nią zajmie;)

a amelcia sobie tędy szła, wracała z tego klubu gdzie została porzucona ;x. stukała obcasami i rozglądała się nieco, znów była w sowich przezroczystych niemal okular przeciwsłonecznych. podziwiała ryneczek mały, gdzie ludzie owoce i warzywa sprzedawali! oglądała właśnie jakieś truskawki, bo lubiła truskawki.

Ponownie się roześmiała. Albo to dobry humor na nią tak dzisiaj działał, albo ta ruda czupryna panny Flo, albo po prostu rozkładające na łopatki pytania - Wczoraj przyjechałam. Kopenhagę widzę... bodajże drugi raz w życiu - odparła z uśmiechem i zaczęła grzebać w swojej torebce od Prady. W końcu wyciągnęła Orbit i wszamała dwa paski. Ach, gdzie jej maniery ? Pewnie tu, w Danii jest inaczej. We Francji już dawno przeżułaby całą paczkę gum na oczach innych. Słodko - Chcesz może ? - spytała Flo dość niewyraźnie i uśmiechnęła się szeroko.

Sięgnęła po jedną gumę-Dziękuję bardzo-powiedziała z lekkim ukłonem. Zawsze tak dziękowała ludziom, no może nie zawsze-Jeśli chcesz mogę Cię jakoś ... wprowadzić w życie w Kopenhadze...najlepiej to nocne-uśmiechnęła się i zaczęła żuć gumę.

rozglądała się dalej, by zapoznać się idealnie z okolicą, kto wie w jakim stanie będzie wracać do swojego mieszkanka, więc lepiej bylo się ubezpieczyć. tak po paru chwilach pobytu jej tutaj zauważyła rudą czuprynkę, zaczęła iść powoli w tym kierunku i kogo ujrzała? tak swoją kuzynkę flo, tą którą rozpoznaje na kilometr, ruszyła szybciej, jednak po chwili zwolniła kroku bo nie była sama, nie chciała przeszkadzać. A gdy już była całkiem blisko ich ruszyła biegiem, hugh dobrze że się w szpilkach nie wywaliła tu.- Flooo! Freeee!- krzyk łączył się z piskiem dziewczyny, bardzo się cieszyła, dawno ich nie widziała.

Freja wychyliła się nieco wprzód, jednocześnie wciąż słuchając tego, co ma do powiedzenia Flo. Nocne życie ? Mhm, we Francji balowało się do rana, oby to się tak szybko nie skończyło i miało jakiś ciąg dalszy tutaj. W każdym razie, gdzieś przy truskawkach panna Laurent zauważyła znajomy ryjek - Amelia ? - prawie krzyknęła, ale bez przesady. No, donośnie rzuciła w jej stronę i wstała - To wy się znacie ? - zawtórowała piskiem swojej przyjaciółce.

-Tak, to moja kuzynka-zaśmiała się i także się rzuciła am na szyję-Co ty tu robisz pierdoło?-zapytała z uśmiechem i szturchnęła kuzynkę w ramię-I jak Ty wyglądasz!?-dodała.

-tak tak moja popieprzona i jak zawsze rozpoznawalna kuzynka- zaśmiała się i cmoknęła obie w policzki. - ja co tu robię? hmm żyję, tak mi się wydaję, wiem Ty tu mieszkasz ja już chyba też, francja i moi rodzice są uciążliwi- stwierdziła i wzruszyła lekko ramionami, fakt francja ją trochę zmieniła, zrzuciła trampki dla szpilek, ale też miała jakieś w szafie jeszcze stare. -co aż tak źle?!!- spytała i spojrzała na siebie tak przelotnie a potem znów szeroko uśmiechnęła się do dziewczyn, patrząc czy one czasem się zbytnio nie zmieniły.

Obeszła dookoła Amelię, zerkając na każdy element jej ubioru. Ona chyba nigdy źle nie wyglądała. Freja zakryła usta dłonią, jakby z podziwu - pożyczysz mi te szpilki, co nie ? - zapytała z nadzieją w głosie i jeszcze raz mocno uścisnęła przyjaciółkę. Już wiadomo, że sama w Danii nie będzie. A to trzeba mieć szczęście do tego, ba ! - Kupiłaś nam truskawki ... - spytała wesoło, kierując wzrok na tamto stoisko - ... pierdoło ? - zawtórowała jeszcze Flo i roześmiała się.

Wybuchnęła smiechem-Nie wiem czemu ten paryż tak zmienia ludzi. Ja tam byłam kilka razy i jakoś się w ogóle nie zmieniłam-powiedziała ze zdziwieniem na twarzy-Chyba muszę was wziąć kiedyś ze sobą na zakupy, pokazę wam co w Kopenhadze modne!-powiedziała z dumą na twarzy.

tak co do ubioru am, ona zawsze była modnie ubrana, prosto z wybiegów, w sumie miała jakieś spodenki krótkie i ten t-shirt, a te szpilki to była dla niej norma. spojrzała na przyjaciółkę.- no nie wiem- zaśmiała się- dobra, dobra pożyczę, w sumie możesz do mnie wpaść mam sto pięćdziesiąt takich i podobnych szpilek. -mówiłam że niemiłosiernie wydaję kasę. -wam? chyba sobie moja droga- i schowała ową słodycz za siebie, tak kochała truskawki ubóstwiała je. -widzisz Ty tam nie mieszkałaś przez całe osiemnaście lat swojego życia- wyszczerzyła swoje nieskazitelnie białe ząbki. -dobrze, mnie możesz wziąć choć i tak dużo z tego nie wyniosłe i to będzie Twoja syzyfowa i może nawet nieprzyjemna praca- tak ona może nieźle komentować to co tu mają, dlatego pełno ciuchów przywiozła z domu.

Za to z Freją było zupełnie inaczej. Nie wzięła prawie nic - bo po pierwsze leń był z niej niesamowity, po drugie : skoro przyjechała do stolicy kraju swojego ojca, a za pewne jest tu mnóstwo sklepów, to zaraz trzeba się będzie obkupić ! - Mnie musisz zabrać koniecznie, ja chętnie się wybiorę - powiedziała i uniosła brwi, patrząc z wyrzutem na Amelię. Taka z niej panna idealna ? Niech lepiej nic nie mówi i zabiera tyłek na zakupy. Freja przyłożyła palec do jej ust, jakby kazała jej zamknąć w końcu buzię - Jeszcze tego pożałujesz, że żadych truskawek nam nie dałaś. A chciałam Was zabrać na lody. To znaczy, Flo na pewno idzie, ale nie wiem czy Ty zasługujesz ? - powiedziała i uśmiechnęła się złośliwie. Amelia nic a nic się nie zmieniła. Długo trzeba było jej tłumaczyć, że to nie ona jest księżniczką Paryża (choć nikt nią nie był, bo Paryż to Paryż i jest gdzie indziej). W tym przypadku akurat Danii.

Uśmiechnęła się szeroko i odrzuciła gęste rude włosy. Spojrzała na swoje zniszczone trampki z converse-Wiecie co, siku mi się chce-powiedziała-i mam ochotę kogoś przelecieć-co jak co, ale ona była szczera, do bólu-Am, jak tam twój kochanek? Nie chce czasem zmienić dziewczyny? Nie wiem czemu, ale żaden chłopak nie zwraca na mnie uwagi-powiedziała nieco zdołowana.

-ja zawsze zasługuje i jak tak to ja Ci szpilek nie pożyczę- pokazała jej język ,tak zawsze musiała postawić na swoim taka już była i się nie zmieni. am nie miała po co się zmieniać, lubiła siebie taką jaką jest, inni też ją taką lubili to po co niby nawet jesli mialaby się zmieniać? -tak tak kochana, w sumie tak by się przydało- zasmiała się i odgarnęła wlosy z ramion na plecy- kochanie, który?-spytala co jak co ale ona nie sypiała z jednym, nie żeby byla jakaś dziwką czy coś, ale po prostu nie była z jednym facetem, toteż raczej związki stałe nie dla niej, przynajmniej w prażu bo tu raczej żadnego nie znała. -weź przestań tak mówić, bo zaraz się odmyślę i wróce do paryża, bo jeszcze wyjdzie że wy tu samych gejów macie czy cos- wybuchła śmiechem.

Amelia była jej przyjaciółką i nie można jej było nigdy zarzucić, że jest beznadziejną przyjaciółką ale to, że ona faktycznie nie potrafiła żyć z jednym chłopakiem było dosyć nurtujące. Freja może i miała już masę byłych, ale każdy był zawsze jeden, jeśli można to tak określić. Nie potrafiłaby kręcić gdzieś na boku, w klubie, a nad ranem wracać do domu i mówić chłopakowi, że była u przyjaciółki. Nawet dla księżniczki Frei było to nie do pomyślenia. Widocznie dla Am to codzienność. Ale schodzimy z tematu - Słuchaj, buty za lody albo się obrażę ! - parsknęła do Am, spoglądając na Flo - nie rozumiem ich, taka laska a oni na Ciebie nie patrzą ? Niemożliwe... - pokręciła sympatycznie głową.

-No cóż...ludzi odstraszam swoim wyglądem. nie moja wina-westchnęła-Nie chcialam mieć takich włosów, to wina rodzicielki mojej mamy! albo taty! nie wiem! wali mnie to-powiedziała nieco zdesperowana, poczuła, że zaraz wybuchnie płaczem. Zawsze tak miala gdy zaczęła temat o chłopakach. podczas gdy Amelia miała któregoś tam chłopaka ona dalej była sama. Zazdrościła jej cholernie, marzyła by być brunetką, albo szatynką.

ale amelia w sumie nigdy faceta nie miała, znaczy nie mówili otwarcie że byli razem, czyli tez nie kłamała, bo to było takie bardziej bez zobowiązań, mówiłam trochę kiepska była w tą grę zwaną 'stałe związki'. A ona jest ciemną blondynką i Ty wiesz że ja z tego sikaaam xd.-buty pożyczam, loda sobie mogę sama kupić jak coś, chyba że chcesz pożyczyć to pożyczyć Ci mogę ale musisz oddać- powiedziała nieco chaotycznie. przytyliła kuzynkę do siebie. - kochanie znajdziesz jeżeli tu są jacyś nie-geje to znajdziesz, a jesteś piękna, moja piękna flo już nie taka mała- uśmeichneła się do niej.

Spojrzała na rudowłosą i również ją przytuliła. Co prawda nie znały się aż tak dobrze, ale co to szkodzi. W końcu jak komuś jest przykro, to się go nie odstawia na bok, prawda ? - No już, już... oni nawet nie wiedzą, co tracą ! Taką ładną dziewoję, o ! - wybełkotała dość zabawnie i popatrzyła na Am, mrużąc przy tym oczy - Ale z Ciebie kotku dziad jest. Ja bym Ci buty pożyczyła i jeszcze mówiła, że możesz je wziąć na zawsze, choć pewnie i tak potem bym Ci je zabrała, ale liczą się dobre chęci, a Ty tu mi z takim czymś wyskakujesz ! Oj, nie ładnie, foch - burknęła z zabawną miną, obejmując Flo i kładąc głowę na jej ramieniu. Takie włosy przecież rzadko komu się trafiają. Takie żywe, ładne. Chociaż Fre i tak się cieszyła, że jest małą blondyneczką tatusia.

Wyrwała się z ramion dziewczyn-przestańcie, bo się serio popłaczę-zaśmiała się-Mówię wam, że nikt nawet nie będzie chciał przelecieć rudego czegoś-westchnęła i wyciągnęła z torby snickersa. Zaczęła go pożerać niczym jakiś lew czy coś swoją ofiarę. zuo.

-weź mi przestań marudzić flo, popatrz na siebie, jesteś młoda, piekna i zgrabna i oryginalna wyróżniasz się i jesteś fajna, co ja mówię! boska! tak boska!- podniosła nieco głos, że inni się spojrzeli w ich stronę. -widzisz ja kocham swoje szpilki, poza tym hmm i tak mnie kochasz obie mnie kochacie wiem ze tak jest- uśmiechnęła się i nagle rozdzwonił się jej telefon jakaś fajna rockowa nuta zabrzmiała dość głośno. -tak ale Ty też chciałaś mi truskawki zwinąć- powiedziała jeszcze do przyjaciółki.- wybaczcie- rzekła i oddaliła się trochę. rozmawiała po francusku na początku stanowczo a potem podniosła nieco głos. na koniec rzuciła słuchawką, znaczy gwałtownie się rozłączyła nie żeby rzucała jej kochanym telefonem, co to to nie. wróciła zaraz do nich dobitnie stukając obcasami- kochane me najdroższe wybaczcie mi ale moja 'kochana' rodiznka mnie wzywa do ciotki na kolację- mówiła przez zacisnięte zęby.- tak chyba sprawdzają czy nadal jestem dziewicą- widać było po niej że jest zła- no cóż idę- dodała i pocałowała każdą w policzek.- jak coś piszcie jutro czy jakoś i bawcie się dobrze, pa!- powiedziała na koniec i oddaliła się w kierunku domu ciotki nadal była zła.

/sory sis chce filmy oglądać więc ja tez będę paa ;*

Wpatrywała się w rozmawiającą przez telefon Amelię i dokładnie nie wiedziała o co chodzi, dopóki ta nie oznajmiła dwójce, że musi się ulotnić. Tak, rodzinka była jedną z najbardziej denerwujących i uprzykrzających życie rzeczy, jakie można było sobie wyobrazić. Chcesz wyjść z domu, to nie oczywiście - zaraz paplają, że ktoś Cię zgwałci, przeleci czy cokolwiek. I co z tego, zabawa przynajmniej. A jakby co, to się bronić umiemy - Pa kochana, trzymaj się ! - przytuliła na pożegnanie przyjaciółkę i odprowadziła ją wzrokiem. A swoich truskawek w końcu nie dostała. Westchnęła cicho i z powrotem przysiadła na ławce, ciągnąc za sobą Flo - No i co robimy ? - spytała, naciągając swoje okulary na nos.

-Mam ochotę przefarbować włosy-jęknęła i rozejrzała się-Chodźmy się upić i kogoś zgwałcić-zaśmiała się głośno. wolała nie mówić, że jest jeszcze dziewicą. wyśmiałaby ją, albo spojrzała jak na idiotkę. no cóż, nikt nie chciał seksu z rudym czymś.

Freja dziewicą nie była. Ale na pewno tych 'razów' nie było tak wiele. Bo nie puszczała się na wszystkie strony. To by było chore. Nie obrażając niektórych dlatego, że mają taki styl bycia, życia czy czegokolwiek tam jeszcze - Nie rób tego, masz takie ładne rude kłaczki - pokręciła przecząco głową na propozycję Flo. Co to, to nie. A tak w ogóle to jej wybór. Ale skoro to jej prawdziwy kolor, to po co go marnować ? Fre na przykład może nie miała szczególnie oryginalnej barwy, ale przynajmniej włosy miały naturalny odcień - prowadź mnie kochana. Chcę zobaczyć, jakie Wy tu kluby macie, bo nie mam zielonego pojęcia - powiedziała z szerokim uśmiechem, wstała i sięgnęła po torbę, idąc tam gdzie poprowadzi ją Flo.