Miejski rynek

pewnie była zadowolona, że eliah jednak nie chciał, żeby sprezentowała swoje uzbrojenie, bo pewnie uszkodziłaby go. :d - wiem gdzie mieszkam. - odparła a potem wyrecytowała dokładnie adres swojego mieszkania i uśmiechnęła się uroczo. - i wiem jak dojść, mniej więcej. - dodała po chwili. - po za tym jeśli tak usilnie chcesz to możesz mnie odprowadzić. - zatrzepotała kilka razy długimi rzęsami i w sumie to mógłby ją odprowadzić bo nie do końca znała drogę do mieszkania, blefowała, och.

no więc się zgodził i ją odprowadził pewnie, zaczniesz? :d

Siedziała sobie pod pomnikiem andersena, paląc bodajże trzeciego camelka z rzędu. ostatnio postanowiła rzucić palenie i takie są tego skutki! biedna, doszła pewnie do wniosku, że to ponad jej siły.

oni się całowali? bo nie pamiętam! :d w każdym bądź razie chris wyszedł na wieczorny spacer i podryw, takie dwa w jednym, paląc swoje niebieskie l&m jednego za drugim. pewnie pokasływał, aż tu nagle zobaczył rosie wmontowaną w pomnik andersena. też coś! - roooołz, cześć - mruknął, kiedy już do niej doszedł i pocałował w sam środek ust!

nie, znaczy chris tak sobie pozwala! - cześć chris - odparła, kiedy już mogła złapać oddech i nawet zdradzę ci, że ucieszyła sie na jego widok. bo kto wie, czy takie gołębie śpią, może jeden z drugim gdzieś tu jeszcze się czai, gotowy zamordować biedną rosie! wszystkie moje postaci nie lubią, tudzież boją się gołębi chyba. - co tu robisz? tylko mi nie mów, że spacerujesz. aha, pewnie polujesz na naiwne licealistki szwendające się po zmroku - zmrużyła oczy, udając, że go przejrzała. mógł to nawet zauważyć, bo podejrzewam, ze gdzieś w pobliżu stała latarnia.

o mój boże, wielbię twój avatar <333333333333333333333333 o ja, chris pewnie tylko uśmiechnął się ironicznie, patrząc z góry na rosie, a papierosa zrzucił pod swoje stopy. - miło cię widzieć - rzucił, wyglądało jakby zrobił to od niechcenia, ale było bardzo od chcenia, musisz mi uwierzyć. rozejrzał się za siebie i też zmrużył oczy. - błąd! licealistki są stanowczo za młode i niedoświadczone, błagam cię, rosie - mruknął, też mrużąc czy tak jak ona i tylko zaśmiał się pod nosem. zaraz przyglądnął się jej. - nie za późno na spotkanie z andersenem?

a dziękuję, ja twój również ;q - tak, ciebie też. nawet w takim świetle - powiedziała, nie żeby światło latarniane jej jakoś szczególnie przeszkadzało, ale tak już miała, ze porównywała wszystko z różnej perspektywy. może artyści tak mają. - tak, wiem. przepraszam, jak w ogóle mogłam sobie coś takiego pomyśleć - powiedziała, mimowolnie się uśmiechając - na spotkania z andersenem nigdy nie jest za późno, chris - dodała jeszcze, po czym zaciągnęła się swoim papieroskiem.

dziękuję, też go lubię ;d chris początkowo nie ogarnął, co ona miała na myśli mówiąc o tym świetle, jednak gdy zerknął na latarnię, której żarówka ewidentnie się wypalała, zrozumiał i uśmiechnął się do swoich conversów. był taki zwykły dzisiaj, może dlatego, że jeszcze nie zajarał? w każdym bądź razie przytaknął jej. - przeprosiny przyjęte - potarł pokaleczone od perkusyjnych pałeczek dłonie. ostatnio dużo pogrywał! - ale andersen ewidentnie nie jest tobą zainteresowany. może ja cię gdzieś zabiorę, co?

- pomyślałam, że jeśli spędzę tu całą noc, to go poderwę, o ale on pozostaje tak samo zimny jak na początku. może nie gustuje w blondynkach, kto go tam wie - mruknęła, wstając i otrzepując spodnie na tyłku, bo była pewna, że pomnik był zakurzony. - jasne, możemy gdzieś pójść, w końcu godzina jeszcze młoda - stwierdziła gasząc papierosa i przydeptując go podeszwą czerwonego konwersa.

- oszalałaś - potrząsnął tylko głową, rozbawiony. zaraz niby pomógł jej wstać. - możemy pójść do mnie, właściwie nie mam ochoty na oglądanie kogokolwiek poza tobą i sobą, oczywiście - powiedział, jakby to była po prostu oczywistość i objął ją swym ramieniem! - poza tym moje stopy dzisiaj przeszły chyba z kilometr, a nie są przyzwyczajone do tak długich dystansów! - wykrzywił się, powoli idąc w stronę mieszkania.

Wszystko nowe, ulice, domu osoby ,znowu to samo, nieznane, miejsca, nowe twarze.Pomyślała idąc chodnikiem i mijając po drodze ludzi.Ta i o to trafiła to tej następnej miejskiej dżungli.Myślała ,że oszaleje, kolejna rozdział w życiu.Noc była jak zawsze piękna ,ale co z tego.W końcu nie sobie z tego nie robiąc usiadła na krawężniku i wyjęła papierosa,i zaczęła się niem bawić.Ze zrezygnowaniem schowała twarz w dłoniach.

- może i oszalałam - wzruszyła tylko chudymi ramionami. - okej, mnie to obojętne, naprawdę - powiedziała, nawet nie buntując się przed tym, że ja obejmował, bowiem było jej tym sposobem cieplej. - to straszne mój drogi, gdzie ta kondycja z czasów liceum? - pytała, próbując mu dotrzymać kroku, co jej nawet nieźle szło, zważywszy na fakt, że miała krótsze od niego nogi.

no racja, pewnie zapowiadała się chłodna noc, tak jak u nas dzisiaj, ale chris pomyślał, że jego ramię w zupełności jej wystarczy. poza tym mieszkał w centrum, więc halo... zaśmiał się z niej i otulił bardziej. - a kiedy było liceum? - rozbawiony, zapytał i tylko zaprowadził do domu, nie zwalniając xd i zaczniesz u niego, gdzieś ma tam mieszkanko.

siedziała sobie na ławeczce i paliła papieroski, pewnie wspominała sobie wczorajszy wieczór. polubiła sida, si. więc, na razie tak sobie siedziała :D

sid przybył więc ją uratować niczym tarzan czy inne zwierzę. żartuję; przechodził przez rynek w swoich starych wyratych dislach i kraciastej koszuli, która była, tak samo jak i cały on, pobrudzona od farby. malował, mówiłam, że będzie miał wenę po wczorajszym wieczorzew każdym bądź razie przerwał, by pójść po papierosy. palił jednego nawet i zobaczył katty. nic nie mówiąc, przysiadł obok.

poprawiła się tylko i uśmiechnęła do siebie. na razie tylko mu się przyglądała. - hej - powiedziała w końcu, po jakiś kilku minutach. pewnie od wczoraj, jakoś nie mogła zebrac myśli, po raz pierrwszy właśnie taki facet bardzo ją przyciągał do siebie, jakby był jakimś gigantycznym chodzącym magnesem. uśmiechnęła się znowu do siebie i wygładziła bluzeczkę, poprawiła też nogawkę od jjeansów, które dzisiaj miała na sobie. więc na razie tylko pocałowała go w nos.

no właśnie, on pocałował ją w szyję może, uprzednio rozsuwając kurtynę grubych brązowych włosów i uśmiechnął się. - siemasz, kat - pomachał jej, z papierosem w ręku xd i tylko spojrzał na siebie. - kurczę, gdybym wiedział, ubrałbym się nieco stosowniej... - stwierdził z bólem i podwinął rękawy koszuli. i tak wyglądał seksownie. uniósł kącik ust do góry, kiedy go pocałowała; dla niego było to trochę dziwne, spotykać się z dziewczyną, którą wczoraj pieprzył. i to aż dwa razy!

no dwa razy i powiem ci, że pewnie rano zjedli razem śniadanie! uśmiechnęła się do siebie i tylko oblizała usta, żeby teraz przygryźć wargę. swoją, a nie jego, żeby było wiadomo. pogłaskała go po policzku. - nie martw się, i tak wszystkie dziewczyny za tobą szaleją. jesteś umazany farbami, seksowna koszula, dżinsy, bajka. znaczy, przynajmniej dla mnie! - poprawiła się zaraz i tylko roześmiała. podrapała się po policzku i zaciągnęła się jego papierosem, nie wyjmując go z jego ręki, si.

jeszcze sobie wydziabie jej imię na klacie xd w każdym bądź razie zmierzwił swoje włosy i zaciągnął się. - ciężkie jest życie artysty, te wszystkie kwiczące na twój widok dziewczyny... dziewice! - zaśmiał się i aż nieco wyprostował przez głaskanie jego policzka. pewnie miał jednodniowy zarost, tak, nie ogolił się dzisiaj. - ej, ten papieros jest mój. na dodatek bez filtra, kat! - oburzył się nieco, nie chciał, żeby się truła tak jak on :d mówiłam, że się opiekuje innymi... zmarszczył czoło. - jakoś dziwnie dawno się nie widzieliśmy, hmmm.

uśmiechnęła się do niego. - o mnie się nie martw, palę tylko czasami. prawie że w ogóle. dam sobie radę, jestem już dużą dziewczynką - powiedziała z uśmiechem i oparła się o jego ramię. - mhm, kwiczące dziewice są szczególnie wkurzające, wszędzie za tobą łażą, a kiedy się okazuje że nie jesteś nią zainteresowany, robi z ciebie idiotę w jakimś beznadziejnym pokazie na środku ulicy - wywróciła oczami, znała takie dziewczyny, tak, szczególnie z takich widowisk. - bardzo bardzo długo... czeekaj, będzie już z jakieś kilkanaście godzin! zaśmiała się.

- wszystkie tak mówicie - mruknął, znał się na kobietach, czasem aż za bardzo, co go przerażało. ziewnął, a papierosa gdzieś wyrzucił przed siebie. na moment przyłożył policzek do opartej na jego ramieniu głowy kat. - tak też się zdarza, fakt - wzruszył ramionami, przynajmniej jednym, bo nie chciał, by uniosła się razem z nim xd - no właśnie, kilkanaście godzin to stanowczo za mało, jeszcze się sobą znudzimy i tyle wyjdzie z naszej nowej znajomości.

- hm, może i masz rację. ale co, mam sobie już pójsc, czy jakoś? - zapytała się go i tylko spojrzała na niego, prostując się od razu i wstając sobie z ławki. spojrzała się na niego, chciała zobaczyc, czy jednak pójdzie za nią czy na przykład wzruszy ramionami i da jej spokój. pewnie jako koleżanka by się do niego nie odzywała, bo by pewnie ją olał. więc na razie tylko patrzyła się na niego i oblizała usta. - chyba, że wolisz isc gdzieś ze mną. do garażu? - przekrzywiła delikatnie głowę.

- hej - powiedział, kiedy tylko zobaczył, że wstaje. no cóż, on czasem był bardzo arogancki, zły i niedobry, najpierw mówił, potem myślał. trzymał ją za nadgarstek. - nie mówiłem, żebyś poszła - uciął tylko, patrząc w górę. pewnie zmusił ją, by usiadła znów obok niego i popatrzył na nią. - może pójdźmy na spacer, albo coś zjeść. w każdym bądź razie tam, gdzie jest mało ludzi - odparł, po dłuższym zastanowieniu i znacząco popatrzył na swój dzisiejszy outfit ;d

- hm, no dobrze, pójdziemy więc tutaj, na spacer. pospacerujemy sobie, pogadamy i takie tam - powiedziała z uśmiechem i tylko oblizała usta z błyszczyku. spojrzała się na niego i tylko przygryzła wargę, czuła się jakoś tak inaczej w jego towarzystwie, jakby miała takiego fajnego kumpla. spojrzała się na niego i tylko westchnęła cicho. - więc, dobrze, idziemy? - zapytała się go i tylko oparła głowę o jego ramię.

przytaknął jej i poszli, zaczniesz w jakimś miłym miejscu!