isabella

- dzięki - uśmiechnęła się jeszcze raz. w sumie to pewnie było całkiem miłe. - no popatrz, będę dumna, że znam taką gwiazdę. pewnie będziesz sławny i będziesz mieszkał w hollywood! - zaśmiała się.
pogadali jeszcze, a potem duncan pewnie poszedł a bella poszła spać. też idę, dobranoc!

no to przyszli z tjem, bo musiała się w końcu naszykować. chociaż pewnie i tak się przez nią spóźnią, ale trudno! otworzyła drzwi, nawet nie zajęło jej zbyt długo szukanie klucza.
- napijesz się czegoś? - zapytała, przeglądając w myślach swoją szafę i zastanawiając się, co na siebie włożyć.

no więc poszła się przebrać i wróciła po krótkim czasie, nawet nie zajęło jej to zbyt długo. poprawiła ramiączko jakiejś oliwkowej sukienki i wróciła do tja.
- może być? - zapytała, okręcając się wokół własnej osi, niczym modelka. ;d

a bella pewnie wyszła właśnie z jakiejś relaksującej kąpieli z milionem olejków i takich innych, więc narzuciła na siebie tylko szlafrok i zawiązując go, podeszła do drzwi. w zasadzie chyba nie umawiali się na żadną konkretną godzinę, więc nie była w sumie pewna, czy to on, ale tak się domyślała. więc otworzyła, w końcu!
- cześć - pocałowała go w środek ust, wciągając go za rękę do środka.

no tak, więc pewnie ogarnęła się dość szybko jak na nią i wróciła po kilku minutach jakoś normalniej ubrana.
- chyba się za tobą stęskniłam - usiadła sobie na sofie. w sumie nie widzieli się aż tak dawno temu, ale i tak zdążyła się za nim stęsknić, słodkie. - co słychać? - zadała standardowe już pytanie w sumie.

- rozpieścisz mnie, a potem będziesz miał mnie dość - zaśmiała się, bo w sumie rozpieszczone osoby są czasem niefajne, tak mi się wydaje. położyła sobie głowę na jego ramieniu. - mhm, ale teraz już nie chcę, wcale - powiedziała. naprawdę, teraz nie chciałaby jechać nawet do francji, chociaż zawsze o tym marzyła.

dwa lata to chyba nie tak dużo, całe szczęście.
- okej - przytaknęła. i tak nie miała innych planów na wieczór, a nawet gdyby miała, to pewnie dla niego by je przełożyła, tak myślę. wzięła sobie kieliszek z szampanem, załóżmy, że na nią tak nie działa jak na mnie i po jednym kieliszku nie jest jej gorąco, bardzo wesoło i takie inne! napiła się, a potem zaczęła mu się przyglądać z uśmiechem.

- nie wiem czemu, chyba muszę się tobą nacieszyć - uśmiechnęła się i pocałowała go w dolną wargę. - mhm, możesz zostać - powiedziała, chociaż to w sumie dość logiczne, że by się zgodziła i w ogóle. - a co do śniadania, to jutro ja spróbuję coś zrobić. nie martw się, nie otruję cię - znowu się zaśmiała i odstawiła swój kieliszek z szampanem. ona w nim pewnie też, jak miło.

- tak, jest idiotą - mruknęła tylko, chociaż może wcale nie miała maxa za idiotę, no cóż, ale teraz była z tjem i nie zamierzała sobie zaprzątać głowy maxxiem, prawda. - ale nie rozmawiajmy o tym, okej? - powiedziała tylko, uśmiechając się i opierając wygodniej o kanapę.

więc pewnie tylko się uśmiechnęła i przyciągnęła go bliżej siebie, całkiem ochoczo oddając pocałunki. jeździła sobie rękoma po jego plecach i takie inne. przesunęła jedną rękę na jego kark, rysując na nim jakieś niezidentyfikowane wzorki palcami.

wsunęła mu chłodne ręce pod koszulę, czy tam koszulkę, którą pewnie też całkiem szybko z niego ściągnęła. i zabrała się za jego pasek od spodni, o ile taki miał, nie przestając go całować, prawda.

- ty też. kocham cię - w sumie chyba powiedziała mu to pierwszy raz, a może mi się coś pomyliło, nie wiem, nieważne. przytuliła się tylko do niego, uśmiechając się i pocałowała go jeszcze raz.

- okej, nie będę - obiecała i sięgnęła po jego koszulę, którą pewnie na siebie narzuciła, żeby tak nie siedzieć nago i w ogóle. sięgnęła po jedną czekoladkę, patrząc na nią jak na bombę kaloryczną xd i po szampana.

no tak, pewnie eddie odprowadził bellę do domu. jako że była gościnna i takie inne, to pewnie zaprosiła go do środka! - napijesz się czegoś? - zapytała, ściągając ze swoich ramion jego marynarkę i odwieszając gdzieś na wieszak.

- kawy - powiedział, ponieważ on kawę mógł pić o każdej porze dnia i nocy, taki kawosz z niego był. a poza tym zmarzł trochę po drodze. przeszedł pewnie sobie do salonu, jakoś trafił, mimo, że nigdy tu nie był - ładnie mieszkasz - pochwalił nawet, bo doceniał jeśli ktos miał naprawdę ładnie w domu!

- dzięki - powiedziała, kierując się do kuchni. zrobiła mu kawę, a sobie herbatę, bo pewnie gdyby też napiła się kawy, to nie spałaby całą noc. wróciła więc z kawą i herbatą do salonu, siadając sobie na sofie i kładąc kubki na ławie. - nie będziesz spał po kawie - nie mogła się pewnie powstrzymać od tego komentarza!

wylogowało mnie kasując mi tym samym posta :/
- o mnie się nie martw - uśmiechnął się sympatycznie zupełnie, eddie sobie radę da. jak bob budowniczy! damy radę? tak damy radę. no, ale nie o bobie mowa, lecz o eddim i jego kawie. - i tak chodzę późno spać. poza tym kofeina, aż tak na mnie nie działa. spokojnie - powiedział, aby zapewnić ją, że wie na co się pisze pijąc kawę o tej porze. niektórzy uznaliby to za samobójstwo, na przykład jego matka. no, ale to jego zdrowie i to on może mieć kiedyś problemy z ciśnieniem, czy z czymś, nie jego matka, toteż nie słuchał rad starszych.

- no dobra, niech ci będzie - powiedziała, biorąc swój kubek z herbatą, która jeszcze była na tyle gorąca, że musiała ją z powrotem odstawić. zaczęła się przyglądać eddiemu, bo w sumie dość dawno go nie widziała. nie to, żeby zapomniała jak wygląda, ale tak wyszło. jak kogoś długo nie widzę, to też mu się przyglądam, więc to chyba w miarę normalne. xd

- jestem brudny? - zapytał lekko rozbawiony, bo nie mógł się opanować, musiał zadać to pytanie, widząc jak bella intensywnie się w niego wpatruje. to pewnie pianka od kawy! tak pomyślał biedny eddie, ale bynajmniej nie speszony, bo był przyzwyczajony do tego, że kobiety mu się przyglądały. w koncu był seksi.

- nie - zaśmiała się, opierając się wygodniej o oparcie kanapy. - po prostu dawno cię nie widziałam - wyjaśniła, żeby nie było! - co się u ciebie działo przez ten czas? - zapytała, chcąc jakoś podtrzymać temat, bo w sumie nie mam pomysłu na temat dla nich. xd

ja w sumie też nie mam :d i muszę iść, bo mnie wyganiają :c ale może natalia zaplecie mi warkocze, zeby jutro włosy mi się kręciły <3
toteż eddie posiedział jeszcze trochę, wypił kawkę i zupełnie grzecznie (co też do niego niepodobne) poszedł do domu swojego!
pa :>

pa ;d