isabella

napił się od razu, wiedział, że po tym od razu zaśnie i będzie miał dobry sen. i pewnie się do niej uśmiechnął, objął ją ramieniem i przytulił ją do siebie. - hm, wiesz, że nawet dobrze, jakoś idzie moja filozofia. - zaśmiał sie tylko i pewnie spojrzał się na nią. - zaraz pewnie idziemy spac, prawda? a własnie, u ciebie jak? - zapytał.

w zasadzie nie była wcale zmęczona, pewnie spała do południa, bo i tak jest końcówka roku, więc odpuściła sobie szkołę i cieszyła się, że nareszcie kończy liceum i będzie mogła iść na studia. postawiła swoją szklankę na jakimś stoliku, bo jakoś chyba jednak nie miała ochoty na alkohol.
- jak chcesz - pokiwała głową, tak a propos tego spania. - u mnie, hm, w porządku - powiedziała, bo w zasadzie pewnie było okej, więc nie miała na co narzekać.

- hm. to dobrze, że sobie radzisz, bardzo się cieszę - powiedział do niej z uśmiechem i napił się drinka, takiego dobrego, wiadomo. pocałował ją w szyję, ale nie zrobił jej malinki, żeby nie bylo, z resztą i tak jutro planował romantyczną kolację u siebie w domu z ike, jego przyjaciółką, wiadomo, i tak na razie wpatrywał się w jej oczka. - jej, nawet nie wiesz jak bardzo się stęskniłem za tym twoim uśmiechem - powiedział.

- masz rację, nie wiem - pokiwała głową i uśmiechnęła się. pewnie też tęskniła za jego uśmiechem i w ogóle za nim całym. i cieszyła się, że znów są razem, chociaż skoro planuje romantyczną kolację z ike, to pewnie nie na długo, ale cicho, bo przecież ona nic nie wie. - to idziemy spać? - zapytała, chociaż jej się nie chciało spać, ale może on był zmęczony.

- tak idziemy się poprzytulac - zaśmiał się i potem poszli spac ;d

znaczy ona pewnie mu nie dała spać, ale ja tam nie wiem. ;d

przyszli więc z jonathanem na kawę, chociaż, jak mówiłam wcześniej, bella chyba jednak przedawkowała dzisiaj kofeinę, skoro myślała, że pomnik do niej gada, ale nieważne! zatem weszli do środka pewnie.
- rozgość się, zaraz zrobię kawę - powiedziała, kierując się w stronę kuchni.

ściągnął swe zacne konwersy i wszedł do salonu, gdzie usadowił się na kanapie, czerwonej, jak połowa mojego pokoju - mru. łagodnie uderzał swoimi zadbanymi, długimi, etc, palcami o sofę, rozglądając się po pomieszczeniu, bo dość dawno nie był u belli, w końcu wypatrzył pilota, gdzieś pod poduszką leżącą na sofie i wziąwszy go do ręki, włączył telewizor, zapewne na jakiś mecz koszykówki.

a ona przez ten czas zrobiła jonathanowi kawę, sobie nie, bo nie miała ochoty chyba. wróciła do salonu i usiadła obok niego, zerkając na telewizor.
- koszykówka? - jęknęła. - przecież to nudne - stwierdziła, chociaż zapewne i tak nie było nic ciekawego w telewizji, jak zawsze zresztą.

wziął od niej owa kawę i cmoknął ją w podziękowaniu w kącik ust. - tylko dla ciebie jest to nudne, isabello. - skwitował, uśmiechając się łagodnie, po czym zamoczył usta w kawie, wbijając wzrok w ekran telewizora, pomimo tego, że wcale nie po to tu przyszedł, ahaaha.

zaczęła się zatem wpatrywać w ekran telewizora, chociaż nie bardzo wiedziała o co chodzi. znaczy wiedziała tylko, że trzeba wrzucić piłkę do kosza i nic poza tym. przytuliła się do jonathana.
- wcale nie tylko dla mnie, podejrzewam, że dla większości kobiet tak samo - wzruszyła ramionami.

- twoje podejrzenia czasem mnie przerażają. - wymruczał, uśmiechając się łobuzersko, po czym spojrzał na nią kątem oka i ucałował w czubek głowy. biorąc kolejny łyk kawy, przeniósł swój wzrok na ekran, po czym lekko znudzony tą monotonną i pozbawioną akcji grą koszykarzy, odstawił kubek z kawą na stolik i wyłączył telewizor. uśmiechnął się szelmowsko i za razem dziarsko, po czył namiętnie zaczął całować bellę.

- jakie znowu podejrzenia? mało która kobieta lubi sport, tak myślę - powiedziała, zanim zaczął ją całować, a potem zaczęła ochoczo oddawać pocałunki, jakoś odruchowo masując go po karku.

jego zgrabne, jak na mężczyznę dłonie powędrowały pod jej koszulkę, której dość szybko się pozbył i teraz kreślił swoimi długimi palcami linię jej kręgłosłupa, całując szyję, dekolt i piersi isabelli, kiedy to zgrabnie pozbył się jej stanika.

usiadła mu na kolanach, bo tak pewnie będzie wygodniej. ściągnęła mu koszulkę i zaczęła kreślić palcem na jego torsie jakieś niezidentyfikowane wzory. chyba jest zła, a może nawet zua, bo nawet przez moment nie pomyślała o maxie, o którym, nawiasem mówiąc, nie wiem czy jonathan wie, czy też nie.

nie wie, ale mi możesz powiedzieć, bo ja też nic nie wiem ! ;c
rozpiął guzik u jej spodni, których równie szybko się pozbył jak stanika i składając delikatny pocałunek na jej brzuchu, który lekko drgnał pod wpływem jego ust, całując isabellę namiętnie z językiem, etc i masując jej piersi, mruczał coś, że pomoże jej z tą klamrą u paska, z którą się męczyła, bo ona była super bajerancka i trudna w rozpinaniu.

no to ci mówię, że maxxie to jej chłopak, który też ją zdradza, ale ona o tym nie wie, fajna z nich para. ;d
więc pewnie faktycznie zaczęła ją irytować ta klamra, skoro była taka trudna w rozpinaniu, postanowiła zostawić ją w spokoju, niech jonathan sam się nią zajmie. wplotła mu palce we włosy, kocham jego włosy i pewnie bella też.

rozpiął z triumfem klamrę paska i wyciągając ją z paseczków spodni, rzucił go gdzieś w głąb pokoju. szybko spuścił spodnie, a nie spuścił się. ; d i równie szybko pozbył się fig, czy też damskich bokserek isabelli, które ku jego zdziwieniu jeszcze miała, po czym przysuwając ją do siebie i namiętnie całując wszedł w nią bez ostrzeżenia - na jeźdźca.

miejmy nadzieję, że nic jej nie potłukł tym paskiem, bo inaczej wpadłaby zapewne w histerię, bo pewnie ikea była jednym z jej ulubionych sklepów i miała stamtąd pełno, jakże niezbędnych według niej, rzeczy. jęknęła cicho, kiedy jonathan w nią wszedł i jeszcze mocniej go objęła, a potem pocałowała go w obojczyk. chyba sama nie potrafiła określić co do niego czuje.

pewnie zakończył swój wyczyn ograzmem swym, jak i isabelli, bo on znał się na rzeczy i wiedział, jak uszczęśliwić również partnerkę. złożywszy jeszcze jeden pocałunek na jej ustach i symetrycznych, jędrnych i zgrabnych piersiach, oparł brodę o jej klatkę piersiową i próbując wyrównać oddech, przyglądał jej się z szelmowskim uśmiechem. - jesteś boska. - wymruczał, całując ją w podbródek, bo tak miał najbliżej.

- ty też - powiedziała i cmoknęła go w usta, przy okazji lekko mierzwiąc mu włosy. zaczęła szukać swoich ciuchów, które pewnie były porozrzucane gdzieś po pokoju, ale dziwnie czuła się siedząc nago, więc w końcu je znalazła i się ubrała, przy okazji potykając się o tą wredną klamrę, o ile klamry mogą być wredne. - nie noś tego więcej - zaśmiała się.

znalazł swoje bokserki i ściągając prezerwatywę, którą oczywiście założył przed stosunkiem, wciągnał owe na tyłek, po czym uśmiechając się łobuzersko, kiwnął twierdząco głową. - wedle życzeń. - rzekł, mrugając do isabelli i ubrawszy się całkiem, opadł zmęczony na kanapę.

usiadła obok niego, uśmiechając się, w zasadzie sama do siebie.
- teraz będziesz spełniał każde moje życzenie? - zaśmiała się. jak się zgodzi to pewnie będzie miał ciężkie życie, ale nie zamierzała mu tego mówić. ;d

- a mogę się zastanowic? - spytał z nadzieją, że nie zacznie mu liczyć czasu i zanim zrobi zasępioną minę w geście przemyśleń, ona już powie: "stop", co zawsze go bawiło, toteż uśmiechnął się kącikowo, spogląając na bellę.

odczekała więc chwilę, jakieś trzy sekundy.
- stop! nie wiedziałam, że musisz się nad tym tyle zastanawiać - mruknęła cicho, znowu udając obrażoną, chyba zbyt często się obrażała, zupełnie jak moja siostra. ;c