czarlsa.

a czarls poczuł się jak jeszcze większy śmieć gdy bianka zaczęła płakać, bo na pewno płakała przez niego! i tak bardzo żałował, że sobie dziś zaćpał, mógł siedzieć spokojnie na dupie i oglądać mtv, ale nie, jemu tak bardzo chciało się zaćpać, cóż, może nieco dochodził to siebie, to pewnie ten dotyk bianki działaś na niego tak kojąco i leczniczo. <3 i cóż, odkleił się od niej, ale nie tak całkowicie, po prostu chciał patrzeć na nią, na jej twarz. - proszę cię, nie płacz. - wymamrotał nieco bardziej przytomnym głosem.

- przepraszam, czarls - boże, co za kretynka w sumie, że go przeprasza, skoro to on posrał sprawę głównie a ona naprawdę chciała dobrze, ale była trudnym dzieckiem też w głębi duszy i co gorsza pierwszy raz znalazła się w takiej sytuacji. tak, teraz naprawdę nie wiedziała co zrobić. z jednej strony chciała uciekać, wrócić do swojego prostego luksusowego życia w rodzinnej wtmosferze, znaleźć sobie faceta będącego typową dobrą partią, takiego, który skończyłby najlepszą szkołę i miał równie fajną rodzinę jak ona, ale wiedziała, że teraz nie byłaby w stanie. nigdy nie byłaby wstanie. z drugiej wiedziała, że musi zostać. odsunęła się od niego na chwilę i pociągnęła nosem, rękawem swojej miłej fioletowej bluzki ocierając sobie policzki z łez. niewiele to dało w sumie.

on też nie wiedział za co bianka przepraszała, przecież nie miała za co! to on wszystko spartolił i to on powinien ją przepraszać, a wręcz błagać o przebaczenie na kolanach. ale o przebaczenie to będzie błagał jutro, jak dojdzie do siebie całkowicie. :d - nie przepraszaj, nie masz za co. - odparł całkiem spokojnym i łagodnym tonem, po czym sam zaczął wycierać mokre policzki bianki. nie mógł patrzeć jak ta biedna dziewczyna męczy się przez niego. aż mu się serce krajało gdy widział ją w tym stanie, serio, zrobiłby wszystko, żeby to odkręcić i nie musiał jej oglądać takiej roztrzęsionej.

haha, pewnie nie wyglądała przy tym zachwycająco, ja to myślę, że właśnie dlatego nie chciał jej oglądać :d
- uhm. - mruknęła i ułożyła dłonie na jego nadgarstkach, zabierając od siebie jego ręce. mógł to odebrać tak, jakby się go brzydziła, ale naprawdę nie o to jej chodziło, po prostu nie chciała go męczyć, najchętniej po prostu położyłaby go spać, jak jakieś dziecko, do cholery, żeby był spokojny, żeby miała chociaż fałszywą namiastkę pewności, że wszystko z nim w porządku i nic mu nie zagraża. to chore, ale potwornie się martwiła. - czarls. nie chcesz się położyć? czy cokolwiek? - pociągnęła nosem znowu - to znaczy, ja naprawdę nie wiem co robić...
:C

on pewnie nie wyglądał wcale lepiej od niej. :d
nie wiem jak tam dokładnie przebiega działanie narkotyków i wgl, ale czarls gwałtownie wstał, tak jakby miał przypływ energi, zebrał wszystkie strzykawki i inne przybory do zaćpania się, ruszył z nimi do kuchni i wrzucił do kosza. a potem wrócił na kanapę, na której usiadł i oparł się wygodnie, odchylając głowę do tyłu. - nie chcę się położyć, to nie najlepszy pomysł, muszę trochę otrzeźwieć. - no bo w sumie niebezpiecznym było kłaść go w takim stanie do łóżka, chuj go wie, co by się jeszcze przez sen wydarzyło. xd - nie rób nic, po prostu tu bądź. chyba, że chcesz wyjść i nie zobaczyć mnie więcej na oczy, wtedy droga wolna, w sumie nie dziwiłbym się gdybyś nie chciała mnie po tym znać, jestem nikim. - wyrecytował swój jakże ckliwy monolog, chyba nieco doszedł do siebie.

haha, czyli znowu się zaczyna cudny czarls sierota.
- ok. to znaczy - potrząsnęła gwałtownie głową - wcale nie ok, czarls. nie możesz tak mówić. i nie możesz tak myśleć. ja... to znaczy, ja - zająknęła się, znowu jej się pewnie zbliżał jakiś atak płaczu, nic dziwnego zresztą, bo czarls był chyba dość blady i miał tak te oczy przekrwione strasznie, wyglądał jak jakiś patentowany gruźlik, a nie bawiący się chłopiec, ale prawda, której bianka nie chciała zaakceptować, była taka, że on nie był już chłopcem. i się nie bawił. on, kurwa, igrał z życiem i śmiercią. - nie zostawię cię, czarli. chcesz wody?
zrobiłaby chyba cokolwiek, żeby wszystko wróciło do normy!

czarls sierota jest uroczy. <3
wcale nie czuł się jak dorosły, bo przecież jaki trzeźwo myślący dorosły i odpowiedzialny człowiek pakuje się w takie bagno!? czuł się jak dzieciak, chłopiec, zagubiony chłopiec, który po prostu pomylił drogi i teraz nie może zawrócić. hm, w ogóle czuł, że ta walka, walka z nałogiem zakończy się przegraną. czuł, że nie uda mu się odstawić narkotyków i że pewnego dnia po ca prostu przedawkuje, chciał tylko, żeby bianka go nie znalazła bo pewnie miałaby traumę do końca życia! - nie dziękuje. - powiedział i pewnie objął się rękoma w okolicy brzucha, było mu okropnie nie dobrze, ale to nie dziwne po takiej ilości dragów i innych specyfików. - jeny, bianka powinnaś iść do domu, na pewno rodzice się o ciebie martwią. - gdyby dowiedzieli się że właśnie opiekuje się ćpunem czarlsem to na pewno sami by go dobili, nie no dobra nie róbmy z nich potworów, ale to nie zmienia faktu, że go nie lubili.

no nie lubili, trudno lubić ćpuna jeśli ma się ułożone życie, grzeczne dzieci, piękny dom i raczej zero większych problemów niż te codzienne, które miewa każdy. ale bianka była inna. szczególnie jej ojciec by się wściekł, bo przecież mała bianeczka psuła sobie życie, po co litować się nad człowiekiem, który sam niszczy sobie przyszłość? z tym, że bienka dla czarlsa była gotowa odsunąć się od ojca. przykre, ale prawdziwe.
- czarls, chodź się położyć. nie musisz spać - domyślała się, że wolał otrzeźwieć, ona też by się bała, że on jej wykituje w tym łóżku i pewnie czuwałaby nad nim do rana, bo chyba wieczór był, to najbardziej klimatyczne - ale dobrze ci zrobi, tak? proszę cię.

dobrze, że czarls nie wiedział o tym, że bianka była gotowa dla niego odsunąć się od własnego ojca, zapewne wtedy szybko by jej to wyperswadował, bo bianka nie mogła rzucić wszystkiego i oddalić się od swojej cudownej rodziny z jego powodu, bynajmniej on by na to nie pozwolił, wtedy dopiero czułby się winny! ale jak na razie nic o tym nie wiedział. - no już dobrze pójdę. ale pójdziesz tam ze mną prawda? - zapytał, a właściwie zadał pytanie retoryczne nie oczekiwał innej odpowiedzi niż tak, w sumie to nie czekając na odpowiedź uchwycił ją za rękę i pomaszerował powoli do jego pokoju, po czym usiadł powoli na łóżku i westchnął. - jestem do dupy no nie? - teraz patrzył jej prosto w oczy i czekał na szczerą odpowiedź, jej zdanie na ten temat, na temat tej sytuacji i wgl.

- nie jesteś do dupy, czarls - powiedziała i naprawdę wierzyła w swoje słowa. - potrzebujesz tylko, hm, wsparcia - dodała po chwili namysłu, przyglądając mu się uważnie - czyli mnie. chyba, że mnie nie chcesz. to znaczy, że wcale nie chcesz żebym to ja jakoś...uhm. jakoś ci pomagała. - naprawdę była gotowa zrywać się ze szkoły, żeby detoksować czarliego i robić inne rzeczy, które mogłyby go wyciągnąć z tego bagna w którym się znalazł. a teraz ja idę spać, jutro gramy dalej aj hołp!

- jak możesz w ogóle myśleć, że nie chcę abyś mi pomagała!? - oburzył się wręcz tym, że bianka mogła sobie tak pomyśleć przez ileś tam sekund. - jesteś najlepszym co zdarzyło mi się przez ostatnie kilka miesięcy. - ojaa, zebrało mu się na wyznania, serio, mógłby mówić tak na trzeźwo. i nie wiem czy poszli spać czy nie, jutro rozstrzygniemy to, a tym czasem dobranoc.

weszli, a może nawet wpadli, czy coś tam, do jego mieszkania, w każdym razie moja kwestia ogranicza się do tego, że kopnęła drzwi, żeby je zamknąć, gdy już znaleźli się w jego mieszkaniu i zaczęła, dość niewprawnie ale zdecydowanie rozpinać guziki jego kurtki, czy koszuli, czy płaszcza, czy cokolwiek na sobie miał, ale guziki muszą być. to aż niepodobne do niej, ale całowała go ciągle wyjątkowo namiętnie, żeby przygryźć jego wargę, dolną, patrząc mu głęboko w oczy. nie wiem co ją strzeliło, ale nie była naćpana przecież, to pewnie ta tęsknota, miała czas żeby sobie co nieco przemyśleć kiedy go nie widziała. miłe.

i w tych przemyśleniach doszła do wniosku, że z nim straci dziewictwo tak? to były jakieś mega mądre przemyślenia. :dd i cóż czarls nie był nawet pewny, że bianka jest totalnie zielona i niedoświadczona w tych sprawach, ale domyślał się, że taka dziewczyna jak ona raczej nie wskakiwała byle jakiemu kolesiowi do łóżka i w sumie wcale mu nie przeszkadzała myśl, że miałby ją rozdziewiczyć, wręcz czuł się z nią okej. i gdy tylko weszli również on przystąpił do rozbierania bianki, konkretnie to zdjął powoli z niej bluzkę i jego oczom ukazały się ksztaltne, nie za duże, wręcz w sam raz piersi bianki, ale nie dobierał się do nich od razu, zamiast tego pocałował ją, a jego dłonie kreśliły jakieś ślaczki na jej płaskim brzuchu.

przymknęła powieki, przysuwając się do niego bliżej i muskając ustami jego szyję, to seksowne miejsce koło jabłka adama, chociaż to bez różnicy, bo czarls cały jest seksowny. no właśnie, i w tym problem. dzięki bogu, że nie dawał sobie w żyłę, bo zaczęłaby się w najmniej odpowiednim momencie, czyli już pewnie po fakcie zastanawiać, czy przypadkiem nie zaraził jej hivem, czy coś, ale dzięki bogu teraz a) o tym nie myślała i b) miejmy nadzieję generalnie była bezpieczna. no właśnie, miejmy nadzieję. zsunęła mu koszulę z ramion, gładząc je delikatnie dłońmi i przysunęła swoje biodra do jego.

spokojnie, nie był jeszcze na etapie dawania sobie w żyłę, chociaż mało brakowało, ale na szczęście bianka jest bezpieczna, hiva mieć nie będzie. w sumie czarls też za bardzo w tym momencie nie myślał, nie no dobra myślał o tym, czy ma gdzieś w pobliżu gumki, w końcu nie chciał biance zrobić dzieciaka, a nie wiedział czy brała tabletki antykoncepcyjne i nawet nie pytał bo takim pytaniem zdecydowanie zepsułby nastrój. teraz skupiał się na górnych częściach jej ciała, które pieścił ustami. mowa oczywiście o szyi, dekolcie i piersiach, które po jakimś czasie uwolnił ze stanika i mógł je podziwiać, dotykać i całować w całej okazałości i mimo, że nie wyróżniały się jakimś nadzywczajnym rozmiarem to dla czarlsa były idealne.

może przynajmniej syfilis xdd, znowu będzie poetycko.
no pewnie, że były idealne, znaczy ona cała taka niewinna jest i słodka z tymi małymi piersiami i wielkimi frustracjami, cudnie. odchyliła głowę, ciągle miała przymknięte oczy, oparła dłoń na jego karku i powiem ci, że jej oddech zdecydowanie przyspieszał. zresztą nic dziwnego, czarls i jego chłodne, wprawne usta to przecież w końcu czarls i jego chłodne, wprawne usta. a jakże. kocham moją elokwencje czasami, serio. w każdym razie wplotła palce lewej dłoni w jego włosy i delektowała się jego pocałunkami, chyba już w ogóle niewiele myśląc.

syfilis. xd padłam............
no właśnie, ta jej niewinność była tak pociągająca i seksowna, że uch! pewnie nie jeden facet chciałby się znaleźć na miejscu czarliego, ale niestety to jemu się poszczęściło. w sumie to było lepsze niż wygrana w totka, dla niego oczywiście. po intenywnych pieszczotach oralnych górnych partii ciała bianka, och, jak poetycko zabrzmiałam, więc po intesywnych pieszczotach, jego usta znów złączyły się z jej ustami, a on powoli prowadził ją do sypialni. nie wyobrażał sobie, ażeby jej pierwszy raz miał odbyć się na kanapie, przy ścianie czy na stole w kuchni, nie, nie, nie, w tym aspekcie wyobrażał sobie jedynie seks z bianką w łóżku. i cóż, gdy dotarli do sypialni, ułożył ją delikatnie na łóżku, sam będąc nad nią, na górze, majstrował przy jej spodniach i nie przestawał całować oczywiście.

a ona, oddychając już zdecydowanie szybko, chociaz przecież nie dostała jakiejś zadyszki, czy cholera wie czego xdd, ciągle nie mogła się oderwać od jego włosów, były takie miękkie i takie oh, co jednak nie przeszkadzało jej wsunąć drugiej, wolnej dłoni w tylną kieszeń jego dżinsów. potem zabrała się, niewprawnie bo niewprawnie, ale to było słodkie, za rozpinanie jego paska, ale wiadomo, że kochamy sieroty, więc nie bardzo umiała sobie z tym poradzić. w ogóle nie wierzyła w całą tą sytuację, w to, że jest w łóżku z czarlsem, z trzeźwym czarlsem. taak, ta świadomość zdecydowanie była najlepsza.

ojeny, miał ochotę ją zapytać czy aby na pewno tego chce i czy aby na pewno chce to zrobić z nim, ale pokusa była większa, pewnie włączył mu się jakiś insynkt łowcy czy coś, bo teraz za żadne skarby nie wypuściłby bianki z łóżka i wcale nie przeszkadzało mu, że miała trudności z rozpięciem jego paska, ba, nawet jej w tym pomógł, w końcu z rozpięciem spodni sobie poradzi prawda? xd on sam już powoli zsuwał z niej spodnie, jednocześnie głaszcząc ręką jej biodra, kształtny tyłek i uda. ustami wyprawiał cuda na jej dekolcie i szyi, pewnie zrobił jej z milion malinek. :d

haha, malinki powoduja raka! ale nie psujmy tej podniosłej chwili, rak może poczekać, a raczej myśli o nim bo na razie żadnych chorób strasznych biance nie planuję, no chyba, że ten syfilis jednak ; ddd, ale nieważne, wygięła się w łuk, wcześniej mu te spodnie rozpinając jednak i chyba zsuwając trochę z tyłka, ale nie do końca, bo nie sięgała i zbytnio ją te jego pocałunki rozleniwiły, żeby się teraz miała tak wysilać niby, co to to nie. dobra, pewnie, że trochę się bała, bo słyszała miliardy opowieści o morderczym bólu i krwi, tryskającej na wszystkie strony xd, co jest chyba bardziej charakterystyczne dla porodów, a ten, miejmy nadzieję, w najbliższym czasie jej nie czekał, kocham moje chore myśli o drugiej w nocy, ale odsunęła te wizje, przebiegając opuszkami palców po czarlsowych pleckach.

a czarls jako, że był facetem stawał się coraz bardziej niecierpliwy, w końcu ile może trwać ta cała gra wstępna co? no ile można czekać na orgazm co? orgazm, którego nawiasem mówiąc bianka pewnienie przeżyje pierwszym razem, bo zazwyczaj za pierwszym razem tylko boli. xdddd wracając do niecierpliwego czarlsa, sam sobie poradził ze swoimi spodniami, których po chwili się pozbył. i zostało mu tylko jedno, pozbycie się dolnej części bielizny bianki, co powoli, ale to bardzo powoli zaczął czynić, jednocześnie muskając delikatnie ustami jej piersi, może nawet zataczał swoim sprawnym językiem kółeczka na jej biuście. :d

- oh, czarli... - mruknęła jakoś tak mimowolnie, co wcale, na szczęście, nie było żadnym wstępem do namiętnych wyznań pod tytułem 'jestem dziewicą i sori, ale jestem też jak gosia andrzejewicz i czekam na faceta po pięćdziesiątce', tutaj pozdrawiamy pudelka!, tylko jakoś tak wyszło, musiała się upewnić, zapewnić samą siebie, że to on, bo jakoś nie wierzyła w całą tą sytuację, która była tak samo fantastyczna jak i nierealna dla niej. no i tez myślę, że nie miała co się spodziewać żadnych ekstatycznych jęków i spazmów rozkoszy, bo pierwszy raz, czy dotyczy seksu czy wódki na ogół jest trudny, odezwała się ta doświadczona niby, haha xddd, ale i tak było już jej mega dobrze, z tymi jego dłońmi i językiem i wszystkim. oplotła go jedną nogą jakoś na wysokości bioder, odchylając głowę.

pewnie nawet w żaden sposób nie odpowiedział na jej mruknięcie bo był zbyt zajęty całą tą sytuacją, czuł się cholernie doceniony widząc zadowolenie na twarzy bianki, nic dziwnego, nie ma nic lepszego nic widok twojej zaspokojonej seksualnej partnerki. i wszystko byłoby okej, gdyby nie to, że czarli już musiał, na prawdę musiał uwolnić swojego peniska z bokserek, pewnie owy penisek z tego podniecenia już nieźle tam urósł. oby tylko bianka nie przestraszyła się na jego widok i nie uciekła. :d więc hm, skoro bianka tego nie zrobiła to charles sam pozbawił się bokserek i wtedy też b. mogła podziwiać jego małego-wielkiego przyjaciela. tak, zaraz nastąpi ten moment w którym czarls pozbędzie się błonki bianki na zawsze, ale wcześniej musiał wymownie spojrzeć na nią, ażeby się upewnić, że tego chce, a widać było, że chce, zdecydowanie. więc powoli w nią wszedł i nie szarżował, był cholernie delikatny.

haha, nie no, nie uciekałaby, to w końcu nie trzynasta księga pana tadeusza i prawda jest taka, że przynajmniej w dziedzinie teorii bianka miała zupełnie niezłą wiedzę na ten temat, kilka razy po pijaku napatrzyła się w towarzystwie koleżanek na te wszystkie penisy w pornosach, które kradły starszemu bratu jednej z nich. ah, mroczne niewiast sekrety.
myślę, że mimo wszystko jęknęła, bo hej, to faktycznie był mały-wielki przyjaciel, a ona, z powodów wiadomo-anatomicznych była raczej wąska i naturalne jest raczej, że poczuła, a jakże, co poczuć miała. zagryzła wargę i wbiła paznokcie lewej dłoni w czarlsowe ramię, ale nie zrobiła mu przecież żadnej krzywdy, nie będzie miał blizn, chociaz może szkoda, to zawsze jakieś trofeum ; dd.

a czarls wcale nie poczuł owych wbitych w jego ramię paznokci był tak podniecny. i cóż, zaczął się ruszać w biance, bardzo powoli, aczkolwiek nadawszy sobie jakiś rytm. uważnie obserwował jej twarz, w razie gdyby coś ją zabolała mógł się spokojnie wycofać. patrz jak o nią dbał. normalnie chłopak skarb, miał tylko jeden mankament. był ćpunem, ale to da się zmienić i skorygować tak sądzę. i pewnie czekał na swój orgazmik, który pewnie powoli nadchodził. bianka zapewne pierwszym razem takiego nie poczuje, chociaż, w rpg jest wszystko możliwe. no, ale zapomniałam dodać najważniejszego, czarls się zabezpieczył, żeby nie było. :d