klajda!

spojrzała się na niego i założyła swoje majtki i jeszcze jego koszulkę. usiadła sobie na krześle i zapaliła papierosa, już w jej umyśle coś się działo, rozmyślała o czymś bardzo bardzo głęboko. jak to mała biedna introwertyczka. zapomniała w ogóle o czym mówili, sama teraz musiała dość do ładu wewnętrznego, wszystko jakoś jej się poprzewracało, myślowo. więc na razie tylko próbowała przypomnieć sobie o czym on mówił i sobie przypomniała. oblizała usta. - hm, tak? no widzisz, wreszcie ci się to udało - wymusiła uśmiech i założyła nogę na nogę.

mhm, zauważył to zagubienie i zażenowanie na twarzy amandy, ale jak na razie nie miał zamiaru o nic pytać i nic robić, po za tym wychodził z założenia, że skoro ona go prowokowała to chciała tego i to w zupełności nie jego wina, uuu, powiało od niego chłodem, ale cóż, jak na razie amanda była dla niego potencjalną zdobyczą, dlatego też usiadł na krześle obok, przeczesał swoje niesforne włosy, tak aby jakoś wyglądały i spoglądał na amandę, a potem po prostu wynalazł gdzieś na stole paczkę papierosów i zapalił jednego po czym wyciągnął rękę z paczką w stronę amandy. - chcesz? - zapytał.

- przecież mam jednego w ustach - zaśmiała się cicho i zaciągnęła papierosem. rozejrzała się dookoła w poszukiwaniu jakiejkolwiek popielniczki a i jakąś znalazła. wzięła ją sobie i spojrzała na clyda. chyba szukała w nim jakiegokolwiek wsparcia psychicznego, ale nie mogła go znaleźć, przecież nie byli aż tak ze sobą blisko. uśmiechnęła się do siebie, myślała o czymś całkiem przyjemnym. - hm, no dobrze, jutro croissanty z dżemem czy z nutellą? jak wolisz? i do tego oczywiście kawa. przy okazji wyjdę trochę pobiegać. rano znaczy - poprawiła się zaraz i uśmiechnęła się jakoś całkiem smutno. nie żeby jej było smutno, ale nikt nie wiedział że czuła się cholernie przybita przez to ukrywanie uczuć. chciała go przytulić, więc zaraz wylądowała na jego kolanach.

tak to ja i moje dokładnie czytanie postów. xd nvm.
dobra to odłożył tą paczkę i zastanawiał się jak bardzo musiał się zamyślić, ażeby nie zauważyć, ze amanda pali, cóż, zdarzają mu się i takie mega zawiechy. hm, klajd jak to klajd, mógł być empatyczny dla niej i byłby, ale nie rozumiał z jakiego powodu mogła się tak zadręczać, po za tym nie było tego po niej widać, także nie wysilał się. - więc wole croissanty z nutellą. - czekolada luv. - i jak wyjdziesz pobiegać, to weź klucze i zamknij za sobą drzwi, ja zapewne będę jeszcze spał, a nie chce, żeby wynieśli mi 3/4 zawartości mieszkania przez niezamknięte drzwi. - wyjaśnił i skoro chciała się przytulić to przytulił ją.

- tak, wezmę klucze do twojego mieszkania, obudzę cię dopiero koło jakiejś 10 żebyś się wyspał. a ja w tym czasie wszystko przygotuję. pobiegam sobie troszeczkę, może wpadnę do domu na chwilę , wezmę nowe ciuchy - zastanawiała się na głos i tylko na niego spojrzała. przytuliła się do niego, potrzebowała komuś o tym powiedzieć, jaką krzywdę wyrządziła jej własna matka, jak bardzo ją krzywdziła tym, żeby pokazywała że jest silną dziewczynką. zawsze musiała przecież być przykładem dla młodszej lane, która i tak wysłana została do zakonnic, ale im zwiała xdd no dobra, więc na razie starała się nic nie mówić. - hm, okej, tak czy inaczej, stwierdziłam że jesteś na prawdę zajebistym kochankiem - powiedziała szczerze mu całkiem. - mimo, ze dzieli nas rok. ale dla mnie to żadna przeszkoda - powiedziała od razu.

- 10 to przesada, wystarczy, że obudzisz mnie jak wrócisz z porannego joggingu, wtedy pomogę ci przygotować śniadanie, nie myśl, że zostawię cię z tym wszystkim samą, nie, nie, nie. - pogroził jej palcem przed nosem i uśmiechnął się uroczo, po czym musnął ją ustami w obojczyk. w sumie to nie wiedział, że miała aż takie problemy ze sobą, dlatego też w żaden sposób nie próbował jej pocieszyć, nie widział, że amanda tego potrzebuje, serioo. - a ty jesteś zajebistą kochanką. - wymruczał jej milusio do ucha, które potem delikatnie przygryzł. - może i jestem rok młodszy, ale w łóżku zacieram tą granice. - no bo przecież był meeeega doświadczony!

ona teeeż! xd bo do siebie zawsze pasowali. a ona miała meeega meega problemy ze sobą! więc tylko westchnęła cicho i potem się uśmiechnęła. musnęła jego usta, jakby chciała go dzisiaj mieć dla siebie i powiedzieć mu jaka ona na prawdę jest, że w środku nie może nigdy pokazać że jest całkiem normalną dziewczyną, całkiem wrażliwą dziewczyną. kochała się śmiać i kochała okazywać uczucia, ale nigdy tego nie mogła zrobić. wyglądała więc na silną emocjonalnie, zawsze. - wiem coś o tym. strasznie mi się to podoba. mogą zawsze tak uu nas wyglądać kolacje ze śniadaniami, nie uważasz? a szczególnie śniadania - zaśmiała się.

- hm, ale wliczasz w te kolacjo-śniadania seks prawda? - zapytał z cwaną miną, a potem posmyrał ją nosem po szyi, zamrugał kilka razy oczyma i zrobił minę zbitego psa, amanda musiała się zgodzić na taki układ, kolacja, seks, śniadanie. :d i cóż, jedynie zagasił papierosa którego popalał, a potem uśmiechnął się i wtulił się w nią mocno, lubił takie czułości po seksie, zdecydowanie mu to odpowiadało, nie wiedział niestety, że amanda potrzebuje tych czułości z innego bardziej wyrafinowanego i głębszego powodu.

- ależ oczywiście! i zawsze będziemy się umawiać przez smsa kiedy na przykład będę miała albo ty będziesz miał na to ochotę! - powiedziała całkiem zadowolona, okej, taki układ jej bardzo pasował, przynajmniej nie będzie musiała się pieprzyć z jakimiś idiotami z klubów, albo nie będzie ciągle dręczyła przecież swojego najlepszego przyjaciela setha. uwielbiała z nim rozmawiać, ale lane zawsze była o to zazdrosna, że rozmawiać jej się zawsze chciało spotykać z sethem kiedy ona chciała z nim na poważnie pogadać. kocham setha, jou!

- taki układ mi pasuje, będziemy super, mega, zajebistymi kochankami. - podjarał się jak małe dziecko, na jego twarzy nawet pojawiły się wypieki. cóż, czasem jeszcze miał nieco dziecinne zachowania, ale spokojnie z czasem wyrośnie z tego, tak sądzę. i w sumie odzyskał już siły, także zrobił się nieco bardziej energiczny, trochę się wiercił, kręcił i wgl. - ale nie masz zamiaru mówić o tym swojemu rodzeństwu? lejn przede wszystkim? - myślał, że może jeszcze ma jakieś szanse i może do niej startować!!!

- lane na pewno nie powiem, ale ona ma swojego setha przecież - mruknęla i wzruszyła ramionami i zgasiła papierosa w popielniczce. - brat by cię prędzej pobił niżby bym coś mu jeszcze powiedziała. a jeszcze na dodatek seth by mnie jeszcze nie wiem, chyba wyklął. mam dziwną rodzinę, czasami tylko - zaśmiała się i tylko oblizała usta. musnęła jego wargi, całkiem czule. mógł przez to poczuć się jakoś dziwnie, ale to ona już tylko próbowała wołać jakos o pomoc. jakkolwiek! nie wiedziała jak, to się ratowała wszystkimi możliwymi sposobami.

- dziwną? a po za tym dlaczego seth miałby cię wykląć? coś ze mną jest nie tak hm? - no co, od ogółu do szczegółu czy jakoś tak, nie wiem nie myślę, w każdym bądź razie łapał amandę za słówka i to bez skrupułów, po za tym często obrażał się o pierdoły także i o to mógł. bo dlaczego seth miałby wykląć amandę za to, że sypia z klajdem!? przecież był dobrą partią, ba, można nawet powiedzieć, że jedną z lepszych. :d i dalej nie dostrzegał, że coś nie tak z amandą, biedna......

biedna, jak cholera, ale zobaczy, jak mu się kiedyś rozpłacze w gdzieś na środku ulicy! więc na razie uśmiechnęła się delikatnie do niego. - moje rodzeństwo raczej nie pochwalałoby tego że raczej sppotykam się z różnymi facetami ot tak, że nie jesteśmy parą i takie tam. wszyscy mają właśnie taki problem. lane uważa że jestem cholernym ideałem z uśmiechem na twarzy, ale tak... uch, nieważne, nieważne. przecież nie będę ci się zwierzała z moich problemów. - powiedziała cicho i wstała z jego kolan, było jej gorzej niż źle teraz. zapaliła papierosa i tylko spojrzała się na niego. - charles też uważa że nie sypiam z różnymi facetami, jestem w ich oczach jebanym ideałem - mruknęła cicho.

- jeśli masz taką potrzebę to możesz się pozwierzać, chętnie wysłucham i wyrażę swoją opinię. - o tak, teraz odezwała się jego ludzka strona, ale miał sentyment do amandy, w sumie dla niego też była ideałem kobiety, była wyrafinowana i wyniosła nie jak te wszystkie nastoletnie siksy, które pakowały mu się do łóżka. więc cóż, klajd zamienił się w słuchacza, teraz był empatyczny i mógł jej wysłuchać.

nic nie powiedziała, wtuliła się w niego i zasnęła xd

no tak, więc odprowadziła klajda pod same drzwi, upewniając się, że nic mu już nie grozi. oparła się o ścianę. - poradzisz już sobie? - zapytała jeszcze dla pewności, czy może sobie iść, czy jest mu jeszcze do czegoś potrzebna!

- oczywiście, że poradzę. - odparł, starał się brzmieć poważnie. ale chyba da sobie rady sam, jak na razie to siłował się z dziurką od klucza, a właściwie to nie mógł trafić w dziurkę kluczami!

przewróciła oczami, zabierając mu klucz z ręki i otwierając drzwi. popchnęła go lekko do mieszkania, wchodząc za nim. - aż się ciebie boję zostawić samego - powiedziała, opierając się o futrynę drzwi i odłożyła klucze na jakąś komodę, przyglądając się klajdowi.

- możesz zostać! - miał wolną kanapę i oczywiście to on by na niej spał, a sam odstąpiłby łóżko lily, to sama przyjemność spać w jego łóżku. :d lili na pewno się zgodzi! szczególnie, że klajd zamrugał jeszcze kilka razy swoimi uroczymi patrzałkami.

zastanawiała się przez chwilę, czy to aby na pewno dobry pomysł. - okej, ale idziesz spać - zastrzegła, w razie gdyby zebrało mu się na jakieś nocne filozofowanie, czy coś w tym stylu. - tylko najpierw daj mi jakiś koc, czy coś - rozsiadła się na kanapie, pewnie mając zamiar na niej spać!

- ale ty śpisz u mnie a ja tutaj! - odparł zbulwersowany, tak jakby lily tego nie wiedziała, no serio, jak mogła nie wiedzieć. :d - nie zasnę dopóki nie zgodzisz sie na spanie w moim pokoju. - zastrzegł, stawiał warunki jak małe dziecko.

- trudno, więc nie śpij - wzruszyła ramionami, bo wcale nie miała zamiaru ustąpić. niestety, klajd trafił na upartą osobę! - myślę, że to ty powinieneś się bardziej wyspać, zwłaszcza, że jutro pewnie czeka cię mega kac - powiedziała, uśmiechając się przy tym nawet.

- to będzie mój mega kac więc nie przejmuj się nim. - oznajmił i uchwycił ją za rękę po czym zaciągnął do swojego pokoju, mimo, że był chudziutki to był nieco bardziej silny niż lily. - więc dziś śpisz tu. - odparł siadając na swoim łóżku, na którym dziś bedzie spać lily!

- jesteś gorszy niż dziecko - powiedziała, przy okazji uraczając go wzrokiem bazyliszka i usiadła obok, patrząc na niego. oceniła mniej więcej jak duże jest łóżko, bo już chciała iść na kompromis i zaproponować, żeby spali na nim razem, ale uznała, że to pewnie byłoby dziwne.

- a ty uparta jak osioł. - chciał posłać jej ciętą ripostę, ale nie udało mu się, ale miał racje z tym uparciuchem. i cóż, dał jej jakąś swoją koszulkę w razie gdyby chciała się przebrać w coś wygodniejszego iniewiemco.