Plac i fontanna z bocianami

jego dłoń, ktora uprzednio tkwiła na biodrze olivii, zsunęła się na jej tyłek, gdzie zatoczyła okrężne kółko i łagodnie wsunęła się pod jej koszulkę. marcus zaś łagodnie i czule całował olivię w usta i szyję, usmiechając się dziarsko, pod nosem.

- jeśli myślisz, że się teraz z tobą puszczę, to się mylisz - namiętnym szeptem przekazała mu tą wiadomość, czując jego rękę pod swoją bluzką i oddając jego pocałunki.

nie cofnął ręki, delikatnie i ostrożnie wędrując palcami w jednym miejscu. - nie pomyślałem o tym wcale. - zaprzeczył jej zarzutowi, którym chyba próbowała go zagiąć, ale on się nie dał, czy coś. usmiechnął się do niej seksownie, pstrykając ją delikatnie w nos, w który później ją ucałował.

uniosła jedną brew i uśmiechnęła się ironicznie - no co ty nie powiesz? myślałam, że faceci myślą o seksie nawet tylko na mnie patrząc, nie mówiąc o tym, że ty na mnie prawie leżysz - zaśmiała się, lekko odchylając głowę do tyłu.

- skoro się na to godzisz, tak jest. - skwitował, wzruszając ramionami, po czym delikatnie wyciągnął swoją, zimną dłoń spod jej koszulki, uśmiechając się z pogardliwą ironią.

odsunęła się od niego lekko, próbując doprowadzić do ładu swoje włosy, przy okazji pokazując czubek języka marcusowi, za tą pogardliwą ironię. potem poprawiła swoją koszulkę i zarzuciła bluzę na ramiona, bo robiło się już chłodno.

- chodźmy w takim razie na kawę, bo robi się zimno. - mrugnął do niej, po czym wstał z ławki i wyciągnął rękę w jej stronę, żeby pomóc jej wstać.

- dobrze, prowadź - wzruszyła ramionami, po czym podała rękę marcusowi, idąc za nim posłusznie.

//dam ci ten zaszczyt i pozwolę ci zacząć ;pp

siedziała sobie gdzieś niedaleko tej fontanny, może na jakiejś ławeczce, nie wiem. i przyglądała się ludziom, których o tej porze nie było tu wiele, ale może za to były bociany! i pewnie rozmyślała, jak to się często robi na samotnych spacerach.

/znają się? xd
w sumie takie lampy są beznadziejne, zwłaszcza jak się jedzie autem, mnie zawsze oślepiają. założyła nogę na nogę i sobie nią machała, w sumie jak jakieś małe, znudzone dziecko. i obserwowała nadal bociany, to zapewne było ciekawe, tak myślę. pewnie nawet kiedyś napisze książkę o bocianach czy coś takiego. zawsze chciała napisać jakąś książkę. kryminał! nawet zaczęła powoli planować co będzie się tam działo i w ogóle. pewnie to będzie jakiś bestseller, lepszy niż zmierzch.

ale pewnie z jego pamięcią przynajmniej nie jest tak źle, bo bella to bella! podniosła wzrok, przestając patrzeć na bociany i uśmiechnęła się do niego miło.
- isabella - pokiwała twierdząco głową. - co słychać, dylan? - miała nadzieję, że nic nie pokręciła, bo może zaraz się okaże, że dylan to nie dylan. pewnie dawno się nie widzieli.

- uczyłam się - odpowiedziała poważnie, bo w sumie to był rok, w którym powinna się przyłożyć do nauki, ale wreszcie wakacje, prawda, więc może odpocząć. - i w zasadzie to nic nowego - powiedziała, poprawiając wiśniowy kardigan. - nie pomyśl sobie, że siedziałam cały czas z nosem w książkach - dodała po chwili zastanowienia, bo przecież kujonem nie była. - ale w sumie też cię nigdzie nie widywałam - spojrzała na niego, pewnie podejrzliwie trochę.

popatrzyła na niego z rozbawieniem. ciężko jej było wyobrazić sobie uczącego się dylana, w sumie.
- aha - powiedziała tylko, uśmiechając się pod nosem. - w każdym razie wierzę, że dobrze ci szło - dodała, tym razem nie mogąc się już pohamować od zachichotania.

a komu by się chciało uczyć. bella też nigdy nie była prymuską, wcześniej uczyła się tylko dlatego, że matka goniła ją do nauki. a teraz pewnie trochę zmądrzała i robiła to sama dla siebie. przerażała ją jednak nadal myśl o studiach.
- hej, nie gniewaj się - uśmiechnęła się przepraszająco.

- to dobrze - powiedziała, wyraźnie uspokojona, bo chyba miała trochę niewyparzony język i bała się zawsze, że powie za dużo i ktoś się na nią obrazi. popatrzyła na brązową torebkę, którą przyniósł ze sobą dylan.

bella alkohol piła właściwie bardzo rzadko, więc nie znała się na jakichś winach, czy innych rodzajach alkoholu.
- alkohol ogólnie nie jest dobry, w sumie - wzruszyła ramionami, zakładając pasmo włosów za ucho.

a może jednak był jakimś znawcą win. może nawet ma winnicę? hm, w każdym razie popatrzyła na niego z uśmiechem.
- w sumie lepsze wino niż wódka - powiedziała, bo nie znosiła wódki.

- pa - pożegnała się z nim, zastanawiając się, czy na pewno nie będzie musiał spędzić nocy na wycieraczce, biedny! i też skierowała się w stronę swojego mieszkania, bo było coraz ciemniej, zimniej i nieprzyjemniej.

Przyszła tutaj. W ręce trzymała butelkę wina, nie nie upiła się. Zamknięte było.

-Cześć mam zamiar się upić-powiedziała jednym tchem i wyciągnęła mu z ust skręta. zaciągnęła się i zwróciła do ust chłopaka-Co tam u Ciebie?-zapytała

-A właśnie. kiedy do mnie wpadniesz?-zapytała. zapomniałam powiedziec, że sypiali spali, nie sie kochali-Musimy w końcu to zrobić-mruknęła

-jesteś zły. znęcasz się nade mną i w ogóle-powiedziała zdruzgotana-wiesz jak to ciężko jest być dalej dziewicą?-zapytała-cholernie ciężko.

fochła się. ona tak pragnęła nie być dziewicą. czuła sie jakby każdy wiedział i śmiał się z niej-zróbmy to dziś-powiedziała błagalnym tonem.

-no to nie-powiedziała obrażona i usiadła na jakiejś ławce. miała focha i tyle.

ja też nie. więc spoko loko.
-proszę cię o to od wielu dni a Ty ciągle mi odmawiasz!-powiedziała