tyler.

a więc skoro joy chciała się wysuszyć, to przyjszli do mieszkania tylera, bo on jako dorosły i studiujący młodzieniec posiadał własne mieszkanie, aha. znalazł dość szybko klucze w kieszeni spodni, gdzie zawsze się tam znajdowały i nawet nie miał większego problemu z otwarciem drzwi, zmarzniętymi dłońmi z powodu owego deszczu, bo musieli podąrzać tutaj na nogach, gdyż nie złapali żadnej taksówki - skandal! - otworzył drzwi i wyciągnął klucz z owych, żeby później ktoś mu ich nie zwinął i nie napadł w nocy, jak będzie smacznie spał, po czym przepuścił przez drzwi joy, przytrzymując je, a kiedy znaleźli się oby dwoje za progiem, jego całkiem przytulnego apartamentu, zamknął za nimi drzwi. - tam jest łazienka. - powiedział, wskazując głową na białe drzwi, po lewej, prawej, łot ever, po czym rzucił klucze zmarzniętymi dłońmi na szafkę w korytarzu. byli mega przemoczeni, toteż joy nie miała innego wyboru jak przyjąć na przebranie za duże ubrania tylera, które to miał zamiar zaraz jej dać, więc skierował się do sypialni, po drodze pewnie ściągając mokrą koszulkę i ukazując tym lowe tors.; x

joy też była oburzona faktem, że nie znaleźli żadnej taksówki! mogli wziąć stopa, joy pokazałaby nóżkę i może jakiś kierowca tira by stanął, no ale cóż. potarła dłońmi chude ramionka, bo było jej strasznie zimno. szyfonowa sukienka nie nadawała się absolutnie na deszcz. pewnie zdjęła swoje sandałki w przedpokoju i podążyła za tylerem, więc mogła zaobserwować jego lowe tors. nie wchodziła jednak do jego sypialni, bo to niegrzecznie, tylko skierowała sie od razu do łazienki - ładne mieszkanie - powiedziała jeszcze, unosząc głos, aby ją usłyszał. i zniknęła za drzwiami łazienki.

powrócił z jakąś miłą koszulką i może nawet spodniami, których pewnie joy i tak nie założy, bo koszulka będzie wyglądała jak sukienka. xd oraz czystym ręcznikiem. pewnie podziękował za owy komplement dotyczący mieszkania, kiedy pukał do drzwi łazienki, mrucząc coś jeszcze, żę przyniósł coś na przebranie, bo inaczej to się przeziębi, a kiedy joy otworzyła i podał jej ubrania, skierował się z powrotem do sypialni, gdzie się przebrał, wytarł i w ogóle,c'nie. a kiedy już to zrobił, to poszedł do kuchni, zrobić dwie gorące herbaty i właśnie czekał, az woda się zagotuje.

po kilku, albo raczej kilkunastu minutach wyszła z łazienki, odziana jedynie w t-shirt tylera, spodnie sobie darowała, bo były dużo za dużo, zresztą jak koszulka, która jak trafnie stwierdziłaś mogła robić za sukienkę. zmierzwiła rekami wilgotne włosy wchodząc do kuchni - dzięki tyler - powiedziała, uśmiechając sie do niego i siadając na blacie. zawsze lubiła siadać na blatach w kuchni, co może było dziecinne. - spodnie zostawiłam w łazience, nie są potrzebne - dodała.

kiwnął głową z aprobatą, zalewając wrzącą wodą herbatę i w trakcie wlewania owej wody do drugiego kubka spojrzał na joy i o mało nie zmienił kierunku strumienia wody, wylewając ją przy okazji na siebie, bowiem joy wyglądała mega seksownie w za dużej koszulce tylera, podrapał się niezgrabnie, po policzku, wbijając wzrok w kubek z herbatą i wodę, po czym odstawił czajnik na gaz, stwierdzając w duchu, że zachowuje się, jak dzieciak i to żenujące. wziął więc głęboki oddech, po czym podał kubek joy z delikatnym uśmiechem, a z drugim usiadł na krześle, bo pewnie lubił przesiadywać w kuchni, gdyż była całkiem przytulna.

podziękowała raz jeszcze, tym razem za herbatę, którą jej przygotował. swoja drogą uwielbiała herbatę jak ja i wszystkie moje postaci hrhr. odłożyła kubeczek na blat, gdzieś obok siebie, żeby sie nie poparzyć i tylko spojrzała na tylera, nie mając pojęcia, jak na niego wpływa w tym tiszercie - mieszkasz sam? - zainteresowało ją to, jak na mieszkanie studenta wyglądało całkiem schludnie i było ładne. ale pewnie miał gosposię!

- owszem. - kiwnął głową twierdząco, po czym rozejrzał się po kuchni, czy nie znajduje się w niej coś nieproszonego, ale na szczęście nic takiego nie było i dziękował swojej pokojówce, że była dzisiaj rano i wysprzątała, bo właśnie, taktak, tyler posiadał gosposię. odwrócił się za siebie, gdzie wisiała na ścianie tablica korkowa, jednocześnie odstawiając kubek z herbatą na stolik i pospiesznie odpiął z niej chusteczkę z numerem telefonu jednej z dziewczyn, które u niego były i odbitymi ustami i zmiął ją w dłoni, opierając się o krzesło. tyler z reguły nie oddzwaniał, tak było i w tym wypadku, także raczej nie chciał, żeby joy widziała ową chusteczkę, choć pewnie i tak ją ujrzała.

- nie musisz przede mną nic chować, nic w mieszkaniu studenta mnie nie zdziwi. spokojnie - uśmiechnęła się do niego promiennie, bo oczywiście widziała ową chusteczkę, była spostrzegawcza. odgarnęła wciąż jeszcze lekko wilgotne włosy i naciągnęła koszulkę, która odrobinę sie podwinęła, po czym sięgnęła po kubek z herbatką i zatopiła wargi w gorącym napoju.

rzucił zmiętą chusteczkę na stół i wygodnie się usadzając na krześle, napił się herbaty, po czym spojrzał przez okno i zmarszczył nos, bo stwierdził, że dzisiaj jakoś irytuje go owy deszcz, choć przeważnie jakoś niezbyt mu przeszkadzał, ale nie w każdą deszczową pogodę siedzi u niego taka dziewczyna jak joy w jego koszulce i wygląda tak mega seksownie. próbował odgonić od siebie te myśli, przecierając dłonią oczy, bo przecież nie chciał kochać się z joy, przynajmniej nie z nią, od tego miał naiwne licealistki i studentki oraz prostytutki, które dość często bywały w mieszkaniu tylera. ;c

- ja też nie cierpię takiej pogody - stwierdziła, jakby czytając w jego myślach - właściwie powinnam być przyzwyczajona, bo w koncu wychowałam sie w deszczowej anglii, ale jakoś nigdy deszczu nie lubiłam. no chyba, że mogłam biegać w kaloszach i skakać przez kałuże - wyznała mu, właściwie nie wiedziała dlaczego, po prostu musiała sie z nim czymś podzielić no i dużo mówiła, może czasem za dużo. - ale to jak byłam jeszcze bardzo młoda - uśmiechnęła się, nie chciała aby pomyślał, że jeszcze teraz skacze przez kałuże:d potarła dłonią wewnętrzną stronę uda, obserwując tylera uważnie.

spojrzał na nią, uśmiechając się łagodnie, bo właśnie przez jego obraz przemknęła joy w kaloszach i skakająca przez kałuże, joy licealistka, nie joy siedmiolatka. ;d - deszcz nie jest taki zły, pod warunkiem, że nie zalewa mnie totalnie. - stwierdził, uśmiechając się lewo kącikowo i nawet mrugnął do joy, bo tyler w sumie lubił deszcz, bo w deszczowe wieczory odwiedzały go miłe panie, ale tego już nie powiedział joy. - szkoda, że teraz już nie skaczesz po kałużach. - powiedział, pochmurniejąc trochę i spojrzał w taflę herbaty. - chciałbym zobaczyć. - dodał, entuzjastycznie się uśmiechając i spojrzał na joy z rozbawieniem w oczach.

- w tej koszuleczce?- aż zeskoczyła z blatu i obróciła się, trzymając tiszert jak sukienkę, po czym obróciła się dookoła, nie wiedząc, że tym samym pewnie prowokowała biednego tylera. - pewnie nabawiłabym sie kataru, czy jakiejś choroby - uśmiechnęła się, zakładając kosmyk włosów za ucho. - poza tym, chyba już z tego wyrosłam, naprawdę - zachichotała, ale całkiem naturalnie.

- to przkre, gdyż było by to całkiem seksowne. - wymruczał, rozkładajac nogi i obsuwając się trochę na krześle z dziarskim uśmiechem. - ale również niebezpieczne, gdyż mogłabyś się nabawić zapalenia płuc. - dodał, marszcząc nos, po czym uśmiechnął się delikatnie i napił się herbaty. starał się myśleć głową, a nie dolnymi partiami ciała, co nawet nieźle mu wychodziło, prawda?

- jesteś pierwszym facetem, który stwierdził, że dziewczyna w kaloszach byłaby seksowna - uśmiechnęła sie całkiem miło i sympatycznie, po czym wzięła swój kubek z herbatą i siadła na krzesełku na przeciwko niego - naprawdę. większość z was wolałaby dziewczynę w szpilkach. chociaż czekaj, to ma większą głębie, prawda? - zagryzła dolną wargę, bo wiedziała, że w tym cos musi być. - wiem! tu wcale nie chodzi o kalosze. dziewczyna skacząca przez kałuże w deszczu, byłaby seksowna jeśli miałaby na sobie zwykły tiszert i nic więcej, bo mokry przylegałby tak jakby nic na sobie nie miała. wiedziałam, ze cos w tym jest - uśmiechnęła sie triumfalnie, zadowolona, że doszła do takich a nie innych wniosków. jakze mądrych zresztą :d

- a już chciałem szczycić się, że jestem tym jedynym. - powiedział, wydąwszy dolną wargę i pociągnął nosem w geście, któy miał mówić, iż zaczął płakać, chociaż on nigdy tego nie robił, a przynajmniej nie pamiętał takiej styuacji, czyli pewnie zdarzało się to jedynie wdzieciństwie. - powinnaś zachować owe przemyślenia dla siebie. - dodał, udając oburzonego, ze pozbawiła go wszelakich marzeń.

- jeśli cie to pocieszy, to jesteś pierwszym, ktory mówi o tym głośno - rzekła i mrugnęła do niego całkiem seksownie, ściskając kubek z herbatą w dłoniach. posłała mu lekki uśmieszek, bo bawiło ją to, że zachowuje sie jak mały chłopiec, ale panowała nad sobą, próbując zachować powagę. założyła nogę na nogę, tym samy trącając delikatnie tylera w łydkę, oczywiscie niezamierzenie i poprawiła koszulkę.

- jakoś mnie to niepociesza. - powiedział, kręcąc przecząco głową z naburmuszoną miną, po czym napił się herbaty i podparł głowę na dłoni, uprzednio opierając łokieć o stół, wszyscy wiedzą, o co cho. tyler jako, że był mężczyzną nie dostał dreszczy, czy czegoś w ten deseń, kiedy joy "niechcący" zawadziła nogą, tudzież stopą o jego łydkę, przyjął to całkiem normalnie, nic nie mówiąc na ów temat.

- w takim razie co cie pocieszy? - zapytała obojętnie, patrząc na niego, po czym odgarnęła pasmo włosów za siebie. dobrze, że już były suche. włosy znaczy. przyglądała mu sie nadal uważnie, z nad kubka, bo piła swoją herbatkę, jak to robią herbaciane wróżki wszystkie.

chciał powiedzieć, że dobry seks, ale w tymże momencie, słowa zamarły mu na ustach, toteż pospiesznie napił się herbaty, a później odstawił pusty do połowy kubek na stół. - a jakie mam warianty? - spytał, bo wiedział, że raczej w tym momencie nie wymyśli nic sensownego, przy czym uśmiechnął się całkiem ujmująco.

- nie wiem, mój wariant ci sie nie spodobał - wzruszyła ramionami, zagryzając dolną wargę, bezwiednie zrobiła to seksownie. - więc liczę na twoją inwencję, nie mam zamiaru siedzieć tu z tobą takim niepocieszonym - powiedziała, patrząc mu niemalże prosto w oczy i posłała mu delikatny uśmiech.

- ale joy - zaczął, kręcąc głową z dezaprobatą. - ja jako mężczyzna nie posiadam tak twórczych pomysłów, jak kobiety, więc zapewne nie zgodzisz się na mój wariant. - powiedział całkiem poważnie, po czym uśmiechnął się zawadiacko, stukając palcem o blat stołu i natomiast on spojrzał prosto w oczy joy, czując się dużo pewniej, niż poprzednio.

- nie mam doświadczenia w pocieszaniu mężczyzn, więc żadnego twórczego wariantu nie wymyślę. mów śmiało, zniosę wszystko - mruknęła z uśmiechem, co prawda wszystkiego zapewne by nie zniosła, ale co tam. była nawet gotowa poskakać po tych kałużach, jeśli tyler posiadał kalosze, ale pewnie kosztowałoby ja to utratą zdrowia, bo zapalenia płuc nabawiałaby sie jak nic.

tyler nie był tak okrutnym egoistą i myślał o bliźnich, ot co.
- skoro jesteś pewna. - powiedział, wzruszając ramionami i dla podtrzymania niepewności, dopił leniwie swoją herbatę, a później odstawił z powrotem pusty kubek na stół i spojrzał na joy z dziarskim uśmiechem. - chodź tutaj. - wymruczął, wskazując dłonią swoje kolano z uniesioną w górę lewą brwią.

wstała niepewnie, ale posłusznie wykonała jego polecenie i siadła na zacnych jego kolankach, uprzednio poprawiając koszulkę, żeby nie było zbyt frywolnie oczywiscie. - jestem więc - uśmiechnęła delikatnie się do niego, obejmując jego szyję swoimi ramionkami, tak dla stabilizacji, żeby nie spaść.

tyler był rozbawiony do granic, co potęgowała niepewność joy, ale na zewnątrz zachowywał całkowitą powagę i spokój, pomimo tego, że w środku targał nim śmiech. - teraz - zaoponował, patrząc bez żadnego wyrazu na joy, jakby zachowywał dystans z racji, iż nadal był obrażony. - tutaj. - rzekł, wskazując na lewy policzek, palcem wskazującym, co miało oznaczać, że joy ma pocałować go w policzek. - i tutaj. - dodał, wzkazujac palcem na drugi policzek, po czym czekał, az joy posłusznie wykona.