Port

Andy wyszczerzył zęby w uśmiechu i zamknął chude ciałko Joan w uścisku, by móc tym samym nasycić się jej zapachem. Miał wrażenie, jakby przez to cofnął się w czasie i wylądował z powrotem na Dominikanie.
- Andrew, tak - powiedział w końcu - miło, że sobie przypomniałaś, Joan.

-przepraszam, jestem jakaś rozkojarzona - odsunęła się od niego kawałek, bo poczuła się dosyć dziwnie stojąc przytulona do ędiego, nie wiem dlaczego tak. nie pytaj - więc co tu robisz? - zapytała ponownie, bo jej nie odpowiedział, a naprawdę była ciekawa. no i oczywiście ucieszyła się z tego spotkania. w końcu to ędi! pomyślała, że chciałaby znowu usiąść na plaży i słuchać jak gra na gitarze <3.

wychodziła właśnie z jakiejś kawiarni. rozglądała się wokół. przez te dwa lata zdążyła już poznać kopenhagę, niemal jak własną kieszeń, więc nie martwiła się, że się tu zgubi. poszła sobie w stronę wody, bo to takie przyjemne w ciepły dzień. wyciągnęła z torebki jakąś wsuwkę do włosów, pewnie miała w tej torebce wszystko i jeszcze więcej. spięła sobie niedbale włosy, jak na avatarze i usiadła gdzieś tam, przyglądając się wodzie.

przechodził tędy. była niedziela i wszystko było pozamykane to też nie miał co robić. postanowił wiec zwiedzić miasto, no i dotarł tutaj. stwierdził że czas zapalić wiec wyciągną, dajmy na to marlboro. i tu katastrofa. nie miał zapalniczki!

a heather właśnie kończyła palić, co oznacza, że pewnie miała zapalniczkę! wpatrywała się w wodę, przy okazji ciesząc się, że jest lekki wiaterek, który ją ochładza, bo inaczej chyba by się roztopiła. poprawiła ramiączko swojej bluzki i zgasiła o coś tam papierosa.

nie znalazłszy zapalniczki postanowił znaleźć kogoś kto mógł by ową posiadać. zauważył dziewczynę stojącą sobie nad wodą. gasiła właśnie papierosa i w dodatku była całkiem ładna. stwierdził że to dobrze świadczy- hmm przepraszam- przerwał jej rozmyślania kiedy już do niej podszedł- pożyczysz mi zapalniczki?

odwróciła się, orientując się, że to pytanie było skierowane do niej.
- jasne - wyciągnęła z kieszeni zapalniczkę i podała go owemu chłopakowi, po czym usiadła sobie na jakichś deskach, czy coś, nie wiem na czym się siada w porcie, w sumie.

wybacz że tak długo ale obiad wzywał xd
prawdopodobnie w porcie są ławki nawet wiec usiadł obok niej. wsadził papierosa do ust i zapalił go. zauważył że od razu ma się lepiej- dziękuję, jestem twoim dłużnikiem- powiedział i oddał jej zapalniczkę

spóźnione smacznego w takim razie xd
wzięła od niego zapalniczkę, wrzucając ją do torby, czy gdzieś tam. odgoniła jakąś natrętną osę i odgarnęła kosmyk włosów, który wyszedł jej z upiętych włosów.
- dłużnikiem? okej, w takim razie zapamiętam to - uśmiechnęła się, opierając się wygodniej o oparcie ławki, chociaż tam nie da się chyba wygodnie oprzeć, no ale!

-tylko nie wykorzystuj tego za często- zaśmiał się i spojrzał na wodę. pewnie była lodowata więc naszła go chęć bardziej na basen niż na to morze. zaciągnął się papierosem i spojrzał na dziewiczynę

ją w taką pogodę też ciągnęło na basen, w końcu nie ma nic przyjemniejszego niż chłodna woda, w taki ciepły dzień jak ten. o ile tam było dziś ciepło, zakładam, że tak!
- zbyt często? może być raz w tygodniu? - zaśmiała się. - żartuję, obiecuję, że nie będę tego wykorzystywać - machnęła ręką.

-nie, nie. nie zrozum mnie źle. mozesz wykorzystywać. w końcu przysługa to przysługa nie?- powiedział i spojrzał na nią- tylko nie przesadzaj bo sobie jeszcze kupie swoją zapalniczkę- tak. to była właśnie jego straszna groźba- w ogóle to jestem adam- przedstawił się jeeeej xd

- nie jestem aż taka zła, nie wykorzystuję ludzi, więc bez obaw - pokiwała głową, ściągając z włosów wsuwkę, bo i tak połowa jej wypadła z koka. więc puściła włosy luźno na ramiona i schowała wsuwkę. - heather - również się przedstawiła.

-więc heather, skoro już się poznaliśmy to mozesz być pewna że jakoś ci to wynagrodzę- uśmiechnął się czarująco. bo heather zrobiła dla niego bardzo dużo. nie palił od rana a niestety nałóg jest okropny. tak mówią.

popatrzyła na niego spod przymrużonych oczu, bo świeciło jej słońce, a zapomniała wziąć okularów z domu i takie inne.
- w takim razie nie mogę się doczekać - stwierdziła, uśmiechając się miło, o ile da się uśmiechnąć niemiło.

da się, wszystko się da!- o kurcze. widzę ze się zobowiązałem co?- roześmiał się. nie żeby się martwił że obiecał coś takiej ładnej dziewczynie jak heather- to co mam zrobic?- spytał.

- no nie wiem - wzruszyła ramionami. - w zasadzie nie będę taka zła i nie będę cię zmuszać do jakiegoś wynagradzania, czy coś takiego - powiedziała marszcząc brwi. przecież nie chciała wyjść na jakąś tyrankę, prawda.

-może chociaż kawa? albo jakieś ciastko?- on z kolei nie chciał przecież tracić okazji na spotkanie z taka miłą dziewczyną- nalegam!- dodał jeszcze i uśmiechnął się seksownie całkiem

pewnie zmiękły jej kolana, kiedy zobaczyła jego uśmiech, ale może nie dała tego po sobie poznać. popatrzyła na niego, udając, że się zastanawia.
- skoro nalegasz - uśmiechnęła się. pewnie poszli, zacznij w jakiejś kawiarni czy czymś takim. xd

bella chyba nie czuła się dzisiaj najlepiej, bo cały dzień bolała ją głowa, więc wstała z łóżka dopiero około siedemnastej. ale teraz na szczęście chyba czuła się już lepiej i przyszła do portu, żeby zaczerpnąć trochę świeżego powietrza, prawda. zauważyła tja, więc uśmiechnęła się na jego widok i podeszła do niego.
- cześć - usiadła obok i pocałowała go na powitanie pewnie.

- nic, wszystko w porządku - przytuliła się do niego i założyła nogę na nogę. - trochę źle się czułam, ale już jest okej - zastanawiała się, czy zapytał o to tak sobie, czy dlatego, że wyglądała jakoś nie bardzo. xd - a u ciebie? byłeś u lekarza? - zaczęła go świdrować wzrokiem, bo przecież chyba jej obiecał, że pójdzie, ale pewnie nie był.

- mhm, ja też - powiedziała, całkiem szczerze, bo chyba faktycznie się rzadko widywali. pewnie nie mogli się zgrać czasowo i takie inne. - niedługo wyjeżdżam - westchnęła tylko. nie chciała wyjeżdżać, bo wiedziała, że przez te kilkanaście dni zatęskni się za tjem na śmierć. - ale tylko na dwa tygodnie, w dodatku niecałe - dodała zaraz, mając nadzieję, że to go pocieszy, a może chciała pocieszyć tym samą siebie.

trochę ją zdziwiła ta propozycja, bo przez chwilę nawet zamilkła i nic nie mówiła. trwało to jakieś kilka sekund, aż w końcu się ocknęła.
- w sumie nie mam nic przeciwko, o ile nie będziesz mnie miał dość - uśmiechnęła się. no tak, pewnie całkiem jej się spodobała taka wizja, pod warunkiem, że po jednym dniu nie zaczną się kłócić i rzucać w siebie talerzami i takimi innymi!

takie to urocze przechadzać się po porcie, pomiędzy przycumowanymi statkami, etc. szkoda tylko, że graves został bez tej drugiej połówki, co trochę gryzło go od środka, ale był całkiem pozytywnie nastawiony do świata, totez nie okazywał tego na zewnątrz. szedł właśnie wzdłuż przycumowanych łódek, paląc papierosa i przyglądając się z uwagą wszystkiemu, co mijał.

i właśnie będzie mijał mersidis, która także hasała po porcie. obrzuciła chłopaka zaciekawionym spojrzeniem i go ominęła, przystanęła, kucnęła i włożyła rękę do dużego wiadra, w którym pływały rybki, można uznać,że pomagała ojcu, o! zastanawiała się co go tu sprowadza, no co może jest ciekawa, można jej to wybaczyć chyba cnie. jednak siedziała cicho i coś tam przebierała.:d