Duńskie akwarium

wsunęła dłonie do kieszeni swej sukienki, którą miała na sobie zerknęła na niego dosyć flegmatycznie, gdyż owe rybki całkowicie pochłonęły jej uwagę.
- średnio, źle sypiam - ucięła krótko, przypominając sobie o tej gigantycznej dawce proszków nasennych, które wzięła wczoraj, była chyba zaskoczona, że udało jej się dzisiaj obudzić, oparła skroń o tor marcusa spoglądając na czubki swoich butów.

- może powinnaś iść z tym do jakiegoś lekarza? - spytał, uśmiechając się łagodnie i uniósł jej głowę podbródkowo w górę, żeby na niego spojrzała. pogładził kciukiem jej policzek, uśmiechając się kącikowo, po czym położył dłoń na jej ramieniu i odwrócił się w stronę akwarium.

- byłam u lekarza - musnęła chłodną dłonią swój policzek, ściskając dłonie w pięści, miała nadzieje, że uda jej się je trochę rozgrzać, po czym wcisnęła je w dłonie markusa uśmiechając się delikatnie - dlaczego ty zawsze masz takie ciepłe dłonie - spojrzała na niego z wyrzutem ;c

- i co ci powiedział? - spytał, mocniej zaciskając dłonie lauren w swoich z łagodnym uśmiechem. - bo ja jestem od tego, żeby cię grzać. - wymruczał, uśmiechając się szelmowsko i objął lauren ramieniem, dłonią pocierając o jej rękę, żeby zrobiło jej się cieplej.

przygryzła dolną wargę, próbując ukryć promienny uśmiech cisnący się na jej usta, w każdym razie pewnie gdyby nie to, że markus ściskał jej dłonie i stała całkiem blisko niego, próbowała by zmienić temat na jakiś inny, pewnie związany z pogodą, albo obecnymi zmianami klimatu.
wzruszyła ramionami, chyba próbując sobie samej wmówić, że niezbyt się tym przejmuje.
- bełkotał coś o jakiś stanach depresyjnych, albo nadmiernej ilość kofeiny, przepisał mi jakieś proszki - stwierdziła po namyśle.

- i bierzesz ich pewnie tonę? - spytał raczej retorycznie, bo od razu pokiwał głową z dezaprobatą, znając już odpowiedź zanim lauren w ogóle otworzyła usta. - jesteś niemądra, moja droga. - powiedział, uśmiechając się, jak do małej dziewczynki, której próbuje się wyperswadować niezbyt odpowiedni i mądry pomysł. założył kosmyk jej włosów za ucho i musnął wargami jej policzek, uśmiechając się dość seksownie, jak na zaistniałą sytuację.

pokręciła przecząco głową udając, że nie wie o co mu chodzi.
- nie jestem niemądra - odpowiedziała krótko, stwierdziła, że popływała by sobie z tymi rybkami, chociaż pewnie jakiś nadzorca, czy profesjonalny opiekun fauny mógłby się pogniewać.
- chciałabym być rybą - stwierdziła, bo to motto dzisiejszego dnia ;x

jakby tam wskoczyła, to byłoby jej jeszcze bardziej zimno. ;c
- dobrze, nie jesteś. - przytaknął jej, uśmiechając się przyjaźnie, po czym spojrzał na nią z rozbawieniem, kiedy usłyszał, że lauren chcę być rybą. - ale wtedy nie mógłbym cię ogrzewać, nie to zły pomysł. - skwitował, kręcąc głową z dezaprobatą i szelmowskim uśmiechem.

- wtedy mógłbyś zamknąć mnie w takiej super szklanej kuli - i zamiast jedzenia dla rybek, mógłby jej sypać proszki nasenne xd, dobra wcale nie, bo powiem Ci, że lauren czasem coś jadła. - cieszę się, że przyznałeś mi rację! - wyszeptała mu do ucha spoglądając na jakąś żółtą rybę.

- ale nie mógłbym cię przytulać. - powiedział, wydąwszy dolną wargę, dalej przystając, przy swoim i nie wypuszczając lauren z objęcia, które nie było zbyt mocne, c'nie. spojrzał na akwarium, uśmiechając się do siebie i zastanawiał się, czy lauren ma zamiar długo jeszcze z nim się tak "kłócić" i uśmiechnął się szeroko, bo bawiło go to ale tak pozytywnie.

- mógłbyś przytulać kogoś innego - jej zachowanie było dosyć infantylne, ale cóż zrobić, uśmiechnęła się do kawałka jego szyi, który nie omieszkała musnąć wargami, lubiła prowokować markusa, chociaż ona chyba myślała, że są tylko przyjaciółmi, albo sobie to wmawiała, gdyż pewnie panicznie bała się uczuć!

- w sumie masz rację. - skwitował, uśmiechając się z przekąsem i zwolnił trochę uścisk, ale nie wypuścił jej z owego, prawda, a zwolnił dlatego, że zaoponował, ażeby ruszyli dalej, bo te rybki już zaczęły go nudzić. stanął przy szybie, kiedy zobaczył, jakiś inny kolor rybków i zaczął im się przyglądać z zaciekawieniem.

pewnie zabolało ją to co powiedział, nerwowo dotykała swojego łokcia opuszkami palców wpatrując się w niego, pewnie wyglądała uroczo, tudzież głupio, jak kto woli, także poszła za nim spoglądając na te kolorowe ryby, a potem nie zdając sobie sprawy patrzała się w milczeniu na marcusa.

poczuł jej wzrok na sobie i uśmiechnął się do siebie, spoglądając na nią kątem oka. - wcześniej - zaczął, przyglądając się rybką. - żartowałem. - dodał, po czym odwrócił głowę w jej stronę i uśmiechnął się łagodnie, całując lauren w policzek. - cieplej ci? - spytał, zakładając pasmo jej włosów za ucho z kącikowym uśmiechem.

pewnie ktoś inny by się zarumienił spuszczając głowę, jednak lauren spoglądała się na niego dziarsko się uśmiechając. pokręciła głową, w końcu nikt nie ogrzewa jej dłoni, także wcale nie było jej cieplej. zbliżyła się do niego stając na palcach cmoknęła go w kącik ust.
- spokojnie nie zamienię się w wielką bryłę lodu!

- cieszę się niezmiernie. - powiedział, uśmiechając się lewo kącikowo, po czym pociągnął ją za rękę, żeby poszli dalej. te rybki wprawiały go w melancholijny stan, także chciał jak najszybciej zobaczyć wszystkie możliwe rybki i wyjść już stamtąd.

- chcesz mi wyrwać moją rękę - szepnęła, spoglądając na niego potulnie poszła za nim, oglądając pewnie delfiny, chociaż nie wiem czy mieli tu delfiny ;c

nie wiem, może mieli, bo dlaczego nie.
- przepraszam. - wymruczał, uśmiechając się do niej ujmująco, po czym wsadził ręce do kieszeni spodni i uderzał palcami o paczkę papierosów, która znajdywała się w jednej z nich. - dużo jeszcze tych pływających istot? - spytał, rozglądając się do okoła z niecierpliwością.

- to już ostatnie - zerknęła na niego pytająco, pewnie jej wyraz twarzy sam za siebie, zadawał pytanie, czy aż tak strasznie się tu nudzi. Rozpięła guzik swojego swetra bo zrobiło jej się trochę cieplej i spojrzała na wyjście.
- to jak, idziemy?

wzruszył bezradnie ramionami, uśmiechając się dość uroczo, bo nudziły go ryby, a nie towarzystwo lauren, co też pewnie wiedziała, a jak nie, to marcus jej to powiedział, kiedy wychodzili z pomieszczenia, bo przecież nie z akwarium. xd

pewnie markus nawet nie mógł napatrzeć się na jej ponętny dekolt i ramion z których spadał ów sweterek, gdyż jak tylko wyszli na zewnątrz lauren zapięła każdy guzik swego kardiganuu!
nie powiedziała mu, że też była już nimi śmiertelnie znudzona.
- powinnam chyba mieszkać w Afryce!

- też pomysł. - prychnął śmiechem, ale opanował go od razu, kiedy zobaczył wyraz twarzy lauren, który wskazywał, że mówiła całkiem poważnie. odchrząknął więc, wkładając ręce do kieszeni spodni i spojrzał na nią z jak najsubtelniejszym wyrazem twarzy. - dlaczego? - spytał, próbując za wszelką cenę zachować powagę.

zbliżyła się w nadziei, że zrobi jej się cieple, uśmiechnęła się delikatnie.
- chociaż za dużo tam owadów - stwierdziła po chwili, bo jakoś dzikie safari w Afryce pośród owadów wcale nie wydawało się być przyjemne pomimo panującego tam upału.
- ej, chyba nie pomyślałeś, że chciałabym mieszkać pośród afrykańskich plemion? - zerknęła na niego.

podrapał się niezgrabnie, po policzku, spoglądając w lewy górny róg, po czym przeniósł wzrok na lauren z szelmowskim uśmiechem. - miałem dzikie wrażenie, że tego właśnie chcesz. - powiedział, po czym roześmiał się, kładąc dłonie na talii lauren z rozbawieniem w oczach.

-markus, jeżeli miałabym już gdzieś wyjechać, do pewnie do jakiegoś równie bezludnego zakątka, ale bardziej cywilizowanego - powiedziała cicho, ale słyszalnie to najważniejsze, spojrzała na jego dłoni, ale nie na obie na raz, nie. Jej twarz jakoś złagodniała, pewnie była nie do odczytania !