Duńskie akwarium

Danmarks Akvarium

przyjemny park, a w budynku tropikalne rybki, żółwie itp.

paula lubiła rybki, więc szwędała się po parku, szukając spokoju, i może jakiejś inspiracji, nie wiem czego. piła powoli swoją ulubioną kawę i czekała na tak zwany cud, który postawił by jej drinka i gdzieś w sumie zabrał. i teraz tak powoli sobie szła, aha.

przechodził tędy nie wiem jakim CUDEM ^^ spotkał paule. nie znał jej dobrze ale kojarzył ją z jakiejś imprezy- cześć- uśmiechnął się ładnie- paula, prawda?- spytał bo nie był pewien szczerze. ale zrobił to na tyle miło że nie powinna się obrazić xd

spojrzała się na niego, i sama się aż do siebie uśmiechnęła. odgarnęła grzywkę z oczu i przyjrzała mu się dokładniej, nie kojarzyła go, ale będzie pewnie kojarzyć niedługo, no tak. uśmiechnęła się znowu i napiła kawy. - hm, tak, paula, a ty jesteś, czekaj, nie pamiętam imienia, hm. znamy się z jakiejś imprezy, prawda? - zapytała w końcu, wybacz, nie kojarzyła go, no.

-tak..- powiedział, nie dziwi jej się że go nie pamiętała bo była pijana fest xd- jestem muse, możesz mnie nie pamiętać faktycznie- uśmiechnął się ładnie

- ah, muse, no tak, nietypowe imię. - uśmiechnęła się do niego i napiła się swojej zimnej kawy. spojrzała się gdzieś w dal, pewnie na budynek z rybkami. lubiła rybcie, więc się uśmiechnęła. - okej, idziemy zobaczyć ryby? bo wiesz, lubię patrzeć, są takie kolorowe i w ogóle - powiedziała z uśmiechem i poprawiła grzywkę.

-chętnie- powiedział i posłał jej jakiś miły uśmiech- tak tak. kolorowe i barwne rybki co?- spytał bo cieszyła się z tego jak małe dziecko co było całkiem słodkie swoją drogą

uśmiechnęła się do niego, ona czasami była taką małą dziewczynką, która latała za motylkami, zwykła panna romantyczka. uwielbiała po prostu komplementy i jak ją ktoś zabierał w takie miejsca. złapała go za rękę, tak, i poszli w kierunku tego budynku. coś czuła, że jest raczej chłopcem bogatym, aha. - mhm, takie fajnie i tęczowe. wiesz co? kocham twoje piegi - zachichotała.

poszedł za nią całkiem szczęśliwy ze ją spotkał bo okazała się być fajna bardzo. nie wiem czy do tego są bilety ale jak są to je kupił no bo kasy mu nie szkoda jakoś było- moje piegi?- zdziwił się bo sam je nieszczególnie lubił- ale wiesz ze one nie są ani tęczowe ani kolorowe? xdd

- oh, wiem, ale i tak mi się podobają. lecę na te twoje piegi - powiedziała z uśmiechem, nawet nie puszczając jego ręki zbytnio, po prostu lubiła chyba z kimś chodzić na takowe spacerki jak z nim. weszli więc do środka, i podeszli do pierwszych rybek. - patrz, ona jest fajna, taka kolorowa. - powiedziała z uśmiechem.

podszedł spokojniej niż ona w każdym razie do wielkiej tafli szkła. prawie jak ten tatuś z dzieckiem obok xp- bardzo ładne. takie jak moje piegi- zauważył bo tam były błazenki te rybki czerwone jak nemo xd- moje piegi pasują o twoich włosów zauważył- chociaż to nie prawda ze rudzi maja monopol na piegi!

właśnie, on nie był rudy, więc się do niego uśmiechnęła. przypomniała sobie nawet, że już się nawet całowali na tej imprezie, i pewnie zaliczyli coś więcej, ale ona była pijana, więc nie pamiętała wszystkiego. nawinęła kosmyk włosów na palec i przyglądała mu się. - okej, serio, coraz bardziej mi się podobasz. - powiedziała, nie patrząc na rybki, tylko poprawiając swoją miniówkę.

a ona podobno nie daje dupy wszystkim co?- też cię lubie- powiedział i uśmiechnął się do niej szeroko. no nie będzie przecież jej miłości tak od razu wyznawał

nie daje, daje tylko bogatym frajerom, który mają kupę kasy i mogą na nią trochę wydać, wiadomo. uśmiechnęła się do niego całkiem miło i przyjaźnie. spojrzała na rybki i tylko westchnęła. - okej, fajnie. czekaj, co my właściwie robiliśmy na tej imprezie, co? no bo nie pamiętam. - powiedziała z uśmiechem.

ona jest jak holly golightly z śniadania u tiffanyego ^^- no wiesz...- usmiechnął się na samo wspomnienie- całowaliśmy się tak myślę- nie przeleciał jej! ale był całkiem blisko. na razie zostawał przy wersji całowania bo nie wiedział jak ona może zareagować

lubię filippę w sumie. uśmiechnęła się sama do siebie, okej, całowanie było okej, więc się nie zawstydziła wcale. - mhm, czyli że się całowaliśmy, to w porządku, mhm. pewnie dobrze cąłujesz, jak mniemam. - powiedziała z przyjemnym uśmiechem i poprawiła włosy, mhm, tak.

-pewnie ty też- powiedział- ale głowy bym nie dał bo dokłądniej to nie wiele pamiętam- przyznał się szczerze i bez bicia.

- mhm, jak chcesz, możesz się przekonać, ale to jutro, wszystko jutro, okej? odezwij się do mnie, to się przekonamy, jak całujesz - zaśmiała się, i zwiała mu, zostawiając mu tylko lekki pocałunek na ustach.

no niech będzie jutro xdd
pewnie też poszedł. zapisał sobie przypomnienei w telefonie że ma do niej napisać nawet xdd

założmy, że nanou, została wyrzucona z domu przez brata, który przyprowadził nową zdobycz w wiadomo jakim celu; może chciał się przy okazji wyleczyć z nique. zaniepokojona julienem, siedziała gdzieś w oarku, przyglądając się tym wszystkim kolorowym rybkom i paląc papierosy, jeden za drugim!

okej, właściwie myślała, że zajmie mu trochę więcej czasu przybycie na miejsce, toteż podskoczyła może i obróciła za siebie. - bastien, cholera jasna - miłe przywitanie, zaraz jednak uśmiechnęła się kącikowo. - straszysz, ale i tak ci wybaczę - tutaj, zaciągnęła się mocno papierosem, pewnie umrze młodo. zmarszczyła brwi i trochę przylęgła do niego, skubiąc jego rękaw. - mój brat to idiota. poza tym, sam jesteś mały... - powiedziała, ni to poważnie, nie to na żarty i spojrzała na krocze chłopaka. hr.

nanou przylęgła do niego całkowicie, byłtaki milutki :c nawet julien ją już nie przytulał po tym, jak zrobiła mu awanturę o setną obcą dziewczynę przechadzającą się po ich domu. no cóż, faceci -,- zmarszczyła czoło. - taki pewny siebie jesteś? - zapytała, unosząc głowę w górę, żeby zobaczyć zarys twarzy bastiena. - może coś innego masz małe - stwierdziła, kładąc dłoń na jego dłoni, stosunkowo blisko krocza. roześmiała się, ale zaraz ucichła. - jezu, niby ją kocha, kiedy przyszedł dzisiaj rano do domu naprawdę był przybity, NIGDY NIE WIDZIAŁAM GO W TAKIM STANIE, ale przed chwilą stwierdził, że się z niej wyleczy, przyprowadzając jakąś sunie do NASZEGO mieszkania! - warknęła nawet i zmrużyła oczy. - no, oczywiście, że ona go nie chce, szkoda mi juliena - stwierdziła gorzko, albo nawet szkoda jej nique?

dłoń, którą trzymała blisko jego krocza, dla odmiany położyła na jego nerkach, przytulając. zaraz uśmiechnęła się łobuzersko i uniosła ku górze tak, że niemalże stykali się nosami. - może ty mu przemówisz do rozumu. weź na piwo, a przy okazji pożądnie wpierdol - zaśmiała się i wolną rękę i ona poczochrała mu włosy. - hm, właściwie zostawmy rozterki miłosne mojego brata i zajmijmy się moim noclegiem - uniosła lewą brew do góry i patrzyła wyczekująco na bastiena, bo faktycznie nie miała gdzie spać, a opcja, którą jej zaproponował była milutka.

- może i ty też jesteś odważny, całując w usta licealistkę i swoją przyjaciółkę, która przed wyjściem wzięła dwa buszki ze skręta braciszka - zmarszczyła przy okazji brwi, mówiąc to. a mówiła cicho, jakby co najmniej ktoś ich podsłuchiwał. założyła mu włosy za ucho, które i tak były krótkie, ale sądzę, że to miły gest. - hej, julien jest porządny i kochany, a jego dziewczyny na jedną noc wcale nie świadczą o tym, że taki nie jest - kiepsa obrona prawda, aczkolwiek bardzo się starała i wydęła lekko usta. - chyba nie chcę nocować w hotelu, chyba chcę spać w twoim łóżku dzisiaj! - zwierzyła się, może z nim, a może i bez niego.

Spacerowała po parku ciesząć się promieniami słonecznymi, które raz po raz przedzierały się przez zachmurzone niebo. Wyglądała na szczęśliwą.