Amalien-borg

- w sumie tak, trzeba było wcześniej myśleć, poza tym przez to dziecko nie powinno być pokrzywdzone.-westchnęła cicho i spojrzała na niego. skrzyżowała nogi w kolanach.- dobrze, będę czekać.- powiedziała cicho z lekkim uśmiechem.

a ja jestem nieświadoma i potem mi pytają się o co chodzi i to jest złeee xd bo trzeba znów tłumaczyć. -no pewnie raczej tak.- powiedziała potakując głowa z lekkim uśmiechem. - okej, jasne rozumiem.- powiedziała i pokwiała znów głowa twierdząco no i chyba sama się gdzieś oddaliła może dalej na spacer, świeże powietrze dobrze robi, tym bardziej na myślenie.

chyba tutaj był umówiony z kristen, dlatego też przyszedł i nawet spoczął na jednym z murków, których było tutaj od groma. żeby nie zacząć palić papierosa, to tylko przewracał zapalniczkę w dłoni, nawet na nia nie patrząc, bo to też pokusa.

tak, kristen miała mokre włosy bo wcześniej postanowiła zrobić sobie spacer, w trakcie którego zaczęło lać. szła powoli rozglądając się za kevinem.

z racji, iż on też się rozglądał z pewnością ją zauważył szybko chowając zapalniczkę do tylnej kieszeni spodni. zamachał do niej z uśmiechem, z nadzieją że go dostrzeże, bo wcale nie było tutaj gigantycznych tłumów, ani tysięcy ludzi łudząco podobnych do kevina.

no tak, kris go zauważyła. przejechała ręką po swoich wilgotnych włosach, w nadziei, że może tak ekspresowo wyschną czy coś. podeszła do kevin i pocałowała go kącik ust uśmiechając się, a następnie wskoczyła na murek koło niego.

uśmiechnął się ponownie odwracając w jej kierunku tak, że miał przed sobą jej profil.
- letni deszczyk?- zapytał zerkając na jej wilgotne jeszcze włosy, od których mogła się przeziębić albo złapać jakieś poważniejsze choróbsko. miał szczęście, że on nie wpadł na pomysł wcześniejszego spaceru, bo nie miał zwyczaju nosić ze sobą parasolek zawsze i wszędzie, nawet jeśli na niebie było sporo ciemnych chmur nie wróżących nic dobrego.

-raczej, urwanie chmury-powiedziała niezbyt zadowolona, lecz po chwili uśmiechnęła się, bo mimo deszczu spacer był przyjemny. czuła gęsią skórkę na plecach, ale nie przeszkadzało jej to.

zdając sobie sprawę, że to kris zaproponowała to spotkanie zastanowił się co było tego przyczyną, poza tym że oczywiście troszkę za nim tęskniła.
- chciałaś się ze mną zobaczyć, booo...?- zapytał patrząc na nią wyczekująco, bo wolał od razu przejść do konkretów, zamiast gadać o pogodzie, która wprawdzie była bezpiecznym, neutralnym tematem to jednak mało ciekawym.

-booo..-zastanowiła się czemu chciała się z nim spotkać, a po chwili wzruszyła ramionami. -nie wiem. po prostu się stęskniłam-przyznała się lekko się rumieniąc. -przepraszam, jeśli masz inne plany możesz iść.

zaśmiał się sympatycznie, bo wcale nie chciał, aby pomyślała iż miał mega ważne sprawy, które dla niej przełożył licząc, że powód ich spotkania był naprawdę ważny.
- nie to miałem na myśli- odparł patrząc na jej lekko zarumienione policzki, któe uroczo wyglądały. chciał zapytać o to, co miała mu powiedzieć w bliżej nieokreślonej przyszłości, ale stwierdził, że na razie da spokój. jeśli sama będzie chciała wyjawić mu ową tajemnicę, to z pewnością prędzej czy później to zrobi.

spojrzała na niego swoimi okrągłymi oczami.
-nie no, serio możesz iść. w ogóle przepraszam, że tak cię ciągle wyciagam z domu. pewnie masz mnie już dość. już nie będę-powiedziała spuszczając głowę i przyglądając się swoim zabłoconym trampkom. oczywiście biegnąc w czasie deszczu wpadła w wielką kałużę.

- o czym ty mówisz?- zapytał ze zdziwieniem. właśnie to, co denerwowało go w kobietach to ich wieczne bycie skomplikowaną. nigdy nie mógł tego ogarnąć i zastanawiał się zawsze, dlaczego w ich głowach krąży tyle zupełnie niepotrzebnych myśli jak na przykład ta, że się komuś narzucają. gdyby nie chciał z nią tu teraz być, to z pewnością by go tu nie było. wymigałby się od owego spotkania chociażby tym, że idzie na piwo z kolegami, albo najzwyczajniej nie odpisałby na wiadomość i wyłączył telefon nie chcąc być dalej napastowanym.

-noo, że ciągle narzucam ci moje towarzystwo. pewnie masz mnie już dość. zresztą każdy po jakimś czasie nie może ze mną wytrzymać.-pomyślała o słowach brata i uśmiechnęła się. podkurczyła nogi i objęła je rękoma. oparła brodę na kolanie i przyglądała się kevinowi, których chyba był na nią zły bo prawie nic nie mówił.

- skąd ci to nagle przyszło do głowy?- uniósł brew, nawet na nią nie patrząc. jego uwagę przykuwał altualnie jakiś wcale nieciekawy pomnik, obsiadany przez ptaki. kevin naprawde już tego nie ogarniał, nie wiedział co strzeliło jej do głowy, czy może po prostu miała zły dzień, a może to już początek załamania nerwowego.

wzruszyła ramionami. po prostu przyszło jej to do głowy.
-przepraszam, nie chcę się z tobą kłócić-powiedziała cicho biorąc dłoń kevina.


przepraszam, że tak krótko, mama mnie woła.

spoczko.

wzruszył ramionami, delikatnie gładząc jej dłoń, jednak szybko tego zaprzestał wstając z owego, wilgotnego murku i sięgając po papierosy.
- nic się nie stało- uśmiechnął się lekko, mimo że wcale nie rozumiał tych jej wahan nastroju.

-naprawdę przepraszam. nie wiem co we mnie wstąpiło-pokręciła głową wzruszając ramionami. -zależy mi na tobie.-odpowiedziała i dotknęła jego ciepłego policzka, jednak po chwil odsunęła rękę. pewnie kevin nie chciał żeby go teraz dotykała, może nawet nie chciał jej widzieć.

uśmiechnął się niemrawo, gdyż to iż powiedziała że jej na nim zależy, wcale nie poprawiło sytuacji, a może nawet jeszcze ją pogorszyło. lubił ją, nawet bardzo, ale chyba wszystko co mógł jej aktualnie zaoferować to zwykła przyjaźń i nic poza tym.
- nie gniewam się, bo w końcu się przyjaźnimy- mrugnął do niej uśmiechając się szeroko, żeby może wybrnąć z tej poważnej sytuacji.

skinęła głową nie odpowiadając. uśmiechnęła się patrząc mu w oczy. wiedziała, że są i zostaną przyjaciółmi, ale czasami po prostu nie mogła się powstrzymać. spojrzała gdzieś w dal na fontannę przy, której siedziała para zakochanych i nagle zrobiło jej się strasznie przykro, nie ze względu na kevina, tak ogólnie. zagryzła wargę wciąż wpatrując się w ten jeden punkt.

zamyślił się na chwilę, drapiąc po skroni.
- masz ochotę na ciastko, kawę, cokolwiek?- zapytał, bo wcale nie chciało mu się tutaj dłużej siedzieć. chyba zbyt dobrze znał to miejsce, żeby robiło na nim jakieś wrażenie. na ciastko pewnie nie pójdą, bo znając życie kris dba o linię, ale może faktycznie miała na coś ochotę.

musiała minąć chwila zanim dotarło do niej pytanie kevina.
-mam ochotę się upić-powiedziała trochę groźnie rozprostowując nogi. na ciastko też miała ochotę, ale nie zniosłaby tych tłumów w kawiarniach.

- jesteś pewna?- zapytał zeskakując z murku. mógłby jej potowarzyszyć, a nawet trochę się z nią napić, mimo że po wczorajszej 'małej' imprezie u swojego kolegi wcale nie miał ochoty na litry alkoholu. jeszcze nie teraz. schował dłonie do kieszeni czekając na decyzję kristen.

skinęła głową. siedziała jeszcze chwilę na murku po czym zgrabnie zeskoczyła. otrzepała się po czym ruszyła wolnym krokiem w stronę jej domu nie spoglądając nawet w stronę kevina. zacznę ;x

yann siedział na schodach i grał na swoim akordeonie, starając się jak najbardziej wyeksponować swoje konwersy, bo ludzie często go brali za grajka ulicznego, a oni nie mają konwersów raczej. więc siedział i grał coś tiersena, swojego imiennika, lub vice versa. w każdym bądź razie szło mu nieźle, taktak.