Zoo

- jasne, zawsze wszystko jest na wuja chrisa - podkreślił ciężko ten okropny fakt i westchnął. no tak, skoro był taki jak był, nie dziwię się, że wszystko to, co złe to chris. oblizał swoje palce, póki co miał jeszcze połowę waty. - daj spokój, rosie. wyobrażasz sobie mnie i dzieci? - zapytał, całkiem poważnie, marszcząc na raz obie brwi. aż na samą myśl o sobie, jako o ojcu, zrobiło mu się niedobrze i lekko się wzdrygnął. - jak ja nawet nie pamiętam co to znaczy dziewczyna, czy jak to się w dzisiejszych czasach mówi? - zapytał, udając jakiegoś przyćpanego głupka i zabrał trochę różowej waty rosie.

- przyjaciółka - podpowiedziała mu, po czym zjadła trochę waty znowu - to dobrze, że nie masz dzieci chris. dobrze dla ciebie, twoich nerwów, funduszy i wszystkiego innego. pewnie musiałbyś co niedziele zabierać pociechy do cyrku - aż się wzdrygnęła, bo nie lubiła klaunów. taka mała fobia hrhr. - ej, masz swoja watę - mruknęła, widząc, że jej wyjada choc i tak wiedziała, że jej, różowa lepsza.
nie było mnie chwilę, bo musiałam zdać relację wenuz, ale juz jestem xd

mnie też nie było, musiałam sobie coś do jedzenia zmajstrować!
- albo do zoo - poprawił ją i skrzywił się na samą myśl o tym. pewnie znałby wszystkie zwierzęta na pamięć i umiałby je rozróżniać! w każdym bądź razie wyprostował swoje długie nogi w przód, najwyżej ktoś się o nie potknie, mniejsza. - chociaż znając mnie w piątek wsadziłbym je do pociągu do babci - zaśmiał się i wyrzucił patyczek po wacie za siebie. - zjadłem już.

-masz cos do zoo? jest tu bardzo fajnie - powiedziała, chociaż tak naprawdę nigdy jej tu jakoś szczególnie nie ciągnęło. no chyba, że była w pobliżu i miała ochotę na watę. jak dziś. bo z tymi zwierzątkami tak tylko powiedziała, znaczy lubiła, ale tylko popatrzeć sobie od czasu do czasu. i mogła mieć co najwyżej kota lub psa. innych zwierzętopodobnychszczurów typu chomiki nie lubiła. - byłbyś wyrodnym ojcem - wbiła mu palec wskazujący w żebra, biedny, jeszcze dostanie jakiejś kontuzji dziś przez nią. - jej, szybki jesteś. ale i tak się z tobą nie podzielę - powiedziała, pewnie była dopiero w połowie, z reguły wolno jadła. poza tym dziewczyny zawsze jedzą wolniej. ty wcinasz pierwszy kawałek pizzy, a chłopak juz trzeci. zawsze tak jest:d

ty dopiero zabierasz się za bułkę kebaba, chłopak już dawno skończył :) lowli.
- nie, ale chyba mam alergię na zwierzęta - rzucił, bez namysłu, ale całkiem poważnie, po czym wstał. otrzepał też swój tyłek, odziany w jakieś fajne jeansy i wyciągnął ku niej dłoń. - dlatego chodźmy stąd, mogę nawet kupić watę na drogę - zaproponował, chociaż wyglądali by co najmniej głupio z watą w dłoniach. uśmiechnął się i gdzieś poszli, zaczniesz <3