Kino

uśmiechnęła się pod nosem, po czym spojrzała na kaspera, przygryzając dolną wargę. - naprawdę? - spytała, mrugając kilkakrotnie rzęsami. wiedziała, że kasper to facet, który tylko zalicza, poza tym ona również nie szukała nikogo na stałe i wcale jej to nie przeszkadzało, aczkolwiek zrobiło jej się przyjemnie, gdy powiedział, że chciał ją zaprosić i oczywiście nawet się nie domyśliła, że to wcale nie był jego plan.

sorry, że tak długo.

odmówiła mu z racji, iż paliła tylko wiśniowe, po czym złapała kaspera pod rękę, uśmiechając się kokieteryjnie. - masz przynajmniej bilety? - spytała, spoglądając na niego z nadzieją. - nie mam zamiaru stać kolejny raz w tej okropnej i nie mającej końca kolejce. - skwitowała, marszcząc nos i spojrzała przez szybę w głąb kina, gdzie przedzierało się przez tłum 373974932 ludzi.

przytaknęła głową, po czym również poszła do siebie, pa. ;x

pewnie kristen przyszła, a raczej przyskoczyła do kina i usiadła na schodku pijąc kawę.

siedział wygodnie wsparty o oparcie drewnianej ławki, o dziwo w całkiem dobrym stanie. ławka, nie kev. chociaż jemu tez nie mam nic do zarzucenia xd. czekał na kris przekładając telefon w dłoniach i zastanawiając się z której strony nadejdzie, aż tu nagle ją sposprzegł, więc podszedł do schodków machając do niej.
- cześć, cześć kristen!

uśmiechnęła się i rzuciła kubek w stronę kosza, zresztą trafiła.
-cześć-ponownie się uśmiechnęła po czym zrobiła miejsce kevinowi, a jak już usiadł pocałowała go w policzek.

- widziałem twoje podskoki. wyglądałaś jak króliczek- zaśmiał się patrząc na nią z ogromnym rozbawieniem, i nadzieją że nie zabije go za to porównanie. ale przecież króliki są w miare przyjemne, tak sądzę. - cieszę się, że już jest lepiej- odparł mając na myśli jej nogę, bo już mogła się jakoś poruszać.

mial szczęście, że lubiła króliki. w innym wypadku dostałby zapewne w głowę.
-ja tez się cieszę-odparła po czym uśmiechnęła się milutko do kevina, a tak w ogóle to ja zw.

okej.
- potrzebujesz kolejnych zakupów, czy tam czegoś innego?- zapytał tak w razie gdyby była w potrzebie, chociaż chyba zrobił jej zapas jedzenia na cały najdliższy tydzień. pewnie po to, żeby lekarz znów nie narzekał na pusta lodówkę, choć to nie jego sprawa.

-no co ty! myślisz, że ile ja jem-zaśmiała się po czym wyciągnęła drugą nogę przed siebie. nie obchodziło ją, że ludzie będą się potykać, mogą chyab przejść obok, nie? pewnie potem wyjęła paczkę papierosów, ale nie zapaliła tylko przyglądała się jej,a po chwil schowała z powrotem do kieszeni kurtki.

- zapytałem tak tylko z troski!- powiedział unosząc do góry ręce, jako oznaka poddania się i bezradności, żeby czasem go nie pobiła. z racji iż kevin był nałogowym palaczem to przez ową paczuszkę naszła go ochota na palenie, ale powstrzymał się, skoro ona też to zrobiła.

-wiem, wiem-powiedziała cicho po czym wzięła dłoń kevina i trzymała ją w swojej, po pierwsze dlatego, że było trochę zimno, a poza tym milutko w końcu było. oparła głowę o murek i patrzyła na zachmurzone niebo.

siedzieli przez chwilę w ciszy, kevin wcale nie porwał swojej dłoni, a przynajmniej nie tak od razu. dopiero wtedy kiedy zaczęła dzwonić mu komórka, którą zaraz wyłączył, bo wcale nie miał ochoty rozmawiać z siostrą swojego przyjaciela, której najwyraźniej wpadł w oczko.
- chcesz jeszcze jedną kawę?- zapytał wskazując na jakieś stoisko z kawą, w pobliżu.

skinęła głową po czym podciągnęła się na rękach bo niedługo to by pewnie na tym schodku leżała ;d trochę ją zabolało, ale starała się to ukryć bo kevin znów zaczął by mówić żeby była ostrożniejsza i tak dalej, opiekuńczy był, to trzeba było przyznać.

kevin ruszył do owego stoiska, w którym u całkiem miłej pani kupił dwa kubeczki gorącej kawy. zapłacił, ładnie się przy tym uśmiechając i wrócił z powrotem do kristen. podał jej kawę jednocześnie siadając obok.
- mam nadzieję, że nie zamarzniemy na tych schodkach- zaśmiał się, bo robiło się coraz zimniej, ciemniej i ogólnie mało przyjemnie, na dodatek pewnie zaraz zacznie padać.

odebrała kubek od kevina i trzymając go w rękach patrzyła na k.
-najwyżej pójdziemy na jakiś nocny seans-wskazała głową na kino upijając łyk kawy.

- najwyżej tak. chociaż w nocy pewnie grają same horrory. nie wiem czy lubisz, czy nie- powiedział patrząc przed siebie, na jakąś przechodzącą obok dziewczynę, a raczej na jej tyłek, po czym uśmiechnął się pod nosem. może kris wybaczy mu ten nietakt, ale to tylko facet, prawda. nie mógł sobie przypomnieć czy kris lubiła horrory, a przecież jakiś chyba kiedyś u niej już oglądali, czy coś.

-i tu się mylisz! wieczorami przychodzą same zakochane pary i nocne seansy to w większości komedie romantyczne i dramaty-powiedziała po czym podążyła wzrokiem za kevinem. gdy zauważyła dziewczynę prychnęła i cicho się zaśmiała. odstawiła swój kubek na schodku obok i spojrzała na oślepiające oświetlenie kina.

- nie przepadam za komediami romantycznymi, w których i tak nie odnajduję niczego romantycznego. a dramaty ostatecznie są w porządku- odparł uśmiechając się przepraszająco, po czym spojrzał na nią trochę z niezrozumieniem z powodu jej prychnięcia i śmiechu.

-komedie romantyczne to dno-powiedziała wywracając oczami. ugh, szczerze nie lubiła tych wszystkich happy love story, przyprawiały ją o mdłości. westchnęła po czym wyjęła papie osa i zapaliła go, chociaż miała rzucać palenie!

- też tak myślę. bo wszystkie kończą się hepi endem. mogliby wymyślić coś nowego, jakieś tragiczne zakończenie, ale jednocześnie sensowne, a nie że ona umiera, a on rzuca się przez to z mostu i jeszcze biedak wcale nie umiera- odparł nieco poirytowany poziomem filmów.

-no-odparła bo szczerze nie wiedziała co powiedzieć. dopiła swoją kawę po czym wyrzuciła papierowy kubek do kosza. spojrzała na keva i uśmiechnęła się.


ej, skłócamy ich, rozkochujemy czy co¿ tak, to znak zapytania w telefonie ;d

jeju, nie wiem ;c oni są jacyś nieteges xddddd sori.

kev dalej trzymał kubeczek w dłoniach, mimo że kava już wystygła i wcale nie smakowała jak prawdziwa kawa z ekspresu. - co robimy?- zapytał nieco zdezorientowany, no chciał z nią gdzies pójść, ale chyba brakowało mu pomysłów jak i mnie weny. kevin to moja najbardziej nieudana postać, serio.

weźmy im wymyślmy jakiś dziki seks czy mega kłòtnię bo jak dziadki tu siedzą xd

wzruszyła ramionami. naprawdę ni wiedziała. wiekszosc ich planow uniemozliwiala im jej noga. westchnela i zaczela sie przygladac jakies parce ktora sie migdalila przed kinem.

miała być kłótnia, ale nie mają powodu, w sumie ;x

kevin wstał szybciutko ze schodów stając przed nimi.
- a w zasadzie to czemu nie możemy iść do wesołego miasteczka, co? chyba nie boisz się karuzel, czy huśtawek?- zapytał pomijając jej z pewnością jeszcze bolącą nogę.