Kongens Nytorv

- tak na pewno zwrócę się do was, może dostanę działkę - powiedziała, choć to było bardzo niemiłe i brzydkie z jej strony, no ale nim zdążyła ugryźć się w język, już to wypowiedziała. pewnie zrobiło jej się głupio, no ale trudno. napiła się zimnej już kawy, spuszczając wzrok. w sumie to miała problemy, ale nie chciała się żalić, choć notabene sami jej część problemów przysporzyli swoim zachowaniem.

zrobiło mu się smutno, serio! bo jego siostra od tamtego zajścia zapewne traktowała go jedynie jako ćpuna i nikogo więcej, właściwie to był dla niej nikim, on bynajmniej tak to odczuwał. - lejn, daruj sobie. możesz nas uważać za ćpunów, ale nie musisz mówić tego głośno. jeśli ci to nie pasuje zmień rodzeństwo, albo odetnij się od nas. - wzruszył ramionami. hm, potraktował ją nieco chłodno, zupełnie jak lejn go.

jej za to było bardzo głupio, bo w sumie nie chciała go tak potraktować. zagryzła dolną wargę, która lekko drżała, pewnie zaraz się mu rozpłacze i tyle będzie z tej ich rozmowy. - może tak będzie najlepiej - powiedziała bardzo cicho, bo z trudem jej to przeszło przez gardło. - znaczy ciężko będzie zmienić sobie rodzeństwo, ale odciąć się jest dużo łatwiej, prawda? zawsze mogę wyjechać gdzieś daleko i o was zapomnieć. hm, moze nie będe musiała sie martwić, że kiedyś usłyszę, że któreś z was przedawkowało. dzięki za podsuniecie tak genialnego pomysłu, charles - dodała jeszcze odwracając się, zeby nie widział, że oczy zaszły jej łzami, chociaż i tak mógł odczytać wszystko z tonu jej głosu, który swoja droga strasznie drżał. ruszyła przed siebie, wyrzucając kubek do pobliskiego kosza na śmieci.

oboże nie! nie mogła tego zrobić! przeciez była jego małą siostrzyczką, którą nie tak dawno poznał, a już prawie stracił. nie puści jej nigdzie, o nie. ruszył pośpiesznie za nią i uchwycił ją za dłoń, przecież słyszał jej głos, wiedział, że dziewcze się łamie i musiał jakoś temu zaradzić. - na prawdę chcesz się od nas odciąć? - zapytał niepewnym głosem, może i on zacznie płakać, w sumie chłopaki nie płaczą, ale moim zdaniem płaczący chłopak to nie wstyd. i cóż stał tak wlepiając swoje smutne oczęta w smukłe plecki swojej siostry, nie było w tym żadnego podtekstu erotycznego!

o tak, płaczący chłopcy, jak jude w holiday <3
- nie idioto, nie chcę - mruknęła, ale już normalnie, jak normalna lejn, z tym ze pochlipująca. no, ale nie była niesympatyczna, a to duży postęp. i nawet to 'idioto' brzmiało jakoś bardziej czule, bez żadnych podtekstów również, po prostu tak jak do brata się mówi. w końcu kochała swoje rodzeństwo, mimo wszystko. odwróciła się w jego stronę i przytuliła się do niego, właściwie przyklejając swój policzek do jego klatki piersiowej.

o nie, płakała! jak czarls nie lubił gdy dziewczyny płaczą, serioo. a szczególnie jeśli on był po części powodem tego płaczu, czuł się jak dupek, nawet jeszcze bardziej niż dupek w przypadku lejn, w końcu to jego siostrzyczka, jego malutka siostrzyczka. - więc skoro nie chcesz to zaakceptuj to jacy jesteśmy z amandą, my naprawdę z tym walczymy uwierz. - szepnął cicho, głaszcząc ją jednocześnie po głowie, a żeby się uspokoiła.

pewnie uspokoiła się pokrótce, a on ją jakoś odprowadził do domu, czy coś, bo ja uciekam już.

siedział sobie tutaj i palił papierosa, pewnie myślał o tym wszystkim, pewnie trochę o amandzie też! bo tak mu się jakoś dziwnie zatęskniło. okej, tak czy inaczej. siedział i palił papierosa.

siema. tak więc amelka szła sobie przez ten plac popijając kawkę i myśląc co tu zrobić, żeby nie było tak nudno w tej kopenhadze. dosiadła się do disneya, nie wiem czy go znała, ty zdecyduj. nawet powiedziała mu cześć, uśmiechając się figlarnie.

uśmiechnął się też do dziewczyny, nie znał jej. zgasił więc papierosa, bo przecież wiedział że niektóre dziewczyny nie lubiły jak chłopak przy nich palił. więc na razie tylko oblizał usta i napił się kawy. - cześć. hm, sama zawsze tak przysiadasz się do nieznajomych? - zapytał się jej, z czystej ciekawości, w końcu to przyszły pan psycholog będzie!

wzruszyła ramionami nie przestając się uśmiechać. jaka z niej radosna dziewczynka normalnie!
-jak ci przeszkadzam to mogę sobie iść-powiedziała wiedząc, że nie odmówi jej towarzystwa. rozejrzała się dookoła oblizując usta. -amelie jestem-przypomniała sobie po chwili, że wypadałoby się przedstawić, toteż to zrobiła.

- miło mi, amelie. jestem disney. jak ten z kreskówek - zaśmiał się i spojrzał na dziewczynę. - nie, nie idziesz. zostajesz. bardzo miło mi się będzie pewnie spędzało czas. zimno jest, nieprawdaż? mogę w takim razie zaprosić cię na coś rozgrzewającego? byle nie na kawę, bo wiesz, kawę już jedną właśnie wypiłem - pokiwał głową i tylko odchrząknął, to tak po papierosach pewnie.

jeju, amelka już go lubiła za to imię, noo!
-w takim razie prowadź!-powiedziała wstając i otulając się swoim kardiganem, sierota nie włożyła nic cieplejszego xd i nawet zacznij gdzieś!