sidney

mruknęła tylko że jest idiotą i poszła za nim. - nie, nie porozmawiamy jutro. jutro mnie już tutaj nie będzie, będę jadła u siebie śniadanie, razem z moim zajebistym kotem i będę słuchała muzyki na cały regulator - powiedziała niemiło i tylko zgasiła papierosa w popielniczce. spojrzała się na niego i podrapała się po policzku. - aha i tylko z łaski swojej nie dzwoń do mnie, nie pisz też. to by było miłe z twojej strony, jakbyś to wziął pod uwagę. - powiedziała i tylko pociągnęła nosem, ale nie płakała, tylko sobie tak stała i patrzyła co robi. piła też kawkę, więc szybko nie zaśnie. a on jak zaśnie, to ona mu zwieje.

- wow - skomentował tylko i rozłożył niedbale koc i poduszki na kanapie. powoli pozbył się swoich jeansów, by teraz stać przed nią w bokserkach i jakiejś miłej koszulce. - boże, chyba nie masz zamiaru się na mnie gniewać przez całe życie. dorośnij - mruknął oschle, lustrując ją wzrokiem. - a ja postaram się do ciebie nie dzwonić i nie pisać, tak? świetnie, że się zrozumieliśmy - puścił jej oczko, po czym wsunął się pod kocyk.

- mam, właśnie że mam zamiar się na ciebie gniewać przez całe moje życie które mam! - powiedziała dobitnie i prawie że tupnęła nogą, ale tego nie zrobiła. uśmiechnęła się do siebie i tylko przejechała palcem po swoich wargach, zastanawiając się nad czymś intensywnie. - tak w ogóle, jak wstanę, to klucze masz w spodniach, tak? nie martw się, tak czy inaczej jak je przełożysz, po prostu je znajdę, nie ma problemu - powiedziała opierając się o ścianę i pijąc kawę.

szybko złapał swoje spodnie i włożył je pod swój tyłek. - będziesz musiała trochę mnie pomacać, no cóż - poprawił poduszki, szczelnie okrywając się kocem. odchrząknął. - mów co chcesz, katty, ja wiem i tak swoje... więc dobranoc, śpij dobrze. aa, gdybyś mogła zgaś światło i nie hałasuj. dzięki - ironizował, bardzo, udając, że zasypia. yeah.

- oddajesz mi te klucze czy nie! - powiedziała wdrapując się na łóżko jego i macając go sobie jak jej się żywnie podoba, żeby teraz zdobyć te całe klucze. - nie zasnę. wypiłam kawę, nie chce mi się spać - mruknęła tylko i macała dalej, on pewnie się teraz wyrywał jej, bo ona tak jakby leżała na nim, bo chciała wymusić na nim klucze. ale to tylko facet, pewnie zacznie się do niej dobierać, a ona mu na to pozwoli. ale na razie szukała kluczy!

a on tylko ją skutecznie odsunął i zasnął, bo idę! do jutra, luv.

a ona pewnie siedziała obok niego, wymacała go i zdobyła klucze i sobie uciekła od niego do domu!

przyszła do niego i tylko zapukała kilka razy, wzięła klucze, ale za klucze musi ja przeprosic. może mu dzisiaj powiedziec że jej bardziej zależy na nim niż na przyjaźni! więc na razie czekała.

sid leżał na kanapie, w swoich dresowych spodniach i jakiejś tam koszulce; usłyszawszy pukanie niechętnie wstał. nie chodzi o to, że nie chciał widzieć katty, raczej o to, że znów będzie ciężko... eh. - cześć - powiedział, kiedy już otworzył drzwi i wpuścił ją do środka.

weszla do środka i tylko pokazała mu że ma klucze. - wzięłam je dla ciebie, ale powinnam chyba ci coś jeszcze wyjaśnić, nieprawdaż? - zapytała się go i tylko skrzyżowała ręce na swoich piersiach i spojrzała się na niego. - wezmę od ciebie kardigan, hm, znaczy poszukam go, bo nie wiem gdzie go wczoraj zostawiłam - powiedziała i wsunęła sobie klucze do tylnej kieszeni, będzie musiał ją wymacać xd

- ty, mi? - zainteresował się i odprowadziwszy ją wzrokiem, podrapał się po karku. odchrząknął, stojąc w korytarzu, kiedy ona buszowała po jego mieszkaniu. - kat, no ja wiem, że głupio wczoraj wyszło - zagaił nagle. - dlatego teeeeen, przepraszam, czy coś w ten deseń - mruknął i nawet podszedł do niej jakoś specjalnie blisko. nie dotykał jej, ale patrzył z góry i w ogóle, liczył, że mu wybaczy xd no bo w sumie nigdy nie powinna zobaczyć go z inną dziewczyną...

spojrzała się na niego i pociągnęła nosem. chciała może go pocałować, może pogłaskać, ale nic nie zrobiła. uśmiechnęła się do siebie ironicznie. - okej, przeprosiny przyjęte. ale wiesz, cóż, ja jestem, znaczy byłąm zła tylko dlatego, że.... cholera jasna! że że znaczysz dla mnie chyba więcej cos niż ten cały głupi przyjaciel. wiem, oddam ci zaraz klucze, znajdę kardiganik i pójdę sobie do domu, ty przestaniesz się odzywać, wszystko wróci do równowagi, będziesz miał mnóstwo dziewczyn i zapomnimy o sobie - mruknęła i spojrzała się w bok.

teraz uwaga, sid pewnie uśmiechał się już do siebie, że katty jednak ma serce i mu wybaczyła; pewnie gdyby tego nie zrobiła nękałby ją esemesami, mejlami, pocztą i wszystkim innym co było dostępne, jako iż nie lubił się kłócić. - kat - powiedział nagle całkiem poważnie i delikatnie złapał ją za ramionka. - jak to? znaczy kiedy? rozumiem, że to dla ciebie coś więcej, niż przyjacielski seks? - zapytał, głos mu lekko drżał i zrobił się taki chłodny znów, acz nie puszczał jej ;c

spojrzała się na niego i tylko oblizala usta. na razie nic nie mówiła, przełknęła ślinę i wzięła głęboki oddech. - cholera jasna, nie wiem sidney, podobasz mi się bardziej niż nikt inny, nie wiem co sama z tym zrobić, nie mam pojęcia, cholera jasna. może najlepiej zapomnij o mnie, zapomnij o tym co ci powiedziałam, zapomnij o tym wszystkim co robiliśmy, wszystko wszystko! po prostu, jakby mnie nie było w twoim życiu. - powiedziała spokojnie i tylko oblizała znowu wargi i westchnęła głęboko. - aha, klucze - powiedziała i wcisnęła w jego ręce pęk kluczy.

on też wziął oddech, podrapał się po uchu i usiadł gdzieś na jakimś pudle, które pewnie zawierało jego stare obrazy czy coś. w każdym bądź razie chwile tempo patrzył się na jej stopy. - katty - mruknął w końcu. - wcale nie chcę, żebyś szła, zapomniała, czy coś. mi było dobrze tak jak było, zaskoczyłaś mnie... daj mi trochę czasu na przemyślenie wszystkiego od początku, co? - zapytał i schował klucze do kieszeni spodni. wstał nawet, przytuliwszy ją do siebie lekko i niedbale. - lubię cię.

- no wiem, ja ciebie też lubię - powiedziała cicho i tylko oblizała usta. spojrzała się na niego i to tak całkiem nieśmiale, pewnie tylko delikatnie się do niego uśmiechnęła. rozejrzała się dookoła. - dam ci dużó czasu, tyle ile tylko chcesz, tydzień, dwa, trzy, ale nie więcej, nie będę przecież czekala w nieskończoność - powiedziała cicho i tylko westchnęła. założyła pasmo włosów za ucho i przeczesała palcami jego włosy. - więc, może ja sobie już pójdę? czy mam zostać? - zapytała się cicho, stając na palcach.

- okej - mruknął tylko i pocałował ją w czoło, po czym zaciągnął też do kuchni. tam poszukał jakiś kubków, które w miarę się prezentowały i wyłożył kakao. - zostań. napijemy się kakao - zaproponował, chciał wspomnieć coś o seksie, ale to by było nie air... nalawszy mleka do kubków, wstawił oba do mikrofalówki, ustawiając na cztery minuty! też tak zawsze robię, hm. póki co, czekając aż mleko się zagotuje xd oparł się o blat i obserwował katty.

- no jak tam chcesz, mogę zostać, kotka ma jedzenie, przeżyje jeden wieczór beze mnie. hm... - podrapała się po policzku i tylko oblizała usta. oparła się o krześle, spojrzała się na niego. - mhm,no dobrze, czemu mi się tak przyglądasz? - zapytała się go, przeczesując palcami swoje włosy i poprawiając swoje spodnie, które jej spadają z tyłka. spojrzała się na niego i tylko znowu odrchrząknęła. zarumieniła się i przygryzła wargę. uśmiechnęła sie sama do siebie i patrzyła na niego.

o dziwo kakao już się zrobiło, a raczej mleko; wyjął kubki z mikrofalówki i wsypał po dwie łyżeczki kakaa. resztę ostatecznie zamieszał i podał pod nos katty. - czyli tak, ja znów dzisiaj śpię na kanapie - mruknął, udając wielkie niezadowolenie. tak naprawdę miał cichą nadzieję, że powie coś w rodzaju 'hej, przecież możemy spać razem w twoim łóżku' xd - nie wiem, kat, tak sobie patrzę i myślę co ci powiedzieć za te dwa, trzy tygodnie, żeby zdążyć w terminie i w ogóle. nic szczególnego - wzruszył ramionami, podmuchał na kakao. - pij :d

skróćmy ten termin, nie zamierzam czekać 2 tygodni, chociaż, nie, czekaj, bo mnie nie ma w sumie od poniedziałku xd no dobra, więc na razie tylko podrapałą się po policzku i napiła się kakaa, smakowało jej. - mhm, dobre całkiem jest to kakao! - powiedziala z uśmiechem i oblizała usta. - mhm, no dobrze, skoro sobie chcesz mieć dwa tygodnie dla siebie, możesz do mnie dzwonic czy coś jak chcesz, nie wiem! coś tam. - wzruszyła ramionami. - mhm, ale śpijmy razem. lubie się do ciebie przytulać - powiedziała miło całkiem.

jak tam ci wygodniej xd w każdym bądź razie uśmiechnął się w podzięce, że doceniła jego kakao, chociaż to robił dobrze jeśli chodzi o kuchnię oczywiście... - możemy się też widywać przecież. znaczy wiesz, to mi nie będzie przeszkadzało w rozmyślaniu - uśmiechnął się i wstał; złapał też za oba kubki i wyciągnął dłoń do katty. - to chodźmy do łóżka, możemy pić i możesz się do mnie przytulać! - wcale nie żartował, uśmiechnął się łobuzersko i zaprowadził do sypialni.

kiedy się tylko położyli na łóżku, ona przytuliła się do niego. - w poniedziałek wyjeżdżam. znaczy będę dopiero w sobotę, o ile mi wiadomo. wyjeżdżam do rodziców. wtedy nie będziemy się widywać. mozesz sobie ode mnie odpocząć - powiedziała i spojrzała się na niego i napiła się kakaa. dookoła rozejrzała się po pokoju i napiła się znowu pysznego trunku. spojrzała się na niego i podrapała go po podbródku. - więc, dzisiaj śpię w twojej koszulce, taak? - uśmiechnęła się miło.

on o swoim kakao totalnie zapomniał, znajdując sobie jako nowe zajęcie całowanie ramion i szyi katty. pewnie sprawiało mu to przyjemność, właściwie to cieszył się, że jednak się pogodzili! - mhm - mruknął tylko i dalej ją całował, dotykał pewnie też ślepo po całym ciele, acz nie miał większej ochoty na seks. chciało mu się spać. - to tylko sześć dni, hm - stwierdził po chwili, kiedy się odsunął od niej na moment. - możesz spać, nawet i bez. serio.

- poradzisz sobie, nieprawdaż? w końcu masz valerie, z którą zawsze będziesz mógł sie spotkać, całować i będzie cię za mnie przytulała. nie będziesz tęsknił. zadzwonię do ciebie jak tylko w poniedziałek dotrę do rodziców, hm. - powiedziała i przejechała palcami po jego wargach, miał zajebsite wargi, które po prostu uwielbiała. przejechała opuszkami po jego rękach, tatuażach i w końcu zdjeła swoją bluzeczkę i swój biustonosz, założyła jego koszulkę, i swoje spodnie. więc na razie tylko przeciągnęła się jak kotek.

odsunął się od niej zupełnie i wywrócił oczyma. westchnął też, biorąc na siebie kołdrę, którą się szczelnie otulił i przymknął oczy. - jej, katty, jeszcze długo będziesz przypominać o val? - zapytał, udając, że właśnie zasypiał xd ogólnie to puścił lekkiego focha, acz nie był jakiś mega zły, czy coś. broń boże. wzdrygnął się tylko, kiedy go tak dotykała i siłą woli trochę się wyłonił spod kołdry, by ją pocałować w ramię i lekko posmyrać po zewnętrznej stronie ręki.