cinn&marcel

- okej. jeżeli tylko chcesz - powiedział z uśmiechem, pewnie przebrał się w coś wygodniejszego i wskoczył obok niej, tak, że teraz przytulał ją do siebie, żeby mu nie spadła. pocałował ją w ramię, i tylko się do siebie uśmiechnął. możliwe, że własnie teraz między nimi coś się trochę obudziło! przecież nic nie wiadomo! no dobra, więc na razie tylko uśmiechnął się do siebie. - to dobranoc, tak cinn? - szepnął do jej ucha.

zachichotała, a kiedy tylko wsunął się obok, przykryła ich kołdrą. ułożyła się na jego ramieniu, a dłoń położyła swobodnie na jego brzuchu. - cholera jasna, co my robimy - mruknęła, pewnie głośno myślała, podczas drapania go wokół pępka. ziewnęła. - mhm, dobranoc, marcel - i nie, jeszcze nie spała!

a on zasnął xd

więc okej, myślę, że cinnamon siedziała w kuchni, pijąc cynamonową herbatę i paląc swojego mentola. ubrana była na domowo całkiem, włosy miała w totalnym nieładzie, na dodatek nie miała ani grama makijażu, myślę, że jej piegi były przez to jeszcze bardziej widoczne! w każdym bądź razie była zła na marcela. i żeby było śmieszniej, pachniała cynamonowymi perfumami.

okej, on pachniał kobiecymi perfumami, papierosami i miał szminkę na kołnierzyku i dosłownie wszędzie, gdzie tylko się dało. przyszedł do domu, kompletnie nie myśląc o cinn, miał ochotę dać jej papiery rozwodowe już i wyprowadzić się do siebie. poszedł do kuchni i wziął jakieś ciastka, potem powędrował do swojego pokoju, gdzie zapewne się przebrał, ha.

a ona posłała mu tylko lodowate spojrzenie. i oczywiście, że zobaczyła szminkę, jego ogólne nieogarnięcie i poczuła damskie perfumy. tanie damskie perfumy! skrzywiła się i jak gdyby nigdy nic dopiła swoją herbatkę. potem wstała i spokojnie, aczkolwiek agresywnie weszła do jego pokoju. - słuchaj, powell - warknęła. - nigdy więcej nie wymagaj ode mnie, żebym była w jakikolwiek sposób przykładna, jeśli ty jesteś przeciwieństwem jakiejkolwiek przykładności - skrzyżowała ręce na piersi. - i załatwmy ten rozwód jak najszybciej. zaraz. natychmiast!

- papiery masz na stoliku nocnym, jeszcze ich nie zauważyłaś? - zapytał się jej i tylko założył na siebie koszulkę. dzisiaj nie miał ochoty w ogóle z nią rozmawiać. - a poza tym, jakby jestem dorosły, nie musisz za mną wszędzie biegać. oddaj mi obrączkę. - powiedział i wzruszył ramionami. był kompletnie pijany, a jutro będzie żałował że odeszła od niego, zapewne. uśmiechnął się do niej nieznacznie i tylko położył się na swoim łóżku, ciężko rozkminiając o co chodzi z tym wszystkim. pewnie myślał o tej dziewczynie, z którą dzisiaj się zapoznał, pewnie z nią smsował teraz. więc na razie cinn zignorował. - jeszcze tu jesteś? - spojrzał się na nią. - podpisz te papiery. a potem rób co chcesz - mruknął.

- nie widziałam, bo dopiero wróciłam? - spojrzała na niego jak na totalnego debila i tylko potrząsnęła głową. patrzyła na niego z pogardą, właściwie nie wiedziała, że był pijany. widziała go tylko raz wstawionego i naćpanego, w vegas, chociaż ona oczywiście wcale nie była lepsza. zgrzytnęła zębami i poszła do siebie, tam złapała za byle jaki długopis i podpisała się. wziąwszy papiery ze sobą, rzuciła nimi w twarz leżącego marcela. - pierdol się. na szczęście nie będę dłużej nosić twojego beznadziejnego nazwiska. tfu! nie będę dłużej twoją żoną - uniosła brodę wysoko, bardzo i tylko wyszła do przedpokoju, ogarniając swoje rzeczy w torbę! miała zamiar nocować w hotelu.

w sumie było mu to bardzo na rękę. marcel jak był naćpany albo stawał się nieprzyjemny, albo nadzbyt przyjemny. tutaj jednak nie był przyjemny dla niej. uśmiechnął się do siebie i tylko sam podpisał swoje papiery, które zaraz zamierzał wysłać kurierem. zadzwonił więc do kuriera, żeby dostarczyli mu w trybie ekspresowym do urzędu, tak teraz formalnie nie byli małżeństwem. - no i bardzo dobrze, mieszkanie jest przynajmniej moje. znaczy, tak, moje, bo zapisane na mnie - powiedział głośniej i tylko napisał kolejnego smsa do angeli, która była bardzo podobna do cinn z wyglądu, serio. więc tylko teraz czekał aż w końcu cinn sobie gdzieś pójdzie, bo nie zamierzał więcej się z nią widywać xd tak, marcel, a jutro będzie jej szukał xd

nie chce mi się czekać do jutra xd spojrzała na niego znów lodowato, pewnie chciała się z nim bić, bo jak wiadomo cinn była bardzo agresywna i nerwowa, ale to nie przeszło. wzięła nieco więcej rzeczy niż planowała, bo wściekła się na marcela bardziej, niż ustawa przewiduje i pluła sobie w twarz za to, że w ogóle się z nim całowała xd więc tylko zaglądnęła do niego w drodze powrotnej. - teraz masz całe mieszkanie tylko dla siebie. jutro wpadnę po rzeczy. do zobaczenia, singlu! - zachichotała, pomachała mu dumnie i... wyszła? xd nie chcę!

przyszedł więc do domu jak najszybciej tylko mógł i tylko wiadomo, że zapukał i czekał aż mu ktoś otworzy, bo nie wziął kluczy xd

to ją właśnie w nim denerwowało i mnóstwo innych rzeczy też, no ale trudno... wyszła ze swojego pokoju, po drodze pozbywając się swoich obcasów i rozpinając krótką sukienkę, którą miała na sobie. zauważywszy marcela, uśmiechnęła się triumfująco. - cześć - mruknęła, podchodząc do niego i całując krótko, acz namiętnie w usta pachnące piwem, po czym jak gdyby nigdy nic obróciła się, zmierzając do swojego pokoju... powoli, pomalutku.

poszedł za nią i objął ją w pasie, żeby zaraz pocałować ją w szyję, potem obrócił ją do siebie i pocałował namiętniej w usta, z języczkiem może nawet. - mhm, smakujesz tak jakoś całkiem fajnie. to mi się dobrze z tobą kojarzy - powiedział z uśmiechem i tylko przytulił ją do siebie, żeby zaraz pociągnąć ją do swojego pokoju, on miał większe znacznie dwuosobowe łóżko, ona pewnie spała w pokoju przeznaczonym dla dziecka, a oni dzieci nie mieli, wiadomo! więc na razie tylko ciągnął ją do siebie.

ona ku zdziwieniu jej samej, przykleiła się do marcela, wsuwając dłonie w jego włosy, obmacując go później na oślep... okej, uprawiała seks całkiem niedawno, z jakimś przypadkowym facetem w męskim kiblu na jednej z imprez, ale z marcelem jeszcze nigdy. z jej ust wydobył się cichy jęk. - świetnie. uwielbiam twoje włosy - mruknęła, właściwie to chciało jej się krzyczeć i wszystko naraz; poddała się woli marcela.

on pewnie miał mnóstwo dziewczyn, ale nigdy nie spał przecież tak naprawdę ze swoją własną żoną! więc przyciągnął ją bardziej do siebie i całował teraz trochę delikatniej, raz namiętniej, raz delikatniej. uśmiechnął się do siebie i tylko oblizał swoje usta, teraz wylądowali wreszcie na łóżku tak, że to on leżał na niej, ale nie martwmy się przecież, nie zgniótł jej. więc zdjął z niej bluzeczkę, czy co ona tam miała, cokolwiek to było, to to zdjął i zaczął całować jej dekolt.

ona oddychała głośniej, chyba głównie na to czekała, na seks z marcelem, ze swoim mężem, była nawet bliska przeżycia swojego największego orgazmu. okej, nie wiem. w każdym bądź razie drapała go po plecach, dość mocno, acz z wyczuciem; ostatecznie zsunęła jego koszulkę i rzuciła gdzieś w kąt. wygięła się też w koci łuk. - marcel - chrypnęła, kiedy to niebanalnie dobrze całował jej dekolt.

- hm - wymamrotał w jej dekolt i tylko pocałował ją znowu bardzo namiętnie. uśmiechnął się do siebie, pocałunkami schodził bardziej w dół, teraz zabrał się za lizanie jej brzucha, taka mała dla niego rozrywka. więc zdjął jej stanik, jeżeli w ogóle miała takowy, jak miała to zdjął! więc na razie bawił się z nią, całując ją i pieszcząc jej ciało, zsunął też jeszcze jej majtki do końca, wiadomo, nie były mu potrzebne. pocałował ją jeszcze z kilka razy.

ona zupełnie na oślep, kiedy to on ją całował, zabrała się za jego rozporek. rozpięła go nawet i złapała za jego krocze. - dosyć - warknęła, podciągając się ku górze, by go pocałować. no tak, właśnie miała już dość tej gry wstępnej, teraz chciała, by marcel się z nią kochał. pewnie powiedziała mu to do ucha, zaraz je całując. ostatecznie przy pomocy ręki i nóg, zsunęła jego jeansy...

skoro chciała to ma! więc teraz delia tnie rozsunął jej uda i wszedł w nią, skoro już bardzo go pragnęła, on z resztą jej też! więc pocałował ją delikatnie całkiem i znalazł jakiś całkiem dobry dla nich rytm, więc na razie tylko powoli się wczuwał! ale potem znacznie przyspieszył, całkiem dla jej przyjemności, albo też dla jej przyjemności, dla swojej, dla ich orgazmów zajebistych! więc na razie tylko ją pieprzył. xd

a ona była pieprzona przez niego xd myślę, że drapała go po plecach i za uchem, po tyłku pewnie też, oddając mu się cała. o jezu, nawet nie wiedziała, że marcel jest aż tak dobry w łóżku... pojękiwała do jego ucha, całkiem zadowolona z niego i z siebie. w każdym bądź razie mocno złapała go za żuchwę, by pocałować ostro i namiętnie. luv.

bla bla bla, było całkiem zajebiście, w ogóle było super. no dobra, bo mi się nie chce opisywać dalej xd więc na razie tylko uśmiechnął się do siebie i kiedy z niej wyszedł, otoczył ją ramieniem i pocałował delikatnie w usta. - jesteś zajebista, cinn. mówiłem ci kiedyś jak bardzo cię uwielbiam? - zapytał się jej i tylko wyrównał swój nierówny oddech. tylko teraz, przytulił ją do siebie.

otuliła się jego nagim ciałem i tylko przejechała językiem po jego ramieniu. - możliwe, acz nie zawsze cię słuchałam, marcel - mruknęła i tylko przeciągnęła się. - nie wiedziałam, że taki ogier z ciebie, prr! - zachichotała w jego ramię i tylko na oślep przeczesała jego włosy, które jak wspomniała, uwielbiała.

zaśmiał się tylko i pocałował ją w nos. - w końcu, teraz moja żona będzie zadowolona. - powiedział z uśmiechem i naciągnął na siebie bokserki, żeby tak nie leżeć, prawda. objął ją znowu ręką jakoś niedbale i spojrzał sie na nią. założył jej pasmo włosów za ucho i pocałował w usta. - mhm, masz jeszcze tą naszą obrączkę? - zapytał sie jej z ciekawości czystej, prawda, mhm.

ona odnalazła gdzieś pod nimi koszulkę marcela, więc włożyła ją. była stanowczo za duża, na dodatek pachniała nim i była przyjemnie ciepła. położyła się na brzuchu, brodę opierając o jego ramię. - no tak, póki co pani powell jest cholernie zadowolona - mruknęła tylko, zlizując smak jego smak ze swoich ust. delyszys. - nie mam jej, odkąd kazałeś mi ją oddać. i nie wiem gdzie jest. ty jej nie masz przypadkiem? - pewnie było jej wewnętrznie przykro, że zgubiła obrączkę, ale nie powie mu o tym!

- mam, chyba jest w szufladzie - powiedział i wstał na chwilę, żeby zaraz znaleźć obrączkę i swoją i jej, jedną mniejszą podał jej a swoją założył od razu. - pani powell, uwielbiam panią, pani o tym wie, prawda. ma pani ochotę na papierosa? - zapytał się i rzucił gdzieś na łóżko papierosy i popielniczkę, żeby zaraz też wziąć zapalniczkę. spojrzał się na nią i położył się obok niej, starał się nie zasnąć, ale po papierosie na pewno to zrobi.