Hard Rock Café

ugrzała swoje chłodne dłonie o filiżankę z kawą, właściwie to chyba nawet lekko się poparzyła. podwinęła rękawy czarnej bluzki, która jeszcze bardziej ją wyszczuplała, w sumie zupełnie niepotrzebnie. - do nowego jorku. właściwie chyba pojadę tam, około września, na stałe - taki właśnie miała plan, bo praktycznie w kopenhadze nic już ją nie trzymało, praktycznie coraz bardziej nienawidziła tego miasta i nie chciała tu mieszkać.

sori, internet!
zaśmiał się pod nosem przyglądając się jej-chciałaś metrem dojechać do nowego jorku?-uniósł brew, też by chciał. upił łyk latte wpatrując się w nią i zastanawiając się czy może jest tak samo pokręcona jak on-następnym razem zabierz mnie ze sobą-powiedział całkiem poważnie. zastanawiał się tylko czy balla coś wcześniej piła albo przyćpała-masz duże źrenice, wiesz?

okej
- nie, nie metrem. chciałam tam lecieć samolotem, ale nie dzisiaj - wzruszyła ramionami i napiła się kawy. - zabiorę. duże źrenice? - zmarszczyła lekko brwi, zastanawiając się ile tabletek dzisiaj wzięła. no tak, dużo. - aha - powiedziała tylko, uciekając wzrokiem, żeby david nie drążył tego tematu.

westchnął cicho odstawiając kubek na bok.-nowy jork jest ponoć fajny i wszyscy go kochają i ponoć w dalszych dzielnicach od centrum nie różni się od zwykłych miast, jest tak samo brudno i jeszcze gorzej śmierdzi-odrzekł na jednym tchu po czym zapalił tego papierosa belli-a co do źrenic to pewno przez to światło. jest strasznie fluorencyjne-pokiwał głową marszcząc czoło i tak nie wierzył w to co mówił.

- wszystko jest lepsze od tej cholernej kopenhagi - mruknęła tylko i dopiła kawę, po czym zapłaciła, pożegnała się z davidem i poszła, bo ja zaraz też lecę, pa. :*

wbiegła do kawiarni z dzisiejszą gazetą. uwielbiała z rana pić kawę, w szczególności jakaś mocną. wchodząc prawie że się przewróciła, ale dont łori opanowała sytuację wyginając się niczym te kobiety w cyrku. przekręciła się na pięcie szukając wolnego stolika gdy już zamówiła sobie ekspresso- ty - wskazała palcem na tja bo przecież się znają, pewno z jakiś spotkań aa - cześć - westchnęła głośno siadając naprzeciwko niego nawet nie pytając się o pozwolenie.

usiadła wygodnie na krześle prostując przed siebie nogi. pociągnęła łyk kawy za nim cokolwiek powiedziała- myślę, że wszystko w porządku - oparła podbródek o nadgarstek uśmiechając się pod nosem - a ty? jak się masz? nie wyglądasz za dobrze. - stwierdziła otwierając gazetę na drugiej stronie i przeczytała na głos nagłówek po czym przeszły ją ciarki bo w gazecie było napisane o jakimś gwałcicielu grasującym w lasach!

wyjęła paczkę papierosów i położyła ją przed sobą. była bardzo ciekawa co takiego przydarzyło się tjowi(? nie umiem odmieniać! xd). czekała na jakąś długą i fascynującą opowieść z jakimś wątkiem kryminalnym w roli głównej. - tak? - zapytała podnosząc lewą brew do góry- więc co cię dręczy? - upiła łyk kawy odstawiając ją na bok. teraz mogła się zamienić w jakiegoś księdza spowiednika. jakie masz grzechy bracie?

zaśmiała się cicho pod nosem. nie spodziewała się, że on może się z kimkolwiek pobić. był chyba chudszy on niej. nie, to nie możliwe. pokręciła głową starając się przypomnieć sobie co robiła przez ostatni tygodnie i dni. - artysty -uśmiechnęła się w jego stronę - to prawie jak ja! - wskazała palcem na swoje papierosy - przez ostatnie dni leżałam w trumnie jedną nogą. znaczy tak mi się wydaje. może przeżyłam śmierć kliniczną! - wydęła usta mocząc jej w gorącej kawie -wczoraj miałam ogromnego kaca, a dzisiaj wpadłam na ciebie - pokiwała głową łapiąc oddech - właściwie to z kim ty byłeś? - zaciekawiła się. zawsze lubiła historie miłosne.

ten awć jest lepszy, no. znowu się zaśmiała, niby ona miałaby znaleźć sobie kogoś porządnego, wolne żarty, sama nie była porządna. tylko zgrywała cnotkę i ułożoną panienkę. zapaliła lucky strike i wypuściła dym z ust i nawet z nosa! ha, taki był z niej miszcz. zagryzła policzki od środka- nie znalazłam - pokiwała głową drapiąc się po ramieniu - i chyba raczej nie szukam. przynajniej nie teraz. jestem zbyt dziecinna na stworzenie jakiegokolwiek związku - ostatnie dwa słowa wymówiła głośniej niż poprzednie. - wyobraź sobie, że nadal nie wierzę, że się z kimś pobiłeś! w ogóle umiesz? - popatrzyła się na niego słodko po czym zaśmiała się chwilę cicho.

no tak, tj zapewne był realistą - no dobra, więc skoro nie chcesz rozmawiać o przeszłości ani o przyszłości. porozmawiajmy o gospodarce albo giełdzie! - podniosła palec do góry po czym się zaśmiała. pocałowałaby go w stopy gdyby cokolwiek powiedział na ten temat bo ona nawet nie była w stanie wyjaśnij pojęcia 'gospodarka'. zagryzła dolną wargę czekając aż on popisze się swoją inteligencją. - więc?

do wieczora!

przyszli tutaj bo mieli blisko z parku. usiedli przy jakimś stoliczku a mathilde zamówiła herbatkę jabłkową i szarlotkę xdd nie miała ochoty na kawę jakoś. ponad to dziwnie zdenerwowana była.

no dobra. pił więc już herbatkę i jadł ciastko. - hm, o czym myślisz mat? - zapytał się jej z czystej ciekawości i tylko zapalił papierosa.

spojrzała na niego zdziwiona. od kiedy to on się przejmuje tym co ona sobie myśli- tym że dali za mało jabłek- powiedziała na szybko- a właściwie to o tym że... skoro nawet cię nie interesuję to nie możesz być moim... przyjacielem. a powiedzmy że za takiego cię miałam- przyjaciel to był eufemizm zeby nie było.

- hm. no cóż - wzruszył tylko ramionami i wymyśl dalej xd

-hmm no cóż- zacytowała podirytowana- tylko na tyle cię stać?- spytała. nie mogła uwierzyć że znowu ma to co mu mówi głęboko gdzieś xdd

wzięła i poszła bo sie wkurzyła znowu xppp