Fishwife statue

bella postanowiła dzisiaj przetestować swoje nowe buty na obcasie. szła więc tędy i pisała akurat smsa. nie patrzyła pod nogi, a to pech, potknęła się i wylądowała na ziemi, a jej telefon gdzieś w okolicach davida. zaczęła przeklinać pod nosem samą siebie za to, że założyła te buty i wstała, otrzepując zwiewną sukienkę. rozejrzała się, próbując znaleźć swój telefon, ale nigdzie nie mogła go zlokalizować, co ją zdenerwowało, nawet bardzo!

sorry, ale coś mi się komputer zacina.
jego ostatnio nawiedzały same wypadki toteż zmartwił się upadającą dziewczyną, a jeszcze bardziej przejął się telefonem, pewno musiał być drogi! gwałtownie schował piersiówkę do kieszeni pociągając nosem i poprawiając swoją grzywkę. na widok leżącej na ziemi dziewczyny od razu wstał pytając się czy nic jej nie jest bo wiadomo, takie upadki kończą się czasami otarciem kolan, czasami złamaniem nogi, a jeszcze czasami skręceniem karku. dejwid miał nadzieję, że upadającą dziewczynę nie spotkało to ostatnie, ale jednak nie bo wstała.-w czymś pomóc, huh?-uniósł brew przyglądając się jej, może właśnie zgubiła szkło kontaktowe albo albo niewidzialnego psa!

- nie, wszystko w porządku, dziękuję - uśmiechnęła się i schyliła się po swój telefon. otarła go ręką, stwierdzając, że ma tylko dwie, niegroźne ryski. na szczęście nie złamała nogi, nie skręciła karku, ani nic takiego strasznego, chociaż bolała ją ręka, na którą upadła. zaczęła sobie ją rozcierać i przysiadła na tym czymś, na czym stoi owa żona rybaka, mając nadzieję, że można na tym siadać.

-pokaż. zobaczę-przyjrzał się jej troszeczke spuchniętej ręce-kiedyś chciałem być lekarzem, nawet dostałem się na medycynę, więc się trochę na tym znam-stwierdził przysuwając sobie ją prawie pod nos-radziłbym ci nie robić dzisiaj gwałtownych ruchów-spojrzał na nią-inaczej ręka ci odpadnie-uśmiechnął się. oczywiście nie mówił na serio. pokiwał głową gasząc papierosa o nogi rzeźby.

też zaczęła się przypatrywać swojej ręce, z wyraźnym przerażeniem. nie miała zielonego pojęcia o medycynie, tylko tyle, co dowiedziała się z doktora house. ;d
- jasne - zaśmiała się, bo pewnie wyczuła tą ironię, a może po prostu nie była aż taka głupia. - dzięki - dodała jeszcze. no cóż, w końcu, tak czy siak, jej pomógł, prawda.

-ale ja mówię na serio-zrobił poważną minę, żeby mu uwierzyła.-widziałem takie przypadki. pacjent myśli, że uderzył się lekko w rękę po czym następnego dnia okazuje się, że trzeba ją amputować-okej, teraz przesadził. zmyślał, ale to może z powodu, że trochę wypił. zaśmiał się cicho pod nosem podciągając nogi pod brodę-żartowałem-powiedział do niej przy okazji przedstawiając się.

- mam nadzieję - tym razem spojrzała na niego z lekkim przerażeniem, no cóż, kto by nie był przerażony. - isabella - też się przedstawiła, rozglądając się za jakąś taksówką, bo pójście piechotą do domu w tych butach nie zdawało się być zbyt bezpieczne, no cóż.

szybko napisał esemeska do patty po czym schował komórkę. w skupieniu przyglądał się jakimś starym budynkom i ludziom wiecznie gdzieś pędzącym. stwierdził, że to takie inspirujące i mógłby tu spędzić noc i następny dzień aby chociaż trochę się natchnąć i w końcu rozpocząć pisać swoją książkę-czy nie uważasz, że tutaj jest pięknie-spytał cicho wyjmując piersiówkę. upił wielkiego łyka spoglądając na jakiegoś bezpańskiego psa, który chyba szedł ku nim.

- jest - przyznała, wcześniej się rozglądając. no tak, kopenhaga była ładna, tak mi się wydaje. spojrzała na psa, lekko wystraszona, no bo kto wie, może miał wściekliznę! cofnęła się o krok i zerknęła przed siebie, na jakiś budynek, czy coś takiego. - naprawdę jest - dodała, po chwili zastanowienia.

jeej, przyszła więc patty, pewnie chciała się zobaczyć z dejwem, nie wiem, byc może. szybko znalazła ten pomnik i tylko podeszła do nich, z uśmiechem, i papierosem w ustach. - hej hej. - powiedziała całkiem zadowolona z siebie i spojrzała się na bellę, znała się z nią bardzo dobrze, znała wszystkich, i potem zaciągnęła sie papierosem. nie wiedziała czy jest mu rzeczywiście potrzebna, czy nie, no ale, nieważne. tylko tak stała, przebierając nogami.

-patty-odrzekł wesoło kładąc ręce na jej kark-znacie się, hm?-chciał być dobrym wujkiem i je zapoznać. lubił zapoznawać ludzi. mógł wtedy opowiadać skąd się znają i wymyślać jakieś niestworzone historie. rozejrzał się wokół-właśne mówimy jak tu jest ładnie, naprawdę-pokiwał głową upijając łyk z piersiówki po czym opadł na zimny podest.-to jest patty, a to isabell-skrzyżował ręce chwilę nimi machając.

uśmiechnęła się do niej. - mhm, ale i tak się znałyśmy - powiedziała z uśmiechem i przyjrzała się dejwowi, pewnie jak tak zrobił, tylko przysunęła się do niego i się do niego uśmiechnęła. - miło że i tak nas znowu przedstawiłeś - powiedziała i tylko zaciągnęła się papierosem. spojrzała się na dziewczynę, a potem pewnie na widoczki. - mhm, ładnie tu, rzeczywiście. - powiedziała i przyjrzała się mu.

- znamy się - uśmiechnęła się do patty. może dawno się nie widziały i takie inne, nie wiem. w każdym razie pewnie pogadali trochę i bella poszła, bo nie mam na nią weny&pilnuję siostry. <3

cholera, chyba kończy mi się wena. wszystko przez to mgmt bo cały czas oglądam ich jakieś wywiady.
pocałował ją na powitanie w policzek po czym rozczochrał trochę jej włosy, które bardzo lubił. były całkiem inne niż jego. znowu usiadł na podstawie obrzydliwej rzeźby, która przyprawiała go o mdłości. miał ochotę na nią narzygać. pewno zrobiłby to gdyby więcej wypił. zapalił papierosa chowając ajpoda do kieszeni.-nic mi się nie chce. mam za ciężką głowę-oznajmił machając nogami.

- okej, to chyba się stąd zabiorę, tutaj jest całkiem nudno, i nie ma co robic. no chodź - powiedziała, stając przed nim i delikatnie podnosząc jego głowę za podbródek i pocałowała go prosto w usta, bo miała na to ochotę. nachylała się nad nim, to tylko patty, miała imprezowe życie, ale na prawdę zaczęła chyba po prostu nastawiac się coraz bardziej na davida. oparła sobie ręce o jego ramiona i czekała tylko na jego decyzje, co będzie chciał dzisiaj z nią robic ;d

-nie-pokręcił głową-tutaj jest całkiem przyjemnie.-zamknął oczy odchylając głowę-patrz. mam fajki, mam wódkę, mam marynarkę-położył dłonie na podeście-żyć, nie umierać, patty-odrzekł spoglądając na nią-chodź. usiądź obok mnie. pooglądamy widoki-zaproponował po czym czekał aż patty usiądzie.

- okej, skoro wolisz tutaj zostac, zostanę z tobą - powiedziała i sobie usiadła i oparła głową o jego ramię. zapaliła papierosa i pewnie spojrzała się na niego, było jej całkiem przyjemnie z nim, niezależnie czy byli w parku, czy mieli papierosy i wódkę, czy jej nie mieli, właściwie gdziekolwiek z nim była, było jej dobrze. - mhm, masz rację, jest tutaj całkiem przyjemnie, szczególnie z tobą - mruknęła, zamykając oczka.

-mhmm-jęknął cicho zamykając oczy-mi też-szepnął podając patty piersiówkę-właściwie to mógłbym tu siedzieć cały dzień i noc i dzień i noc i spędzić tutaj całe swoje życie przy tym brzydkim pomniku-stwierdził wyrzucając papierosa do kałuży-możemy to gówno zniszczyć, dobra?-zaproponował. był dzisiaj nastawiony na destrukcję.

- okej, dobra, najwyżej możemy za to trochę posiedziec w więzieniu ale co mi szkodzi - zaśmiała się i napiła trochę z piersiówki. - ale w sumie, no tak, bardzo brzydki jest ten pomnik, nawet nie wiem kto go tutaj postawił - zaśmiała sie i zaciągnęła się papierosem, mhm, i tylko pewnie spojrzała się na niego. - wiesz, że teraz wyglądamy razem tak siedząc jak para? - zapytała się, pewnie z uśmiechem, całkiem przyjaznym.

zaśmiał się cicho pod nosem-hah, niemożliwe. przecież my jesteśmy przyjaciółmi, dobrymi przyjaciółmi, którzy pomagają sobie w trudnych momentach, prawda?-przyjrzał się jej próbując zgadnąć o czym ona myśli.-nic więcej, po prostu-odrzekł cicho spuszczając głowę i chwytając za piersiówkę. miał ochotę się dzisiaj upić i przenocować niczym prawdziwy hippis pod gołym niebem.

- no tak, jesteśmy przecież tylko i wyłącznie przyjaciółmi - powiedziała jakby chyba do siebie i spojrzała się w niebo, jakby chciała w nim coś wyczytac. nie mówiła nic więcej, zaciągała się tylko papierosem i nawet nie patrzyła na niego, jakby była chyba nieobecna z lekka teraz. nie opierała się już o jego ramię, opierała się tylko i wyłącznie o statuę, jakby już milknąc. odechciało jej się tu siedziec, zaczęło się jej nudzic chyba.

zerknął na nią zagryzając wargę, na której już były liczne strupki. upił duży łyk wódki nachylając się do przodu. chciało mu się strasznie rzygać i czuł, że mózg wychodzi mu już uchem. wyjął paczkę papierosów kładąc ją na kolana. włosy opadały mu tak na czoło i oczy, że nic nie widział. poza czubkiem swojego nosa. przeklnął pod nosem cicho chowając do kieszeni alkohol.

nic nie mówiła, nadal, może nie miała ochoty nic do niego mówic. zaciągnęła się tylko papierosem, i przygryzła dolną wargę, teraz chyba na niego ukradkiem spoglądając. nie wiedziała sama o co chodzi, więc tylko delektowała się ciszą, i nic nie mówiła, jakby czując się winną z lekka. - cholera, przepraszam. - mruknęła i tylko przygryzła znowu wargę, jak mała dziewczynka zupełnie.

-za co?-obrócił twarz w jej stronę. wcale nie był zły, że pomyślała o nich jako o parze, no może troszkę. dla niego to było o wiele za wcześnie. nigdy nie angażował się tak szybko, potrzebował czasu żeby wszystko sobie poukładać i przemyśleć. oparł głowę o kolana wpatrując się w chodnik-nic się nie stało, naprawdę-poklepał ją po ramieniu.

- hm, to ja już raczej pójdę, okej? - powiedziała pewnie z lekkim uśmiechem, było jej strasznie głupio, więc tylko sobie wstała, miała pewnie rumieńce na policzkach, bo tak zawsze jej było, jak była zażenowana. no cóż, spojrzała się na niego, i podrapała się po nosie, i potem szybko odwróciła wzrok, zaciągnęła się papierosem, ale na razie stała tak sobie, wpatrując się w swoje buty. przecież drama zawsze musi byc xd