kfc

przyszła wolnym krokiem podchodząc do drzwi, z których wyczytała tylko tyle, że zamykają o 24, więc powinni spokojnie zdążyć zjeść tego kurczaka, mimo że o tej porze nie powinno już nic się jeść. weszła do środka siadając przy najbliższym stoliku, wcale nie było tłoku.

Wszedł do kfc w jakieś granatowej bluzie z kapturem i tradycyjnie w jeansach. Jego ulubionych zrsztą. Nie musiał długo szukać mad , bo o tej porze nie było wielu ludzi.
- Hej Mad! - uśmiechnął się szeroko i zasiadł do stolika widząc, że mad jeszcze nic nie kupila ;c

- cześć, wygłodniały Wolfku- westchnęła uśmiechając się. była trochę rozmarzona, co pewnie było zasługą wina, które piła przez niemal cały wieczór. - naprawdę chcesz tego kurczaka?- zapytała z zamiarem kupienia owego cholernie niezdrowego jedzenia. jej pytanie było głupie, bo przecież w innym wypadku Wolf by tu nie przychodził i nie wyciągał jej z domu o tej porze.

Oj tam kurczak. Może po prostu chciał miło spędzić z nią wieczór!
- Te
pytanie jest zbędne - zaśmiał się i aż zatarł ręce - Alice nie zrobiła zakupów a
od wczoraj zdążyłem opróznić lodówkę. Zostały tylko kotlety sojowe i mleko. -
wzdrygnął się na samą myśle. Zwłaszcza mleka, bo go nienawidził. Mimo, że było
zdrowe

aż sama zgłodniałam! xd
skrzywiła się słysząc o kotletach sojowych, mimo że chyba nigdy w życiu takich nie jadła, ale sama nazwa jakoś ją odstraszała.
- dobra, to lecę kupić kurczaka, bo w mojej lodówce też niewiele jest- odparła trochę zmartwiona tym faktem. dawniej to ojciec robił zakupy i nie musiała się zbytnio o to martwić, a była ostatnio trochę nieporadna. kupiła tego kurczaka coś do picia i wróciła zadowolona z tacką, która postawiła na stoliku.

ej ja też xd mimo, że zdążyłam wpieprzyć cały półmisek frytek xd
Patrzył na jedzenie jak w obrazek. Nie ma to jak facet. Typowe. Niezdrowe żąrcie, alkohol, pilot i mecz w tv. Po prostu raj.
- Okej więc wybaczam Ci to, że chciałaś mnie uśmiercić! - roześmiał się i napił się koli potem zaczal zabierac sie do kurczaka

- to dobrze. choć po cichu liczyłam, że jednak pozdrowienia od Malkolma ci wystarczą- odparła śmiejąc się radośnie, po czym odgarnęła włosy do tyłu i lekko je upięła. dobrała się do całkiem smacznego kurczaka, a potem do koli. niezdrowo, ale raz się żyje.

- Niee. Malkolm był tylko miłym dodatkiem. - powiedział ze pełną buzią mimo, że to nie wypada - Oczy Ci się błyszczą - stwierdził i dokładnie wiedział, że to z powodu wina, które pewnie zdązyłą opróżnić całe przez dzisiejszy wieczor

- to pewnie przez to mocne światło- stwierdziła wymigując się i zapewne spojrzała gdzieś na swój kubełek z kurczakiem, żeby już nie patrzył jej w oczy. - wcale nie wypiłam aż tak dużo wina- dodała z kącikowym uśmiechem, choć prawda była zupełnie inna, a poza tym Mad. słynęła z bardzo słabej głowy!

- Wiedziałem! - zaśmiał się kiwając głową - Uważaj, bo zostaniesz alkoholikiem! I będę musiał Cię wozić na AA. - tym razem pokiwał kurczakiem po czym się w niego wgryzł i popił kola. podobno nie mozna sie obzerac na noc. ups

- do niczego takiego nie dojdzie. nie chciałabym siedzieć w kółeczku i opowiadać o swoich alkoholowych problemach podstarzałym ludziom, gdyż wątpię, żeby był tam ktoś młody i godny uwagi- odparła bawiąc się słomką z kubeczku z kolą, po czym oblizała wargi, bo skończyła już jedzenie kurczaka, zostawiając zapewne jeden kawałek.

- Pewnie masz racje - pokiwal glowa i wytarl dlonie serwetka, bo sam byl juz pelny. Napil sie koli i odlozyl kubek oraz schowal telefon do kieszeni, bo przeciez ciagle z kims pisal. Patrzyl potem wiec w milczeniu na mad i usmiechal sie ciagle.

pewnie zastanawiało ją z kim pisze i czemu jest taki zadowolony, ale to nie jej była sprawa. zerknęła na swój zielony zegarek, który miała na nadgarstku.
- jeszcze chwila i nas stąd wyrzucą- odparła całkiem cicho, lecz słyszalnie, zbierając na tackę wszystkie rzeczy, bo bałagan mogła mieć, ale tylko u siebie w mieszkaniu.

- Nie śmią wyrzucić Wolfganga Savicy'ego! Jestem w tym mieście zbyt ważną osobistością! - powiedział dumnie wstając od stolika. Powiedział tak żeby wszyscy go usłyszeli. Nie. Nic dzisiaj nie pił ani nie palił pomijajac jednego camela. Patrzyl na mad i powstrzymywal sie by nie wybuchnac smiechem. Jednak sprzedajacym nie bylo wcale do smiechu

- kto cię tak okłamał, Wolfi? chyba tylko ty tak uważasz...- westchnęła uśmiechając się szeroko, po czym wręczyła mu tackę z pustymi opakowaniami, żeby się ruszył i je wyrzucił, a sama skierowała się w stronę wyjścia, poprawiając kardigan i pewnie czekając na Wolfa. a uprzednio przeprosiła obsługę za kolegę ;d

Zgasiła go, bo grzecznie podreptał do kosza i wyrzucił pudełka. Wyszedł przed kfc i objął ramieniem mad.
- Zimno! - wytłumaczył gdy jakoś tak dziwnie a niego spojrzała - I babcia zawsze powtarzała, że jestem wyjątkowy - powiedział pokazując jej język. Lubił się z nią przekomarzać. Hobby.

- no wiesz, co mogła powiedzieć ci twoja własna babcia?- zapytała z uśmiechem pełnym satysfakcji licząc, że po raz kolejny go zgasiła tego wieczoru, który faktycznie nie należał do najcieplejszych, ale po danii nie należy się zbyt wiele spodziewać. - nie chciała robić ci przykrości, to wszystko- dodała dobitnie, cały czas się uśmiechając, ale nie złośliwie.

- Bo ona mni e kochała i nie była tak złośliwa jak Ty. Plujesz jadem Madison - oburzył się i zabrał swoje ramie. Niech marznie! Wsunął dłonie w kieszenie i zaczął rozglądać się za taksówką. Jakaś musiała się tu krecic zwlaszcza o tej porze kiedy zapotrzebowaniejest rownie duze jak w ciagu dnia

chciała coś powiedzieć, ale ugryzła się w język. zrobiło jej się trochę głupio, dlatego też pociągnęła go za rękaw stojąc za nim, chcąc pewnie żeby ją objał.
- faktycznie zimno- odparła cicho wpatrując sie w jeden punkt, nie chcąc być już ani niemiłą ani zbyt sympatyczną, choć to drugie było u niej rzadkością.

Odwrócił się do niej przygladajac sie jej badawczo.
- Masz szczescie, że Cię lubię - zaśmiał się i objął ją. A nawet przytulił. W między czasie podjechala taksówka. A on po prostu wtulił twarz w jej włosy

uśmiechnęła się lekko, bo to co powiedział poprzednio nie było miłe i naprawdę myślała, że jest na nią wkurzony, a wcale by tego nie chciała.
- mhm. chyba mam szczęście- odparła kurczowo ściskając jego bluzę w dłoniach, po czym zerknęła kątem oka na taksówkę, bo taksówkarz pewnie się niecierpliwił.

Odsunął się od niej i zajrzał do taksówki by sprawdzić czy kierowca nie jest podejrzany. Gdy stwierdzil, ze wszystko jest w porzadku zlapal reke mad.
- To co wsiadasz? - zapytal co bylo zbedne bo przeciez by jej samej tutaj nie zostawil

- oczywiście- odparła szybko, bo nie w głowie było jej włóczenie się o tej porze po mieście, mimo iż na pierwszy rzut oka wszystko wyglądało spokojnie i bezpiecznie. ale zapewne Madison wystraszyłaby się każdego najmniejszego szelestu za swoimi plecami.

Więc gdy madison weszla do taksowki wslizgnal sie tuz za nia. Ziewnal przeciagle. Coz sie dziwic. Bylo pozno a mu chcialo sie spac. Gdy taaksowkarz ruszyl. Wolf oparl glowe na siedzeniu w strone mad i patrzyl na jej profil.

- nie patrz tak na mnie- powiedziała wreszcie po chwili milczenia lekko uderzając Wolfa w kolano i wbijając wzrok w drogę, która miała przed swoimi oczami. może troche to jego przypatrywanie się jej ją peszyło, jak zwykle, bo taka już jej natura.