Deptak

Stroget

główny deptak handlowy.

szła właśnie deptakiem,bo wracała tędy do domu od swojej babci.naszczęście nieobdarowała jej kilogramami ciasta&innymi smakołykami.spojrzała na swój zegarek jakiś fajny pewnie i trochę przyśpieszyła,bo musiała jeszcze na jutro jakiś referat przygotować czy coś.

no cóż ona też była troche zamyślona,jakaś zabiegana ostatnio..chyba powinna o siebie bardziej zadbać.nagle oczywiście zauważyła,że ktoś na nią wogóle wpadł- wszystko okej,jestem chyba cała-powiedziała z minimalnym uśmieszkiem na twarzy,przy okazji patrząc się na miłą buzię bastiena.

-gdyby było inaczej,pewnie wystąpiłabym o odszkodowanie-uśmiechnęła się kacikowo,zapewne żartując.- trochę...niestety trochę się zasiedziałam i są tego takie efekty-rozłożyła bezradnie ręce.-tak wogóle to jestem bailey-podała mu rękę.

-o czym się tak zamyśliłeś,hm?-uniosła brew.bo chyba,że to był już zwyczaj,że na kogoś wpadał,nie wiem może to taki podryw.bailey pewnie też ukradkiem jakoś na niego spoglądała,często ale starała się,żeby tego nie zauważył.

-stąd stąd-powtórzyła nawet dwa razy,nie dlatego,że może pomyślała,że nie dosłyszy tylko tak jakoś.zrobiło jej się chyba chłodno,więc poprawiła swój kardigan.może i czytała w jego myślach,a może i nie.-napiłabym się gorącej czekolady,w sumie aż taki mi się nie śpieszy-to była taka mała sugestia.

wylądowali na deptaku, trochę dysząc, bo darla gnała, jakby coś ją goniło, sama nie wiedząc czemu. kiedy znaleźli się oto tu, na owym deptaku z dala od starszej, gnębionej przez gołębie pani, odetchnęła z ulgą, zakładając pasmo swoich długich, ciemnych włosów za ucho.

- uciekłam. - rzuciła, wystawiając mu czubek języka. - ale to przez ciebie. - stwierdziła, uśmiechając się szelmowsko i wsadziła ręce do kieszeni spodni. dziwiła się sama sobie, że tak subtelnie rozmawiała z dylanem, którego znała zaledwie dwadzieścia minut. uznała to za wielki sukces, toteż uśmiechnęła się sama do siebie, pod nosem.

prychnęła śmiechem, chichocząc całkiem przyjemnie. - przez ciebie, bo nie wymyśliłeś nic w kierunku, ażeby pomóc tej biedaczce, a za to obalałeś każdy mój pomysł. - odparła, spoglądając na niego złowrogo, po czym uśmiechnęła się kącikowo, bo przecież to wszystko było w żartach, c'nie, c'nie !

no tak, zapewne nie sypia w koszulce supermana, jak seth. xd a szkoda ! bo to by go podbudowało do działania, no ale cóż, cóż.
- ok. - skwitowała, kiwając twierdząco głową, po czym uśmiechnęła się łagodnie i wyciągnęła z torby, do której zapewne uprzednio wsadziła paczkę papierosów - owe właśnie i zapaliła, wyciągając w stronę dylana, spojrzawszy na niego pytająco, czy czasem nie chcę zapalić, też.

ojej. biedny nie potrafił odmówić, to przykre.
- tylko troszeczkę. - mruknęła, uśmiechając się łobuzersko, kiedy wyciągał papierosa. podała mu swoją zippo, zaciągając się. - jak większość palących. - zaoponowała, wypuszczając dym nikotynowy, gdzieś w bok, żeby nie prosto w jego twarz, bo to niemiłe, etc, z doświadczenia swego wiem i ona też.

- i o to chodzi, mi wcale nie przeszkadza i nie zamierzam rzucać. - rzekła, uśmiechając się promiennie, po czym zaciągając się papierosem, podeszła do szyby owego sklepu i przykładając ręce do niej, mrużąc oczy i przytykając głowę do dłoni, żeby lepiej widzieć, spojrzała za nią i ujrzała całkiem miłą sukienkę, gdyż, yż był to sklep z odzieżą, dlatego też przyciągnął uwagę darli. stwierdziła, że musi kiedyś wstąpić tu, jak będzie na zakupach, po czym odwróciła twarz w stronę dylana i napotkała jego uśmiech. zarumieniła się trochę i oparła o szybę plecami, wypuściła dym tytoniowy nosem, przyglądając się papierosowi, trzymanemu w dłoni.

miała piegi, które uwielbiala, bo ja jej tak nakazuję i ogólnie była ładna, c'nie. xd
- bo nie jestem, bardziej ze mnie mol ksiązkowy, niż zakupoholiczka. - wykrztusiła jednym tchem, bo zaczęła dławić się dymem tytoniowym, który znalazł się w jej płucach niespodziewanie i bez ostrzeżenia. odchrząknęła, po czym wyrzuciła niedopałek papierosa, gdzieś hen. ale w sumie, to że nie była zakupoholiczką nie znaczyło, że nie ubierała się, jak człowiek i jej uwagi nie przyciągały ubrania, co też powiedziała dylanowi, mrużąc oczy, bo stał trochę pod słońce.

roześmiała się, całkiem przyjemnie słysząc jego przemyślenia, po czym krótko się zastanawiając rzekła, że raczej gorsze jest być molem książkowym, zaszytym w domu i nie wytykającym nosa z poza niego. uśmiechnęła się łagodnie, przeczesując niesforne włosy, dłonią w tył z nadzieją, że kolejny raz nie pozbawią jej widoku na świat. przygryzła dolną wargę zastanawiając się, czy dylan właśnie stwierdził, że ona jest tą oto osobą, ale było jej to obojętne, gdyż po pierwsze nią nie była, bo owszem lubiła czytać książki, ale jedynie na świeżym powietrzu i często były one zwiazane z medycyną, a po drugie sądziła, że nie ma znaczenia, to co dylan o niej myśli, bo pewnie już więcej się nie spotkają, co wcale jej nie satysfakcjonowało, bo zdążyła polubić go.

- ja nie jestem jeszcze w tak zaawansowanym stadium. - powiedziała, uśmiechając się dziarsko w sumie dumna z siebie, bo ta odpowiedź wydawała jej się najbardziej odpowiednia i neutralna. podrapała się niezgrabnie, po kości policzkowej, kolejny raz dzisiaj już mrużąc oczy, kiedy to spojrzała na dylana. - chodźmy gdzieś, bo to słońce wypali mi oczy. - zaoponowała, uśmiechając się kącikowo i przestąpiła z nogi na nogę.

- jestem za. - rzekła, zamrugawszy kilkakrotnie rzęsami, po czym zapewne poszli. zacznij. ;x

szła, pewnie z kotem pod pachą, który rano uciekł jej po raz kolejny. obiecała sobie, że nie spuści go już z oka i będzie towarzyszyła mu cały dzień, mimo iż owy kot chyba nie darzył olivii sympatią, bo przy okazji podrapał jej ramiona do krwi.

amelia szła, wracała pewnie z jakiegoś sklepu miłego bo miała w ręce torbę z jakąś nową bielizną bo na punkcie jej ma ogólnie fiksa, tak kocha ją kupować toteż często można ją spotkać w takim sklepie albo tak jak teraz z siateczką z odpowiednią zawartością, ubrana była dość lekko, jakieś spodenki krótkie jeansowe opinające na jej tyłku, do tego jakiś t-shirt z miłym napisem i dość wysokie 9cm szpilki, których dźwięk mieszał się w tłumie. oglądała się naokoło, a na oczach miała okulary przeciwsłoneczne, które wyglądały z daleka jakby były takimi zwykłymi, miały przezroczyste szkiełka ,taki wynalazek.

jbc ja wysłałam na tamte twe konto pw.

tak przystanął przed przez co zasłonił jej nieco słońce. spojrzała na niego i przymrużyła oczy bo nie do końca umiała sobie przypomnieć czy go zna, jednak po chwili dość krótkiej doszło do niej że to on, znaczy że go zna ofc. ściągnęła okulary i wczesałe je w swoje piękne włosy. - hej.- powiedziała i uśmiechnęła się kącikowo. - tylko tyle na powitanie?-spytała i uniosła nieco wyżej brew.

spojrzała na niego kątem oka i uśmiechnęła się zalotnie. spojrzała na niego tymi swoimi niebieskimi oczętami, które były jej wielkim atutem. -okej, może być.- powiedziała i poprawiła nieco swój t-shirt i odsunęła się też nieco. zastukała z dwa razy swoimi szpilkami i przyjrzała mu się.- ciekawa jestem co Cię z paryża aż tu wyniosło- powiedziała aksamitnym głosem dalej na niego patrząc, w sumie zdziwiła się że koło niego nie było jakieś dziewczyny, może nie zdążył jakieś dziś wyrwać.

narzekać nie narzekała to prawda, dobry był w łóżku to fakt. chwyciła się jego ręki, słuchając go uważnie co jak co ale na to że byli tak ze sobą ,jeżeli to tak można nazwać to amielia zawsze umiała słuchać i lubiła to robić, chociaż to wszystko mogło zawsze ograniczać się do zaspokajania swoich potrzeb. -a to w sumie dziewczyna musiała mieć szczęście chyba skoro facet za nią poleciał.- spojrzała na niego. -ale też może i była głupia bo widać nie jesteś z nią,a mimo to zostałeś. dlatego też, raczej nie warto robić takich rzeczy tylko to co jest dobre dla nas, nie sądzisz?- uśmiechnęła się lekko, tak ona się już parę razy sparzyła i by takiego czegoś w życiu nie zrobiła, bo widać jak to się kończy.

wyszła z założenia że po prostu nie wszyscy mogą mieć szczęście do wszystkiego, tak jest, nikt nie może mieć wszystkiego. - to dobrze że tu chciałeś, bo ja też chciałam, znaczy chciałam się wyrwać z francji a to było jedyne miejsce gdzie mogłam- powiedziała i lekko się uśmiechnęła. spojrzała przelotnie na ich splecione dłonie, ale nic nie powiedziała. - pobiję Cię, moi myślą że jestem dziewicą.- powiedziała tak bo to prawda, oni tak myślą.

no tak zgadzam się, tu nie mogli skoro ona tu od niedawna jest, poza tym dobrze że im się miasta zgrały to tak może być. w sumie dziewczynie też było jedno co sobie inni o niej myślą, bo co się innymi martwić, niech lepiej patrzą na siebie. spojrzała na niego poważnym wyrazem twarzy, jednak na jej ustach jak zawsze gościł lekki uśmieszek. - nie, nie żartują, widać nie są bystrzy- tak widać nie są, skoro nawet nie wiedzą o tym. i tak 'dobrze' znają swoją jedyna córke.

Oparła główkę lekko o jego ramię i uśmiechnęła się delikatnie.- niech żyja dalej swoją bajką, bo chyba w niej im dobrze- podsumowała owy temat, bo tak dużo nie wiedzieli, nawet bardzo dużo, bo ona do grzecznych nie należała, choć za taką ją uważano. uniosła wzrok na jego twarz.- hmm w sumie nie wiem, możesz mnie na kawę porwać albo do baru czy gdzieś, gdzie chcesz daję Ci wolną rękę- uśmiechnęła się uroczo i rozejrzała trochę po ludziach którzy ją otaczali, pierwszy raz odkąd do niej zagadał znów się tak głębiej rozejrzała.

wracała sobie skądś, nie wiem skąd, załóżmy, że z kina na przykład. bo zachciało jej się iść do kina. przysiadła na ławeczce, chociaż było już późno, ale może było ciepło i wcale nie chciało jej się wracać do domu.