Hotel Admiral

-wiedziałem-pokręcił głową, grzebiąc w kieszeniach. niczego nie szukał tak naprawdę, ale to było jego przyzwyczajenie. albo grzebał tam, bo chciał znaleźć jakiegoś czekoladowego batonika, albo więcej żelek od mart.

-boję!-wyszczerzył szeroko. w sumie może i troszkę się bał, ale naprawdę starał się tego nie okazywać-chodź już, jestem głodny-zawsze był głodny w sumie, taka miniwada, trzeba go dokarmiać. nie nosił tabliczki 'zakaz karmienia luka'.

-bardzo możliwe, można to wyleczyć?-zamknął drzwi i padł na łóżko. potem wstał, rzucił gdzieś torbę i rozejrzał się. w sumie, nie zdziwiłabym się, gdyby on był jakimś gejem, czy cośxd.

-jak na przykład?-ale on był naprawdę nieśmiały i nieasertywny, więc jeśli nawet jest tym gejem, nie będzie umiał jej powiedzieć nie, biedaczek xd. ale może, jeśli jest, nawróci go na prostą drogę. możliwe, że miał jakieś złe doświadczenia. nie wiem jeszcze, czy będzie tym gejem,noxd.

no dooobra. był bardzo uległy i zrozumiał przekaz, serioserio. uśmiechnął się nawet trochę, chyba lubił się uśmiechać. możliwe, że nawet odpowiadało mu takie leczenie, nie wiem nadal nooo-kolejny świetny plan-wędrował gdzieś dłońmi po jej plecach.

jesteś niewyżyta wciąż xddd. uśmiechał się trochę do siebie, bo jednak martinique była bardzo ładną martinique, a on nie musiał robić nic specjalnego, żeby ją zaciągnąć do łóżka, ahaha. zrobił to wszystko podświadomie czyli chyba. luke miał drugie dno. nie żeby mu się jakoś spieszyło, czy coś. zawędrował do jej paseczka jej szlafroka, który to szybko rozwiązał.

bardzo możliwe i prawdopodobne, że za chwilę była bez szlafroczka zupełnie, a on w końcu dotarł do jej pleców, nigdy nie wiem jak to się odmienia xd. więc wędrował teraz gdzieś w okolicach pleców właśnie. no trochę jednak był nieśmiały.

zajął się więc całowaniem obojczyków martinique, możliwe, że obojczyki były jedną z jego ulubionych części ciała. potem całował szyję i piersi, ale to nie jednocześnie, nie miał takich mocy niesamowitych.

bardzo dobrze, nie wyobrażam sobie luka jako ojca, on z resztą też nie. no w każdym razie całował, całował, aż w końcu wszet! uznajmy to za sukces, biorąc pod uwagę jego wcześniejsze problemy natury orientacyjnej xd.

no i był superfajny seks, oboje mieli nawet orgazm, bo ja serio nie potrafię tego opisywać xdd. w każdym razie, jak skończyli, nawet się nie zmęczył superbardzo, to pocałował ją prawie prosto w usta i padł trochę obok.

-w ogóle-w międzyczasie, kiedy jej nie było, znalazł bokserki i założył je, ale potem wrócił do swojej poprzedniej pozycji i poprzedniego półuśmieszku-i chyba nie mam już tej nerwicy natręctw, czy co to tam było-był z siebie dumny, chociaż wiadomo i tak dalej, że nic mu nie było.

-tak, wiem i bardzo mi ten fakt odpowiada-było mu miło, sympatycznie i nie chciał się nigdzie ruszać-nie wiem, czy nie gryziesz, nie sprawdziłem jeszcze-uśmiechnął się, trochę jak cwaniak może, ale to zupełnie nieświadomie, i pocałował martini www obojczyk, taktak.

soraskas, że tak długo.
-ale jednak gryziesz. może powinienem znów zacząć się bać?-zaczął rozważać tę opcję, nadal uśmiechając się nieświadomie i smyrając ją po ramieniu. okej, wcale tego nie rozważał. żeby zacząć się jej bać, musiałaby mu chyba oderwać głowę i obie nogi a potem je usmażyć i zjeść, czy coś takiego xd.

-to kolejny świetny plan. powinnaś studiować jakieś planowanie zamiast tej psychologii. jestem pewien, że byłabyś najlepszą studentką na roku-a on mógłby powiedzieć, że to on odkrył jej talent i zostałby sławny. prowadziłby jakąś szkołę dla nieodkrytych jeszcze ludzi, zarabiałby miliony i opłacał kolejne studia martini.

-mam taki plan-zaczął i opowiedział jej swój świetny plan o tym, że to on ją odkrył i tak dalej. i kiedy skończył pocałował ją w obojczyk a potem w usta, dając jej czas na przemyślenie jego planu i zdecydowanie, czy wprowadzają go w życie, czy jednak zostaje przy swojej psychologii-pachniesz truskawkami-no okej, może niebardzo odkrywcze.

-tak, to byłoby ciekawe. gdybyś studiowała planowanie, mogłabyś zaplanować, na jakie studia ja powinienem pójść, wciąż nie wiem-to bolało go najbardziej :C. trochę to czasem przeżywał, że nie miał żadnych konkretnych zainteresowań i nie wiedział wciąż, co chce robić w życiu. najchętniej ciągle łaziłby bez celu i bazgrał w swoim słodkim notatniczku bez sensu.

-andrew czy ktoo?-zainteresował się trochę, albo nawet bardziej, ale oczywiście tego nie okazywał. czyli był typem, który ukrywal swoje prawdziwe uczucia i tak dalejxd. no więc podniósł się na łokciach i rozejrzał. chciał może sprawdzić, czy nie ma nikogo oprócz nich w pokoju.

-mhm, tak, jasne, okej-czyli było okej i tak dalej, albo po prostu ukrywał w sobie te złe emocje xd. no i kiedy wyszła, poszedł spać.