Ritz Hotel

w londynie taki!
więc, więc! przylecieli sobie do londynu, ulokowali się gdzieś w pokoju i tylko sobie ona usiadła na brzegu łóżka. - mhm, no dobra, więc, jimmy. nie uważasz, że to jest całkiem krejzolskie, taki wylot do londynu, całkiem spontaniczny? - zapytała się go i tylko oblizała usta, ściągając swoje spodnie, całkiem seksi ;d

no właśnie, pewnie jimmy wziął im mega apartament gdzieś na ostatnim piętrze ritza :) w każdym bądź razie teraz leżał na brzuchu na łóżku i jakże zręcznie kręcił skręta. o dziwo, z nieco podwojoną dawką, bo jeśli miał być dla nich obu. spojrzał na nią i zdębiał xd przez dobrą chwilę lustrował jej nogi i pośladki wzrokiem. - to jest bardzo krejzolskie. i spontaniczne, acz bardzo mi się podoba - mruknął i tylko uśmiechnął się do siebie. - na dodatek znów jestem w domu!

położyła się obok niego i tylko pocałowała go namiętnie w usta. - zajebiście smakujesz. hm, pokażesz mi miasto, nieprawdaż? bo wiesz, w sumie to skoro tutaj mieszkasz, pokażesz mi co i jak, różne dziwne rzeczy! - zaśmiała się i podrapała go po podbródku. - teraz mamy czas dla siebie, możemy robic co tylko chcemy i co się nam żywnie podoba. wrócimy kiedy tylko chcemy, będziemy sobie łazic i takie różne głupoty - zaśmiała się i tylko oblizała usta.

odstawił skręta i popatrzył na olgę, przy okazji też oblizał swoje usta, które nię smakowały! - hm - skwitował na to, że zajebiście smakuje i nachylił się nieco nad olgą, napisałam amandą xd - pokażę. jutro? zabiorę cię na oxford street i jakieś dobry obiad na china - powiedział, zastanowiwszy się nieco. nad resztą zwiedzania pomyśli potem, w późniejszych dniach, jakoś nie chciał obchodzić całego londynu w jeden dzień. poza tym mieli z olgą spędzać fajnie czas, ćpając! - różne głupoty! myślałem, że jesteśmy przyjaciółmi, olga - bo on nie jest wcale jakąś seks maszyną, podrapał ją po ramieniu.

- mhm, znaczy takimi mieszanymi przyjaciółmi, bo wiiesz przecież że nie istnieje tak na prawdę przyjaźń między facetem i kobietą. to takie jakieś w ogóle abstrakcyjne dla mnie pojęcie. bo wiesz, przyjaźń jest dziwna, ale między facetem i kobietą nie istnieje. zawsze któreś przekracza granicę - zaśmiała się i pocałowała go w nos. uśmiechnęła się do siebie. - ty mi wszystko pokażesz, ty mi wszystko wyjaśnisz, jesteś fajny - pokiwała głową. okej, no dobra, olga zawsze miała na niego ochotę.

- wytłumacz mi pojęcie 'mieszani przyjaciele' - rzekł, rozbawiony i położył się na plecach, o dziwo blisko niej, nawet bliżej niż zamierzał! westchnął tylko i popatrzył badawczo na jej profil. on zawsze ją lubił, nawet wtedy, kiedy nie nosiła stanika :) nawiązuję do tego, że jako dzieci strasznie za sobą przepadali, nawet gdy jedynym słowem, który jimmy umiał powiedzieć po niemiecku było 'tschus'! założył za ucho spadające na jej twarz włosy. - będziesz musiała uzbroić się w cierpliwość, jestem strasznie wymagającym przewodnikiem!

- mhm, no dobrze dobrze. wiem wiem. ja dzisiaj śpię z tobą, nie chce mi sie isc do swojego pokoju, mam nadzieję, że ci nie będe przeszkadzała, prawda? jestem w końcu twoja przyjaciółką. a mieszanie przyjaciele to tacy, którzy nie tylko ze sobą rozmawiają, ale też wychodzą ze sobą na kolacje i całują się i takie tam głupoty - zaśmiała się i tylko oblizała usta. - zmęczona jestem, wiesz? ojej, londyn, jutro już się nie mogę doczekac tego wszystkiego! tylko po kolei wszystko poproszę, okej? - ziewnęła i tylko przygryzła wargę.

ojej, po wysłuchaniu jej, znów położył się na brzuchu, wsparty o swoje łokcie i obserwował ją. zaraz, całkiem niespodziewanie zaczął ją całować po ramieniu, skoro uznała, że mogą to robić. na dodatek jimmy był tylko facetem, który lubił kobiece pieszczoty, ale to nie jest mężczyzna pokroju sida czy julka, o nie! - mówisz, że mogą się całować? - zapytał między owymi pocałunkami. - po kolei, pomalutku i w ogóle... zorganizujemy plan wycieczki i tak dalej. jutro - zaznaczył.

to tym lepiej dla olgi, bo ona lubiła opiekowac się chłopcami właśnie jego pokroju, romantykami, którzy byli całkiem milusi! więc na razie tylko uśmiechnęła się do niego i pogłaskała go po policzku, żeby teraz kilka razy go musnąc w usta. uśmiechnęła sie do niego i tylko przygryzła wargę, mhm, jego, na doatek. uśmiechnęła się do siebie i oblizała swoje usta. - mhm, całowanie jest też okej. no dobrze, idziemy spac? - zapytała się go, przytulając się do jego ramienia.

on międzyczasie zdjął swoją koszulkę i disle, które jakoś wyjątkowo go uwierały i tylko wsunął się pod świeżą pościel, którą przygotowały im pokojówki, pewnie okrył też i olgę. leżąc na brzuchu, otulił ją swoim ramieniem, uprzednio idąc za jej czynnościami i przejeżdżając językiem po olgowych wargach. o blancie zapomniał, biedny! przynajmniej będzie miał na rano. - jak tam chcesz, ja pewnie trochę powegrtuję, ciężko mi zasypiać w nie swoim łóżku - zwierzył się jej. - dobranoc? - zapytał całkiem cicho i pocałował olgę w policzek, na dobranoc właśnie.

- dobranoc - poszła spac ;d