AURELIA

nie lubię cię xd
ona pewnie oblizała swoje usta i w ogóle, uśmiechnęła się do niego wdzięcznie, bo przecież skąd mogła wiedzieć o owej piance? zaprowadziła go do kuchni, a sama zaglądnęła do lodówki. - no nie wiem, chcesz się czegoś napić? - na szczęście miała coś w lodówce, nie tylko światło i powietrze. - mam, hm... piwo, polską wódkę, breezery? - popatrzyła na niego, z zastanawiającą miną.

nie wiem co dalej, ej, no...
sama wymyśl coś xd\nie umiem dzisiaj nim grać xd

umarli xd

xddd

przyszedł do niej, zombie, nie, albo nie. przyszedł i zapukał. skoro chciała, jest ostatnią dziewicą w kosmosie, będzie miał się czym chwalić! xd

tak myślę, że ona specjalnie go tu zaprosiła i wcale się z nim nie prześpi xd jakaś drama? :d w każdym bądź razie załóżmy, że orelia spędziła ostatni tydzień gdzieś z rodzicami w las vegas i trochę jej się odmieniło. w sensie będzie taka, jaka miała być. usłyszała pukanie i wstała z fotela, by otworzyć drzwi. - brooklyn, cześć - mruknęła do niego, nieznacznie przeczesując palcami swoje świeżo ułożone włosy.

nieeeeeeeeeeeeeeee xd - cześć aamm.... znaczy aurelio! - powiedział z uśmiechem, o mało co nie pomylił imion, bo ostatnio spał z jedną amelią i pewnie mu się podobało. a teraz tylko pocałował dziewczynę w czoło na przywitanie. - hm, no więc, kosmici cię porwali, czy ci się nagle poprzemieniało w tej małej słodkiej główce? - zapytał się jej i zdjął kurtkę, jakoś niezbyt mu się chciało wierzyć, że chciała się z nim przespać xd

czyli mają uprawiać dziki seks? :d i to dziewiczy! uśmiechnęła się do niego z przekąsem i zamknęła za nim (na klucz!) drzwi. obróciła się przodem do brooklyna, obciągając swoją krótką sukienkę i uśmiechnęła się do siebie. - ależ jesteś drobiazgowy, brooklyn - mruknęła, podchodząc do niego i jednocześnie przejeżdżając palcem wskazującym po jego obojczyku. oh wow, naprawdę odmieniło jej się w tym vegas. no, w każdym bądź razie w sprawach seksu zainspirował ją pewien barman z polski. nieważne, chciała dzisiaj albo uprawiać dziki seks z brooklynem, albo zwyczajnie go powkręcać. zmarszczyła brwi. - nic mi się nie pozmieniało, zawsze chciałam uprawiać seks, akurat wypadło na ciebie i masz babo placek - powiedziała całkiem poważnie, swoja drogą po polsku. - więc zdecyduj się, hm?

on nie zna polskiego, znaczy, wątpię żeby znał xd no dobra, ale nieważne! spojrzał się na nią i tylko pocałował prosto w usta. - mhm, no dobrze, dobrze, nie będę już taki drobiazgowy przecież. skoro tak chcesz, to może najpierw się czegoś napijemy? - powiedział, pewnie drażniąc się teraz z nią, skoro ona się z nim ma bawić, to dlaczego on się z nią nie będzie bawił. spojrzał się na nią i tylko poszedł do barku, gdzie nalał sobie szklaneczkę whisky, pewnie mu smakowała. - dobrą masz tą whisky, mhm - powiedział jak koneser, prawie że!

tak sobie myślę, że może ich łączyć tylko czysta przyjemność, niczym na początku chuck i blair xd nieważne, ona pewnie co chwile mówiła po polsku, więc brooklyn ogólnie miał problem :d w każdym bądź razie oblizała wilgotne usta smakujące brooklynem i jego papierosami, po czym odprowadziła go wzrokiem. - tak? przywiozłam ją z polski - mruknęła, sobie nalewając może jakiegoś drinka z dobrą wódką. złapała też za jednego papierosa tuż obok barku i spojrzała na brooklyna. - więc, co tam, ogierze?

spojrzał się na nią i tylko napił się trochę jeszcze. musiał się rozgrzać, bo jakoś tak mu dziwnie było rozdziewiczać dziewczyny, szczególnie młodsze koleżanki z liceum, które znał znacznie wcześniej. albo musi się porządnie upić, albo ona musi coś zrobić w tym kierunku. spojrzał się na nią i tylko przyciągnął ją do siebie. - hm, co u mnie. nic ciekawego, życie jak życie, płynie i ciągnie się jak rzeka - wzruszył ramionami. pewnie zostanie w przyszłości jakimś mądrym filozofem, nie wiem.

jak rozgrzać, on powinien się na nią rzucić i rozdziewiczyć przy ścianie xd w każdym bądź razie orelia i napiła się swojego drinka i odpaliła waniliowego slima. złapała za szklankę i usiadła tuż przy nim. obserwując go, pewnie doszła do wniosku, że to co robi nie ma najmniejszego sensu i jest totalnym głupstwem, ale co to za różnica, skoro brooklyn jest tak samo niemądry jak ona? przymknęła oczy. - i kogo teraz aktualnie pieprzysz? - zapytała, czysto retorycznie, mając na myśli z kim się teraz spotyka.

- kochanie, to moja mała słodka tajemnica. - powiedział pewnie teraz już nie bawiąc się z nią w sentymenty, tylko przyciągnął ją bardziej do siebie i pocałował namiętnie. w międzyczasie, pozbył się bardzo zręcznie jej bluzki, skoro już miało między nimi do czegoś dojść. więc na razie tylko ściągał jej ciuchy, robił co mu się żywnie podobało. więc, całował ją po całym ciele, pewnie już w ciągu ułamków sekund, nie miała na sobie nic, prawie nic, znaczy, umówmy się że prawie nic xd no dobrze. więc, na razie położył ją na kanapie.

pisnęła pewnie, kiedy z nią tak manewrował na kanapie, chichocząc. - jesteś kretynem, brooklyn - mruknęła do jego ucha, wplatając palce w jego włosy. polizała go w ucho, jednocześnie zsuwając jego koszulkę gdzieś na ziemię. jęknęła, wyginając się w koci łuk pod wpływem jego pocałunków. - seksownym kretynem - dodała jeszcze, ku ścisłości i tylko przejechała dłonią po jego kroczu, które nieznacznie zaczęło opinać jego spodnie xd sama aurelia natomiast czuła się dziwnie, chciała krzyczeć, jęczeć i wszystko naraz, choć jeszcze w nią nie wszedł! w każdym bądź razie to brooklyn, a wierzę, że on wiedział co należy robić z dziewczynami.

więc kiedy pewnie tylko była już całkiem naga, wszedł w nią najpierw całkiem powoli, potem znalazł jakiś rytm, który im odpowiadał. więc na razie całował ją po całym ciele, dbał o nią, jak nigdy. więc, no tak, starał się o to, żeby było jej dobrze, jak tylko mógł! drażnił ją, przytulał, całował. robił z nią co tylko chciał. no i wiadomo, no tak tak, starał się ją zadowolić, jakoś tak fajnie.

oplotła go swoimi łydkami, jęcząc chwilę. pewnie ja zabolało, polała się też krew, na szczęście kanapę miała czarną, więc nic nie było widać. jedną dłoń trzymała na plecach brooklyna, które były już nieco podrapane, drugą ściskała poduszkę, którą miała pod ręką. pewnie czuła się jak w niebie, lub w jakimś innym raju i pozwalała właśnie, by brooklyn robił z nią wszystko. lizała go od czasu do czasu po uchu, głośno oddychając!

nooo, więc kiedy już doszedł, wyszedł z niej, kładąc się gdzieś obok niej na kanapie. objął ją ramieniem i pocałował jeszcze raz. - jesteś teraz już pełnoprawną kobietą. przynajmniej nie odstajesz od reszty - zażartował i tylko podrapał ją po ramieniu. - mhm, no właśnie. jesteś tak czy inaczej cudowna. cudownie powalona - powiedział z miłym uśmiechem, naciągając na siebie bokserki, mhm.

oddychała wciąż głośno, kładąc sobie dłoń na piersiach, coby go wyrównać. wpatrywała się w sufit, chciała krzyczeć, tańczyć i wszystko na raz, choć starała się opanować. spojrzała na brooklyna, sięgając po swoją sukienkę, którą niedbale założyła i zaraz położyła się na brzuchu, by wolną ręką drapać chłopaka po plecach. - cholera jasna, jesteś genialny w tym co robisz, brooklyn - powiedziała z seksowną chrypką w głosie. - nie dziwię się, że każda dziewczyna jest twoja.

- wiem o tym, mała. wiem, doskonale o tym wiem. każda jest moja, każda mnie chce. ale dzisiaj to ty mnie masz. hm, no widzisz, mała. jesteś już całkiem dorosła. - powiedział z uśmiechem i pocałował ją w szyję, robiąc jej malinkę. rozejrzał się dookoła, pewnie tylko oblizał usta. - napijemy się za to? wiesz, w końcu trzeba to uczcić, nie odstajesz od koleżanki bianki - zaśmiał się znowu i musnął jej usta. spojrzał się na nią, była taka niewinna, pewnie się w nim zakochała.

- to jakiś przywilej mieć ciebie, tak? wow - zironizowała tylko, pewnie też całując go iście namiętnie i francusko. zaraz potem wstała leniwie i podała im szklanki z alkoholami. oparła się o jego brzuch i krocze, w sensie rozumiesz jak siedziała? w każdym bądź razie zaśmiała się i stuknęła ich szklanki. - odstaję, nie odstaję, nieważne. ważne, że się dobrze bawiłam! może i tak samo jak ona - powiedziała, właściwie to czuła się dziwnie, nawet się w nim nie zakochała (chyba, że nieświadomie), a właśnie uprawiała z nim niebanalny seks. hm.

- to bardzo ekskluzywny przywilej. należysz do wyjątkowych wyjątków, które trzeba pielęgnować. jesteś takim, można powiedzieć że przypadkiem szczególnym. takim małym vipem. - powiedział z uśmiechem i napił się teraz ze swojej szklaneczki. pocałował ją w nos. - mhm, nie wiem jak ona się bawiła, bo jej nie znam, a jeszcze nie mógłbym jej znać, jej chłopak by mnie chyba pobił - zaśmiał się, pozdrawiamy brata amandy <3 no dobrze, więc na razie tylko przeciągnął się i ziewnął.

- och nie! i co zamierzasz z tym wyjątkowym, małym i marudzącym vipem zrobić? - zapytała, śmiejąc się. dobrze, że było ciemno, przynajmniej mogła bez skrupułów drapać go za uchem. - pozwolił byś się pobić? myślałam, że umiesz się bić, masz śmiertelnego prawego sierpowego i znasz każdą bojówkę tego miasta? - zapytała, popijając swojego drinka. okej, miała cholernie dobry humor, śmiała się też od ucha do ucha! położyła się na plecach, obracając twarz w stronę brooklyna.

- hm, no wiesz, nie wiem w jakiej kondycji w końcu jest jej chłopak, może to jakiś rosły goguś napakowany. i co ja bym wtedy zrobił, co? - zapytał się jej, całkiem poważnie. napił się też jeszcze swojego drinka. - a z tym małym marudzącym dzieckiem szczęścia poradzimy sobie, nie bój się, będzie dobrze - powiedział z uśmiechem i tylko pocałował ją w czoło. - hm, no to jak, idziemy spać, bo ja dzisiaj już jestem zmęczony, czy coś - powiedział ziewając, bo ja jeszcze musze brata zrobić xd

jakiego brata? xd
- aha, z pewnością. i nie jestem dzieckiem szczęścia, głupku - mruknęła, przysuwając się nieco w jego stronę, skoro mieli spać razem i to na kanapie... wyczarowała też kołdrę, okrywając ich. - to dobranoc, chłopcze - złapała go za szczękę, całując w sam środek ust.

brata dla amandy xdddd
no dobra, więc poszli spać!