jamie

heather najwidoczniej uznała, że jest mu to obojętne. - rozumiem - powiedziała cicho, cofając się o krok. zaczęła szukać telefonu po kieszeniach, żeby zamówić taksówkę.

-nic nie rozumiesz!-powiedział w nagłym przypływie energii i złości. wstał i stanął na przeciwko heather. -nie pozwalasz mi niczego wyjaśnić, a jak już to mi nie wierzysz! proszę bardzo, jeśli wolisz tak to rozegrać...-nagle to jemu zachciało się płakać, ale przecież jest facetem, nie :d? zagryzł tylko wargę i odsunął się od h. siadając tym razem na pobliskiej ławce.

- przepraszam - powiedziała cicho, siadając obok niego. - po prostu bardzo cię kocham, to logiczne, że jestem zazdrosna i nie skaczę z radości słysząc, że będziesz miał dziecko z inną - wzruszyła ramionami.

-cholera-powiedział ukrywając twarz w dłoniach. -ile razy mam ci jeszcze powtórzyć? ona nie jest ze mną w ciąży!-prawie, że krzyknął nie zważając na ludzi przyglądających się im. nie chciał tak na nią nakrzyczeć, ale był mega zły.

sama nie wiedziała co powinna powiedzieć i zrobić. pokiwała tylko ze zrozumieniem głową, mając nadzieję, że jamie mówi prawdę. - wierzę ci - powiedziała cicho, zerkając kątem oka na ludzi, którzy pewnie potraktowali ich jak wyjątkowo ciekawy spektakl.

spojrzał na nią leciutko się uśmiechając. -hmm, jeśli chcesz... jeśli nie jesteś gotowa...-słowa nie mogły mu przejść przez gardło-możemy jak narazie zostać przyjaciółmi-znów utkwił wzrok w swoich butach. w myślach powtarzał "nie, nie, nie, nie, nie"

zacisnęła pięści, aż pewnie zbielały jej kostki. popatrzyła mu w oczy, chcąc z nich coś wyczytać, ale najwidoczniej nie przyniosło to pożądanego rezultatu. - jeśli tak właśnie chcesz to w porządku - powiedziała w końcu, starając się ogarnąć to wszystko w myślach. wcale nie chciała, żeby zostali tylko przyjaciółmi, ale miała wrażenie, że on tak właśnie chciał. pewnie w myślach widziała już jak jest szczęśliwy z tą całą annie.

-nie ja tego nie chce. -odparł szybko zdecydowanym głosem spoglądając w oczy heather. -kocham cię-szepnął mrużąc oczy.

dlatego też nic już nie powiedziała, tylko przytuliła się do niego. miała nadzieję, że jej nie okłamuje, że naprawdę nie przespał się z inną, i że naprawdę nie spodziewa się dziecka. - ja ciebie też - powiedziała, uśmiechając się lekko.

nic nie powiedział tylko pocałował ją delikatnie w kącik ust czekając na reakcję heather.

- obiecujesz mi, że teraz już będzie wszystko dobrze? - zapytała, przytulając się do niego. w sumie była już trochę uspokojona, emocje opadły i wierzyła jamiemu, że jej nie zdradził i takie inne. ale czy słusznie, oto jest pytanie! xd

-obiecuje, heather-powiedział przejeżdżając dlonią po jej, jeszcze mokrym od łez policzku. -a teraz chodźmy do domu bo przechodni mają z nas niezłe przedstawienie-zaśmiał się cicho ciągnąc h. za rękę w stronę drzwi.

spojrzała na grupkę ludzi, która pewnie nadal ich obserwowała. zmroziła ich wzrokiem i poszła za jamiem w stronę jego mieszkania. nie była już na niego zła, zakładając, że to, co mówił było prawdą, ale i tak odnosiła wrażenie, że nie będzie miała już do niego takiego zaufania jak kiedyś. usiadła na kanapie, kuląc się lekko z zimna, bo na dworze pewnie nie było za ciepło.

-zmarzniesz-powiedział sięgając po koc i otulając nim heather. usiadł obok myśląc nad czymś intensywnie zapatrzony gdzieś na ulicę.

- nie jest mi zimno - powiedziała, bo właściwie już trochę się pewnie ugrzała. - nad czym tak myślisz? - zapytała, patrząc na niego pewnie z lekkim zaniepokojeniem, bo teraz każdy nie taki ruch będzie ją przerażał.

-o nas-powiedział z nieobecnym wzrokiem. była to po części prawda.co prawda na początku myślał o odnowieniu ślubu rodziców,a następnie nasunęła mu się myśl, że może on i heather... szybko odgonił tę myśl. spojrzał na h. uśmiechając się sodko i pocałował ją w policzek.

no cóż, gdyby zaproponował jej małżeństwo, to pewnie uciekłaby z wrzaskiem! według niej było dobrze tak, jak było. - aha - pokiwała głową, opierając głowę na jego ramieniu i przymykając oczy. chyba była już zmęczona dzisiejszym dniem. - a konkretniej? - zapytała jeszcze.

domyślam się, że jamie uczyniłby podobnie! wzruszył ramionami głaszcząc ją delikatnie po włosach. -dlaczego musiałem to wszystko tak spieprzyć.

- nic nie spieprzyłeś. powiedziałeś, że to prawda, więc ci wierzę. skoro to nieprawda, to nie ma o czym mówić - wzruszyła ramionami i pocałowała go w policzek. właściwie w głębi miała wrażenie, że to jest prawda, ale nie chciała tego pogarszać, więc swoje obawy zostawiła dla siebie.

-daj spokój. mogłem coś zrobić jak zaczęła się do mnie przystawiać-obrócił głowę w stronę heather. -nigdy sobie tego nie wybaczę.-spuścił wzrok w poczuciu winy.

spojrzała na niego lekko zdezorientowana. mówił tak, jakby między nim a annie coś zaszło. sama już się pogubiłam i nie wiem o co chodzi! xd - przestań - powiedziała, łapiąc go za rękę. nie chciała, żeby się tym zadręczał. - nie przespałeś się z nią, prawda? - zapytała ostrożnie, bo tak chyba wywnioskowała. - więc wszystko jest w porządku.

-nie-odpowiedział szybko kręcąc głową. -hmm, skoro tak mówisz..-nagle poczuł się senny. oparł głowę o oparcie kanapy i zamknął oczy, ale nie spał.

- chodźmy już spać - powiedziała, bo pewnie była zmęczona, a ja nie mam na nich weny już. xd