jamie

weszli, oczywiście przepuścił ją w drzwiach bo był dżentelmenem i zdjął jej płaszcz czy co tam miała. następnie usiadła na sofie klepiąc miejsce koło siebie. bał się, że za chwilę rzuci się na h. więc usiadł w miarę bezpiecznej odległości aby w razie czego mogła uciec. ;d

usiadła pewnie, gdzieś na tej sofie.
- no więc powiedz mi, czemu cię tak długo nie było, hm? - popatrzyła na niego, cały czas się uśmiechając, może miała dobry humor. ;d

wzruszył ramionami bo tak naprawdę nie znał odpowiedzi.
-nie wiedziałem czy jest sens przyjeżdżać. ale kristen mnie namówiła.-wykrzywił lekko usta. w tej jakże pięknej chwili miał ochotę udusić swoją siostrę , że go przekonała.

- cieszę się, że cię namówiła - przysunęła się bliżej niego. - serio. przynajmniej teraz nie będę już za tobą tęskniła - zaśmiała się. - no chyba, że masz zamiar mnie unikać? - przysunęła się jeszcze bliżej.

-ja też się cieszę-powiedział co było prawdą bo po kwestii h. zmienił zdanie. Objął ją ramieniem całując ją w głowę i głaszcząc po włosach.


dopadł mnie brak weny, więc krótko ;c

- ale ja bardziej, serio - znów się zaśmiała, a potem delikatnie musnęła jego usta. okej, nie wiedziała, czy dobrze robi i w ogóle, czy jamie zaraz się na nią nie obrazi, ale chyba nie umiała się powstrzymać, po prostu.

nie chciał już się z h. przewyższać, chciał ją pocałować i też nie wiedział czy heather nie zerwie się zaraz z krzykiem 'ty idioto' i innymi przezwiskami, których wolę tu nie wypowiadać, ale spróbować nie zaszkodzi. także też ją musnął w usta, ale pozostał przy nich trochę dłużej przypominając sobie jak h. świetnie całuje.

przesunęła mu rękę na kark. wcale nie miała zamiaru wyzywać go od idiotów, tym bardziej, że to ona zaczęła. jednak po chwili się od niego odsunęła, zmieszana, zakłopotana i przerażona, że zaraz się na nią obrazi, albo coś takiego.
- przepraszam - powiedziała cicho.

-cii-położył jej palec na usta. -nawet nie wiesz ile na ciebie czekałem-powiedział całując ją po szyi i wdychając jej przecudowny zapach. jamie może nie znał się na perfumach, ale te rozpoznawał od razu bo kojarzyły mu się tylko i wyłącznie z h.

odetchnęła z ulgą, że nie miał jej tego za złe. nawet zdziwiło ją to, co powiedział, więc popatrzyła na niego lekko zdezorientowana. położyła mu rękę na ramieniu.
- chyba zdecydowanie za długo - powiedziała i znowu go pocałowała, tym razem już się pewnie nie bała ani nic takiego.

nie chciał psuć tej chwili więc nie odpowiedział. położył ją lekko na kanapie i nadal całując ją krążył ręką od obojczyka do biodra.

podejrzewam, że to jakaś miłość z czasów licealnych, czy coś takiego. tak więc heather ciężko było w to wszystko uwierzyć, chociaż pewnie była całkiem zadowolona i stwierdziła, że będzie musiała przy najbliższej okazji podziękować kristen za to, że ściągnęła tu swojego brata. zarzuciła mu ręce na szyję i zaczęła delikatnie masować po karku, oddając pocałunki, pewnie nawet całkiem zachłannie i takie inne bajery.

on zajął się rozpinaniem jej stanika lecz po chwili stwierdził, że kanapa nie jest tak miękka jak przypuszczał, więc zaniósł ją na rękach do łóżka, które miał naprawdę duże. a później to się działo xd

no pewnie tak. więc już po wszystkim okryła się jakąś kołdrą, czy czymś innym, starając się ukryć lekkie zmęczenie.
- kocham cię - powiedziała i westchnęła. dawno tego nikomu nie mówiła, w sumie.

jamie zapewne położył się/usiadł koło niej. -ja ciebie też-wyszeptał jej do ucha i uśmiechnął się. -najmocniej w świecie-dodał po chwili zastanowienia.

mamy ranek czy noc ?

chyba jest tak jak w rzeczywistym czasie, więc podejrzewam, że późny wieczór xd

- szkoda, że dopiero teraz się o tym przekonaliśmy - powiedziała. - ale lepiej późno niż wcale - przytuliła się do niego, przymykając oczy, ale nie zasnęła.

-szkoda-powiedział rozmyślając i pocałował ją jeszcze raz w czoło po czym przytulił ją i tak zasnęli. ja muszę iśc, będę jutro o ósmej. ;* a jak mnie nie będzie to znaczy ze zapomniałam wejść na forum to napisz na gadu moje 698428 jak będziesz chciała dalej grać czy coś.

no dobra, więc przyszli do jamiego. pewnie nawet zaoferowała mu, że pomoże mu się rozpakować, chyba, że już zdążył to zrobić. - zrobisz mi kawy? - zapytała, bo trochę bolała ją głowa i miała nadzieję, że kawa na to zadziała! i usiadła sobie w salonie, na sofie zapewne, taktak.

-aha, jasne-powiedział i pognał do kuchni,a po chwili wrócił z dwoma kubkami gorącej kawy. postawił je na stoliku koło sofy upijając łyk. wyjął z kieszeni swoją komórkę i położył ją obok. -muszę skoczyć na chwilę na górę. poczekasz chwilę?-zapytał spoglądając na szyby, mokre od letniego deszczu, który przed chwilą zaczął padać.

letni deszcz <3
- jasne - uśmiechnęła się, biorąc do ręki swój kubek z kawą. z racji, że nie wiem co dalej, to pewnie jamie poszedł na górę i wtedy zadzwonił jego telefon! chciała go zawołać, ale na pewno i tak by jej nie usłyszał. na początku nie chciała odbierać, ale osoba, która dzwoniła, była chyba strasznie uparta, dlatego też w końcu odebrała. pewnie z każdym słowem wypowiedzianym przez osobę po drugiej stronie telefonu, łzy coraz bardziej cisnęły jej się do oczu!

nie przychodzi mi do głowy co jamie mógł robić na górze, ale jak już skończył schodził po schodach w między czasie mówiąc. -wiesz, pomyślałem że...-uciął widząc płaczącą heather. szybko pokonał resztę schodków i ukucnął przy niej próbując się dowiedzieć co się stało, oczywiście nieświadomy zagrożenia.

pewnie nie dość, że płakała, to jeszcze była zdenerwowana, więc tylko rzuciła jego telefonem, nie rozłączając połączenia i ściągnęła łańcuszek, który dzisiaj od niego dostała, odkładając go gdzieś na stolik. - nienawidzę cię - powiedziała drżącym głosem, zrywając się na równe nogi i zmierzając w stronę wyjścia.

jamie nie miał pojęcia co się dzieje, więc szybko pobiegł tarasując drogę heather. złapał ją za rękę patrząc w oczy. -co się stało?-zapytał próbując zebrać myśli i może wyczytać coś z jej. xd

- nie wiem, może powinieneś o to zapytać annie, a nie mnie - powiedziała, kiedy już trochę się uspokoiła. próbowała zabrać mu swoją rękę, ale pewnie nie bardzo jej to wychodziło, bo wiadomo, że był silniejszy, a ona była taka drobniutka i w ogóle! więc jeszcze bardziej się rozpłakała, tym razem z nerwów, że nie ma siły mu uciec.