amandy&lane

czekaj, musiała to sobie poukładać. nie dlatego, że była blondynką, a dlatego, ze nie spodziewała się, iz seth zechce zmienić swe dotychczasowe życie. dla niej. - nie patrz tak na mnie, po prostu nie spodziewałam się... nigdy bym nie przypuszczała - urwała, patrząc na niego - nawet nie wiesz jak się cieszę! - jasne, że sie cieszyła. i to bardzo.

kochana. ja kończę bo musze cos jeszcze sprawdzić a z moim mega wolnym kompem to masakra. i tak ide za 10 mminut x///
<333

no to pewnie przekimał sie u niej, skoro jeszcze nie miał mieszkania.

więc przyprowadziła sobie tutaj klajdzia bo ją odprowadził. stanęła przed drzwiami i tylko oparła się o nie. - dzięki za dzisiaj. było calkiem miło. - powiedziała cicho i pocałowała go całkiem przyjemnie, prawda! żeby było jeszcze milej, przytuliła się do niego. hm, i włożyła klucz w drzwi, znaczy zamek xd

oja, no to dał jej jeszcze buziaka na dobranoc i poszedł. :d

więc no własnie, hm, amanda przyszła do domu w końcu, całkiem znowu załamana, nie miała chyba ani przyjaciela ani teraz wsparcia. pewnie zaraz ucieknie w narkotyki. rozebrała się z kurtki i tramków i tylko poszła prosto do siebie. przerbrała się w jakąś koszulkę i szorciki i tylko usiadła na łóżku i zaczęła czytać książkę. powiem wam, że widać jej było pełno dziurek po wkłuciach!

usłyszała, że amandzia wróciła toteż postanowiła z nią porozmawiać, bo dawno jej nie widziała, a miała jej do przekazania fantastyczną dla niej nowinę, znaczy dla lejn, choc dla amandzi też, seth przyjechał. toteż poszła do pokoju amandy i bez pukania weszła, bo nie chciało jej sie tracić czasu na tak zbędną czynność. - cześć, nie przeszkadzam? - zpaytała wchodząc, pewnie jeszcze nie zauważyła, że cos jest nie tak.

- o laane, cześć siostrzyczko. zapraszam zapraszam, dopiero wróciłam. - powiedziała ucieszona i tylko poprawiła się na poduszce o którą się teraz opierała. więc na razie tylko oblizała usta a książkę odłożyła gdzieś na bok. dobrze, że nareszcie sobie porozmawiają, pewnie miała w lane duże oparcie, mimo że była od niej młodsza o 2 lata. uśmiechnęła się do siebie i zaprosiła na łóżko.

podeszła więc i siadła, na łózku, podwijając nóżke pod tyłeczek - seth przyjechał. czy to nie wspaniale? - powiedziała od razu, cała rozpromieniona tym wszystkim. zresztą amanda najlepiej wiedziała jakie to było dla niej ważne! przez całą tą euforię jeszcze nie przyglądała sie amandzie, toteż nie widziała jej rąk. może to i dobrze.

bardzo dobrze! uśmiechnęła się do niej i poczuła zarazem ukłócie w sercu, bo ona była sama, znowu. clyde jej dzisiaj zwiał po incydencie z profesorką, co dało jej troche do myślenia że jednak ona jest jakaś już stara i nikt jej nie chce. - ojej, na prawdę? tak się cieszę! będziecie w końcu mieli więcej czasu dla siebie, na pewno tak! wspaniale! - powiedziała z uśmiechem, udawanym, jak zwykle.

- nawet nie wiesz jak sie cieszę. zrobił mi taką niespodziankę! - mówiła dalej, nie przestając sie szczerzyć, no ale była w świetnym nastroju. - chcialam ci powiedzieć juz wcześniej, ale jakoś nie mogłam na ciebie trafić - powiedziała jeszcze, odgarniając kosmyk wlosów - a co u ciebie? dawno nie rozmawiałyśmy.

- u mnie, hm, nawet wszystko w porządku. wiesz, że clyde też jest w kopenhadze? rozmawiałam też z charlesem. - powiedziała z uśmiechem i tylko spojrzała się na siostrę. podrapała się po łokciu, nawet nie zdając sobie sprawy z tego, że nadal ma te swoje dziurki po strzykawce. więc na razie ziewnęła sobie. - ostatnio sporo widujemy się z clydem, może jakąś kolację uskutecznimy, co? - zapytała się jej.

- tak, wiem. znaczy nie spotkałam go, ale słyszałam - powiedziała, swoja drogą to dziwne, że go jeszcze nie spotkała - tak, ja też rozmawialam z charlesem - westchnęła przypominając sobie ową rozmowę. - powiedzial ci wszystko? - zapytała, patrząc w sufit. jeszcze nie mogła pogodzic się z faktem, że jej brat ćpa. niech no tylko zauważy rąsie amandy <3

- tak, powiedział mi wszystko. wiesz, że obie tego nie pochwalamy prawda? jak cholera nie chcę stracić brata, przynajmniej nie w taki głupi sposób! - powiedziała cicho i objęła się rączkami i tylko spojrzała się w bok. oblizała usta i westchnęła. - a co powiesz na to, żeby kolacja wyglądała tak. seth i ty, plus clyde i ja? o ile clyde mnie nie znienawidził po tym, jak dzisiaj moja pani profesor zrobiła mi wykład o tym że poderwałam licealistę - mruknęła i tylko oblizała usta.

- poderwałaś licealistę? - spojrzała na nią, jakby była jakims teletubisiem, czy alienem xd - też nie pochwalam zachowania charliego, tylko niszczy sobie życie. narkotyki to najwieksze swiństwo, jak w ogole mozna to brać - mówiła i mowiła, bo tego nie rozumiała zupełnie, aż w końcu dostrzegła dziwne dziurki po wkłuciach na rękach amandy - co to? - zpaytała, przytrzymujac jej rekę.

teletubiś amanda xd
- coś ty, clyde przecież już jest studentem - powiedziała cicho i spojrzala się na własną rękę. - komary, a co? - zapytała się przecież, nie wiedziała o co jej chodzi. ale zaraz ponownie spojrzała na te dziurki. - hm, to nic przecież takiego, lane. - powiedziała i zabrała jej rękę, prawie że ją wyrwała i tylko nerwowo oblizała usta, żeby zaraz zarzucić na siebie jakiś mały kardigan i patrzeć się w okno.

- jakie znowu komary, przecież to dziurki po wkłuciach! - powiedziała, nieźle wkurzona, bo wiedziała już co to oznacza - i ty śmiałaś osądzać charlesa?! - zapytała wstając z jej łózka - pięknie, moje rodzeństwo to sami ćpuni! - rzekła jeszcze podnosząc głos i podeszła do okna. musiała jakoś pozbierać myśli.

- ja i charles obiecaliśmy sobie jedną jedyną rzecz. oboje to rzucimy. to nie jest takie łatwe, bo oboje mieliśmy powody. ja miałam, on miał, a pierwszy raz był dla zwykłego szpanu, ja robię to, żeby zapomnieć. o bólu. - powiedziała cicho i zaczęła się kołysać w tył i w przód, jakby miała autyzm. biedna, pewnie przypomniała sobie jak to było w wieku 5 lat, jak matka na nią krzyczała, że mała płakała. zawsze tak było, lane o niczym nigdy nie wiedziała, bo skąd.

ale juz wie, bo to przerabialysmy xd
- powody? ciekawe jakie! - mruknęła, nie patrząc na siostrę. po prostu nie chciała i nie mogła. - oboje jesteście żałośni. i to wy mieliście dawać mi przykład, tak? - rozpłakała się aż, bo nie miała z tym problemów jak amanda.

- takie, że nadal próbuję zapomnieć o tym, co było 15 lat temu. obiecałam mu, ze przestanę. tobie też chcę to obiecać, ale nawet nie wiesz, że to cholernie trudne. ja nie pójdę na odwyk, nie zamierzam. sama z tego wyjdę. obiecuję. - powiedziała cicho i spojrzała się na siostrę i oblizała nerwowo usta. - lane, błagam, to trudne, nie chcę znowu powtórki z lyonu, nie każ mi tego ci przypominać, co mi zrobiła nasza pieprzona matka! - krzyknęła i się rozpłakała.

- nie chcę słuchać twoich wyjaśnień - powiedziała w koncu i wyszła trzaskając drzwiami.

dzień dobry, więc zaraz klajd zjawił się u amandy, wszedł bez pukania, całkiem zadowolony i z rześkim humorem i ofc odnalazł swoją cudowną, ekstra dziewczynę na balkonie! i na powitanie od razu wziął co do niego należy czyt. przyciągnął ją do siebie i pocałował w iście francuski sposób. - co u ciebie? - powiedział z zadowoleniem, gdy wyjął swój język z jej buzi. xddddd

o matko, amanda nawet się nie zdążyła porządnie napic herbatki, którą własnie piła! roześmiała się tylko i oblizała usta. nawet nie mogła teraz zebrac myśli, całkiem podobało jej się co właśnie zrobił. - ojej, eeej, co to było? zawsze tak będziesz robił? - zapytała się z uśmiechem i tylko objęła go w pasie, przyglądając sie mu. hm, to dla niej był zajebisty tydzień, nikt o tym nie wie! xd no dobrze. - wszystko w porządku, poza tym że dostałam nowy samochód, wiem kto dziedziczy co i wiem jak się obsługuje ludzi w hotelu! plus chyba będę miała nowego brata - powiedziała i tylko westchnęła.

- jeśli tak bardzo ci się to podoba, to już zawsze będę to robił. - podsumował dumny z tego, że wpadł dziś na taki a nie inny pomysł powitania swojej kochaniutkiej amandzi, która fakt, faktem nie była taka kochaniutka, słodziutka i różowiutka jaka mu się wydawała, bo sobie nieźle zaćpała w lyonie z tego co wiem, ale klajd nie wiedział i w tym problem i będzie dramka, hihi. - nowego brata? w sensie, że... ekhm, twoja mama jest w ciąży? - zapytał nieco niepewnie, bo może się okazać, że przecież jej ojciec zrobił sobie kolejne dziecko na boku czy coś.

- moja mama postanowiła sobie tak. skoro tatuś ma synka, to dlaczego ona nie może miec? więc, postanowiła sobie dziecko zaadoptowac. powiedziała, że będzie go kochała, i co z tego, że jest już chyba dorosły, nie wiem, nie słuchałam jej - wzruszyła ramionami i tylko oblizała usta. spojrzała się na niego. szkoda było jej czasami klajda, musiała go oszukiwac tylko dlatego, że nie wytrzymała i zacpała sie z kolegami w jakimś klubie i potem melinie i nie pamiętała połowy wyjazdu do lyonu. - nooo, a co ty robiłeś? - zapytaa się z ciekawości czystej chyba tak!