jamie

spojrzał na nią zszokowany kręcąc głową. zmarszczył brwi zastanawiając się co annie jej naopowiadała. po chwili puścił rękę heather, przez chwilę jej się przyglądając. usiadł na schodach patrząc gdzieś nieobecnym wzrokiem.

no tak, teraz już tylko upewniła się, że to prawda, przez reakcję jamiego zapewne. usiadła więc pod ścianą, próbując się uspokoić, bo jak wyjdzie w takim stanie na ulice, to pewnie jeszcze ktoś ją potrąci!

spojrzał na heather szeroko otwartymi oczami. -ona... dobierała się do mnie-zaczął słabym głosem patrząc gdzieś na swoje trampki. -była strasznie natrętna. nachodziła mnie w domu, w barze. - przełknął ślinę.

- świetnie. i dlatego musiałeś się z nią przespać? - zapytała ironicznie, starając się na niego nie patrzeć. - tak swoją drogą, to prosiła, żeby ci przekazać, że spodziewa się dziecka - powiedziała, co przeszło jej przez gardło bardzo, bardzo ciężko. pewnie annie tylko go chciała wkręcić i takie inne, nie wiem. ;d

zakrztusił się wodą, po którą przed chwilą sięgnął. -to już się w głowie nie mieści. czego ona ci naopowiadała?!-krzyknął poszukując swojego telefonu.-najpierw za mną łazi, później upija mnie w barach, a teraz to.-mówił chyba bardziej do siebie niż do niej. w końcu go znalazł, nacisnął ze złością słuchawkę i wyszedł do ogrodu nie zważając na ulewę. chodził w tę i z powrotem oczekując, aż owa annie odbierze.


eeej, na to się nie umawiałyśmy :d

no wiem, to takie spontaniczne, ale przecież nie musi być naprawdę w ciąży ;d
heather przez dłuższą chwilę nie ruszała się z miejsca, aż w końcu wstała z podłogi i poszła do salonu. usiadła z kubkiem kawy w rękach. czekała na jamiego, pewnie była ciekawa, co powie annie, a z drugiej strony i tak znienawidziła jamiego za to, co jej zrobił.

annie pewnie nie odbierała, jak na złość, rzucił gdzieś telefon i wszedł do domu zupełnie przemoczony, ale akurat w tej chwili zapewne niewiele go to obchodziło. stanął patrząc na heather i nie mogąc się ruszyć.

- przeziębisz się - powiedziała cicho, jednak z wyraźną troską w głosie, patrząc na jego przemoczone ubranie. - zrobię ci herbaty - zaproponowała, zmierzając w stronę kuchni, żeby tylko nie musieć na niego patrzeć. :<

trochę się zdziwił tą troską heather, jednak nie ruszył się z miejsca. nadal stał w drzwiach podążając wzrokiem za nią. zamknął oczy próbując się uspokoić co wcale mu nie wychodziło.

po chwili wróciła z kubkiem gorącej herbaty, którą postawiła na stoliku. nerwy trochę jej opadły, raczej nie należała do furiatów. - przebierz się, bo naprawdę się rozchorujesz - powiedziała, siadając na kanapie i patrząc na czubki swoich butów.

-mam to gdzieś-powiedział jednak po chwili posłusznie poszedł na górę w poszukiwaniu czegoś suchego do założenia. wracając usiadł na fotelu na przeciwko heather i wpatrywał się w swój kubek, poszukując rozwiązania.

- myślę, że teraz powinieneś poświęcić więcej uwagi annie i dziecku - powiedziała w końcu, cicho, jakby miała nadzieję, że tego nie usłyszy. tak, czy siak, nie widziała lepszego wyjścia. - chyba już pójdę, zrobiło się trochę późno.

-annie nie jest ze mną w ciąży-powiedział cicho aczkolwiek stanowczo wpatrując się w heather. cholera, nie chciał żeby szła. chciał jej wszystko wyjaśnić. hm, no cóż.

- przestań, jamie. niby po co miałaby kłamać? - zapytała. znowu zaczął łamać jej się głos i znowu mało brakowało, żeby się rozpłakała. ale pewnie i tak nadal bardzo kochała jamiego!

-znam wiele powodów. przede wszystkim wie, że jesteś moją dziewczyną. przystawiała się do mnie, ja ją odrzucałem,a teraz się mści. tak, to podobne do niej.-zakończył wstając z fotela, w którym dotychczas siedział. podszedł do heather i mocną ją przytulił. nie obchodziło go, czy mu zaraz przywali lub wyjdzie trzaskając drzwiami.

ale heather wcale nie miała zamiaru urządzać jakichś scen, więc tylko się do niego mocno przytuliła. - ale jeśli to prawda? - zapytała. pewnie się bardzo bała, że jakaś tam annie odbierze jej jej ukochanego jamiego! ;c

-nie wiem, heather. nic nie wiem.-powiedział głaszcząc ją delikatnie po włosach. podszedł i sięgnął po telefon ze stolika i ponownie wybrał numer annie. nareszcie odebrała. kłócił się z nią chwilę po czym rzucił telefon na sofę. -suka!-zdołał tylko wykrztusić. stanął patrząc heather w oczy.

- i co? - zapytała, starając się ukryć zdenerwowanie i niepokój. otarła policzki z łez i wpatrywała się w niego wyczekująco, bojąc się jaką odpowiedź uzyska.

-ponieważ odebrałaś telefon annie postanowiła cię trochę nastraszyć i trochę podkoloryzować. uwierz mi, nigdy bym się z nią nie przespał, chociażby zważywszy na jej wygląd-zaśmiał się cicho w skupieniu wciąż wpatrując się w h.

- i myślisz, że ci uwierzę, tak? - krzyknęła. - sam się w tym gubisz, przed chwilą powiedziałeś zupełnie coś innego. najwyraźniej było ich tyle, że sam już nie wiesz, z którą spałeś, a z którą nie - powiedziała, mrugając oczami, żeby się nie rozpłakać, po czym wyszła z domu. w ogrodzie pewnie przysiadła na jakimś murku.

oczywiście wybiegł za nią, ale nie usiadł koło niej tylko zarzucił jej swoją kurtkę na plecy i usiadł opierając się o drzwi. zamknął oczy próbując jakoś miarowo oddychać.

sori za zapłon xd
heather była wściekła i smutna i bóg wie co jeszcze, dlatego też pewnie nawet nie zauważyła, że ma na sobie jego kurtkę. w sumie chciała iść do domu, ale nie miała siły się ruszyć z miejsca.

jamie nadal siedział bez ruchu wpatrzony w heather. chyba chciał coś powiedzieć,, nawet otworzył usta, ale szybko je zamknął. wszelkie wytłumaczenia były bezsensowne, heather i tak go nie słuchała. zaczął się bawić kamykiem, kórego znalazł, ale po chwili rzucił nim ze złością o ścianę.

w końcu wstała, kiedy się już w miarę ogarnęła i histeria jej przeszła. podeszła do jamiego i popatrzyła na niego. - co teraz będzie? - zapytała niepewnie.

otworzył oczy i spojrzał na heather. nie mógł wykrztusić żadnego słowa, więc po prostu wzruszył ramionami. wszystko zależało od heather. przejechał dłonią po swoich włosach.