The Little Mermaid

taki też miałam zamiar. ;x
siedział obok niej z rękoma wyciągniętymi do tyłu, na których się opierał i spoglądając kątem oka na marjetę, uśmiechał się do siebie, po czym zaczął grzebać po kieszeniach w poszukiwaniu papierosów, a kiedy owe już znalazł, podsunął paczkę pod jej nos, po czym sam zapalił. - opowiedz, co u ciebie, bo strasznie dawno się nie widzieliśmy. - wymruczał, uśmiechając się łagodnie, po czym wypuścił, przed siebie, dym tytoniowy.

nigdy nie przenoszę takich rzeczy na realny światek. ; d
powinna się cieszyć, że ją szanuję, prawda, czy coś. ; d cmoknął ją przelotnie w kość policzkową, uśmiechając się ujmująco. - powiedz, tęskniłaś? - spojrzał na nią spod zmrużonych oczu, uśmiechając się łobuzersko, po czym spojrzał na papierosa trzymanego w swojej dłoni.

pewnie schował paczkę papierosów do kieszeni, gdzie uprzednio się znajdowała, po czym spojrzał na marjetę z szelmowskim uśmiechem, by później się zasępić. - a ja i tak ci nie wierzę. - powiedział, marszcząc nos, po czym przysunął się do niej i objął ją ramieniem, całując w kość policzkową z ujmującym uśmiechem. - bo ja naprawdę tęskniłem, a ty robisz sobie żarty. - dodał, odsuwając się od niej i zaciągając papierosem.

potarł się po ramieniu z wydętą wargą, powstrzymując z trudem śmiech. - tak,tak , to wspaniale. - powiedział, uśmiechając się dziarsko. - ale nie zamęczałaś się zbytnio tą tęsknotą, co? - spytał, obejmując ją czule ramieniem z subtelnym uśmiechem.

- och, wybacz. nie zauważyłem. - powiedział pełen skruchy i ubolewania nad własną głupotą, w której to nie ujrzał owej, zabijającej ją od środka tęsknoty. pogładził ją po policzku, po czym ostatni raz zaciągnął się papierosem i niedopałek rzucił, gdzieś na ziemię, czy piasek, czy Bóg wie, co było pod tym kamieniem, na którym siedzieli. uśmiechał się pod nosem, bo jego również ta cała sytuacja bawiła.

- mam ochotę ciebie, ale z racji, iż mi się opierasz, to nikogo. - powiedział, uśmiechając się arogancko, po czym wruszył ramionami i roześmiał się. nie miał zamiaru opowiadać jej całej historii z nique, julienem, ich dzieckiem, swojej bezradności, niespełnionej miłości i odrzuceniu. miał jeszcze trochę godności w sobie, żeby nie użalać się nad sobą przed kobietą.

- widocznie źle odczytuję twoje zaloty. - powiedział, uśmiechając się z przekąsem i zamrugał kilkakrotnie rzęsami, jak dziewczynka, dla jakiegoś lepszego efektu, z szelmowskim uśmiechem. - ah, u mnie? - powtórzył, uśmiechając się nikle. - jak zawsze, zbyt dużo, zranionhych, kobiecych serc. - powiedział, uśmiechając się łagodnie, po czym przeczesał dłonią swój artystyczny nieład na głowie.

- lizać nie musisz. - powiedział, śmiejąc się pod nosem i spoglądając na nią z góry. założył pasmo jej blond włosów za ucho, uśmiechając się ujmująco. pozostawił bez komentarza owe kobiety, bo cisneło mu się na usta, że to ich wina, skoro są takie naiwne, czego nie myślał o niquw, bo jego miłość do niej nie pozwalała mu na to. ; d - ja ciebie też bardzo lubię. - dodał, uśmiechając się seksownie i cmoknał ją w czubek nosa.

jego dłonie znalazły się na jej biodrach, a nie na tyłku, jak to zwykle miały w zwyczaju wędrować, i przysunał ją ku sobie, żeby nie spadła, prawda. zrobił zdziwioną minę na owe słowa, które wymruczała mu do ucha, po czym uśmiechnął się szarmacko. - spójrz, jaki miły zbieg okoliczności. - powiedział, po czym usmiechnął się dziarsko.

- dobrze moja droga. - powiedział, uśmiechając się ujmująco, po czym zsadził ją ze swoich kolan, zeskoczył z kamienia i złapał w swe silne ramiona, kiedy rozkazał jej skakać. i poszli, gdzieś, nie wiem gdzie. zacznij. ;x

przechadzał się tędy w niewiadomym celu. palił sobie marlboro i zastanawiał się czemu jest tak ciepło. elin to część tego kazirodczego rodzeństwa? xdd

wszystko przed nią. spojrzał na dziewczynę która się uśmiechnęła. pomyślał że to do niego, z resztą pewnie tak było. podszedł więc do niej w drodze wymyślając jak ją zagadać- hmmm przepraszam, rysujesz coś?- zapytał zauważywszy jej szkicownik

nie wiedział czy jest ona skromna czy nie zna swojej wartości. w każdym razie najlepszą rzeczą jaka mógł powiedzieć było to ze na pewno przesadza i że pewnie jest taka dobra i tylko się nie chce chwalić. co też zrobił. przyjmując za dobry znak ze jeszcze go nie wyśmiała i nie spoliczkowała usiadł obok niej i uśmiechnął się ładnie.

-myślę że przesadzasz- powiedział chociaż oczywiście nie mógł wiedzieć jak ona rysuje. no chyba że talent określa sie po tym jak ładna jest osoba która maluje. może to juz te czasy- w ogóle jestem adam- zreflektował się z drobnym opóźnieniem podał jej rękę patrząc w oczy. taka sztuczka.

-ładne i imię- powiedział bo naprawdę mu się podobało- nie jestem znawcą- przyznał ale żeby nie stracić w jej oczach dodał jeszcze że jej talent nie może być aż tak zły jak bardzo ona go krytykuje. oczywiście nie miał zamiaru jej obrazić, ale na wszelki wypadek był gotowy żeby wstać i odejść. nie zeby mu na tym szczególnie zależało

zdziwił się że napotkał dziewczyne która chce coś wiedzieć o chłopaku zmaiast gadać o sobie- mmm.. właściwie to nie jestem ekspertem od niczego- powiedział bo nawet studiów jakis szczególnie pasjonujących nie wybrał- nigdy się nad tym nie zastanawiałem- uśmiechnął się ukrywając ze nie ma takich ciekawych zainteresowań jak ona.

-hmm- zastanowił się. nie przychodziło mu teraz na szybko nic do głowy. lubił podrywać dziewczyny ale tego nie mógł jej oczywiście powiedzieć- raczej nudne rzeczy mnie interesują- jak mówił wszystkim że interesuje go prawo i filozofia to wszyscy praktycznie ziewali, wiec elin powiedział tylko że dużo czyta i dużo pływa

-właściwie to wygrałem ich kilka- przyznał nieśmiało. choć to była tylko gra. taka sama jak jej z obrazami. był z siebie dumny ale nie chciał zeby wyszło ze się chwali- byłem w drużynie pływackiej- nie dodał nawet ze był kapitanem. bo adam to typowy gwiazdor całej szkoly. czego zawsze sie wypierał ale co prawda to prawda

zaśmiał się. elin była całkiem zabawna- to faktycznie spore osiagniecie- powiedział, oczywiście nie było to uszczypliwe- wpiszesz je sobie do papierów na studia?- spytał bo podejrzewał ze elin nie studiowała jeszcze. przynajmniej tak nie wyglądała. przyjrzał jej się- nie dość ze była ładna to jeszcze zabawna i utalentowana. takie było jego odczucie przynajmniej.

zauważył że nakryła go na przyglądaniu jej się więc co mógł zrobić innego jak się tylko uśmiechnąć- myślę, że tak. a jak jeszcze dołączysz zdjęcie to już w ogóle. stypendium ci przyznają!- choć wątpił żeby jej owe było potrzebne. no i żeby nie było chodziło o jej zdjecie w przebraniu. bez żadnych podtekstów. przysunął się do niej odrobinę i niby przypadkiem musnął jej dłoń swoją.

spojrzał na nią z góry. siedział tak blisko ze ktoś mógł by powiedzieć że sie przytulają. perspektywa ma znaczenie- myślę że mało osób ma takie rude włosy- zauważył. on przynajmniej nie słyszał o tym żeby pięciolatki się farbowały. i na pewno nie na rudy. już prędzej na blond jak barbie- poza tym całkiem prawdopodobne że byłaś do samej siebie podobna- nie żeby sie wymądrzał. dobra. on już tak miał.

- a właściwie to na co chcesz iść?- spytał i spojrzał na nią znowu z góry co sprawiało mu pewną przyjemność. nie żeby miał jakieś kompleksy czy coś. chodziło o to że to znaczyło że był na prawdę blisko dziewczyny- bo tak mówisz o rysowaniu to już sam nie wiem- biedny skołowany adam.

- dostałem się już na prawo- powiedział i ucieszył się odrobinę że nie powiedziała czegoś w stylu ze prawo to masakrycznie nudny kierunek dla frajerów- ja tam to lubię. ale jeżeli ty nie to nie powinnaś tego robić- on siebie zawsze widział jako kogoś ważnego i prestiżowego. a prawo to właśnie taki kierunek.

-nie wiem o co dokładniej chodzi- bo on nie czaił tych gier między dziewczynami. tych dotyczących zazdrosci. ale spodobało mu się w każdym razie że już jest jej kolegom. a to początek- ale jak ci zależy to porszę bardzo- powiedział z uśmiechem i pogłaskał ją, odrobinę infantylnie.