jackie.

- no tak, zapomniałem, że zawsze musi wyjść na twoje - zaśmiał się, odgarniając sobie włosy z czoła. - no nie wiem, chyba masz rację, nie istnieje - przytaknął po chwili namysłu i zabrał jej z powrotem swojego papierosa, żeby się zaciągnąć. poza tym, tony nigdy nie lubił, kiedy jackie paliła, pewnie się o nią martwił, urocze.

- jesteś taki słodki, kiedy tylko się denerwujesz, ale mimo wszystko i tak cię przecież uwielbiam - powiedziała mu do ucha, tak fajnie smyrając go nosem po policzku i przyglądając mu się. znowu zabrała mu papierosa, chyba z nim się trochę drażniła, zaciągnęła się papierosem, i mu go oddała. i jeszcze przejechała palcami po jego włosach.

- ty za to jesteś słodka, kiedy się denerwujesz. chyba będę cię musiał częściej wkurzać - zaśmiał się, bo naprawdę lubił na nią patrzeć, kiedy się złościła, bo to było strasznie urocze. zgasił papierosa, załóżmy, że obok była jakaś popielniczka.

uśmiechnęła się do niego i trochę poprawiła. - tony, my teraz jesteśmy razem, prawda? - zapytała, jakby była małym dzieckiem, i chciała jakiegoś cukierka, który jej akurat właśnie smakował. i pewnie chciała się dowiedzieć od niego czegoś co ją zadowoli, czyli jakiegoś oczywiście właśnie potwierdzenia.

zastanowił się przez chwilę. właściwie nie był gotowy chyba na żaden związek, tak mu się zdawało. no ale jackie, to jackie.
- chyba tak - pokiwał głową, całując ją w szyję. - mhm, tak.

to sobie pogadali & poszli spać <3

tony postanowił nie odpisywać jackie na smsa. zaczynał się zastanawiać na co się obraziła i zapukał, mając nadzieję, że go wpuści, prawda.

właściwie jackie, była już w pidżamce składającej się z bokserek i koszulce na ramiączkach i chciała już iść spać. obraziła sie na tonyego, bo nie chciał do niej przyjść, i powiedziała sobie, że pewnie ma ją gdzieś. więc poszła otworzyć. - o, tony, miałeś przyjść jutro. - mruknęła drapiąc się po ramieniu nagim i wpuściła go do środka.

- ale przyszedłem dzisiaj, to źle? - zapytał. wszedł i uważnie na nią patrzył. pocałował ją w kącik ust, a potem objął w talii. - co się stało, skarbie, hm?

nawet się nie uśmiechnęła i tylko wzruszyła bezwiednie ramionami, i spojrzała na niego. - nic się nie stało. przecież nie chciałeś przyjść dzisiaj, to po co przyszedłeś, co? - zapytała, całkiem na niego obrażona, ale szarpać się z nim nie szarpała, niech ją przebłaga, bo ona tak już ma.

- jaaaaackie. przecież jest późno, myślałem, że jesteś zmęczona, czy coś takiego - pocałował ją w nos. - zresztą byliśmy umówieni na jutro. - i nie to, że nie chciałem przyjść. kocham cię bardzo, serio - popatrzył jej w oczy. - przepraszam.

- no to co, że byliśmy umówieni na jutro? co za różnica, czy mógłbyś zobaczyć się ze mną jutro, pojutrze, i czy na przykład nie codziennie, co? - mruknęła, kładąc ręce na jego klatce piersiowej i mu się przyglądała. - ja cię też kocham, no, ale wiesz, tak się nie robi. - mruknęła i się przytuliła do niego.

no i pewnie poszli spać, czy coś takiego, bo muszę iść. ;c

pewnie tony jest bardzo słowny i takie inne bajery, więc postanowił zrobić niespodziankę jackie i przyjść, z nadzieją, że go nie wygoni. dajmy na to, że nawet znalazł jakieś kwiatki, nie wiem gdzie o tej porze, ale mniejsza! zapukał do drzwi.

właściwie wyszła już dawno z wanny, więc nie miała problemu z otwieraniem drzwi. owinęła się w seksowny szlafroczek i tylko poszła do drzwi i spojrzała kto idzie,i okazało się, że to tony do niej przyszedł, proszę bardzo. otworzyła w końcu te drzwi. - a jednak jesteś - zaśmiała się słodko i zaprosiła go do środka.

- mówiłem, że przyjdę - wszedł z rozbrajającym uśmiechem do środka i nachylił się nad jackie, żeby jakoś miło ją pocałować. - stęskniłem się za tobą od rana, nawet bardzo.

uśmiechnęła się do niego szeroko i zarzuciła mu ręce na szyję, prawda, mimo wszystko widywali się dość często jak na zwykłą parę. a może nie byli aż tacy zwykli. kochali się jak dwa wariaty, i to było ich szczęście. - ja też bardzo bardzo tęskniłam. podobało mi się dzisiejsze śniadanie - zachichotała, pewnie rano mieli jakiś zajebisty seks xd

- mhm. takie śniadania mógłbym 'jeść' codziennie - uśmiechnął się z błyskiem w oku, powoli rozwiązując jej szlafroczek, bo może jej się nie przyda, czy coś takiego. pocałował ją w nos.

przygryzła wargę i się do niego uśmiechnęła. pocałowała go całkiem namiętnie, z języczkiem, przesuwając mu językiem po podniebieniu i odsunęła się na chwilę, żeby zdjąć mu koszulkę, a potem zsunęła szlafroczek i zaraz po tym zniknęła za rogiem, całkiem naga, idąc w stronę sypialni xd

przekręcił jeszcze odruchowo zamek w drzwiach, bo może wcześniej tego nie zrobił i popędził za jackie.
- jak tak dalej pójdzie, to chyba w ogóle nie będę od ciebie wychodził - popatrzył na nią z wyraźnym zachwytem i zajął się całowaniem jej ramion, szyi, ust i takie tam.

tylko oddawała każdy jego pocałunek i przyciągnęła go tak, że to ona stała przy ścianie, a on praktycznie stał przy niej. całowała go bardzo bardzo namiętnie i objęła go w pasie udami, rozpinając wcześniej jego spodnie, które poleciały w dół, razem z bokserkami. drapała go po karczku, mhm. - ale to też jest bardzo dobre rozwiązanie - mruknęła skubiąc wargami jego ucho.

- kocham cię - powiedział, chociaż mówił jej to nie raz, ale trudno. pocałował ją w szyję i objął jakoś w talii, po czym wszedł w nią całkiem delikatnie, starając się znaleźć jakiś odpowiadający im rytm.

szepnęła mu to samo do ucha, i odchyliła do tyłu głowę, bo cholernie jej było przyjemnie. miała na niego ochotę, kochała go, kusiła, byli razem, i było dobrze. rozmawiali, dużo rozmawiali, prawda, to teraz nadrabiają. jęczała tylko cichuteńko gdzieś w jego ramię i drapała go po pleckach.

po jakimś czasie doszli. pewnie było im całkiem przyjemnie i w ogóle. odsunął się od niej minimalnie, a potem ją pocałował.
- jesteś zajebista - stwiedził tylko.
i poszli spać pewnie, czy coś takiego, bo lecę!

przyszedł po jackie, miał nadzieję, że się nie spóźnił, ani nic takiego! chociaż pewnie liczył się z tym, że i tak będzie musiał na nią czekać, prawda. zapukał, przy okazji mierzwiąc sobie lekko włosy.